Zależy, czy czujesz potrzebę, żeby opowiadanie powstało.Siekierka pisze:Pytanie brzmi- poprawiać, czy wywalić i zapomnieć o całej sprawie?
Jednoosobowe przedziały
Moderator: RedAktorzy
-
- Laird of Theina Empire
- Posty: 3104
- Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
- Płeć: Mężczyzna
Re: Jednoosobowe przedziały
- Siekierka
- Pćma
- Posty: 223
- Rejestracja: pn, 22 kwie 2013 18:38
- Płeć: Kobieta
Re: Jednoosobowe przedziały
Czuję.
Pytanie tylko, czy da się to jeszcze uratować, czy może lepiej napisać je od początku...
Neu: Kolory są zarezerwowane dla modów i adminów na tym forum. Proszę o poprawienie sygnatury.
Pytanie tylko, czy da się to jeszcze uratować, czy może lepiej napisać je od początku...
Neu: Kolory są zarezerwowane dla modów i adminów na tym forum. Proszę o poprawienie sygnatury.
Każdego dnia głupieję do reszty, ale i tak nie dogonię społeczeństwa
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Re: Jednoosobowe przedziały
Małgorzata nagryzła to tylko trochę, dalej jest tak samo źle.
Składając rzecz do kupy: mamy Śmierć, która trzęsie się, bo siedzi wokół zwłoki (widać nienawykła) i jakiś zalewający się w trupa staruszek się na nią gapi. Staruszek zalewa się w trupa, bo naprzeciwko siedzi Śmierć i on się boi. W zasadzie oboje (obaj?) powinni wyskoczyć z wrzaskiem z tego toczącego się z prędkością ślimaka pociągu.
Mylisz biernik z narzędnikiem.
To takie przypadkowe uwagi, na szybko z tekstu. Siekierko, albo nie zrozumiałaś mojego pierwszego zarzutu, albo o nim wygodnie zapomniałaś. Tekstu nie da się uratować, bo nie ma co tu ratować. To nie jest opowiadanie. To wyliczanka, pozbawiona początku i końca. Nawet jak poprawisz język zostanie Ci tekst, niezaliczający się do literatury.
edit. dodatkowe słowo
Odczuwało się, czyli kto? Niby ten Śmierć? No faktycznie, nadprzyrodzona istota trzęsła się w obecności zwłok, które, jak rozumiem, widuje codziennie? Jakoś mało prawdopodobnie to brzmi...Tego dnia, w sąsiedztwie skrzyń i pod czujnym spojrzeniem starca, po dwakroć bardziej odczuwało się chłód listopada.
Nie wiem dlaczego koniecznie na szyję...? Gdzie były opary wódki? Interpunkcja zawiodła, ale, co ciekawe, bez względu gdzie ten przecinek postawisz, Autorko, sens zdania będzie problematyczny. Opary wódki nie bardzo mają gdzie się umiejscowić. Nawet metaforycznie.Na jego szyję powoli wypełzał rumieniec, a mimo oparów wódki w jego żyłach ciągle krążył strach.
Składając rzecz do kupy: mamy Śmierć, która trzęsie się, bo siedzi wokół zwłoki (widać nienawykła) i jakiś zalewający się w trupa staruszek się na nią gapi. Staruszek zalewa się w trupa, bo naprzeciwko siedzi Śmierć i on się boi. W zasadzie oboje (obaj?) powinni wyskoczyć z wrzaskiem z tego toczącego się z prędkością ślimaka pociągu.
Ostatni zaimek nie jest już retoryczny. Wszystkie trzy są nieprawidłowo użyte.Widzisz, tą trumienkę? Tak tą, z sosny. Jak wkładaliśmy tam tą mała, myślałem, że nie dam rady.
Mylisz biernik z narzędnikiem.
Jeżeli już, to układające się w lekki fale. Przymiotnik przecież dotyczy fal, a nie sposobu ułożenia.Długie ciemne włosy, lekko ułożone w fale, do tego czarna sukienka z kołnierzykiem, pewnie odświętna.
Raczej: wziąłem go za dłoń/rękę lub ująłem jego rękę.Ująłem Starego za dłoń.
To takie przypadkowe uwagi, na szybko z tekstu. Siekierko, albo nie zrozumiałaś mojego pierwszego zarzutu, albo o nim wygodnie zapomniałaś. Tekstu nie da się uratować, bo nie ma co tu ratować. To nie jest opowiadanie. To wyliczanka, pozbawiona początku i końca. Nawet jak poprawisz język zostanie Ci tekst, niezaliczający się do literatury.
edit. dodatkowe słowo
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Re: Jednoosobowe przedziały
Zabawne, że moja ocena jest identyczna jak Neulargera, ale z zupełnie innych powodów.
Autorko, mogę tu zamieścić długą rozpiskę, co szwankuje w strukturze tej opowieści in spe (zrobię to - z czystej przyjemności grzebania w tekście), ale zanim zabierzemy się za szarpaninę techniczną, spróbuję wyjaśnić, dlaczego to tekst, nie utwór, choć ma kompozycję jak utwór (kompozycja jest, notabene, nierówna, a narratora poddałabym tresurze, bo to durny pozer, który nie rozumie swojej roli).
Oczywiście, jest problem językowy - można się przyczepić do wielu zdań (nawet jeżeli zlekceważy się interpunkcję, oddychanie też przecież się lekceważy, dopóki nie zaczniemy się dusić).
Jednak przede wszystkim przyczepić się należy do treści.
Po przeczytaniu Twojego tekstu przypomniało mi się z "Rejsu", że najbardziej lubimy piosenki, które znamy (cytat z pamięci, nie wiem, czy dokładny). Twój tekst jest jak taka piosenka, tylko bardziej. Stężenie banału przekracza moje granice tolerancji. Patos + spiętrzone wyświechtane motywy z obrazów wojny... Błagam, to infantylne i naiwne strasznie z wielu powodów. Podam dwa:
1. tragizm tak spiętrzony dewaluuje się (to argument odbiorczy, percepcji tekstu);
2. powyższego odkrycia dokonali pisarze-świadkowie wojny, którzy próbowali ją opisać (to argument hiistoryczno-literacki).
Rozumiesz, co próbuję powiedzieć?
Muszę więc zapytać, po co powstał ten tekst, Autorko.
Napisałaś, że czujesz potrzebę, aby powstał. Nie chcę znać powodów - nie są dla mnie istotne, choć podejrzewam, że dla Ciebie mogą być osobiste. Istotne jest natomiast, co chcesz tym tekstem wyrazić, czym chcesz się z odbiorcą podzielić. Jaki jest cel tej opowieści?
I dobrze się zastanów nad odpowiedzią.
Bo ten tekst jest nie do uratowania, IMAO, ale może warto stworzyć nowy. Pod warunkiem, że wiesz, co chcesz przekazać. I ile.
Technikalia, czyli grabkami po kompozycji tekstu, może uda się mi jeszcze późno w nocy...
e...wyraz jakiś dziwny się pojawił...
Autorko, mogę tu zamieścić długą rozpiskę, co szwankuje w strukturze tej opowieści in spe (zrobię to - z czystej przyjemności grzebania w tekście), ale zanim zabierzemy się za szarpaninę techniczną, spróbuję wyjaśnić, dlaczego to tekst, nie utwór, choć ma kompozycję jak utwór (kompozycja jest, notabene, nierówna, a narratora poddałabym tresurze, bo to durny pozer, który nie rozumie swojej roli).
Oczywiście, jest problem językowy - można się przyczepić do wielu zdań (nawet jeżeli zlekceważy się interpunkcję, oddychanie też przecież się lekceważy, dopóki nie zaczniemy się dusić).
Jednak przede wszystkim przyczepić się należy do treści.
Po przeczytaniu Twojego tekstu przypomniało mi się z "Rejsu", że najbardziej lubimy piosenki, które znamy (cytat z pamięci, nie wiem, czy dokładny). Twój tekst jest jak taka piosenka, tylko bardziej. Stężenie banału przekracza moje granice tolerancji. Patos + spiętrzone wyświechtane motywy z obrazów wojny... Błagam, to infantylne i naiwne strasznie z wielu powodów. Podam dwa:
1. tragizm tak spiętrzony dewaluuje się (to argument odbiorczy, percepcji tekstu);
2. powyższego odkrycia dokonali pisarze-świadkowie wojny, którzy próbowali ją opisać (to argument hiistoryczno-literacki).
Rozumiesz, co próbuję powiedzieć?
Muszę więc zapytać, po co powstał ten tekst, Autorko.
Napisałaś, że czujesz potrzebę, aby powstał. Nie chcę znać powodów - nie są dla mnie istotne, choć podejrzewam, że dla Ciebie mogą być osobiste. Istotne jest natomiast, co chcesz tym tekstem wyrazić, czym chcesz się z odbiorcą podzielić. Jaki jest cel tej opowieści?
I dobrze się zastanów nad odpowiedzią.
Bo ten tekst jest nie do uratowania, IMAO, ale może warto stworzyć nowy. Pod warunkiem, że wiesz, co chcesz przekazać. I ile.
Technikalia, czyli grabkami po kompozycji tekstu, może uda się mi jeszcze późno w nocy...
e...wyraz jakiś dziwny się pojawił...
So many wankers - so little time...
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Re: Jednoosobowe przedziały
Nie udało mi się późno w nocy, więc dopiero teraz przegrabię. Obiecałam, że dostarczę Ci materiału, Autorko, że postaram się wyszukać jak najwięcej błędów.
Poniżej zestawienie błędów z omówieniem. Jest długie. Dłuższe od Twojego tekstu. A to niedobrze, oczywiście. :P
Przyda się plan, więc od niego zacznę.
1. Jedzie pociąg, w wagonie (dla bydła) przedziały, trumny i starzec. Starzec pali i gada, opowiada historie kolejnych zmarłych.
a. żołnierza, co po pijaku dla zakładu wlazł na minę;
b. kaprala, którego zastrzelił podwładny;
c. dziewczyny zabitej przez żołnierzy z oddziału, któremu pomagała;
d. młodego żołnierza, co się mścił za śmierć podopiecznej;
e. braci, co przegrali bijatykę o dziewczynę;
f. chłopaka, któremu bomba oderwała nogi;
g. starzec, co uratował dwoje dzieci, a sam zginął w zwalonej kamienicy.
2. Starzec, jak się okazuje, ma towarzystwo - podróżuje ze śmiercią.
No, i git. Jest kompozycja – ramowa. Pochwalam.
Ze względu na tę ramowość zaczynanie od początku jest niewygodne. Dlatego przyjrzyjmy się najpierw wyliczance w środku (punkty a-g).
Od a do f - wszystkie zgony mają wspólny element.
Przecież element niczego nowego nie wnosi do wywodu starca, czyli do tego:
Znaczy, prawidłowo, że wzmianka znalazła się po podsumowaniu/porządkowaniu, a niedobrze, że w ogóle jest obecna. To śmieć w strukturze – wypełniacz. Błąd kompozycji.
Po czym do wywodu wkrada się nowy element, gdy starzec po wzmiankowaniu kolejnych zgonów, z którymi miał styczność, oznajmia:
Absolutnie nie dostrzegam związku. Nic ten starzec nie zawinił przy tych zgonach, nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności => nie wynika z tekstu, żeby było inaczej. W cytowanej wypowiedzi nie dostrzegam po prostu sensu. Dostrzegam natomiast nieciągłość w wywodzie, niejasność wypowiedzi i kreacji postaci – zwyczajny brak logiki.
Tak na marginesie : mam wątpliwości do zaimka „wszystek”, ale co mi tam – nieważne.
Wzmianki o tych wszystkich zgonach mają – a przynajmniej w zamierzeniu miały – znaleźć uzasadnienie w ramie.
Przejdźmy teraz do ramy – klamry kompozycyjnej. Jej pierwsza część, czyli opis jazdy pociągiem i postaci starca, z założenia miała zrobić zmyłkę. Narrator się ukrywa, używane są formy bezosobowe. A w opisie pada:
Po opowieściach (od a do g) narracja w części ramowej się zmienia. I to jak! Ze strukturalnej próżni wskakuje nowa narracja – bezpośrednia. Przeskok daje po oczach, co już stanowi problem (choć może tylko wynikający z moich gustów) => brak spójności w elementach klamry kompozycyjnej, brak zgodności stylu.
Najgorsze jednak jest to, że nie rozumiem, czemu narrator się przede mną ukrywał, czemu to miało fabularnie służyć? Przecież starzec go widzi od początku – zaczyna do niego (narratora) gadać. Wychodzi mi zatem, że to ukrywanie się narratora było tylko grą z odbiorcą. Pochwalam gry z czytelnikiem, ale nie wtedy, gdy kolidują z fabułą. A tutaj zabieg jest zupełnie od czapy – niespójny z treścią (przeciw fabule), do tego naruszający spójność kompozycji (zmiana stylu narracji w części zamykającej klamrę kompozycyjną).
Może by to było jeszcze do strawienia, gdyby ten durny narrator nie skłamał. Bo były DWIE osoby. Narrator (ponieważ bezpośredni, więc także obecny w toku zdarzeń i OSOBOWY) i starzec.
Znaczy, Autorko, przedobrzyłaś, IMAO.
Trzeba było napisać „przez jednego człowieka”... :P
Ale to nie koniec czepiania się klamry (a zwłaszcza narratora), bynajmniej. Stary mówi do śmierci pod koniec (czyli wtedy, gdy narrator już się ujawnił)
Wiem, że stary nie myli narratora z człowiekiem – na podstawie:
A. opisu, jaki sygnalizuje sam narrator:
B. na podstawie wypowiedzi starca:
A tak na marginesie: bardzo mnie interesuje, w jaki sposób wymówić wielką i małą literę. Proszę o instruktaż fonetyczny, Autorko.
Do adremu jednak. Mówiłam, że będę się czepiać narratora.
Zastanawiam się, po czym starzec poznał płeć śmierci? Bo po polsku, czy tego chcemy, czy nie - śmierć ma rodzaj żeński. Zmiana rodzaju na potrzeby przekazu artystycznego (cokolwiek „artystyczny” znaczy, a w przypadku tego tekstu jest to tylko odruchowe nadużycie semantyczne) winna mieć uzasadnienie w tekście – bezpośrednie lub pośrednie. Tutaj uzasadnienia brak, więc starzec w prostym odruchu językowym powinien używać rodzaju żeńskiego.
Ale używa męskiego. Rozpoznał po kościach mednicy czy czaszki? Bo na pewno nie po języku...
Znaczy, dla mnie to kolejna niejasność – w fabule i kreacji postaci (obu – do starca-anatoma ze znajomością mitologii greckiej też mogłabym się czepić => stylizacja, kurde, gwarowa, musi to znachor).
I wreszcie to, co mnie chyba najbardziej w tym tekście ubodło, czyli zakończenie.
Tak bardziej „obiektywnie” – ten narrator nie dość, że nagle wyskoczył jak królik z kapelusza, to jeszcze zmienił kierunek patrzenia: od starca do odbiorcy. W ostatnim zdaniu. PO CO?
I wtedy pada:
Najgłupsze jest to, że za pierwszym razem nie zauważyłam tego ostatniego zdania. I zrozumiałam bez problemu, o kogo chodzi. A wcale nie jestem zabójczo domyślna, Autorko. Wątpię nawet, czy dokonałam interpretacji, ponieważ tożsamość narratora jest podana na tacy. Ale Ty musiałaś jeszcze wyjaśnić oczywiste, nie potrafiłaś się powstrzymać... No, AŻ TAK głupia to nie jestem. Ani żaden inny odbiorca z poziomem inteligencji wyższym od bakterii.
Tyle, jeżeli chodzi o mniej lub bardziej obiektywny rzut oka na kompozycję i związki fabularne. Zupełnie subiektywnie uważam ten tekst za koszmarnie wtórny. Jak wspomniałam, męczył mnie nie tyle patos (choć on również i z tych samych względów co treść) czy kulawa poetyckość, co właśnie te wyświechtane motywy. Jesień (ponura, ciężka), żołnierz (powracający z pola bitwy, stary, weteran, gotowy na śmierć i pozbawiony przed nią strachu), pociąg (ostatnia podróż, ostatnia stacja), obecność śmierci (trumny, kościotrup (chyba – i ciekawe, czy z kosą?), towarzyszenie w ostatniej drodze, wzięcie za rękę).
O, rany...
Dlatego pytałam, Autorko, co chcesz przekazać przez swój tekst, czemu ma służyć Twoja opowieść. Może dzięki odpowiedzi uda się dojść, co masz oryginalnego i/lub osobistego do powiedzenia, czym warto się podzielić z czytelnikiem.
e...transpozycja semantyczna mi się przytrafiła...
Poniżej zestawienie błędów z omówieniem. Jest długie. Dłuższe od Twojego tekstu. A to niedobrze, oczywiście. :P
Przyda się plan, więc od niego zacznę.
1. Jedzie pociąg, w wagonie (dla bydła) przedziały, trumny i starzec. Starzec pali i gada, opowiada historie kolejnych zmarłych.
a. żołnierza, co po pijaku dla zakładu wlazł na minę;
b. kaprala, którego zastrzelił podwładny;
c. dziewczyny zabitej przez żołnierzy z oddziału, któremu pomagała;
d. młodego żołnierza, co się mścił za śmierć podopiecznej;
e. braci, co przegrali bijatykę o dziewczynę;
f. chłopaka, któremu bomba oderwała nogi;
g. starzec, co uratował dwoje dzieci, a sam zginął w zwalonej kamienicy.
2. Starzec, jak się okazuje, ma towarzystwo - podróżuje ze śmiercią.
No, i git. Jest kompozycja – ramowa. Pochwalam.
Ze względu na tę ramowość zaczynanie od początku jest niewygodne. Dlatego przyjrzyjmy się najpierw wyliczance w środku (punkty a-g).
Od a do f - wszystkie zgony mają wspólny element.
Super. Jest reguła porządkująca. Więc po jaką zarazę, Autorko, dorzuciłaś jeszcze punkt g?(...) każdego z nich śmierć widziałem, że każdemu oczy zamykałem w ostatniej posłudze (...)
Przecież element niczego nowego nie wnosi do wywodu starca, czyli do tego:
Zgon z punktu g nie pasuje do zbioru – z przyczyn technicznych stary nie mógł temu ostatniemu, co dzieci uratował, oczu zamknąć. I tyle.Przecież my jednacy na świat przychodzimy i jednako wszyscy umrzemy. A każdy sam umiera. Co z tego, że każdego z nich śmierć widziałem, że każdemu oczy zamykałem w ostatniej posłudze? Że tak ich w tę ostatnia podróż niby Charon wiodę?
Znaczy, prawidłowo, że wzmianka znalazła się po podsumowaniu/porządkowaniu, a niedobrze, że w ogóle jest obecna. To śmieć w strukturze – wypełniacz. Błąd kompozycji.
Po czym do wywodu wkrada się nowy element, gdy starzec po wzmiankowaniu kolejnych zgonów, z którymi miał styczność, oznajmia:
Ale dlaczego? Powinien był wleźć na minę zamiast tego pijaka z punktu a? Dać się zgwałcić i rozpłatać zamiast dziewczyny z punktu c, zginąć w bójce o dziewczynę jak ci z punktu e, podłożyć się podwładnemu pod lufę, jak w punkcie b?A to ja powinienem za nich wszystek leżeć...
Absolutnie nie dostrzegam związku. Nic ten starzec nie zawinił przy tych zgonach, nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności => nie wynika z tekstu, żeby było inaczej. W cytowanej wypowiedzi nie dostrzegam po prostu sensu. Dostrzegam natomiast nieciągłość w wywodzie, niejasność wypowiedzi i kreacji postaci – zwyczajny brak logiki.
Tak na marginesie : mam wątpliwości do zaimka „wszystek”, ale co mi tam – nieważne.
Wzmianki o tych wszystkich zgonach mają – a przynajmniej w zamierzeniu miały – znaleźć uzasadnienie w ramie.
Zrozumienie tego wyjaśnienia jest jednakowoż bardzo problematyczne – wrócę do tego przy flekowaniu narratora, teraz tylko zaznaczę, że to wyjaśnienie niczego nie wyjaśnia. Nie wiem, w jakim celu starzec monologuje akurat o tym. Domyślam się, że miało to wzruszyć odbiorcę. Tyle tylko, że słabo wzrusza. Rozumiem, że można w paru słowach zawrzeć tragiczną opowieść (Hemingway tego dowiódł), ale uniwersalia i banały dzieli bardzo cienka granica (i Hemingway o tym wiedział lub dobrze to wyczuwał) – u Ciebie, Autorko, jesteśmy po tej drugiej stronie => to banały, IMAO, nie uniwersalia.Wiesz, czemu te historie opowiadam? Bo i Tobie przyjdzie kiedyś czas na to...
Przejdźmy teraz do ramy – klamry kompozycyjnej. Jej pierwsza część, czyli opis jazdy pociągiem i postaci starca, z założenia miała zrobić zmyłkę. Narrator się ukrywa, używane są formy bezosobowe. A w opisie pada:
Dlatego sytuacja wydaje mi się mocno sztuczna, gdy stary zaczyna zwracać się do kogoś, choć wiadomo (z opisu), że nikogo poza nim nie ma.Jednoosobowe przedziały kryły w sobie tragedię, a eskortowane były tylko przez jedną osobę.
Po opowieściach (od a do g) narracja w części ramowej się zmienia. I to jak! Ze strukturalnej próżni wskakuje nowa narracja – bezpośrednia. Przeskok daje po oczach, co już stanowi problem (choć może tylko wynikający z moich gustów) => brak spójności w elementach klamry kompozycyjnej, brak zgodności stylu.
Najgorsze jednak jest to, że nie rozumiem, czemu narrator się przede mną ukrywał, czemu to miało fabularnie służyć? Przecież starzec go widzi od początku – zaczyna do niego (narratora) gadać. Wychodzi mi zatem, że to ukrywanie się narratora było tylko grą z odbiorcą. Pochwalam gry z czytelnikiem, ale nie wtedy, gdy kolidują z fabułą. A tutaj zabieg jest zupełnie od czapy – niespójny z treścią (przeciw fabule), do tego naruszający spójność kompozycji (zmiana stylu narracji w części zamykającej klamrę kompozycyjną).
Może by to było jeszcze do strawienia, gdyby ten durny narrator nie skłamał. Bo były DWIE osoby. Narrator (ponieważ bezpośredni, więc także obecny w toku zdarzeń i OSOBOWY) i starzec.
Znaczy, Autorko, przedobrzyłaś, IMAO.
Trzeba było napisać „przez jednego człowieka”... :P
Ale to nie koniec czepiania się klamry (a zwłaszcza narratora), bynajmniej. Stary mówi do śmierci pod koniec (czyli wtedy, gdy narrator już się ujawnił)
No, i przyznam, że to mnie skonfundowało.Wiesz, czemu te historie opowiadam? Bo i Tobie przyjdzie kiedyś czas na to...
Wiem, że stary nie myli narratora z człowiekiem – na podstawie:
A. opisu, jaki sygnalizuje sam narrator:
Też chciałem się uśmiechnąć, ale wiedziałem, ze to niemożliwe...
Zakładam domyślnie, że ten śmierć to pewnie kościotrup. Nie zapytam, jak się szkielet trzymał w kupie ani jak kość odczuwa dotyk – element fantastyczny, akceptuję.Ująłem Starego za dłoń. Dziwne uczucie, gdy, kość dotyka skóry (...)
B. na podstawie wypowiedzi starca:
Ale skąd to stwierdzenie starca, że śmierć pewnego dnia też odbędzie taką podróż w trumnie, czyli dosłownie: umrze? Nie jest to element powszechnej mitologii ani w odruchowej pojęciowości. Powiedziałabym nawet, że umieranie śmierci może być intrygującym pomysłem na osobny utwór. Ale w tym tekście? Tutaj jest jedno zdanie poza moim zasięgiem zrozumienia – nie łączy się nijak logicznie z resztą, nie pasuje do fabuły. Niespójność zwyczajna, mącipole.(...) oni się Ciebie bali, ja nie... Zbyt długo czekałem, aż się zjawisz, by się Ciebie bać...
A tak na marginesie: bardzo mnie interesuje, w jaki sposób wymówić wielką i małą literę. Proszę o instruktaż fonetyczny, Autorko.
Do adremu jednak. Mówiłam, że będę się czepiać narratora.
Zastanawiam się, po czym starzec poznał płeć śmierci? Bo po polsku, czy tego chcemy, czy nie - śmierć ma rodzaj żeński. Zmiana rodzaju na potrzeby przekazu artystycznego (cokolwiek „artystyczny” znaczy, a w przypadku tego tekstu jest to tylko odruchowe nadużycie semantyczne) winna mieć uzasadnienie w tekście – bezpośrednie lub pośrednie. Tutaj uzasadnienia brak, więc starzec w prostym odruchu językowym powinien używać rodzaju żeńskiego.
Ale używa męskiego. Rozpoznał po kościach mednicy czy czaszki? Bo na pewno nie po języku...
Tak twierdzi śmierć/narrator, zatem nie dał(a) żadnych wskazówek staremu.całą drogę milczałem...
Znaczy, dla mnie to kolejna niejasność – w fabule i kreacji postaci (obu – do starca-anatoma ze znajomością mitologii greckiej też mogłabym się czepić => stylizacja, kurde, gwarowa, musi to znachor).
I wreszcie to, co mnie chyba najbardziej w tym tekście ubodło, czyli zakończenie.
Do kogo zwraca się narrator? Nie do starca, bo wtedy byłby inny zapis – z myślnikiem, jak należy przy wypowiedzi „dialogowej”. Znaczy, ewidentnie, do odbiorcy. Czyli do mnie. Fraternizuje się. A ja alergicznie nie znoszę, gdy narrator bez uzasadnienia sobie ze mną pogrywa. Ten najpierw mnie okłamał, potem się przede mną ukrywał, a na końcu jeszcze śmie się do mnie odzywać?! FOCH!Ach, wybacz, zapomniałem się przedstawić (ciach!)
Tak bardziej „obiektywnie” – ten narrator nie dość, że nagle wyskoczył jak królik z kapelusza, to jeszcze zmienił kierunek patrzenia: od starca do odbiorcy. W ostatnim zdaniu. PO CO?
I wtedy pada:
Łopatologia – level expert. Rozumiem, że po tylu niejasnościach tłumaczenie, o kogo chodzi, pewnie jest koniecznością. No, bo po czym by się odbiorca miał zorientować, kim jest tajemniczy rozmówca starca? Pewnie nie po autocharakterystyce ani też po tej wyświechtanej symbolice – pociągu, ostatniej stacji... Nie-e, z poezją przecież nikt nie miał od czynienia od dawna. Skojarzenia, jakie przywołują trumny i gadanie o umieraniu też zapewne nie wystarczyłyby...Śmierć jestem.
Najgłupsze jest to, że za pierwszym razem nie zauważyłam tego ostatniego zdania. I zrozumiałam bez problemu, o kogo chodzi. A wcale nie jestem zabójczo domyślna, Autorko. Wątpię nawet, czy dokonałam interpretacji, ponieważ tożsamość narratora jest podana na tacy. Ale Ty musiałaś jeszcze wyjaśnić oczywiste, nie potrafiłaś się powstrzymać... No, AŻ TAK głupia to nie jestem. Ani żaden inny odbiorca z poziomem inteligencji wyższym od bakterii.
Tyle, jeżeli chodzi o mniej lub bardziej obiektywny rzut oka na kompozycję i związki fabularne. Zupełnie subiektywnie uważam ten tekst za koszmarnie wtórny. Jak wspomniałam, męczył mnie nie tyle patos (choć on również i z tych samych względów co treść) czy kulawa poetyckość, co właśnie te wyświechtane motywy. Jesień (ponura, ciężka), żołnierz (powracający z pola bitwy, stary, weteran, gotowy na śmierć i pozbawiony przed nią strachu), pociąg (ostatnia podróż, ostatnia stacja), obecność śmierci (trumny, kościotrup (chyba – i ciekawe, czy z kosą?), towarzyszenie w ostatniej drodze, wzięcie za rękę).
O, rany...
Dlatego pytałam, Autorko, co chcesz przekazać przez swój tekst, czemu ma służyć Twoja opowieść. Może dzięki odpowiedzi uda się dojść, co masz oryginalnego i/lub osobistego do powiedzenia, czym warto się podzielić z czytelnikiem.
e...transpozycja semantyczna mi się przytrafiła...
So many wankers - so little time...
- Siekierka
- Pćma
- Posty: 223
- Rejestracja: pn, 22 kwie 2013 18:38
- Płeć: Kobieta
Re: Jednoosobowe przedziały
Dobrze, więc chylę czoła i pokornie przyznaję się do winy.
Teraz pora na to, bym spróbowała wyjaśnić o co tu chodzi.
1.Narrator- celowo chciałam wprowadzić czytelnika w błąd, że staruszek jedzie sam i dla odpędzenia strachu, przed samotną podróżą, gada do siebie. Niestety - nie udało się. Źle to sobie ułożyłam.
2. Zgon nie pasujący do reszty- chciałam podkreślić altruizm postaci, a wyszło mi nic wartego uwagi. (zresztą, jak cały ten tekst, o czym się teraz dowiaduje :)). Wątek, rzeczywiście nie był do końca przemyślany, ale WYDAWAŁO mi się, że będzie pasował.
3. Przeładowane, poetyckie opisy- teraz jest z tym dużo lepiej, bo staram się ograniczać swoje zapędy do mowy Wielkich Poetów. Gorzej, że nawet nie są poetyckie tylko bardzo nieudolne.
4. Kompozycja- starałam się jak mogłam, by konstrukcja opowiadania była zachowana. Dzięki, że to zauważyliście :).
5. Infantylność- chciałam jakoś uzasadnić obecność tylu trumien, więc motyw wojny wydawał mi się odpowiedni. Kolejny błąd- trzeba było wziąć na warsztat jakąś katastrofę albo kataklizm. (Oj, ja głupia!)
6. Płeć (?) Śmierci- w języku polskim ma rodzaj żeński, ale szkielecik miał być mężczyzną. Jakoś uważam, że podczas wojny, Śmierć ma bardziej męski charakter...
7. Cel opowiadani staruszka- no tu poległam na całej linii- zamiast wyjaśnić, że Śmierć też tak kiedyś sobie jechał pociągiem i był człowiekiem, to najzwyczajniej w świecie, pominęłam ten istotny wątek. A w sumie gra on tu kluczową rolę. Założyłam, że Czytelnik się tego domyśli, ale nie dałam Mu żadnych wskazówek ku temu. Za to zrobiłam z Czytelnika debila, myśląc (taaa, jasne), że skoro, wie o tym, to nie domyśli się, z kim Starzec jedzie pociągiem.
8. "Mówienie" wielkimi literami- nawyk, którego ciężko się pozbyć, gdy pisze się dużo listów (tak pisze listy!)- Błąd do naprawienia. Pracuje nad tym.
9. Czemu Starzec miałby być na miejscu zmarłych-kolejne(!) bezpodstawne założenie, że każdy czytając domyśli się, iż staruszek ma dosyć życia, a zmarli mieli coś jeszcze do zrobienia. Krótko mówiąc- byli bardziej użyteczni do niego. (Narrator się strasznie opier...nicza, skoro nie mówi o wszystkim).
10. Interpunkcja- sprawa, która jest do naprawienia i da się to zrobić. Potrzeba trochę chęci i czasu.
Wniosek-tekst jest do du...żego kosza. Pomysł dalej mi się podoba, ale muszę całkiem zmienić koncepcje. Fabuła się kupy nie trzyma- za dużo niespójności i niedopowiedzeń. Zmienić styl narracji i się go trzymać. Kompozycja ramowa- to jest ok.
A czemu w ogóle tekst powstał? Historia może i głupia, a może śmieszna- pewnej nocy obudziłam małża, tylko po to, żeby mu powiedzieć "jednoosobowe przedziały". I ległam spać dalej. Rano, zastanawiałam się o co chodziło i na myśl nasunął mi się obrazek staruszka w wagonie pełnym trumien. Stąd tekst, który popełniłam. Na dodatek strasznie nieudolnie.
e. literówki:)
Teraz pora na to, bym spróbowała wyjaśnić o co tu chodzi.
1.Narrator- celowo chciałam wprowadzić czytelnika w błąd, że staruszek jedzie sam i dla odpędzenia strachu, przed samotną podróżą, gada do siebie. Niestety - nie udało się. Źle to sobie ułożyłam.
2. Zgon nie pasujący do reszty- chciałam podkreślić altruizm postaci, a wyszło mi nic wartego uwagi. (zresztą, jak cały ten tekst, o czym się teraz dowiaduje :)). Wątek, rzeczywiście nie był do końca przemyślany, ale WYDAWAŁO mi się, że będzie pasował.
3. Przeładowane, poetyckie opisy- teraz jest z tym dużo lepiej, bo staram się ograniczać swoje zapędy do mowy Wielkich Poetów. Gorzej, że nawet nie są poetyckie tylko bardzo nieudolne.
4. Kompozycja- starałam się jak mogłam, by konstrukcja opowiadania była zachowana. Dzięki, że to zauważyliście :).
5. Infantylność- chciałam jakoś uzasadnić obecność tylu trumien, więc motyw wojny wydawał mi się odpowiedni. Kolejny błąd- trzeba było wziąć na warsztat jakąś katastrofę albo kataklizm. (Oj, ja głupia!)
6. Płeć (?) Śmierci- w języku polskim ma rodzaj żeński, ale szkielecik miał być mężczyzną. Jakoś uważam, że podczas wojny, Śmierć ma bardziej męski charakter...
7. Cel opowiadani staruszka- no tu poległam na całej linii- zamiast wyjaśnić, że Śmierć też tak kiedyś sobie jechał pociągiem i był człowiekiem, to najzwyczajniej w świecie, pominęłam ten istotny wątek. A w sumie gra on tu kluczową rolę. Założyłam, że Czytelnik się tego domyśli, ale nie dałam Mu żadnych wskazówek ku temu. Za to zrobiłam z Czytelnika debila, myśląc (taaa, jasne), że skoro, wie o tym, to nie domyśli się, z kim Starzec jedzie pociągiem.
8. "Mówienie" wielkimi literami- nawyk, którego ciężko się pozbyć, gdy pisze się dużo listów (tak pisze listy!)- Błąd do naprawienia. Pracuje nad tym.
9. Czemu Starzec miałby być na miejscu zmarłych-kolejne(!) bezpodstawne założenie, że każdy czytając domyśli się, iż staruszek ma dosyć życia, a zmarli mieli coś jeszcze do zrobienia. Krótko mówiąc- byli bardziej użyteczni do niego. (Narrator się strasznie opier...nicza, skoro nie mówi o wszystkim).
10. Interpunkcja- sprawa, która jest do naprawienia i da się to zrobić. Potrzeba trochę chęci i czasu.
Wniosek-tekst jest do du...żego kosza. Pomysł dalej mi się podoba, ale muszę całkiem zmienić koncepcje. Fabuła się kupy nie trzyma- za dużo niespójności i niedopowiedzeń. Zmienić styl narracji i się go trzymać. Kompozycja ramowa- to jest ok.
A czemu w ogóle tekst powstał? Historia może i głupia, a może śmieszna- pewnej nocy obudziłam małża, tylko po to, żeby mu powiedzieć "jednoosobowe przedziały". I ległam spać dalej. Rano, zastanawiałam się o co chodziło i na myśl nasunął mi się obrazek staruszka w wagonie pełnym trumien. Stąd tekst, który popełniłam. Na dodatek strasznie nieudolnie.
e. literówki:)
Każdego dnia głupieję do reszty, ale i tak nie dogonię społeczeństwa
- hundzia
- Złomek forumowy
- Posty: 4054
- Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
- Płeć: Kobieta
Re: Jednoosobowe przedziały
Małż jest tylko jeden i należy do mnie :PSiekierka pisze:pewnej nocy obudziłam małża
Przepraszam, NMSP
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
- Siekierka
- Pćma
- Posty: 223
- Rejestracja: pn, 22 kwie 2013 18:38
- Płeć: Kobieta
Re: Jednoosobowe przedziały
hundzia pisze:Siekierka napisał(a):
pewnej nocy obudziłam małża
Małż jest tylko jeden i należy do mnie :P
Niech będzie, że ty tylko masz małża, bo mój mężczyzna zaobrączkowany nie jest.
e. Bo mi tu masło maślane wyszło... :)
Każdego dnia głupieję do reszty, ale i tak nie dogonię społeczeństwa
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Re: Jednoosobowe przedziały
Sporo tego, jak się spojrzy na tekst z cudzej perspektywy, prawda?Siekierka pisze:Dobrze, więc chylę czoła i pokornie przyznaję się do winy.
Mówiłam, że się postaram. :P
Zagranie przeciw fabule to najczęściej samobój => opowieść musi być spójna, a spójność zależy głównie od fabuły.Siekierka pisze:1.Narrator- celowo chciałam wprowadzić czytelnika w błąd, że staruszek jedzie sam i dla odpędzenia strachu, przed samotną podróżą, gada do siebie. Niestety - nie udało się. Źle to sobie ułożyłam.
Znaczy, gry z czytelnikiem muszą być przemyślane. Podobno każdy utwór to gra z czytelnikiem. Czemuś mam jednak wrażenie, że tej grze autor występuje w roli wampira ściganego przez czytelnika wymachującego kołkiem niewiary. :P
Altruizm postaci trzecioplanowej, której znaczenie dla fabuły jest wyłącznie ornamentacyjne? Oj...2. Zgon nie pasujący do reszty- chciałam podkreślić altruizm postaci, a wyszło mi nic wartego uwagi. (zresztą, jak cały ten tekst, o czym się teraz dowiaduje :)). Wątek, rzeczywiście nie był do końca przemyślany, ale WYDAWAŁO mi się, że będzie pasował.
Patos jest niebezpieczny, bo wydaje się łatwy. W tym tekście widać, że nie Ty kontrolujesz styl, tylko styl kontroluje Ciebie. I przechodzisz na ciemną stronę języka - zdania bez sensu, epizody niespójne z resztą fabuły - bo zabrzmiały odpowiednio "wzniośle" i tyle... Nie bójmy się tego powiedzieć: wychodzi po prostu bełkot.3. Przeładowane, poetyckie opisy- teraz jest z tym dużo lepiej, bo staram się ograniczać swoje zapędy do mowy Wielkich Poetów. Gorzej, że nawet nie są poetyckie tylko bardzo nieudolne.
Nic trudnego. Jak napisałam - widać kompozycję i to jest zaletą. Każda kompozycja inna niż linearna (prosta: zdarzenia na osi czasu) powinna być widoczna. Dlatego to ważne, żeby była jak najbardziej "czysta". :)))4. Kompozycja- starałam się jak mogłam, by konstrukcja opowiadania była zachowana. Dzięki, że to zauważyliście :).
To nie wybór tła (wojna) jest zły, lecz sposób przedstawienia. Banały są nudne, bo wszyscy je znają, a te wojenne chyba najbardziej (z różnych, nie zawsze literackich przyczyn). Dlatego wymagają ostrożności w ujęciu. Wojna i patos to schemat potwornie wyeksploatowany i wymęczony - nie bez przyczyny w literaturze się zdewaluował. Twój tekst jest na to dowodem.5. Infantylność- chciałam jakoś uzasadnić obecność tylu trumien, więc motyw wojny wydawał mi się odpowiedni. Kolejny błąd- trzeba było wziąć na warsztat jakąś katastrofę albo kataklizm. (Oj, ja głupia!)
Gdzieś w tym stosie banałów musi być coś oryginalnego, odautorskiego - nowy pomysł, nowe ujęcie czy tylko poszerzenie interpretacji, COŚ, co wyróżni utwór. Ponieważ czytamy zawsze w kontekście innych utworów, jak rzekł Eco. Nie mylił się.
Notabene: Dlatego tak bardzo przeraża mnie, że Twój tekst mógł się komuś spodobać. Chyba tylko komuś, kto czytał nieuważnie, albo (dyplomatycznie rzecz ujmując) bardzo nieoczytanemu odbiorcy. Bez urazy, Kordylionie, nadal zakładam tylko tę pierwszą możliwość...
Nie mam nic przeciwko śmierci rodzaju męskiego ani nawet Śmierci czy ŚMIERCI w dowolnej postaci (od średniowiecznych rozkładających się frywolnie zwłok po kosiarkę, bez uprzedzeń). Jednak zmiana musi mieć oparcie w tekście (w kreacji postaci, świata przedstawionego, fabule => gdzieś musi się zmieścić) - inaczej to tylko Autorskie Chciejstwo, czyli błąd przekazu. :P6. Płeć (?) Śmierci- w języku polskim ma rodzaj żeński, ale szkielecik miał być mężczyzną. Jakoś uważam, że podczas wojny, Śmierć ma bardziej męski charakter...
No, właśnie. Autorskie Chciejstwo... :)))7. Cel opowiadani staruszka- no tu poległam na całej linii- zamiast wyjaśnić, że Śmierć też tak kiedyś sobie jechał pociągiem i był człowiekiem, to najzwyczajniej w świecie, pominęłam ten istotny wątek.
Trzeba uważać.
Notabene: pomysł nienowy. Opowiadanie "Śmierć na balu" mi się przypomniało. I "Podglądający przez szpary". I "Sen młodych Niemców" (to a propos motywu z pociągiem) wraz z nieuchronnym skojarzeniem z "Młodymi lwami"... A to nawet nie wierzchołek góry lodowej, nie...
Owszem. Do naprawienia również: (ja) pracuję - (on/ona/ono) pracuje. Ot, taki niuans polskiej koniugacji... :P8. "Mówienie" wielkimi literami- nawyk, którego ciężko się pozbyć, gdy pisze się dużo listów (tak pisze listy!)- Błąd do naprawienia. Pracuje nad tym.
Epistolarne nawyki mnie nie dziwią (nie jestem dzieckiem epoki internetu), ale błąd to błąd - odróżniać trzeba korespondencję (nieważne, czy wyklepaną na klawiaturze, czy napisaną odręcznie) od wypowiedzi "paszczowej" postaci literackiej.
Trzeba było wybrać lepsze przykłady lub wskazać właśnie na to, że zmarli powinni mieć szansę dożyć starości. Ale ten koleś, który wszedł na minę dla pijackiego zakładu, kwalifikuje się do nagrody Darwina co najwyżej... :P9. Czemu Starzec miałby być na miejscu zmarłych-kolejne(!) bezpodstawne założenie, że każdy czytając domyśli się, iż staruszek ma dosyć życia, a zmarli mieli coś jeszcze do zrobienia. Krótko mówiąc- byli bardziej użyteczni do niego.
Najgorszym wykroczeniem narratora jest kłamstwo. Narrator (zwłaszcza bezpośredni) może zwodzić odbiorcę, nie mówić całej prawdy lub przemilczać pewne kwestie (żeby czytelnik sam się musiał domyślać), ale kłamać mu nie wolno. To bardzo proste przełożenie: jak można utrzymać spójność fabuły, jeżeli narrator kłamie w żywe czytelnicze oczy? Po lekturze przecież wszystko powinno być jasne - może nie od razu i niekoniecznie po jednym czytaniu, ale narrator jest od tego, żeby "wszystko jasne dla czytelnika" stało się potencjalnie dostępne.(Narrator się strasznie opier...nicza, skoro nie mówi o wszystkim).
Znaczy, nie chodzi o mówienie o wszystkim. Narrator ma mówić to, co istotne. :P
Czytania na głos. I ewentualnie inhalatora. :P10. Interpunkcja- sprawa, która jest do naprawienia i da się to zrobić. Potrzeba trochę chęci i czasu.
Przy okazji: myślnik (na FF i ogólnie w necie - kreska, która nie łączy dwóch wyrazów w semantyczne złożenie, jakim jest np. biało-czarny) ma spację przed i po, w odróżnieniu od innych znaków interpunkcyjnych, które mają spację tylko po lub nie mają jej wcale.
Czemu - jest nieistotne.A czemu w ogóle tekst powstał? Historia może i głupia, a może śmieszna- pewnej nocy obudziłam małża, tylko po to, żeby mu powiedzieć "jednoosobowe przedziały". I ległam spać dalej. Rano, zastanawiałam się o co chodziło i na myśl nasunął mi się obrazek staruszka w wagonie pełnym trumien. Stąd tekst, który popełniłam. Na dodatek strasznie nieudolnie.
Istotne jest PO CO powstał tekst. :)))
Jeżeli tylko po to, żeby wprowadzić "jednoosobowe przedziały", to radziłabym zastanowić się przede wszystkim nad koncepcją wagonu. Serio. Na metaforę się to nie nada, co najwyżej na porównanie. Ale porównanie trzeba obronić - w koncepcji kreatywnej.
Nie ma lekko. :P
Rozgadałam się. Muszę wracać do czołgu i przejechać jeszcze parę kilometrów po czerwonej pustyni. Niestety, bohater odjedzie swoją wspaniałą starą maszyną w stronę zachodzącego słońca... Ponieważ nie ma zergów, które ten złom zmutowałyby w genetycznie zmodyfikowany kombajn do przerobu pustynnej gliny na figurki mutalisków. :(((
e... litróffki stylistyczne...
So many wankers - so little time...
- Siekierka
- Pćma
- Posty: 223
- Rejestracja: pn, 22 kwie 2013 18:38
- Płeć: Kobieta
Re: Jednoosobowe przedziały
Tekst powstał, bo uznałam sam obrazek za niepokojący, na tyle, by go w jakiś sposób opisać. Po prostu, widok człowieka w wagonie towarowym pełnym trumien, jadącego w towarzystwie szkieletu, wydał mi się dobrym pomysłem na opowiadanie. Ale zamiast opowiadania powstał bełkot, którego literaturą się nazwać nie da.Małgorzata pisze:Czemu - jest nieistotne.
Istotne jest PO CO powstał tekst.
Każdego dnia głupieję do reszty, ale i tak nie dogonię społeczeństwa
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Re: Jednoosobowe przedziały
A widzisz, coś jednak w tym jest. Dlaczego ten obraz jest niepokojący? Co w nim najbardziej Cię niepokoi? Obecność śmierci? Trumny w wagonie dla bydła, czyli brak szacunku dla zmarłych?
Pogap się w siebie - ze mnie marny psycholog, więc nie sugeruj się moimi pytaniami, tylko zadaj sobie własne => będziesz wiedziała najlepiej.
I wokół tego buduj koncepcję. Żeby stworzyć niepokój.
Tak mi jeszcze przyszło do głowy: <dyr.kreatywny/mode on> paradoksalnie np. trumny w wagonie dla bydła nie budzą skojarzeń, że coś jest nie tak (a zatem niepokoju), gdy rzecz rozgrywa się podczas wojny => wtedy wydaje się to normalne (dużo śmierci, dużo trumien, ogólny chaos organizacji państwa, które skoncentrowane jest na walce...), a przynajmniej spodziewane. Stalinowskie statystyki wychodzą. <dyr.kreatywny/mode off>
Wiem, że gdy się pisze/mówi, jak stworzyć koncepcję, wydaje się to analityczne. Nie jest. Tak to tylko wygląda. :P
Ale może Ci się przyda... :)))
Pogap się w siebie - ze mnie marny psycholog, więc nie sugeruj się moimi pytaniami, tylko zadaj sobie własne => będziesz wiedziała najlepiej.
I wokół tego buduj koncepcję. Żeby stworzyć niepokój.
Tak mi jeszcze przyszło do głowy: <dyr.kreatywny/mode on> paradoksalnie np. trumny w wagonie dla bydła nie budzą skojarzeń, że coś jest nie tak (a zatem niepokoju), gdy rzecz rozgrywa się podczas wojny => wtedy wydaje się to normalne (dużo śmierci, dużo trumien, ogólny chaos organizacji państwa, które skoncentrowane jest na walce...), a przynajmniej spodziewane. Stalinowskie statystyki wychodzą. <dyr.kreatywny/mode off>
Wiem, że gdy się pisze/mówi, jak stworzyć koncepcję, wydaje się to analityczne. Nie jest. Tak to tylko wygląda. :P
Ale może Ci się przyda... :)))
So many wankers - so little time...
- Siekierka
- Pćma
- Posty: 223
- Rejestracja: pn, 22 kwie 2013 18:38
- Płeć: Kobieta
Re: Jednoosobowe przedziały
Skorzystam i z rad, i z sugestii. Napiszę to opowiadanie od początku... Może lepiej by to wyszło w formie dialogu? Takie trochę dance macabre :-) W każdym razie, zachowam motyw podróży, bo to on budzi mój największy niepokój -człowiek nigdy nie wie z kim przyjdzie mu podróżować. Ale to jak skończę pracę nad innym tekstem. (Nie dam Wam poleniuchować! Znajdzie się on niebawem na forum i ocenicie, czy jest jakiś postęp, czy raczej progres.)
Chyba staję się mentalną masochistką...
Chyba staję się mentalną masochistką...
Każdego dnia głupieję do reszty, ale i tak nie dogonię społeczeństwa
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20009
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Re: Jednoosobowe przedziały
Ale nie anektuj francuskiego danse macabre na rzecz angielszczyzny;-).
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- Siekierka
- Pćma
- Posty: 223
- Rejestracja: pn, 22 kwie 2013 18:38
- Płeć: Kobieta
Re: Jednoosobowe przedziały
Przepraszam Alfi.. Więcej nie będę.
Każdego dnia głupieję do reszty, ale i tak nie dogonię społeczeństwa
- hundzia
- Złomek forumowy
- Posty: 4054
- Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
- Płeć: Kobieta
Re: Jednoosobowe przedziały
Nie dawaj też za szybko. Daj mu odleżeć, dojrzeć :PSiekierka pisze: Ale to jak skończę pracę nad innym tekstem. (Nie dam Wam poleniuchować! Znajdzie się on niebawem na forum i ocenicie, czy jest jakiś postęp, czy raczej progres.)
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę