Twórczość AS-a i co mamy w temacie do powiedzenia

czyli o naszych albo cudzych autorach i ich dziełach - wszystko co chcielibyście wiedzieć, a o co (nie)boicie się zapytać

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

Hm, nie chcę robić za advocatus diaboli :) ale to nie cykl husycki (dla ułatwienia tak nazwę) a wiedźmiński zyskał to zaszczytne miano rąbanki.

I coś mnie się tak wydaje, że Waszmość na ubitej ziemi odpowiesz za takową zniewagę:P
A serio już - zupełnie poważnie proponuję spotkanie i polemikę w nowym wątku. Osobiście uważam, że taka opinia o twórczości ASa to albo prowokacja, albo nieporozumienie...
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Anonymous

Post autor: Anonymous »

Navajero pisze:
js pisze: Sapkowski to komercyjna rąbanka. W realiach średniowiecza plus jakaś
dziwna magia.
Navajero pisze: Nie sądzę, aby można było to co pisze Sapkowski nazwać "rąbanką", do
tego "komercyjną". W realiach średniowiecza toczy się większość
Dokładnie tak. _Komercyjna_ właśnie ze względu na tą wiedzę
(spodziewałem się zresztą takich argumentów). Zresztą to oczywiste że
dobrze taką przynajmniej fragmnetami wykorzystywać dane realne- jak
walczy dwóch ludzkich przeciwników to najłatwiej dać im typowe dla
średniowiecza pasujące do sytuacji bronie i oprzeć sie na źródłch
historycznych. Nie ryzykujesz błedu, opis ciekawy, strony
pęcznieją. Korzystasz z wiedzy która jest realna, zoptymalizowana (w
tym sensie że są jasno określone granice różne np. wytrzymałości
szermierzy) i gotowa na tacy. A że poczytać trzeba - to chyba oczywiste.
Navajero pisze: niespecjalnie. Sapkowski taką wiedzę ma. W odróżnieniu od wielu innych
autorów. W swoich książkach wykorzystuje zaawansowaną wiedzę
historyczną i mnóstwo źródeł- w tym wiele mało znanych. Bazuje na
grimmoirach i dokumentach sądowych w procesach o czary ( przy opisie
magii), średniowiecznych fechtbuchach przy przedstawianiu walk i
pojedynków- można tak wymieniać długo. Co jest komercyjnego w opisie
Ale ja nie twierdze że jego książki nie są _komercyjnie dobre_ fragmentami
(właśnie w walkach, nazwach itp.).
Navajero pisze: dociekać. Nawet same tytuły książek czy rozdziałów to żarciki i aluzje
zrozumiałe tylko dla dociekliwych i posiadających pewną wiedzę (
np. sam tytuł Narrenturm). Oczywiście każdy może mieć własne zdanie na
temat tekstów Sapkowskiego. De gustibus...Nie zawsze też te teksty są
czymś nadzwyczajnym, czasem jest to jedynie, dobra, rzemieślnicza
robota, jednak nazywanie tego "komercyjną rąbanką" nie wydaje się mieć
wiele wspólnego z rzeczywistością.
To nie może być typowe średniowiecze bo w tych realiach działa magia.
Dziwaczna. Jakoś tak poza albo na zasadzie dziurawego sera :)) Weźmy
sobie te opowiadanka z Fantastyki (prawo niespodzianki albo o tym
gściu zmienionym w jakiegoś antropomorficznego łaka, cos ala kot albo
niedźwiedź, ja to czytałem już dawno więc to nie jest talk że
widziałem tylko film i to wersje wideo). Ilość absurdów świata poraża.
Można zmienić gosćia w antropomorfa magicznie, tak ? I to nie
zaszkodzi na nic, nawet o tym się z początku nie wie czyli jakoś
płynnie, tkanki się zmieniają (ma się futro, zeby , pazury, pysk -
same plusy) mózg się rozwija (sterowanie nowym rozbudowanym ciałem,
zdaje się że czarować mogł on też własnie po tej zamianie dopiero -
podczas wieczerzy wyczarowuje butelkę wina, może nawet ma się większe
IQ). Ciekawe jak określało się współrzedne docelowe wyczarowywanego
obiektu - chyba patrząc się na cel :)) I on się boi przybysza - a
jakby tak czymś wyczarowywanym pocelować gdzieś konkretniej :)) Była
blokada na żywe tkanki czy jak ? No i dlaczego nie poprzemieniali
więcej gości rutynowo gdzies tam chociażby po to żeby dostarczali
aprowizacji w razie potrzeby i destrukcyjnie działali wyglądem na
przeciwników ? Albo nie było chętnych w ogóle do przemiany, same
plusy masz jak odpowiednio popatrzeć (ciekawe też ile żyły takie łaki,
pewnie więcej niż ludzie bo ten jakoś za stary nie był jak go
odczarowało).

Można sterować zamianą kogoś i wyposażać obiekt zmieniany w nowe
cechy. Kapłanka pająka czy co to tam było rzuciła przekleństwo za
napad na świątynie na konkretnego klienta. To co mi zabroni podrasować
szerszenie, mrówki czy szczury tak by były jadowitsze,
inteligentniejsze i zdalnie sterowane. Podbije fortyfikacje
średniowiecznego miasta w pare chwil (przecież fortyfikacje były
właśnie po to żeby bractwo piesze trudno tam wlazło :)) O jakiś
zabawach w broń chemiczną czy biologiczną to już nie mówie (jestem
totalny ignorant ale zdaje się że czarownice rozmnażaly robactwo i
były o to procesy, wiejskie czrownice tępe - to nie można mieć gałęzi
badań jak to _działa_ i bardziej masowo się pobawić ?

Teraz porównaj sobie to z Le Guin i Archipelagiem. Cyklem Hain
("Miasto złudzeń" u mnie na topie, "Świat Rocannona" zresztą też - ten
to miał magie czy też telepatie co się zowie, najstarszy też był
świetny i ta zapłata :)). Opowiadaniami o drzewach :)) Dobrze też
Jewgienij Gulakowski "Planeta 412 bis" przeczytać jak nie znasz (tam
bardzo fajnie magia naukowa była pokazana z ograniczeniami, to jest
naprawde świetna powieść).

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

js pisze:
Dokładnie tak. _Komercyjna_ właśnie ze względu na tą wiedzę
(spodziewałem się zresztą takich argumentów). Zresztą to oczywiste że
dobrze taką przynajmniej fragmnetami wykorzystywać dane realne- jak
walczy dwóch ludzkich przeciwników to najłatwiej dać im typowe dla
średniowiecza pasujące do sytuacji bronie i oprzeć sie na źródłch
historycznych. Nie ryzykujesz błedu, opis ciekawy, strony
pęcznieją. Korzystasz z wiedzy która jest realna, zoptymalizowana (w
tym sensie że są jasno określone granice różne np. wytrzymałości
szermierzy) i gotowa na tacy. A że poczytać trzeba - to chyba oczywiste.
js...widać, że nigdy nie grzebałeś po źródłach. To, o czym teraz mówimy to nie są źródła ogólno-dostępne. Jak nie wierzysz to proponuję udać się do jakiejś większej biblioteki ( takiej, która może sprowadzać książki lub ich kopie z zagranicy) i poprosić np. o "Picatrix". Nawet fechtbuchy, które są w sieci w całości lub częściowo, są przeważnie w oryginale ( łacina, staroniemiecki itp.) a te tłumaczone, przekładane są przez amatorów ( a więc ufać tym tłumaczeniom nie można), tak więc aby cokolwiek z nich odczytać trzeba się nieźle natrudzić. Termin "komercyjna rąbanka" przywodzi na myśl coś robionego bez wielkiego wysiłku i pod publiczność. Jak wyjaśniłem wyżej, Sapkowski zadaje sobie wiele wysiłku ( co świadczy wyraźnie o szacunku dla czytelnika) a trudno nazwać tekstem pod publiczkę, taki opis- gdzie sporo terminów jest dla przeciętnego czytelnika niezrozumiałych ! Tak więc czytelnik ma tu dwa wyjścia-odpuścić sobie ( najłatwiejsze i często stosowane) , albo podjąć bolesną próbę optymalizacji własnego mózgu i "doskoczenia" do poziomu twórczości Sapkowskiego. To co tu pisze dotyczy głównie ( choć nie tylko) "cyklu husyckiego" jak napisała Ika, ale i we wcześniejszych tekstach Sapkowskiego mozna było spotkać podobne smaczki, tyle, że w mniejszej ilości.
js pisze:
Ale ja nie twierdze że jego książki nie są _komercyjnie dobre_ fragmentami (właśnie w walkach, nazwach itp.).
Najwyraźniej nie rozumiesz sensu pojęcia "komercyjny". Tekst komercyjny to taki, którego autor z góry zakłada, że nie będzie przemęczał czytelnika i jego mózgu - w celu lepszej sprzedaży dzieła. Tekst którego autor stawia wysoko poprzeczkę ( a w "Narrenturm" i "Bożych Bojownikach" jest ona ustawiona bardzo wysoko), nie bacząc na to, że może się to niekorzystnie odbić na takowej sprzedaży, komercyjnym być nie może.
js pisze:
To nie może być typowe średniowiecze bo w tych realiach działa magia.
U Sapkowskiego działa magia bo to przecież fantasy. Jak u Le Guin przykładowo. Z tym, że nie ma tu nic specjalnie dziwnego, ludzie w średniowieczu wyobrażali sobie, że magia działa co opisano w wielu podręcznikach i na tej bazie Sapkowski kreuje swój świat, a jakże z działającą magią.
js pisze:
Dziwaczna. Jakoś tak poza albo na zasadzie dziurawego sera :)) Weźmy
sobie te opowiadanka z Fantastyki (prawo niespodzianki albo o tym
gściu zmienionym w jakiegoś antropomorficznego łaka, cos ala kot albo
niedźwiedź, ja to czytałem już dawno więc to nie jest talk że
widziałem tylko film i to wersje wideo). Ilość absurdów świata poraża.
Można zmienić gosćia w antropomorfa magicznie, tak ? I to nie
zaszkodzi na nic
Nie zaszkodzi. Przynajmniej wg średniowiecznych i postśredniowiecznych ekspertów. Musiałbyś poczytać traktaty o lykantropii i kilku innych, pokrewnych dziedzinach.
js pisze:
Teraz porównaj sobie to z Le Guin i Archipelagiem. Cyklem Hain
("Miasto złudzeń" u mnie na topie, "Świat Rocannona" zresztą też - ten
to miał magie czy też telepatie co się zowie, najstarszy też był
świetny i ta zapłata :)). Opowiadaniami o drzewach :)) Dobrze też
Jewgienij Gulakowski "Planeta 412 bis" przeczytać jak nie znasz (tam
bardzo fajnie magia naukowa była pokazana z ograniczeniami, to jest
naprawde świetna powieść).
Magia w świecie Sapkowskiego też ma swoje ograniczenia. Tyle, że aby się o tym przekonać trzeba książki Sapkowskiego przeczytać. Podane wyżej pozycje czytałem ( za wyjątkiem Gulakowskiego). Le Guin podobnie jak Sapkowski tworzy swój świat zakotwiczony w rzeczywistości. Oczywiście jest to świat magii ( jak u Sapkowskiego), jednak jedyną różnicą jest tu fakt, że korzenie owego świata ( bynajmniej nie tworzonego ad hoc, z własnej imaginacji) tkwią u Le Guin w antropologii i etnosocjologii. Biorąc po uwagę, że ojcem Ursuli był znany antropolog kultury Al Kroeber, wybór osnowy światów Le Guin - nie dziwi. Konkludując- nie ma specjalnej różnicy między sposobami kreacji światów u Le Guin i Sapkowskiego. W obu przypadkach jest to kreacja staranna, oparta na źródłach i badaniach naukowych, świadcząca o dojrzałości warsztatu pisarskiego obojga autorów.
Ika pisze:A serio już - zupełnie poważnie proponuję spotkanie i polemikę w nowym wątku.
To przenieś, byle nie do klatek :)
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

Robert J. Szmidt pisze: nie chcesz chyba powiedzieć, że AS pisal to dla średniowiecznych kmiotków:-) Nie zgodzę się z powyższym, autor nie jest średniowiecznym magistrem a my nie jesteśmy zabobonnymi wiesniakami, żeby przyjmować na wiarę takie niedoróbki:-) Każdy inny twórca za coś takiego jest koszony na równi z trawą, od mistrz należałoby wymagać więcej niz od ciury. A że potrafi, to widać w Narrenturm.
Wiedźmin jest w dużym stopniu komercyjnym tworem literackim. Sporo z cyklu, zwłaszcza pod koniec było pisane na siłę i słusznie AS się odżegnuje jak może od napisania czegokolwiek więcej o Wiedźminie majac świadomość, że już dawno zaczał powtarzać sam siebie.
Średniowieczne kmiotki magią się raczej nie zajmowały ( wbrew rozpowszechnionym, acz błędnym poglądom), magią zajmowali się ludzie wykształceni i magii oraz "magiopodobnych" dziedzin uczono często na uniwersytetach ( mniej czy bardziej oficjalnie). Większość traktatów magicznych z epoki, została napisana po łacinie a więc w języku ludzi wykształconych. Tak więc nie sądzę aby były to niedoróbki. Koncepcja magii u AS-a opiera się w większym lub mniejszym stopniu na podręcznikach "naukowych" w tym zakresie i jak dla mnie jest to ok. Nie wiem dlaczego też ktoś współczesny, taki jak Ty czy js, miałby się lepiej znać na magii niż nasi mediewalni przodkowie? Bo krytykujecie samą koncepcję działania magii u Sapkowskiego a jak już wyżej napisałem jest ona oparta na źródłach z czasów kiedy ludzie zajmowali się tym na poważnie, a więc mieli więcej wiadomości na ten temat niż dzisiaj. Oczywiście abstrahuję tu zupełnie od tego czy magia działała :) Co do cyklu wiedźmińskiego to trochę racji w tym co piszesz jest. Ja nie nazwałbym tego może twórczością komercyjną, ale na pewno są spore fragmenty owego cyklu które poza dobre rzemiosło nie wykraczają. Niemniej jednak js odniósł sie do twórczości Sapkowskiego ogólnie, nie zaś szczegółowo, bo wtedy ze stwierdzeniem, że np. cykl husycki jest lepszy od wiedźmińskiego, w ogóle bym nie polemizował. Zaznaczam też , że nie polemizuję z niczyimi gustami, bo komuś twórczość Sapkowskiego może się podobać a komu innemu-nie. Polemizuję z niesprawiedliwym moim zdaniem stwierdzeniem, że twórczość Sapkowskiego to komercja. To, że jakaś książka odniosła sukces komercyjny jak teksty Sapkowskiego, kompletnie z pisaniem komercyjnym nic wspólnego nie ma. Można wymienić sporo powieści napisanych "pod publiczkę", które większego sukcesu handlowego nie odniosły i wiele trudnych tekstów, które taki sukces odniosły. Mnie ostatnie powieści AS-a najbadziej kojarzą się z "Imieniem róży" Eco, przy czym ze względu na nieścisłości historyczne w tekście Eco, bardziej podobają mi się książki Sapkowskiego. Nb. dla mnie fakt, że ostatnie teksty Sapkowskiego są ambitniejsze niż poprzednie, jest rzeczą oczywistą. Po prostu AS rozwija się jako pisarz co daj Panie Boże wszystkim innym autorom fantasy :)
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Awatar użytkownika
Robert J. Szmidt
Kurdel
Posty: 778
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 01:12

Post autor: Robert J. Szmidt »

Ale, z całym szacunkiem dla ASa, cykl wiedźmiński nie nalezy i nigdy nie bedzie należał do kanonu literatury. Ze wszech miar jest to dzieło popularne, przeznaczone dla mas. Róznice między Narrenturmem a Wiedźminem są przepastne. I tylko Narrenturm w tym zestawieniu może pretendować do miana literatury przez duże L.
Tylko wyjątkowy głupiec, albo kanalia wredna, lży innych z powodu błędów, które sam nagminnie popełnia.

Bez gwiazdy nie ma jazdy!

Awatar użytkownika
Lafcadio
Nexus 6
Posty: 3193
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57

Post autor: Lafcadio »

Robert J. Szmidt pisze:Ale, z całym szacunkiem dla ASa, cykl wiedźmiński nie nalezy i nigdy nie bedzie należał do kanonu literatury. Ze wszech miar jest to dzieło popularne, przeznaczone dla mas.
A czy "Trzej muszkieterowie" czy "Nędznicy" też nie byli działami przeznaczonymi dla mas? Teraz chyba są w kanonie. Ale na to odpowie chyba tylko polonista :P
Chociaż nie, jest jeszcze jeden przykład: Szekspir!
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.

Awatar użytkownika
Cintryjka
Nazgul Ortografii
Posty: 1149
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 22:34

Post autor: Cintryjka »

Trylogia Sienkiewicza, kiedy powstawała, była jak najbardziej literaturą masową, a nie przez duże L. W ogole IMHO są to jakieś dziwne i bardzo plynne kategorie. Bo kto niby decyduje o tym, co jest "cacy" i "przez duże L", a co "be" i "dla mas"?
Każdy Czytelnik ma takiego diabła, na jakiego sobie zasłużył - A.P. Reverte

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Cintryjka pisze:Trylogia Sienkiewicza, kiedy powstawała, była jak najbardziej literaturą masową, a nie przez duże L. W ogole IMHO są to jakieś dziwne i bardzo plynne kategorie.
Chyba w żadnym kraju poza Polską Trylogia nie zostałaby uznana za wielką literaturę. Gdyby nie to "pokrzepienie serc", spotkałby ją los np. Trzech muszkieterów - znane, popularne, ale nikt nie postawi obok Balzaka czy Flauberta (nie mówię o postawieniu na półce, oczywiście).
Wracając do wiedźminów - cykl jest bardzo nierówny. Jeden z tomów ktoś streścił tak: Szli i szli, i szli, i szli. I spotkali wampira. I szli, i szli, i szli... Za to Wieża jaskółki jest napisanie genialnie od strony formalnej. To jest popis różnych technik narracyjnych, jaki trudno w literaturze znaleźć. A zaraz po niej - Pani Jeziora, nudna i przegadana, byle jakoś dokończyć.
To samo z Narrenturmem i Bożymi bojownikami. Drugi tom zdecydowanie gorszy od pierwszego. W sumie - bywa z ASem różnie.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Lafcadio
Nexus 6
Posty: 3193
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57

Post autor: Lafcadio »

To samo z Narrenturmem i Bożymi bojownikami. Drugi tom zdecydowanie gorszy od pierwszego. W sumie - bywa z ASem różnie.
Prawo Drugiej Części się kłania ;)
Ale to chyba dobrze jeśli autor jest różnorodny, prawda? ;)
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.

Awatar użytkownika
Cintryjka
Nazgul Ortografii
Posty: 1149
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 22:34

Post autor: Cintryjka »

Co do Bożych Bojowników - zgadzam się, są dużo gorsi od Narrenturmu. Co do wiedźmina - akurat Chrzest ognia jest moją ulubioną częścią:))))
BTW: Władcę pierścieni też można streścić: szli, szli i szli. A IMHO Cho jest ciekawszy od WP:>
Co do Trylogii - jej główny walor to cudowny język, postacie i humor. To arcydzieło stylu i jak najbardziej wielka literatura - wcale nie z powodu swoich "walorów" patriotycznych.
Każdy Czytelnik ma takiego diabła, na jakiego sobie zasłużył - A.P. Reverte

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

Przeklejam posta bo tezy w nim postawione są na tyle ineterusjące, żeby stać się częścią tego wątku.
js pisze:
toroj pisze: Nie napisałam mianowicie nigdzie, ani jednym słowem, że książki o chłopcu i lwach są gniotami. Wyraziłam jedynie zdziwienie, czemu ten pomysł miałby być lepszy od jakiegokolwiek innego, z którym się zetknęłam do tej pory: u Adamsa były gadające króliki, u Waugh żywe lalki, u Grabowskiego filozofujące psy i koty, u Sapkowskiego zwierzołak i mutanci z mieczami. Czemu więc akurat 'Chłopiec lew' ma być lepszy od całej reszty?
Bo (tu sie tylko skupie na Sapkowskim kontra Corder)
w realiach swiata "Chlopca lwa" nie dojdzie do absurdow
z powodu tych nadnaturalnych wlasciwosci. Mowiace lwy
o duzym IQ moga byc wspanialymi towarzyszami, jakby sie rzecz naglosnila (a w chlopcu nie przyznawano sie do tego) to moze bylyby jakies chece religijne u podatnych na takie rzeczy i dalej z prawami takiego zwierzecia ale w zaden sposob nie wplynie to na swiat jako taki (akcja dzieje sie w obecnym swiecie w niedalekiej przyszlosci). Nie bedzie absurdow, co najwyzej zmiana. Niewielka.

Jak Sapkowski zaszalal z magia to sie musi liczyc z konsekwencjami w obrebie tej magii i swojego swiata (droga z ktorej sie nie wraca to jeszcze wieksze miala chece tylko dosc dawno to czytalem i nie za bardzo pamietam). Beda podporki i poprawki co 5 minutek bo mu sie rzeczywistosc wywali jak domek z kart. z lopotem. Jak facet z tygrysia geba moze tworzyc zapasy magicznie z niczego i energie tez (ogrzewana woda w wannie o samej wannie nie wspominajac) to sie takich specow bedzie produkowac masowo jako bardzo pozytywne mutacje/przemiany atakujac kaplanki pajaka i zabijajac je jezeli taki byl algorytm tego zaklecia przeklenstwa (skoro zrobila to przypadkowa banda to i zorganizowani tym bardziej potrafia). Na kucharzy armijnych kociogebich sie da pozniej a i walczyc moga skutecznie jakby co (przegryzanie nog od krzesel bylo dobre, miesnie tez mial chyba dosc konkretne, o pazurach nie pamietam al echyab tez byly). Glodem zwyczajnie wezma niepokornych :)) To w ogole jest juz wpadka na calego - kotowaty czarowal lepiej niz wiedzmin i to bylo wynikiem innego zaklecia - przeklenstwa tej kaplanki. Wrecz okropny blad. Nie dosc ze potega rosnie kaskadowo (kotolaki mialy osobowosc czlowieka wiec moga dzialc z innymi ludzmi, w grupie swoich itp) to jeszcze mozna magicznie nabyc umiejetnosci czarowania za dziekuje. Pomijam juz ze magia dzialala dosc precyzyjnie (nie tak prosto zrobic na zawolanie wanne z goraca woda czy butelke z winem - i w przestrzni jakos to musi powstac i substancje odpowiednie potrzebne), jakis termit, proch, chlor czy troche cieklego tlenu z cukrem czy trocinami debowymi wyprodukowac to pestka i mozna na pewno.
Proch jest w sredniowieczu znany a jak nie to sie cos innego sie wymysli co bylo w tym swiecie nie za zdrowe (kusze, strzaly, ogien, roztopiony metal raczej tez bo konie podkuwali itp).
Wywód interesujący :) aczkolwiek zupełnie bezsensowny.
Wybacz js, ale piszesz kompletnie bez znajomości przedmiotu :)))
Opowiadanie, nad którym się tak wytrząsasz to poprawdzie retelling bardzo popularnej bajki i jako takie jest najstersztykiem.
Widac braki w lekturze kanonu :P. A ponieważ posiłkujesz się też i filamami polecam ekranizację oryginału by Disney.
Utwór oryginalny od setek lat funkcjonuje zarówno w świadomości jak i kulturze europejskiej - AS opowiedział tę historię po swojemu, opowiedział dodając kilka istotnych elementów i nieco zmienił jej wymowę.
Jak dla mnie, w sposób mocno niebanalny.

Ale musze przyznać, że punkt odniesienia zaprezentowany w Twoim poście tez ma w sobie sporo uroku - ubawiłam się setnie :))))
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Awatar użytkownika
Robert J. Szmidt
Kurdel
Posty: 778
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 01:12

Post autor: Robert J. Szmidt »

Jednoczesnie wbiłaś szpile ASowi, bowiem w tej interpretacji to zwykłe postmodernistyczne gaworzenie a nie oryginalna twórczość:-)
Tylko wyjątkowy głupiec, albo kanalia wredna, lży innych z powodu błędów, które sam nagminnie popełnia.

Bez gwiazdy nie ma jazdy!

Awatar użytkownika
Borsuk
Ośmioł
Posty: 609
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:12
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Borsuk »

to zwykłe postmodernistyczne gaworzenie to jest to co borsuki naprawdę lubią :-)

Borsuku Mój Ulubiony, albo będzie konstruował oszerniejsze wypowiedzi, albo przyjdzie Ci z bliska obejrzeć jak wygląda faza mngwy...
Ostatnio zmieniony pt, 08 lip 2005 09:29 przez Borsuk, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

Bynajmniej, jeśli chcesz uznać utwory typu Grendel, Opętanie, Śpiąc w płomieniu itd. za posmodernistyczne gaworzenie to ja khem.. to ja przepraszam i może opowiem dowicip o gąsce Balbince.

Fakt, że AS nie lubi być określany postmodernistą, nie deprecjonuje ani kierunku, ani utworów kwalifikujących się do tego miana.
Ba! za przykład postmodernizmu można też uznać Twoje ulubione Sherwood! :)

Jesli chodzi o ten tekst akurat, to AS dodał do kanwy popularnej i wyświechtanej bajki nowego znaczenia. Zaproponował inny, dlaeko ciekawszy punkt widzenia - sam musisz przyznać, ze sposób w jaki należało zdjąć klątwę robi wrażenie, a doskonale znana historyjkę nagle rozpatruje się pod zupełnie innym kątem.
I, sorry, ale nie uważam za gaworzenie, umiejetności opowiedzenia w interesujący, poruszający itd. sposób opowieści (jakiejkolwiek), która bawiła setki pokoleń.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Ech, postmodernizm od razu... Za każdym razem, kiedy ktoś używa tego słowa, okazuje się, że ma na myśli coś innego niż inni.
I jeszcze ktoś pomyśli, że tematem dyskusji jest Jacques Derrida albo ktoś podobny. Wtedy głos zabierze arcybiskup lubelski, znawca zagadnienia...
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

ODPOWIEDZ