WT 3: Z deszczu dźwięków pod rynnę melodii - prace

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Kruger »

Nocny śpiewak pisze:Może fakt, że kot jest przyjacielem człowieka i daje się posłać na polowanie stanowi właśnie o tym, że jest to utwór fantastyczny?
Może. Ale jakies to nieprzekonujące, nie sądzisz?
Mnie to onegdaj też dało do myślenia. Terebka odpowiadał, że chodziło mu o przełamanie stereotypu.
Terebka pisze:A gdyby koniec nastąpił wraz z awarią atakującego kota, który w rzeczywistości był mechanicznym tworem, a jego "przyjaźń" z człowiekiem była elementem pamięci, znaczy programu? Tak sobie fantazjuję tylko, bo już doń nie wrócę.
Terebko, nie martw się. Najlepsze pomysły zawsze przychodzą po komentarzach :)

EDIT. Klątwa nowej strony.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Nocny śpiewak pisze:Może fakt, że kot jest przyjacielem człowieka i daje się posłać na polowanie stanowi właśnie o tym, że jest to utwór fantastyczny?
Może, ale przede wszystkim rzecz musi wyniknąć z tekstu - a nie wynika. I tu jest błąd, o którym mówiłam - Terebka nie zamieścił konkluzji nadrzędnej. :P

Terebko, wyobraziłam sobie to wiązanie igieł w pęczki i padłam ze śmiechu. A teraz wymyśl, kto Autoru ten los zgotował i jak się to logicznie wiąże ze światem przedstawionym - i masz humoreskę. :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

Małgorzato, dziękuję za wnikliwe sprawdzenie tekstu.

Ja cały czas muszę się nauczyć, że ludzi generalnie nie rozumują tak jak ja i moje skróty są kompletnie niezrozumiałe.
Tym bardziej, że fatalnie zarysowałem, a właściwie w ogóle tego nie zrobiłem, tło wydarzeń.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
terebka
Dwelf
Posty: 562
Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56

Post autor: terebka »

Kolejny fahrenheitowy mit obalony. Małgorzata MA poczucie humoru! ;)

Awatar użytkownika
Marcin Robert
Niegrzeszny Mag
Posty: 1765
Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Marcin Robert »

To ja może pozwolę sobie dokładniej odpowiedzieć na zarzuty.
Małgorzata pisze:Jak przy okazji innej pracy - zwrócił moją uwagę brak łącznika. Nie wiem, czemu, ale wolę zapis kerrr-kerrr czy pruum-pruuum.
Nie, żeby to miało większe znaczenie. :P
Po prostu chciałem uniknąć zbyt dużej liczby poziomych kresek. :D Wszak po: a pozostało jedynie delikatne pruuum pruuum, wsadziłem myślnik. Sądziłem więc, że "optycznie" tak będzie ładniej. Ale w końcu, jak sama stwierdziłaś, Małgorzato, większego znaczenia to nie ma. :)
Małgorzata pisze:Za to ewidentnie naruszyłeś warunki ograniczające. Utwór miał się skończyć, gdy zapadnie cisza - proszę Autora. Ten się nie skończył. :P
Ale wtedy, gdy w głowie Ryśka znalazła sie interesująca go odpowiedź, panowała tak absolutna cisza, jaką mało kto jest w stanie osiągnąć nawet w najbardziej zaawansowanym laboratorium. :D
Małgorzata pisze:No, i temat nie do końca zrealizowany jednakowoż. Deszcz dźwięków jest, ale rynny melodii chyba jednak zabrakło.
Z tym zaś muszę całkowicie się zgodzić. Faktycznie bardziej zwróciłem uwagę na warunki ograniczające niż na temat. No cóż, pozostaje mi tylko odpokutować owo przewinienie, ale to może przy okazji następnej edycji Warsztatów. :)

Jeszcze raz dziękuje wszystkim za komentarze. Miałem zabrać się, jeszcze podczas poprzedniej edycji, za komentowanie zawartości fantastyki w nadesłanych utworach, ale nie wiem, czy ma to sens? No i jeszcze gratulacje dla Xiri za świetny tekst. Magiczny proszek bardzo mi się podobał. :)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Ależ, Marcinie, poziome kreski są częścią języka! :P
A po tym, jak zapadła cisza, mówił jeszcze narrator - nie zapominaj o tym.

Terebko, nawet największym ponurakom zdarza się roześmiać od czasu do czasu. Ale i tak nie mają poczucia humoru. :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Strasznie, okrutnie zaniedbałam omawianie. To zły los jest i ten los jest przeciwko Autorom. Czarne chmury nad WT, jak nic.

Zatem, co prawda wolniej niż imperia, ale... idziemy! :P

Dacepowolny: Za siedmioma stopniami jest sprawiedliwość
Czemuś początek pierwszego zdania zabrzmiał mi znajomym rytmem Ody do młodości, ale niestety, nie utrzymał. Szkoda. Nieważne.
Do nor, dziupli i w chaszcze! Zaczyna się nagonka! - wystukał morsem szpakowaty dzięcioł.
Za to potem wyobraziłam sobie to mozolne stukanie litera po literze tylu niepotrzebnych słów. I zrobiło mi się żal szpakowatego dzięcioła . Notabene, ładna gra. Niestety, potem już nie jest tak fajnie.
słysząc coraz głośniej rozbrzmiewające echa pogoni
Z szacunkiem dla limitu znaków. Podkreślone, to nadmiar, niepotrzebne dookreślenie.
O "modulowanym" krzyku już było, o popiskiwaniu też. Ale pal licho - toć to absurd miał być, czyż nie?
Kiedyś już to mówiłam, chyba przy Twoim tekście, Dacepowolny: w szaleństwie literackim musi być metoda możliwa do odnalezienia przez odbiorcę. Dotyczy to nawet parodii, groteski, absurdu i czystego nonsensu - jakkolwiek paradoksalnie to zabrzmi. Metoda, czytelna dla odbiorcy na tyle, by po lekturze (odbiorze) był w stanie tekst zinterpretować, czyli po prostu odpowiedzieć sobie na pytanie: o co chodzi?
Niestety, ach... Równie dobrze mógłbyś mi to wystukać alfabetem Morse'a z jakąś szaloną prędkością, Autorze. Mój odbiór byłby identyczny w obu przypadkach.
Albowiem nie mam pojęcia, co przeczytałam. Ani o czym czytałam.
Cel przekazu (a wymienione wcześniej absurdy i podobne cel mają zawsze głębszy - egzystencjalny nawet zazwyczaj) umknął mi szybciej niż zrozumienie tekstu.
Wszystko tu jest, jeżeli chodzi o wymogi formalne. Tylko po co, Autorze? Płycizna wyszła. I przede wszystkim - nie na temat. Na ile mogę się zorientować, rzecz jasna.
Jak dla mnie - tekst i tylko tekst.

..........................................................................................................

Nocny śpiewak: Koncert
Już drugie zdanie ochwacone, nieładne.
Kiedy siadał przy syntezatorze [,] mimo[,] że znajdowałam się kilka stolików dalej[,] miałam wrażenie, że słyszę delikatny szelest jego marynarki.
Delikatny szelest wywalił mi flaki, jak zwykle. Poza tym, przecinek, Autorze, nie zawsze jest przed "że". A podwojone "że" w jednym zdaniu, to paskudna niezręczność - na wykresie wychodzą ładne schodki, ale stylistycznie to brakoróbstwo.
Interpunkcję masz kreatywną, mówiąc łagodnie. W całym tekście. Ale nie chce mi się poprawiać oczywistych niedoróbek. Zdania podrzędne, Autorze, zawsze winny być oddzielone od siebie. Dlaczego tego nie robisz?
Jego palce z delikatnym muśnięciem spotkały się z klawiszami instrumentu niosąc w powietrze niskie, wibrujące dźwięki.
Kursywa pokazuje, gdzie prawidłowo został użyty przymiotnik delikatnie. Niemniej jednak, czy naprawdę był potrzebny? Znaczenie wyrazu "muśnięcie" to przecież w tym kontekście delikatny dotyk właśnie (nie spojrzenie, stąd wzmianka o kontekście). Nadopis, znaczy. Normalnie, nie spodziewałam się, że "delikatność" sprawia takie problemy leksykalne...
Klawisze - instrumentu, wiadomo. Kolejna nadprodukcja, IMAO.
I wreszcie - imiesłów czynny. Do czego się odnosi? Do dotyku, który wywołał dźwięki, czy do instrumentu, który te dźwięki wydawał? Mącipole wyszło.
syntezator rozszerzył swoje funkcje

Tak sam rozszerzył? Niejasność treści. Kto tu daje koncert?

Inne nadopisy, to np. "całym swoim ciałem" (odczuwała), "rozglądać się wokół".
palce drżały zaciśnięte na klawiszach
Bardzo chciałabym zobaczyć, co ten muzyk zrobił z instrumentem. Wyrwał te klawisze, czy co? Błąd obrazowania, IMAO.
Pomyślałam wtedy, że to niegłupia metafora życia. Krótki pełen emocji utwór zakończony tragicznym, zupełnie niepasującym zdarzeniem
A tu, niestety, chciejstwo. Albowiem, choć metafora całkiem przyjemna, problem z jej rozwinięciem w treści zaistniał. Jedyne emocje, jakie pojawiły się w tekście, to smutek i (domyślnie) niepokój (kiedy publika się rozgląda w poszukiwaniu dodatkowego źródła dźwięku). Trochę zubożone to Twoje rozumienie życia, nie uważasz, Autorze? :P
No, i tragizm finału. Proszę mi paluchem pokazać, gdzie ten tragizm się pojawił/został zasugerowany w tekście? Dramatyzm - zerwana nuta - owszem. Ale, obawiam się, tragizmu to jeszcze nie czyni, jak mi się zdaje.
Poza tym - urwana nuta zupełnie nie pasowała? Normalny zabieg w muzyce. Nie opisałeś, Autorze, że zaszło coś, co przerwało koncert i co mogło wprowadzić tragizm do sytuacji/zdarzenia (śmierć wykonawcy - że tak rzucę najbanalniejszy z przykładów).
A może po prostu niezręcznie użyte zostało słowo "zdarzenie".

Problem mam z tym tekstem - bo to tekst, niestety, epizod, scenka. Wydaje mi się, że miała to być ambitna miniatura, w której opis koncertu stanowić miał metaforę ludzkiego życia. Problem w tym, że ta konkluzja stanowi zakończenie, a nie refleksję, do której czytelnik dojść powinien sam po lekturze. Mam wrażenie, że poszedłeś na skróty, że rzuciłeś mi w twarz oczywistość, bo nie wierzyłeś, że byłabym zdolna do takiej interpretacji, Autorze. No, i wyszła łopatologia, która niczego nie daje, nic nie mówi. Ot, zrealizowane wymogi formalne, niepewne ujęcie tematu... I rozczarowanie.
Pewnie limit znaków nie dał Ci możliwości, by koncepcję kreatywną rozwinąć należycie. Ale to żadne usprawiedliwienie, proszę Autora. :P
So many wankers - so little time...

Nocny śpiewak
Sepulka
Posty: 33
Rejestracja: ndz, 12 lip 2009 15:20

Post autor: Nocny śpiewak »

Dziękuję Małgorzato za komentarz. Przemyślę uwagi dotyczące braków w interpunkcji. Chciałbym jednak spróbować obronić się w kilku miejscach. Mam świadomość, że nadopisy nie są mile widziane w tekście. Był to zabieg jednak celowy. Pomyślałem, że jeżeli narratorka obcuje ze sztuką to próba wplecenia kilku przymiotników nada zdaniom odrobinę poetyckiej gracji dzięki czemu czytelnikowi łatwiej będzie wczuć się w scenę.
Co do syntezatora to faktycznie mogłem ująć to nieco inaczej. Z opisu nie wynika ze dodatkowe funkcje instrumentu są jego integralną częścią i nie wymagają dodatkowej obsługi, a taki właśnie był pomysł.

palce drżały zaciśnięte na klawiszach - Biję się w pierś za każdym razem jak widzę to zdanie. Może lepiej brzmiałoby gdyby wyglądało tak:
Drżące palce oparte na klawiszach próbował zacisnąć w pięść
Generalnie w tym zdaniu chodziło mi o to, że narratorka nie jest istotą wszechwiedzącą. Obserwowanie muzyka to jej jedyny sposób na odkrycie jego uczuć i emocji. Dlatego potrzebowałem czegoś by ukazać żal i bezsilność muzyka. Wydawało mi się, że czytelnik w jasny sposób tak to właśnie odbierze. Na przyszłość mam naukę by takie fragmenty znacznie wyraźniej zarysować.

Owszem. Urwanie nuty jest normalnym zabiegiem w muzyce. Wydaje mi się też że kiedy muzyk go używa, to w jakimś celu. Jeżeli ma zaskoczyć słuchacza to najlepiej go zastosować w takim momencie, w którym słuchacz nie będzie się tego spodziewał. Dlatego narratorka uznała go za niepasujący. Zburzył harmonię. Koncert został przerwany w chwili, w której muzyk przestał grać.
Krótki pełen emocji utwór zakończony tragicznym, zupełnie niepasującym zdarzeniem - to zdanie nie dotyczyło utworu, lecz śmierci. Śmierć jest tym tragicznym zdarzeniem.

Co do samej metafory to gotów jestem dyskutować. Gdybym jej nie opisał to tekst kończyłby się na samym koncercie i wtedy faktycznie byłby zwykłą scenką. Pisząc w ramach ograniczeń czasami należy iść na skróty by zostać zrozumianym. Gdybym nie rzucił tej oczywistości w twarz ktoś mógłby mi zarzucić, że utwór jest bez sensu. Dlatego właśnie limit znaków jest dla mnie kapryśnym usprawiedliwieniem. By go zachować musiałem okroić tekst z treści, która odpowiedziałaby na Twoje pytanie. Na szczęście zawsze jest opcja rozwinięcia wizji w tych komentarzach :)
Four year old boy with massive caffeine high and a permanent and yet very small erection.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Ano, jest możliwość. Ale utwór winien powstać i obejść się bez didaskaliów, a limit znaków nie służy do skracania, Nocny Śpiewaku. Limit służy do tego, by wybierać koncepcję. Dlatego nie jest usprawiedliwieniem. Do Twojej koncepcji, jak mi się wydaje, potrzeba więcej znaków, dłuższej opowieści. :P

Poza tym, w kwestii nuty urwanej. Urwany dźwięk jest do zaskoczenia, do przestraszenia, do tworzenia nastroju (tragizmu też), ale żeby oddać takie stwierdzenie, musiałbyś najpierw stworzyć warunki brzegowe, by zaistniało poczucie, że zdarzenie jest tragiczne. Nie ma tego. Pozostaje tylko dramatyzm. Niezależnie, czy w melodii, jaką opisywałeś, czy w sytuacji.

Co do poetyckości, to pozwolę sobie na niezgodę. Nadopis jako środek poetyckiego wyrazu? Precyzja byłaby lepsza. Jasne, rytm chciałeś zrobić. Ale rytm można robić na wiele sposobów, niekoniecznie takich brzydkich. Nie pasuje mi do nastroju nadopisowość. Psuje finezję.
So many wankers - so little time...

Nocny śpiewak
Sepulka
Posty: 33
Rejestracja: ndz, 12 lip 2009 15:20

Post autor: Nocny śpiewak »

Wybór koncepcji - celna uwaga. Za bardzo uparłem się przy tej koncepcji i chciałem stworzyć dla niej warunki idealne.

Urwana nuta z pewnością byłaby bardziej zaskakująca gdyby uwaga czytelnika byłaby lekko uśpiona (Nie mylić ze znudzona) odpowiednim opisem melodii.

Ostatecznie zgodzę się ze sposobem budowania poetyckości. Spróbuję nad tym popracować.
Four year old boy with massive caffeine high and a permanent and yet very small erection.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Znowu w nawale prac różnych opóźniły mi się omówienia. Ale co się odwlecze - wiadomo - nie utonie. :P

Hundzia mi się rzuciła w oczy, więc od niej zacznę. Bo ładny tytuł jest, od razu zgodny z tematem. Ale w trakcie czytania zaczęłam mieć wątpliwości. Bo wszak w opowieści to nie są ćwiczenia, a etiuda... Cóż.
Odniesienie dalekie do Warsztatów samych w sobie to może być, ale po co? Nie lepiej, żeby tytuł był dla treści?
Nieważne, zresztą. Potwory są i straszne są, sądząc po reakcji ludzi. Tylko znowu pojawia się pytanie: ale dlaczego? Fabuła załamała się właśnie na wyjaśnieniu - tego zabrakło, jak mi się zdaje, by utwór był pełny. Dziurę fabularną widać, ponieważ nie wiadomo, dlaczego to wszystko się dzieje, dlaczego ludzie wybrali ostateczność, samobójstwo, a nie walkę z potworami? Skąd się wzięły potwory? Dlaczego narratorka chowa się, ucieka do piwnicy, skoro jej celem jest śmierć? Nie może załatwić tego na miejscu? Dlaczego koniecznie musi to być kula z przydziału, a nie trucizna (na przykład)?
Fabularnie się rozjechało, IMAO. Nie ma odpowiedzi najważniejszej o motywację bohaterki-narratorki, która to motywacja wyjaśniałaby również postępowanie ludzkości (zapewne całej, bo jest sugestia, że w opowiadaniu dzieje się apokalipsa).
Sama akcja natomiast - bardzo ładna, bardzo przejmująca i elegancko zamknięta. Znaczy, utwór, choć okaleczony. Przypomina mi układankę, która nie ma środka => można się domyślić, jak wyglądać miałaby całość, ale całości nie ma, jest ramka tylko.
(Czy chwaliłam się, że dostałam puzzle - 5 000 kawałków - i właśnie ułożyłam brzegi? :P:P:P)
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Post autor: hundzia »

No ba, Margot jak wpadnie to zawsze cała układankę roz...kłada na części pierwsze.

Etiuda, jako forma muzyczna jest właściwie solowa, wybrałam więc tylko jeden element świata, malutki wycinek większej układanki.
Starałam się też w miarę możliwości zostawić tropy, nie chcąc walnąć łopatologią ukryłam je. Jak widać - przedobrzyłam :P
Cały świat, nasz, lecz nie nasz świat, wstrzymuje oddech przed wielkim crescendo.
Miało być sugestią, że to inna planeta/księżyc, ludzie zawłaszczyli sobie świat potworów i najwyraźniej przegrywają.
I rozbłyskuje na niebie nowe słońce, z hukiem przyboju mknie promienna świetlistość. Dobre to słońce, co zabija potwory.
Pozostali ocaleni sięgają po środki ostateczne (?), reszta się ukrywa licząc, że może jednak przetrwa. Być może miasteczko było ostatnim bastionem? Co prawda nigdzie nie ma słowa, gdzie przebywają mężczyźni wioski, być może już ich nie ma.

Przydziałowa amunicja, w dodatku do broni przedawnionych, miała się kojarzyć z resztkami arsenału. Może miała zostać spożytkowana do obrony, a tylko ta jedna rodzina wolała popełnić samobójstwo, bo nie wierzyła w możliwość wygranej?

Masz rację Margoto, że fabularnie utwór rozpłaszczył się na podłodze, wciąż nie umiem pisać pod ograniczenia znaków :( Kolejna rzecz do ćwiczenia.
Przynajmniej ramka została i to już cieszy, bo na ostatnich warsztatach wyglebałam okrutnie, więc tym bardziej ramka raduje :)
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Ale po co ukrywałaś tropy? Np. z tymi potworami. Domyśliłam się, że świat nie jest Ziemią - ze zdania, które przytoczyłaś, ale to jeszcze nie implikuje, że świat należał ongiś do potworów, a ludzie przyszli i zawłaszczyli.
Cała historia z resztkami arsenału, z ocalałymi, którzy sięgają po środki ostateczne - nie pojawia się w tekście. Wychodzi raczej, że ludzie są ofiarami, które z zemsty niszczą agresorów razem z własnym gatunkiem, a nie agresorami, którzy przegrywają, więc stosują taktykę "po nas tylko popiół i zgliszcza". A wystarczyło ze dwa zdania, otwarte, choć bez szczegółów, by było jasne, o co chodzi - dla narratorki są to sprawy oczywiste, a narracja jest bezpośrednia, więc tutaj jak najbardziej otwarcie warto sprzedać tło. Bo przecież to jest tło, grunt do fabuły - ta dotyczy matki i dzieci, dramatycznej decyzji o samobójstwie.

No, i tytułowa etiuda - nie zapominaj, że przede wszystkim jest to utwór ćwiczebny. Stąd, kiedy w pierwszym zdaniu pada, że to nie są ćwiczenia... sprzecznie zabrzmiało, przeciw-tytułowo. :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Post autor: hundzia »

I oto mea culpa! No nic, trza uczyć się na błędach.
Ale po co ukrywałaś tropy?
Bo jestem wrogiem łopatologii. Bo część ostatnich, nowych książek rozczarowuje mnie płytkością, oczywistością fabuły lub wręcz traktowaniem czytelnika jak idioty.
Ale to moje prywatne zboczenie :)
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

To chyba dzielimy zboczenie. Wychodzi jednak na to, że uciekając od łopatologii, zagalopowałaś się trochę. :P
Znaczy, za głęboko zakopałaś dane. :)))
So many wankers - so little time...

ODPOWIEDZ