WT 3: Z deszczu dźwięków pod rynnę melodii - prace

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Post autor: hundzia »

Dobra, zaczynam wykopywać zwłoki, bo znowu pogrzebałam tekst.
Jakby nie było - dziekuję za terapię, skrajności też bywają zabójcze :)
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

To lecimy dalej. Młodzika - klasycznie spartaczona fabuła.
Wszystko miałeś, Autorze, w tekście. Każdy element. Tylko te elementy źle poukładałeś i wyszedł epizod, w którym rozmył się komizm. Bo komizm polega na zaskoczeniu odbiorcy, a nie na podaniu wszystkiego cięgiem i na tacy.
Nie mam poczucia humoru, więc nie wiem, czy bardziej śmieszny jest dylemat smoka: surowizna vs. pieczyste, czy kwestia, że smok jest ślepy. Ale zawiązałeś fabułę wokół kwestii zabicia smoka. Więc zakończenie musi też tego właśnie dotyczyć - nie apetytu smoka. Zdaje mi się zatem, że warto było ukryć kwestię ślepoty narratora - i dopiero na końcu ją wyjaśnić. Modyfikując zresztą zdanie, które już jest, np.
Iluż chętnych przybywa, żeby ubić starego, ślepego smoka! Widać nikt im nie powiedział, że słuchu i ognistego oddechu nie straciłem...

Oczywiście, naruszenie zasady by nastąpiło - nie zapadłaby od razu cisza wymagana ograniczeniem formalnym, ale za to fabuła zachowałaby spójność. :P
Radziłabym również, Autorze, żeby pilnować podmiotów, bo mają brzydką tendencję do wyrywania się spod kontroli.
Ten "obrońca uciśnionych" już kilkanaście kroków przed wejściem wyjął miecz. Teraz idzie ostrożnie, nie ma na sobie zbroi ani podkutych butów.
Nie jestem tak do końca przekonana, że orzeczenie pasuje do podmiotu z poprzedniego zdania. Mam wrażenie, że dopełnienie było bliżej i... cóż, zaburzenie się zrobiło.
Ograniczenia są dotrzymane, rzecz jasna. Ale impakt odbioru padł u mnie na pysk.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Młodzik »

Ślepota narratora była dla mnie o tyle ważna, że uzasadniała onomatopeje ;).
Myślałem też nad wykończeniem smoka, ale spodobał mi się jego charakter. (tzn. wykończyłby go mag, który by zrozumiał, że smok za dobry słuch ma)
Tekst nie miał być komiczny, raczej ironiczny.
No cóż, w każdym razie, nie jest tak tragicznie, jak podejrzewałem :).
Dziękuję bardzo.

Edit był.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

A Tobie się zdaje, że w ironii element zaskoczenia nie jest istotny? :P
Tak czy inaczej - nie tyle o komizm, co o spójność fabularną mi chodziło bardziej. Łączność początku i zakończenia. Przejście na kwestie żywieniowych nawyków narratora spowodowało odejście od sygnalizowanego na początku problemu zabicia smoka po prostu.

Jeżeli natomiast chodzi o onomatopeje - a co Ci przeszkadzało opisywać wrażenia słuchowe smoka, a na końcu poinformować czytelnika, że smok ślepy? :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Młodzik »

Szczerze mówiąc, nie tak sobie wyobrażałem ten tekst ;). W sumie to byłby to element zaskoczenia, bo czytelnik by się zastanawiał, po kiego grzyba rycerz idzie na spotkanie ze smokiem bez zbroi.
A względem tytułu: ostatecznie smok też polował, na swój sposób (tzn. trochę jak pająk).

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

A to, rzecz jasna, wynikło z tekstu, tak? Znaczy, tytuł? Bo mnie nie wynikł. W zasadzie, zapomniałam o nim już w trakcie lektury. Ten tytuł, zauważ, pasowałby, gdyby narracja go potem jakoś podkreśliła. Ale narracja sobie, a tytuł sobie. Rozjechały się zamiary i wykonanie, Młodziku, obawiam się... :P
Rycerz bez zbroi byłby elementem zaskoczenia, gdybyś zasygnalizował tę właśnie kwestię jako ważną. Nie zrobiłeś tego - nie ma problemu, jest tylko informacja, neutralna, jak mi się zdaje.

...................................


No, dobra, zostało niewiele, to trzeba kończyć.

Praca Mirael. Poza zasięgiem odbioru. Nie wiadomo, o czym to jest. Już na początku pojawia się rozjazd:
Pieśń pierścienia:
Jest szaro.
Budzę się w pokoju usłanym puszkami, niedopałkami. Moi towarzysze śpią.
Jest cicho.
Telewizor szumi
Celowo dorzuciłam po tytule dwukropek - bo najlepiej obrazuje, jak odbierałam przy pierwszym podejściu ten tekst.
Yyyy... Kiedy rzuca się tytuł tego rodzaju, to potem - niestety - powinna się pojawić jakaś łączność z treścią. Dlatego w pierwszej chwili myślałam, że narratorem jest pierścień i zgłupiałam przy drugim zdaniu. A przy trzecim już w ogóle straciłam orientację, co czytam.
Niełatwo było mi załapać, że narratorem jest mężczyzna. No, ale to może moja wrodzona tępota.
Za to na pewno nie tylko wzmiankowana tępota sprawiła, że tekst się rwie.
Facet się budzi. Widzi czarownicę, która śpi obok. Bierze ją za rękę (czemu?), dotyka pierścienia i... przeżywa odjazd. Czarownica go wyciąga z transu, facet się budzi wyszmacony, pierścień spada na podłogę, koniec.
W tzn. międzyczasie - czyli w wizji, facet czuje się szczęśliwy, słyszy dźwięki, melodię nawet.
No i co z tego, Autorko? Gdzie właściwie dzieje się Twoja opowieść, kim jest czarownica, co się właściwie stało i dlaczego pierścień jest istotny?
Na starcie masz wymuszenie fabularne klasyczne - narrator robi coś, czego nijak nie rozumiem, bo brak uzasadnienia: budzi się po libacji i zamiast rozejrzeć się za pacaneum na kaca, bierze za rękę kobietę, która śpi w fotelu.
Poza tym, poza moim zasięgiem są zabiegi (boję się nazwać "artystyczne") w tekście.
Tzn.:
eMoFonT pisze:SzszSzsZszsz
tautologia pisze:Szum telewizora przechodzi w natrętne pulsowanie, zwala z nóg. Wszystko znika. Zostaje tylko stukot kropel o szybę i modulowany szum.
Należy przyjrzeć się głównym znaczeniom. Podkreśliłam i wyboldowałam słowa-klucze. Tym sposobem widać wyraźnie, że spójność logiczna umknęła w tym fragmencie.
sprzeczność znaczeń pisze:Dźwięki (ciach!) zlewają się w jeden głos, melodie.
Skoro głos jest jeden, to melodia też powinna być jedna tutaj... Tak mi się zdaje. Bo zaraz pada:
Drże w rytm bezdźwięcznej melodii
Znaczy, tu melodia co prawda jest jedna, ale za to bezdźwięczna, a przed chwilą jak najbardziej efekty dźwiękowe były. Znaczy, teraz panuje w narracji cisza.
Ach, to zielone wskazuje, że od tego miejsca w tekście, Autorko, odmówiłaś używania prawidłowych końcówek koniugacyjnych. I tym samym każde zdanie narratora stało się bełkotem. Ale na to z pewnością już zwrócono Ci uwagę. Z obowiązku tylko przypomnę:
ja drżę; ja leżę (leże, to posłanie, łoże, barłóg, etc.), ja wymiotuję - on wymiotuje.
Wiatr muzyki targa czarne włosy czarownicy,
A tu przegięcie dodatkowe w obrazowaniu - nie dość, że panuje cisza, to okazuje się, że muzyka jest wiatrem (bo zachowuje się jak wiatr) - tylko bez dźwięków.
Jak na moje rozumienie, to cisza w tekście zapadła o wiele za wcześnie - wymóg formalny był, że na końcu. A tu nagle pasaż bezdźwięczny się trafił.
sprzeczność w obrazowaniu pisze:Głos (przed chwilą już melodia, czyli znowu wycofanie się nastąpiło z poprzedniego określenia - przyp. mój) nie dobiega już z żadnego konkretnego miejsca, ale ze wszystkich naraz, ze mnie.
Źródła dźwięku brak - ale źródłem jest narrator. To jak najbardziej konkretne miejsce, Autorko, chciałam zauważyć.
No, nie ma co ukrywać - to jest bardzo niedbały tekst, pozbawiony fabuły, klarowności toku zdarzeń, rozmyty do imentu. I jeszcze ortograficznie okaleczony.
Że tekst - wiadomo od pierwszych zdań. Ale dopiero po lekturze całości widać, jak łatwo można zgubić sens. Autorko, funkcja komunikatywności u Ciebie pomknęła do zera z prędkością światła. Miałam problemy nie tylko ze zrozumieniem, o czym czytam, ale co czytam. Tekst z tej mrocznej strony języka. Bardzo niedobry.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Młodzik »

<olśnienie mode on>
Ach, już rozumiem. Tak, tak, masz zupełną rację, fabularnie kompletnie tekst spie...rdzieliłem.
<olśnienie mode off>
Ijużmmnietuniema.

Awatar użytkownika
JanTanar
Fargi
Posty: 383
Rejestracja: wt, 22 lip 2008 21:10

Post autor: JanTanar »

ajaj <nerwowo odlicza z obu końców> ajajaj <i jeszcze raz w odwrotnej kolejności, zalewając herbatkę uspokajającą>

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Ależ skąd ta nerwowość? Toż językowo jest to najlepsze opowiadanie tych warsztatów! Naprawdę ślicznie onomatopeicznie, do tego udźwiękowienie zdań ze szczaniem w szuwarach po prostu przepiękne. Bez żadnej złośliwości - bardzo mi się podobało.
Obce DNA - element do wycięcia, jak wspomnieli Przedpiścy - nie ma potrzeby ani celu uwidocznionego w fabule. Albo do rozwinięcia, jeżeli był to skutek działania limitu znaków. :P
Pitu-pitu - to mi zgrzytnęło, bo używam tego określenia na mowę-trawę, więc znaczeniowo mi się obsuwało. Poszukałabym czegoś do wymiany. Ale to drobiazg.
Językowo ślicznie, czyta się znakomicie. Tak dobrze, że w pewnej chwili dałam się nabrać, że to utwór. Tymczasem to epizod jednak jest. Albowiem zabrakło wyjaśnień fabularnych, osadzenia zdarzeń. Wiadomo, o czym opowiadasz, Autorze: jest koncert w bajorze, nagle się obcy włącza (szczaniem w szuwarach, ale za to do taktu - normalnie, padłam ze śmiechu na ten komentarz narratora), obcy to potwór straszny jest, więc koncert się kończy nieoczekiwanie.
Ale:
a. Po co te koncerty miały być? Czemu koncertowano w bajorze?
b. Czy urwanie nagłe koncertu ma znaczenie jakieś większe?
c. Czemu obcy z szuwarów jest stworem strasznym?
Usiłuję powiedzieć, że dramatyzmu fabularnego brak, ponieważ nie nadałeś, Autorze, znaczenia temu, co się dzieje. Przykładowo i banalnie: gdyby koncert był sposobem na utrzymanie porządku świata, jego przerwanie mogłoby mieć tragiczne konsekwencje, dlatego ten, co przerwał jest potworem strasznym i okrutnym.
Oczywiście, specjalnie przerysowuję. Brakuje mi po prostu jasności, co opowiedziałeś, Janie, poprzez opowieść, nadrzędnej konkluzji, wniosku ogólnego, motywu nad-przewodniego, który nadałby epizodowi zamknięcie. Dlatego tytułowe zaszczucie nie wybrzmiało tak dobrze, jak bajorada. Bajorada sama w sobie mistrzowska i nie ma co deliberować. :)))

Myślę, Janie, że Ty musisz jedynie popracować nad fabułą. Nad koncepcją, że fabuła jest nie tylko opisem zdarzeń, lecz także jest opisem wniosku, morału, co ze zdarzeń wyniknąć ma w interpretacji. Myśl nadrzędną ma wyrażać tok fabularny, nie tylko zapis kolejności tego, co się stało w opowieści. Opowieść bez konkluzji jest płytka, choćby nie wiem jak pięknie napisana.
Jesteś drukowalny, Autorze. Masz kreatywne podejście do języka, ucho i elastyczność. Normalnie, piszesz opowiadanie i zabieramy do działu Literatura w F-cie. Ale opowiadanie, nie długi epizod. :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Cordeliane
Wynalazca KNS
Posty: 2630
Rejestracja: ndz, 16 sie 2009 19:23

Post autor: Cordeliane »

Małgorzato, a nie przeszkadzał Ci ten splash? Mnie to bardzo gryzło. Owszem, dźwiękonaśladowczy jak najbardziej, ale nie nasz...
Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until they speak.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Tam było:
splah
I nie przeszkadzało mi, bo przeczytałam tak, jak zapisane... :X
Nawet nie zwróciłam uwagi, że to może być splash. Mało spostrzegawcza jestem.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
thoro
Sepulka
Posty: 43
Rejestracja: wt, 11 sie 2009 22:12

Post autor: thoro »

Małgorzata pisze:Tam było:
splah
I nie przeszkadzało mi, bo przeczytałam tak, jak zapisane... :X
Nawet nie zwróciłam uwagi, że to może być splash. Mało spostrzegawcza jestem.
(...) Mloauch-pyk-pyk, pitu-pitu, splash, pitu, splah, fyr-fyr (...)
Drobiazg taki. ;)
sam już nie wiem.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Jak powiedziałam: mało spostrzegawcza jestem... :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
JanTanar
Fargi
Posty: 383
Rejestracja: wt, 22 lip 2008 21:10

Post autor: JanTanar »

Dziękuję Małgorzato,
i dziękuję Krugerze, bo już miałem zapostować, gdy Margo się włączyła, i cały czas miałem nadzieję, że to już.
Muszę komentarz przemyśleć, limit znaków więził, ale teraz widzę, że pisałem to z perspektywy zdarzenia, a nie przesłania.
Drukowalność nieco mnie zaskoczyła, nigdy nie próbowałem, tylko jak widzę mogę nie odróżnić opowiadania od długiego epizodu :)
DNA to totalna wpadka, no cóż :(
Pitu-pitu - nawet nie pomyślałem o tej konotacji; tak sobie tylko próbowałem wyobrazić co takie muszki mogą robić. W pierwszej wersji było "piku-piku", chociaż też nie wiem dlaczego akurat tak.

Splash - to właśnie miało być obce, miałem nadzieję, że jest to już tak (przez atak angielskiego, kreskówki, komiksy itp.) przyswojone, że będzie i obce, i znajome, czyli zaniepokoi, zanim zostanie objaśnione.

Małgorzato, że tak można rzec tradycyjnie, punkty a,b,c, wywróciły mi koncepcję tekstu. Nawet nie pomyślałem, że wymaga to wprowadzenia. Faktycznie, chyba miała to być tylko scenka. (A to na pewno jeszcze nie utwór? nawet troszkę?)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Pół utworu. :P
Czytałeś może "Strzępy" Aldissa? Krótkie opowiadanie, które skojarzyło mi się z Twoim tekstem, Janie. Przez nastrój, jak mi się zdaje. Jeżeli nie miałeś okazji - koniecznie przeczytaj. I wyobraź sobie, że znasz tylko połowę tekstu Aldissa, tę pisaną w narracji od DwaA i Gasma, a nie tę, która nadaje wymiar/perspektywę/interpretację - czyli część z ludzkiego punktu widzenia.
U Ciebie jest ta część, która tworzy nastrój, ale nie ma nadania perspektywy. Nie twierdzę, że masz zastosować zabieg Aldissa, bynajmniej. Jak przekażesz konkluzję, zależy tylko od Ciebie. Ale jeżeli nie stworzysz pola interpretacji, pozostanie tylko epizod.

BTW. Obawiam się, że jestem jedną z tych, które zasymilowały "splash". :)))
So many wankers - so little time...

ODPOWIEDZ