F 59
Moderator: RedAktorzy
- savikol
- Fargi
- Posty: 407
- Rejestracja: pn, 27 mar 2006 08:04
Dziękuję Ebola za obronę.
WNIMAŃJE! MOŻLIWE SPOJLERY!
Nie staram się samemu odpierać zarzutów wychodząc z założenia, że opowiadanie powinno samo się bronić. Jeśli są zastrzeżenia, widocznie sknociłem, trudno. Była podobna sytuacja na forum Fahrenheita, gdy pojawiły się uwagi o moim opowiadaniu z SFFH, które działo się we wnętrzu martwej gwiazdy. Wtedy była bardzo (dla mnie) ciekawa dyskusja naukowa o możliwości istnienia czarnych karłów i ogólnie o astrofizyce. Z przyjemnością wziąłem wtedy udział w dyskusji, posiłkując się opiniami prawdziwych astronomów. Jakby i teraz pojawiły się uwagi tego typu np. jak to jest, że bohaterowie tego opowiadania nie wiedzą, że znajdują się na ogromnym statku kosmicznym, albo jakim cudem przez setki lat utrzymują się przy życiu? Czy Doliny Wiatru są w stanie zapewnić dostateczną ilość tlenu? Skąd mieszkańcy Stalowego Świata mają żarcie? Itp. Idt. O! Wtedy z chęcią bym pogadał. Natomiast na zastrzeżenia czysto literackie nie podejmuje się odpowiadać. Uwikłałbym się w dyskusję z krytykami, a to, jak wiemy, może prowadzić do niezdrowego napięcia. Że posłużę się przykładem Navajero, którego podobne rozmowy doprowadziły do decyzji o opuszczeniu forum NF, albo weźmy Przewodasa, który na wszelkie krytyki odpowiada wściekłymi atakami. Wolałbym tego uniknąć, po co się denerwować? Jeśli komuś nie podobało się moje opowiadanie, to trudno. Jakoś będę musiał z tym żyć.
WNIMAŃJE! MOŻLIWE SPOJLERY!
Nie staram się samemu odpierać zarzutów wychodząc z założenia, że opowiadanie powinno samo się bronić. Jeśli są zastrzeżenia, widocznie sknociłem, trudno. Była podobna sytuacja na forum Fahrenheita, gdy pojawiły się uwagi o moim opowiadaniu z SFFH, które działo się we wnętrzu martwej gwiazdy. Wtedy była bardzo (dla mnie) ciekawa dyskusja naukowa o możliwości istnienia czarnych karłów i ogólnie o astrofizyce. Z przyjemnością wziąłem wtedy udział w dyskusji, posiłkując się opiniami prawdziwych astronomów. Jakby i teraz pojawiły się uwagi tego typu np. jak to jest, że bohaterowie tego opowiadania nie wiedzą, że znajdują się na ogromnym statku kosmicznym, albo jakim cudem przez setki lat utrzymują się przy życiu? Czy Doliny Wiatru są w stanie zapewnić dostateczną ilość tlenu? Skąd mieszkańcy Stalowego Świata mają żarcie? Itp. Idt. O! Wtedy z chęcią bym pogadał. Natomiast na zastrzeżenia czysto literackie nie podejmuje się odpowiadać. Uwikłałbym się w dyskusję z krytykami, a to, jak wiemy, może prowadzić do niezdrowego napięcia. Że posłużę się przykładem Navajero, którego podobne rozmowy doprowadziły do decyzji o opuszczeniu forum NF, albo weźmy Przewodasa, który na wszelkie krytyki odpowiada wściekłymi atakami. Wolałbym tego uniknąć, po co się denerwować? Jeśli komuś nie podobało się moje opowiadanie, to trudno. Jakoś będę musiał z tym żyć.
- Teano
- Kadet Pirx
- Posty: 1309
- Rejestracja: wt, 05 cze 2007 19:05
W kwestii formalnej - nie napisałam nigdzie że mi się nie spodobało (jesli to mnie masz na mysli) Napisałam tylko, że tekst mnie nie porwał (tak jak np zrobił to tekst Dablju) i że miejscami zirytował ( i irytujące miejsca wypisałam - a wydawało mi się, ze jasno zaznaczam, ze to tylko MOJE zdanie).savikol pisze:Jeśli komuś nie podobało się moje opowiadanie, to trudno. Jakoś będę musiał z tym żyć.
Gdyby Twoje opowiadanie mi się kompletnie nie spodobało, gdybym nie dostrzegła w nim "czegoś", to myślisz, że zadawałabym sobie tyle trudu, by je komentować?
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
- Hitokiri
- Nexus 6
- Posty: 3318
- Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
- Płeć: Kobieta
A ja miałam przeczytać tekst Savikola, doszłam nawet prawie do połowy, ale ciągle mnie rozpraszają. Wrócę do niego kiedy indziej, bo takie czytanie bez skupienia to dupa nie czytanie.
Mogę jednak już powiedzieć, że język IMO trochę drętwawy, zobaczymy jak to będzie z historią. Aha - to "zakłuty" fakt, przeszkadza trochę.
Mogę jednak już powiedzieć, że język IMO trochę drętwawy, zobaczymy jak to będzie z historią. Aha - to "zakłuty" fakt, przeszkadza trochę.
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
- BMW
- Yilanè
- Posty: 3578
- Rejestracja: ndz, 18 lut 2007 14:04
Rodzimy sie żywymi
Opowiadanie nacechowane spokojną narracją. Może czasami zbyt spokojną, przez co tekst zmierza w pewnym momencie w stronę monotonii. Ale widać, że przyjąłeś taką konwencję dla całego tekstu, więc w ogólnym rozrachunku wszystko sie ładnie dopełnia.
Twoje opko znajduje się w tym rejonie fantastyki do którego zaglądam chyba najrzadziej, ale nie sposób w "Rodzimy..."
- nie zauważyć stylu jakim zostało ono napisane
- nie docenić zmierzenia się z ambitnym tematem
- nie pogratulować zwycięskiego wyjścia z tej próby.
Opowiadanie nacechowane spokojną narracją. Może czasami zbyt spokojną, przez co tekst zmierza w pewnym momencie w stronę monotonii. Ale widać, że przyjąłeś taką konwencję dla całego tekstu, więc w ogólnym rozrachunku wszystko sie ładnie dopełnia.
Twoje opko znajduje się w tym rejonie fantastyki do którego zaglądam chyba najrzadziej, ale nie sposób w "Rodzimy..."
- nie zauważyć stylu jakim zostało ono napisane
- nie docenić zmierzenia się z ambitnym tematem
- nie pogratulować zwycięskiego wyjścia z tej próby.
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Zemsta jednorożca
Z braku czasu czytam teksty powoli, ale za to dokładnie, bo z wydruku, a nie ekranu. "Zemsta..." jest pierwszym tekstem lyterackim z tego numery F, więc nie mogę go oceniać w porównaniu, a jedynie do poprzednich wytworów Dablju ewentualnie.
Generalnie chyba Ci temat nie podszedł. Jak zwykle warsztatowo dobrze, ciekawie, ale fabułka strasznie słaba. Postaci mało wiarygodne, słabo umotywowane ich decyzje. Jakbyś miał problem, czy realizować jakieś zadanie, czy po prostu wciągnąć czytelnika w świat przedstawiony. I tak nie udało się ani jedno, ani drugie. Mam wrażenie, że bardzo dobrze sobie wyobrażałeś zabudowania Zakonu, doskonale wiedziałeś, jak wygląda kotrpre...tfu...pozytor i dlatego zapomniałeś, że ja tego jeszcze nie widziałem...
Całe opowiadanie wygląda dla mnie jak wycięte z jakiejś większej historii. Opis wędrówki za adeptem nie wiadomo, czemu ma służyć. Przekonać czytelnika, że to źli ludzie? Zagrody niewolnicze wystarczą.
Co jeszcze? Nie polubiłem głównego bohatera, może dlatego ta historia mnie nie przekonuje. Nie miał w sobie nic sympatycznego, nic, co mogłoby mnie zachęcić, żebym stanął po jego stronie. Ale też niespecjalnie chciało mi się go zwalczać. Przypominał mi takiego chwasta, którego w normalnych warunkach trzeba jak najszybciej wyrwać, ale przecież nie ma się co nim przejmować.
Może nie została spełniona reguła Pilipiuka, którą przedstawił przecież na stronach F: bohatera dobrze jest skopać na początku opowieści, wtedy czytelnik łatwiej go polubi.
Mam nadzieję, że nie rozpisałem się zbyt ostro, bo nie miałem takiej intencji. Opisałem moje wrażenia czytelnicze.
Z braku czasu czytam teksty powoli, ale za to dokładnie, bo z wydruku, a nie ekranu. "Zemsta..." jest pierwszym tekstem lyterackim z tego numery F, więc nie mogę go oceniać w porównaniu, a jedynie do poprzednich wytworów Dablju ewentualnie.
Generalnie chyba Ci temat nie podszedł. Jak zwykle warsztatowo dobrze, ciekawie, ale fabułka strasznie słaba. Postaci mało wiarygodne, słabo umotywowane ich decyzje. Jakbyś miał problem, czy realizować jakieś zadanie, czy po prostu wciągnąć czytelnika w świat przedstawiony. I tak nie udało się ani jedno, ani drugie. Mam wrażenie, że bardzo dobrze sobie wyobrażałeś zabudowania Zakonu, doskonale wiedziałeś, jak wygląda kotrpre...tfu...pozytor i dlatego zapomniałeś, że ja tego jeszcze nie widziałem...
Całe opowiadanie wygląda dla mnie jak wycięte z jakiejś większej historii. Opis wędrówki za adeptem nie wiadomo, czemu ma służyć. Przekonać czytelnika, że to źli ludzie? Zagrody niewolnicze wystarczą.
Co jeszcze? Nie polubiłem głównego bohatera, może dlatego ta historia mnie nie przekonuje. Nie miał w sobie nic sympatycznego, nic, co mogłoby mnie zachęcić, żebym stanął po jego stronie. Ale też niespecjalnie chciało mi się go zwalczać. Przypominał mi takiego chwasta, którego w normalnych warunkach trzeba jak najszybciej wyrwać, ale przecież nie ma się co nim przejmować.
Może nie została spełniona reguła Pilipiuka, którą przedstawił przecież na stronach F: bohatera dobrze jest skopać na początku opowieści, wtedy czytelnik łatwiej go polubi.
Mam nadzieję, że nie rozpisałem się zbyt ostro, bo nie miałem takiej intencji. Opisałem moje wrażenia czytelnicze.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- Dehydrogenaza
- Pćma
- Posty: 250
- Rejestracja: wt, 19 wrz 2006 12:44
- BMW
- Yilanè
- Posty: 3578
- Rejestracja: ndz, 18 lut 2007 14:04
Huragan w Dolinie Wiatru
No to ja chyba ponarzekam najmniej, Savikolu.
Przywykłem już do tego, że Twoje teksty ujmują najbardziej od strony fabularnej. Zawsze jest w nich miejsce na żwawą akcję, poprowadzoną w bardzo dobry sposób. Bohaterowie może nie za każdym przeżywają hamletowskie rozterki, lecz plastyczność i dynamika opisów skutecznie wciągają czytelnika w wir stworzonego przez Ciebie świata.
Nie inaczej było i tym razem, ale... jednak czegoś mi w "Huraganie..." zabrakło. Byc może, pamiętając wcześniejsze Twoje teksty, oczekiwałem jeszcze większego fabularnego rozmachu. Bo kiedy coś jest dobre, to chcesz więcej. W tym opku akcja bez wątpienia nie próżnowała, ale mimo wszystko nie udało mi się tak do końca "poczuć" bohaterów.
Podsumowując: "Huragan" nie jest tekstem, którego możesz sie wstydzić, ale na pewno pisałeś już lepsze rzeczy.
No to ja chyba ponarzekam najmniej, Savikolu.
Przywykłem już do tego, że Twoje teksty ujmują najbardziej od strony fabularnej. Zawsze jest w nich miejsce na żwawą akcję, poprowadzoną w bardzo dobry sposób. Bohaterowie może nie za każdym przeżywają hamletowskie rozterki, lecz plastyczność i dynamika opisów skutecznie wciągają czytelnika w wir stworzonego przez Ciebie świata.
Nie inaczej było i tym razem, ale... jednak czegoś mi w "Huraganie..." zabrakło. Byc może, pamiętając wcześniejsze Twoje teksty, oczekiwałem jeszcze większego fabularnego rozmachu. Bo kiedy coś jest dobre, to chcesz więcej. W tym opku akcja bez wątpienia nie próżnowała, ale mimo wszystko nie udało mi się tak do końca "poczuć" bohaterów.
Podsumowując: "Huragan" nie jest tekstem, którego możesz sie wstydzić, ale na pewno pisałeś już lepsze rzeczy.
- Ebola
- Straszny Wirus
- Posty: 12009
- Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
- Płeć: Nie znam
Nie wytrzymał. Nigdy nie wytrzymują :Pwolchw pisze:Możesz mi pogratulować :] Bardzo się cieszę, że się podobało.Dehydrogenaza pisze:Kto jest autorem "Ockhama...", komu gratulować? Flamenco? Czy kto? Bo niestety nie czytałem "Konkursowa" i tematów przyległych, a nazwiska jeszcze nie kojarzę...
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
- Annathea
- Sepulka
- Posty: 26
- Rejestracja: czw, 09 sie 2007 17:26
Ponieważ ten numer czytam tylko z ekranu i tylko w pracy, idzie mi to bardzo powoli...
Zemsta jednorożca
Bardzo mi się podobał sam pomysł na jednorożca i na świat, z przyjemnościa przeczytałabym więcej. Opisy mnie nie nudziły, wręcz przeciwnie.
Klimat kojarzył mi się ze starymi filmami gdzie zawsze pada deszcz, mężczyźni mają zmęczone twarze a nad każdą knajpą wisi neon. Takie Chicago, lata trzydzieste.
Sama fabuła... hm, no cóż, na końcu się zawiodłam. Jakoś nieprzekonująca była ta Superwagina, hodowla pseudo-jednorożców, marzenia o nieśmiertelności, genetyczne modyfikacje w płodu itd.
I suchoty głównego bohatera, które, jak dla mnie, nic nie wniosły i mogłoby ich nie być.
Zemsta jednorożca
Bardzo mi się podobał sam pomysł na jednorożca i na świat, z przyjemnościa przeczytałabym więcej. Opisy mnie nie nudziły, wręcz przeciwnie.
Klimat kojarzył mi się ze starymi filmami gdzie zawsze pada deszcz, mężczyźni mają zmęczone twarze a nad każdą knajpą wisi neon. Takie Chicago, lata trzydzieste.
Sama fabuła... hm, no cóż, na końcu się zawiodłam. Jakoś nieprzekonująca była ta Superwagina, hodowla pseudo-jednorożców, marzenia o nieśmiertelności, genetyczne modyfikacje w płodu itd.
I suchoty głównego bohatera, które, jak dla mnie, nic nie wniosły i mogłoby ich nie być.
Don't fear the darkness. You're a part of it.
- Dabliu
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 3011
- Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
- Płeć: Mężczyzna