Opłata karna za niebyt

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Riv
ZasłuRZony KoMendator
Posty: 1095
Rejestracja: śr, 12 kwie 2006 15:09
Płeć: Mężczyzna

Opłata karna za niebyt

Post autor: Riv »

Zgodnie z deklaracją :)
Tło historyczne pomińmy. Dawno, dawno temu to może nie było - ale jednak dawno. Szczawiem młodym będąc popełniłem.
A teraz znalazłem w czeluściach dyskowego archiwum.
Tekst odleżał sporo, więc uwagi swoje mam - ale się nimi nie podzielę, bo po co psuć zabawę.
Litości nie znam, więc i nie liczę na nią.
Jednym słowem: MAAASAAAKRAAAA!
Ojps, cisza nocna, już milknę...


Potwór.

Pusta. Biała. Kartka.

Wpatrywał się w Pustą. Białą. Kartkę.

Tomasz westchnął i przetarł zmęczone oczy. Co z tego, że tak naprawdę chodziło o jasny prostokąt ciekłych kryształków na ekranie podniszczonego laptopa. Równie dobrze mógłby mieć przed sobą śnieżnobiały kawałek papieru i dalej byłby w tym samym punkcie.

Pół doby temu, w krótkiej i pozbawionej ozdobników rozmowie telefonicznej, od której cały czas jeszcze bolało Tomasza ucho, wydawca wyznaczył mu trzeci – tym razem chyba rzeczywiście ostateczny – termin na przedstawienie wstępnej wersji opowiadania. Jak to dyplomatycznie określił, “jeśli jutro o dziewiątej nie zobaczy na biurku minimum czterdziestu ociekających grozą stron, to Tomasz, choć jest jego ulubionym młodym autorem, przez minimum czterdzieści ociekających grozą lat niczego u niego nie wyda. Koniec dyskusji.”

Po tym rzeczywiście rozłączył się bez pożegnania (ciekawe, czy telefon to wytrzymał) i resztę dnia Tomasz spędził przed klawiaturą pisząc, kasując, znowu pisząc i znowu kasując. Teraz, choć wybiła już północ, nadal mógł podsumować efekt swojej wytężonej pracy trzema krótkimi słowami.

Pusta. Biała. Kartka.

A rachunki płacić trzeba. Nawet za taką nędzną klitkę, jaką wynajmował w jeszcze nędzniejszym bloku od niecałych dwóch miesięcy. Zapalił papierosa z nowej paczki i odchylił się do tyłu, nie zwracając zupełnie uwagi na skrzypiący protest wytartego oparcia.

Po suficie wędrował kołysząc się nitkowaty cień, który po chwili zmienił się w niewielkiego pająka. Stworzonko przystanęło na krawędzi lampy. Chwiejąc się na długich, cienkich nóżkach obracało się nerwowo jak ktoś, kto nagle zapomniał dokąd i po co właściwie szedł. W końcu znieruchomiało, zawieszone na szkle i zapatrzone w dół.

- Kłopoty z pamięcią? – Tomasz wydmuchnął kłąb dymu i przechylił się jeszcze bardziej, balansując na dwóch kółkach. – Znam ten ból, braciszku. Skleroza.

- Żadna tam skleroza. – Piskliwa odpowiedź zlała się z hukiem upadającego krzesła. – Zwykły kac. Ta ostatnia mucha musiała się kręcić koło jakiejś gorzelni… albo Józef spod jedynki znów pędzi to swoje paskudztwo. – Pająk ostrożnie zsunął się z krawędzi klosza i zaczął opuszczać, rozstawiając szeroko nogi i huśtając na rozwijanej niezdarnymi szarpnięciami nici. – Wolę nie wracać do domu w takim stanie. Jeszcze mi małżonka nogi z odwłoka powyrywa. No, nie gap się tak głupkowato! Wstawaj i podnieś tego papierosa. Nie dość, że dym wcale nie poprawia mojego samopoczucia, to jeszcze możemy się zaraz obaj spalić. Co piszesz? – Stworzonko zatrzymało się na wysokości monitora i wpatrzyło intensywnie w biały ekran. – Noo… Sporo tego. A o czym właściwie?

- M… mam… napisać horror. – wystękał Tomasz, z trudem próbując wyplątać się z wywróconego fotela.

- Tak, a zatytułuj go najlepiej „Pustka”.

- Nie wymądrzaj się, dobrze? – sarknął Tomasz. Podniósł krzesło z podłogi i usiadł mamrocząc pod nosem.

- Dobra, nie gorączkuj się tak. Z ciekawości pytam. – Pająk wylądował dość niepewnie na klawiaturze.- To jak w końcu z tym horrorem?

- Nijak. Jak już trafnie zauważyłeś, mam kompletną pustkę w głowie. Nie bardzo wiem, o czym w ogóle pisać.

- Jak to o czym? Może o jakimś potworze? – Tomasz mógłby przysiąc, że kilka par ciemnych oczu mrugnęło do niego zupełnie nieprzypadkowo. – Jakimś potwornym, budzącym grozę potworze.

- Ech, to nie takie proste. Problem w tym, że ludzie nie boją się już potworów.

- A co ty mi tu opowiadasz – oburzył się pająk, po czym uśmiechnął się zawadiacko. – Oczywiście, że się boją. Popatrz na mnie – ostatnia dziewczyna, którą tu sprowadziłeś, na mój widok wrzasnęła tak, że mało zawału nie dostałem. Gdybym się nie znudził i sobie nie poszedł, to pewnie do dziś by siedziała na tym stole.

Tomasz zachichotał, wyobrażając sobie Magdę – która, co tu dużo mówić, była solidnie zbudowaną kobietą – jak siedzi na rozchybotanym stole i z obłędem oczach wpatruje się w jego obecnego rozmówcę.

- No tak, ale to jednak trochę inna sprawa…

- Moim zdaniem wcale nie. Sęk w tym, żeby potwór był… prawdopodobny. –Stworzonko wyglądało, jakby chciało podrapać się w zamyśleniu po głowie. W końcu jednak tylko zadreptało śmiesznie i, zataczając się z lekka, ruszyło wzdłuż klawiatury. – Pająki są z całą pewnością co najmniej prawdopodobne. Do tego nikt mi nie wmówi, że ludzie w ogóle się ich nie boją. A to czyni je potworami – to mnie czyni potworem!

Wywód zakończył triumfalny podskok, po którym zadowolony z siebie ośmionogi mówca przysiadł, wyraźnie pęczniejąc i napawając się poczuciem swojej nowoodkrytej potworności. Tomasz nie wytrzymał i parsknął śmiechem.

- Jasne. To takie proste. Wystarczy, żebym napisał historię o pająku – czyli tobie – i sukces murowany.

- A właściwie to czemu nie? - Pająk wydawał się zupełnie niezrażony jawną kpiną. Podjął wędrówkę po zagraconym biurku, przeciskając się między stertami papierów, pustymi kubkami i talerzami pełnymi resztek jedzenia i niedopałków. – Musiałbyś mnie oczywiście nieco powiększyć. A do tego zrobić jadowitym. Krwiożerczym. Coś wymyślisz, w końcu to ty jesteś pisarzem.

- No dobra, załóżmy… ale gdzie w tym sens? Gdzie historia?

Osiem zniekształconych przez szklankę par oczu łypnęło na Tomasza z wyrzutem.

- Wiesz co? Czasem mnie załamujesz… To jakbyś pytał przyprowadzane tu dziewczyny: „A po co właściwie tu przyszliśmy?”. Pomyśl tylko! Miasto, prawdziwa metropolia – nie taki zaścianek, jak tutaj. Ośrodek cywilizacji, oaza postępu, centrum nowoczesności, wszystko nafaszerowane elektroniką, alarmami i systemami bezpieczeństwa. A w samym środku tej sieci – ja, całkowicie naturalny potwór. No, może lekko zmutowany. Wiesz, że miałbym dostęp praktycznie wszędzie? Nie zdajesz sobie sprawy, ile miejsca marnujecie budując te swoje domy! Rury, kanały, ciągi wentylacyjne są dla mnie jak autostrady. Prowadziłyby mnie w najróżniejsze, najdziwniejsze i najmniej spodziewane miejsca. Nikt – oczywiście kiedy już by się zorientowano, że zgony nie są dziełem przypadku – nie byłby w stanie zrozumieć, według jakiego schematu uderzam, jak wybieram swoje ofiary… ani kim właściwie jestem! Myślano by, że jestem człowiekiem. Maniakalnym zabójcą, do bólu zwykłym, tylko nieco sprytniejszym niż zwykle. A ja byłbym…

- Niczym więcej, niż tylko zwykłym pająkiem – dokończył Tomasz, pstrykając w ośmionoga niedopałkiem. – To już było, mądralo. I to niejeden raz. Pisano o tym książki, kręcono filmy. Więcej nie przejdzie.

Pająk nie odpowiedział. Westchnął tylko i jakby się skurczył, a w jego czarnych oczach odmalował się żal, że taka błahostka może mu zamknąć drogę do sławy. Spojrzał tęsknie na resztki piwa w szklance, dookoła której krążył od kilku chwil.

- Wiesz… może i masz rację. – Znów chwilę milczał, aż w końcu otrząsnął się i spojrzał na Tomasza z nową nadzieją. – A gdybyś tak dorobił do tej historii jakieś drugie dno?

- To znaczy?

- Nooo, nie wiem… Coś w rodzaju ukrytej przyczyny. Utajonego sprawcy. Słuchaj, ja wtedy nie musiałbym być po prostu zabójczym pająkiem. Byłbym narzędziem – tylko proszę, nie bezmyślnym – w ręku mroczniejszej, bardziej przerażającej mocy. Na przykład nikomu nieznanego syna Draculi. – Tomasz nie zdołał ukryć grymasu wyrażającego sceptycyzm zmieszany z niechęcią. – Starożytnego demona, który chce wrócić do dawnej chwały? A może po prostu jakiegoś szalonego naukowca? Zawiedzionego wojskowego z tajnych sił specjalnych, agenta obcego wywiadu… - przerwał i zamarł, tknięty nagłą myślą. – Terrorysty! Pomyleńca o nadzwyczajnych zdolnościach, którego celem jest zniszczenie i chaos!

Tomasz musiał przyznać, że choć toporny i tylko szkicowy – pomysł mógł nawet mieć sens. Trzeba by nad nim sporo popracować, rozbudować całą historię, oprzeć ją na naukowo-historyczno-technicznych przesłankach, na koniec przyprawić szczyptą mitu albo wprost – magii – i kto wie, co by z tego wyszło. Jaką rolę odegrałby tu sam pomysłodawca, to już zupełnie inna sprawa. O ile w ogóle znalazłoby się dla niego miejsce.

Nieświadom tych przemyśleń pająk doszedł już do kilku pełnych armii różnych paskudztw w rodzaju węży, skorpionów, krocionogów, karaluchów i szczurów. W opanowanym przez nie mieście pojawiły się również oddziały wojska, próbujące dość bezskutecznie przeciwstawić się zalewowi drapieżników, a przy okazji ratować ocalałych mieszkańców.

- …Wszyscy, łącznie ze sprowadzonymi naukowcami, szukają przyczyny w samych zwierzętach i insektach. W całym rozgardiaszu tylko jedna osoba – powiedzmy, jakaś zmyślna dziennikarka – zupełnie przypadkiem odgaduje, o co chodzi! Uciekając, widzi kogoś, kto nie boi się jadu, żądeł, zębów ani pazurów. Nieprawdopodobne armie rozstępują się przed tą postacią, nie atakując. Dziennikarka łączy fakty i domysły i, choć nadal nie rozumie jeszcze przyczyn, próbuje powstrzymać tajemniczego zbrodniarza. Z pomocą, dajmy na to, młodego księdza, dla którego cała sytuacja jest poważnym sprawdzianem wiary, udaje jej się odszukać terrorystę w zakamarkach miasta i tam dochodzi do ostatecznej potyczki!

Opowiadając, pająk wczuwał się w historię coraz bardziej. Podskakiwał, markował uniki, biegał i ukrywał się między rozrzuconymi po biurku przedmiotami. Wreszcie wyprężył się i rozłożył na całą szerokość chude odnóża.

- Do pomieszczenia wsypują się zastępy jadowitych insektów! Wiedząc, że pozostały im tylko ułamki sekund, dziennikarka i ksiądz decydują się na desperacki atak! Kobieta rzuca się terroryście do oczu, ale silny cios odrzuca ją na stertę gruzu! Ta chwila wystarczy jednak duchownemu, który unosi swoją jedyna broń – krucyfiks – i… O, cholera!

Opowiadający zbyt sugestywnie zilustrował atak księdza i nie zauważył krawędzi biurka - z cichnącym okrzykiem zniknął między meblem a ścianą.

Tomasz wpatrywał się w szparę nie wiedząc, czy zerwać się i nieść pomoc, czy wybuchnąć śmiechem. Wreszcie, po dość długiej chwili napiętej ciszy, z zupełnie innej strony biurka dobiegło stłumione pomrukiwanie.

- …diabli nadali, ale co się dziwisz, nie trzeba było tej muchy ruszać. Nieźle, nieźle, znowu dałeś przedstawienie. Dobrze, że cię małżonka nie widziała – oj, miałbyś przechlapane. A tak to tylko zwichnięcie, hehe – do wesela się zagoi – jakoś się wytłumaczysz. – Pająk wynurzył się zza grzejnika i ze stęknięciem wdrapał na parapet. Bezwładna noga ciągnęła się za nim jak kula za skazańcem. – Noooo, to na mnie już chyba czas. A ty wracaj do roboty, bo cię ranek zastanie. I przemyśl to, co mówiłem: prawdopodobny! Potwór musi być prawdopodobny!

Z tymi słowami zniknął w szparze okiennej ramy. Z oddali dobiegło jeszcze jego przytłumione pogwizdywanie. Piekielnie fałszował.

Tomasz przetarł oczy i zapatrzył się w nadal pusty ekran.

- Będąc młodym literatem, przyszedł raz do mnie pająk i powiedział mi, jak pisać – mruknął z uśmiechem i zasnął.

- Od dawna czekasz?
- OD ZAWSZE.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Opłata karna za niebyt

Post autor: Małgorzata »

Tomasz przetarł oczy i zapatrzył się w nadal pusty ekran.
- Będąc młodym literatem, przyszedł raz do mnie pająk i powiedział mi, jak pisać – mruknął z uśmiechem i zasnął.

Na ekranie widniała...
Pusta. Biała. Kartka.
I nikt się w nią nie wpatrywał.

:D

Zapisywanie. Każdego. Słowa. Osobno.
Uwielbiam ten zabieg, jeden z ładniejszych, jakie znam z internetu.
I jeszcze wątek autotematyczny.
Ach! :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Opłata karna za niebyt

Post autor: neularger »

Rivu, podwójne odstępy???
Jak fatalnie. :P
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Opłata karna za niebyt

Post autor: Małgorzata »

Weźmiemy się, weźmiemy. Ale najpierw WT, bo trzeba dokończyć to, co się zaczęło. :P

Rivu, refreny, tak? Wprowadzasz refren - musisz nim zamknąć. Taki standard.
A autotematyzm z pająkiem to zupełny surreal.
Znaczy, zwłaszcza do pająka wrócę, bo on cudny jest.
Pająk nie odpowiedział. Westchnął tylko i jakby się skurczył, a w jego czarnych oczach odmalował się żal
Te czarne oczki będą mi się śniły po nocach... :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Riv
ZasłuRZony KoMendator
Posty: 1095
Rejestracja: śr, 12 kwie 2006 15:09
Płeć: Mężczyzna

Re: Opłata karna za niebyt

Post autor: Riv »

Neu, podwójne?? Pojedynczy enter, bo się w blok zbijało bez niego.
Nie wykluczam jednak, że coś pomerdałem - późno było :D

Margoto... a nie, ani słowa przed operacją :D

- Od dawna czekasz?
- OD ZAWSZE.

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Opłata karna za niebyt

Post autor: neularger »

No, dodatkowy enter. To nie jest dobry pomysł, to zły pomysł. Fatalny. Wręcz terminalny. Inni wstawiali bez "antyblokerów" i było dobrze. :P
I za opłatę nie można uznać wstawienia tu tekstu - udaj się na Tematyczne i pokomentuj. Ranga zobowiązuje. :)
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
Riv
ZasłuRZony KoMendator
Posty: 1095
Rejestracja: śr, 12 kwie 2006 15:09
Płeć: Mężczyzna

Re: Opłata karna za niebyt

Post autor: Riv »

Tajess. Naczytałem się już.
Obecnie trawię.
Udzielę się niezwłocznie po zakończeniu procesu.

- Od dawna czekasz?
- OD ZAWSZE.

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Re: Opłata karna za niebyt

Post autor: hundzia »

Jadziem.
Riv pisze: Wpatrywał się w Pustą. Białą. Kartkę.
Ja rozumiem, że to taki zabieg, ale to chyba mało poprawnym jest w środku zdania wciskać wielką literą słowo, które nie jest nazwą własną. Powinno raczej być: Wpatrywał się w. Pustą. Białą. Kartkę. jeśli ma występować spójność refrenowa i poprawność zapisu.
Riv pisze:Pół doby temu, w krótkiej i pozbawionej ozdobników rozmowie telefonicznej, od której cały czas jeszcze bolało Tomasza ucho, wydawca wyznaczył mu trzeci – tym razem chyba rzeczywiście ostateczny – termin na przedstawienie wstępnej wersji opowiadania. Jak to dyplomatycznie określił, “jeśli jutro o dziewiątej nie zobaczy na biurku minimum czterdziestu ociekających grozą stron, to Tomasz, choć jest jego ulubionym młodym autorem, przez minimum czterdzieści ociekających grozą lat niczego u niego nie wyda. Koniec dyskusji.”
Okropnie długie zdania, przytłaczające nawałą informacji. Naprawdę taka ilość szczegółów jest potrzebna? Jeśli chcesz po prostu zarysować lepiej okoliczności, krótsze, mniej piętrowe zdania byłby lepszym zabiegiem.
Riv pisze:krótkiej i pozbawionej ozdobników rozmowie telefonicznej od której cały czas jeszcze bolało Tomasza ucho
Riv pisze: “jeśli jutro o dziewiątej nie zobaczy na biurku minimum czterdziestu ociekających grozą stron, to Tomasz, choć jest jego ulubionym młodym autorem, przez minimum czterdzieści ociekających grozą lat niczego u niego nie wyda.
A teraz popatrz Rivu na konsekwencję tego co napisałeś.
Podkreślenia: krótka - ale aż ucho boli, nie wiem czy od trzymania słuchawki (co jednak jest zaprzeczeniem teorii o treściwości rozmowy) czy od ostrych słów (których jednak nie było, żeby ucho miało boleć/zwiędnąć/czy odpaść - odpowiedni związek frazeologiczny wybierz)
Kursywa: bez odobników - ale w tak treściwym zdaniu istnieje cały tłum ozdobnych, pięknych i metaforycznych słów. Bez ozdobników, znaczy treściwie i na temat.
Riv pisze:nadal mógł podsumować efekt swojej wytężonej pracy
Dobrze, że nie czyjejś, bo bylby to plagiat. Czyżby zaimkoza wróciła?
Riv pisze:Nawet za taką nędzną klitkę, jaką wynajmował w jeszcze nędzniejszym bloku od niecałych dwóch miesięcy.
Szyk zdania. Blok ma dwa miesiące? Okolicznik czasu tutaj dotyczy wynajmu nie bloku, więc powinien chyba znaleźć się bezpośrednio w sąsiedztwie określanego. No i naprawdę nie można było w inny sposób, bardziej domyślnie przedstawić informacji? Tak długaśnie i łopatologicznie upchnąć wszystko w jednym zdaniu? Pokazuj, nie tłumacz, obrazy lepiej działają na wyobraźnię niż natłok suchych faktów.
Riv pisze:Po suficie wędrował kołysząc się nitkowaty cień, który po chwili zmienił się w niewielkiego pająka.
Brak przecinków we wtrąceniu i totalna nadopisowość. I jak cień zamienia się w rzecz? Ja wiem, że magiczny musi być, ten cały pająk, ale jednak pająk raczej rzuca cień, choć wielkością musiałby dorównywać chyba tarantuli, żeby dało się zauważyć kołysanie. A jego nitkowatość pozostawia mnie wciąż w zdumieniu. Myślę, że tu, dla odmiany, nie od rzeczy byłoby trochę informacji ze strony autora.
Riv pisze: Pająk ostrożnie zsunął się z krawędzi klosza i zaczął opuszczać, rozstawiając szeroko nogi i huśtając na rozwijanej niezdarnymi szarpnięciami nici
Nie uważasz, że czegoś tu za dużo?
Riv pisze:Jeszcze mi małżonka nogi z odwłoka powyrywa
Zdaję sobie sprawę z zabiegu upajęczenia związku frazeologicznego “nogi z dupy”, jednakże pająk ani żaden inny stawonóg ni huhu nie ma nóg wyrastających z odwłoka a więc z artystycznegoz abiegu wyszedł totalny błąd rzeczowy :/
Riv pisze: próbując wyplątać się z wywróconego fotela.
Jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić. Raz krzesło, raz fotel, raz na kółeczkach, a teraz ani chyba z pasami skoro trza się z nich wyplątywać.
Riv pisze:M… mam… napisać horror. – wystękał Tomasz(...)Podniósł krzesło z podłogi i usiadł mamrocząc pod nosem.
Interpunkcja oraz zasady zapisu dialogów wołają o pomstę! I to nie tylko w tych dwóch zdaniach.
Riv pisze:Jakimś potwornym, budzącym grozę potworze.
Potworny potwór. Budzący grozę potwór. A ja jestem masło maślane, mydło mydlane, akwen wodny, fakt autentyczny i inszy taki pleonazm.
Riv pisze: na mój widok wrzasnęła tak, że mało zawału nie dostałem. Gdybym się nie znudził i sobie nie poszedł, to pewnie do dziś by siedziała na tym stole.
Znudził się, bo przerazila go prawie na śmierć? Pogrubione: strasznie kulawe połączenie zwłaszcza w zestawieniu z przeładowanym czasownikami zdaniami.
Riv pisze: Tomasz zachichotał, wyobrażając sobie Magdę – która, co tu dużo mówić, była solidnie zbudowaną kobietą – jak siedzi na rozchybotanym stole i z obłędem oczach wpatruje się w jego obecnego rozmówcę.
Dlaczego musi sobie wyobrażać, skoro sam ją sprowadził do mieszkania? I co, zostawił ja tam samą? Logika nasuwa raczej obraz dziewczyny (solidnej budowy czy nie - choć to kwestia sporna co ma znaczyć tu “solidność”) siedzącej na stole obok Tomasza zajmującego jedyne krzesło, zapewne autor/pisarz pokazuje jej coś na komputerze.
Riv pisze:Pająki są z całą pewnością co najmniej prawdopodobne
Riv pisze:
To w końcu z całą pewnością, czy co najmniej? Zdecyduj się, bo dwa naraz wykluczają się wzajemnie.
Riv pisze: Nikt – oczywiście kiedy już by się zorientowano,
Potknięcie się na tym potworze stylistycznym to niedopowiedzenie. Ja wyglebiłam. Po prostu.
Riv pisze: Myślano by, że jestem człowiekiem. Maniakalnym zabójcą, do bólu zwykłym, tylko nieco sprytniejszym niż zwykle.
Bo mordercy są jadowici, dziabią ofiary szczękoczułkami i zaduszają włoskami, [demoniczny śmiech mode on] muahaha, nikt nie będzie podejrzewał pająka[demoniczny śmiech mode off].
Riv pisze:Trzeba by nad nim sporo popracować,
Nie chcę być wredna, ale powinieneś uczyć się od Tomasza... :P
Riv pisze: Wszyscy, łącznie ze sprowadzonymi naukowcami, szukają przyczyny w samych zwierzętach i insektach. W całym rozgardiaszu tylko jedna osoba – powiedzmy, jakaś zmyślna dziennikarka – zupełnie przypadkiem odgaduje, o co chodzi! Uciekając, widzi kogoś, kto nie boi się jadu, żądeł, zębów ani pazurów. Nieprawdopodobne armie rozstępują się przed tą postacią, nie atakując. Dziennikarka łączy fakty i domysły i, choć nadal nie rozumie jeszcze przyczyn, próbuje powstrzymać tajemniczego zbrodniarza. Z pomocą, dajmy na to, młodego księdza, dla którego cała sytuacja jest poważnym sprawdzianem wiary, udaje jej się odszukać terrorystę w zakamarkach miasta i tam dochodzi do ostatecznej potyczki!
Touché! Cliché! Fabuła godna Hollywoodu. Wiem, że to pająk o ograniczonym ilorazie inteligencji, ale naprawdę, ten cały akapit można było z powodzeniem pominąć milczeniem. Jeszcze któryś z czytaczy pomyśli że to poradnik pisarza :/
Riv pisze: biurka dobiegło stłumione pomrukiwanie.
konia z rzedem (nie mojego) temu, kto wyjaśni czym ten pająk pomrukuje.
Riv pisze: - Będąc młodym literatem, przyszedł raz do mnie pająk
O, pająk był młodym literatem? Imiesłowy są zabójcze.
Riv pisze: i powiedział mi, jak pisać – mruknął z uśmiechem i zasnął.
Zasnął? Serio? Po takim epizodzie?
Riv pisze: Pusta. Biała. Kartka.
Zupełnie nie rozumiem celowości tego zabiegu. Nie chodzi tu tyle o zapis co o sens wrzucania do opowiadania. Myślałam, że skoro występuje na poczatku w trzech egzemplarzach, będzie rodzajem refrenu i przewinie się przez resztę tekstu. Rozczarowałam się. Jaki jest więc cel tego środka stylistycznego, skoro go konsekwentnie nie używasz?
Rivie w twoim opku istnieje prawdziwy festiwal nadopisów i przytłaczających informacji bez znaczenia, które zaciemniają bardzo miałką i bardzo sztampową fabułę o fabule. Sprawiają, że czyta się to potwornie źle ponieważ wszystko opisujesz, niezależnie od faktu czy jest to istotne dla tekstu czy nie. Czytelnik naprawdę potrafi sobie wyobrazić wiele rzeczy nie trzeba go prowadzić za rękę, walić łopatą po głowie i robić uniki powtórzeń. Żeby uniknąć powtórzenia słowa pająk, nie musisz używać go zamiennie ze “stworzonkiem” lub opisywać:
Riv pisze:w jego obecnego rozmówcę
Riv pisze: ośmionogi mówca
Riv pisze: pstrykając w ośmionoga niedopałkiem
Riv pisze:Opowiadający
Wystarczy czasem przemodelować zdanie, spojrzeć z zewnątrz na wydarzenie/scenę/miejsce akcji i wybrać inny podmiot w zdaniu. Bo takie manewrowanie ze słownikiem synonimów i wikipedią pod alt-tabem jest bardzo, no, szkolne.

W większości wypadków w opisie siada ci obrazowanie, chociażby przykładowo wizja solidnej Magdy siedzącej na biurku, czy nitkowaty cień pająka spuszczającego się po lampie; wiem, dwuznaczność się wkradła, jednak nic w tekście nie wskazuje by pająk był ekshibicjonistą.
Poza tym zdania wielokrotnie złożone wprowadzają masę zamętu, utrudniają przekaz nie mając zarazem żadnego celu poza poszerzaniem zbędnego opisu, nawet nie tła. Ono nie istnieje, jest tylko statyczny opis. Narracja jest strasznie rozwlekła i meandruje między niepotrzebnymi szczegółami, męczy czytelnika i odwraca uwagę od wydarzeń, które sa tak strasznie nieporywające jak tylko może być wpatrywanie się w. Pustą. Białą. Kartkę.
Kiedy wreszcie udaje się przez to wszystko przebić, przez drętwą narrację, przerwacane meble z których trzeba się wyplątywać, całą fikcyjną fabułę opowieści która być może nawet nie powstanie, dostajemy końcówkę. Uciachaną skalpelem, irytującą w stwierdzeniu, że facet zasnął! I co, może to wszystko było tylko snem?! Tak, jakbyś nie wiedział jak zakończyć.
Bo jaki jest sens tego zakończenia? Celem nadrzędnym miała być motywacja Tomasza do napisania opowieści grozy w dedlajnie. Istnieje presja, niespełnionego autora, który chce pisać, potrzebuje pisać by zainkasować honorarium, zachować miejsce w stajni wydawniczej, a cierpi na niemoc twórczą. Motywację dostał, znalazł mu się muz, zakiełkował pomysł, i zamiast pisać - zasnął! No czy to ma sens?
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
Cordeliane
Wynalazca KNS
Posty: 2630
Rejestracja: ndz, 16 sie 2009 19:23

Re: Opłata karna za niebyt

Post autor: Cordeliane »

hundzia pisze:
Riv pisze:Nawet za taką nędzną klitkę, jaką wynajmował w jeszcze nędzniejszym bloku od niecałych dwóch miesięcy.
Szyk zdania. Blok ma dwa miesiące? Okolicznik czasu tutaj dotyczy wynajmu nie bloku, więc powinien chyba znaleźć się bezpośrednio w sąsiedztwie określanego.
Hundziu, IMO szyk tego zdania jest prawidłowy. Tu są koło siebie dwa okoliczniki - miejsca i czasu, i oba stanowią, z definicji okolicznika, określenia dla czasownika "wynajmował" (ani dla "wynajmu", ani dla "bloku").
Polski nie jest językiem, gdzie kolejność okoliczników jest narzucona regułami, mamy tu sporą swobodę. A w tym przypadku bardziej zgodna z intuicją,i ogólnie z konstrukcją całego zdania, ze względu na zaplanowane zestawienie nędzny/nędzniejszy, jest właśnie ta kolejność, której użył Riv, w każdym razie nie widzę tu problemu ani ryzyka błędnego zrozumienia przez czytelnika.
Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until they speak.

Awatar użytkownika
Iwan
Fargi
Posty: 344
Rejestracja: wt, 21 lip 2009 14:18

Re: Opłata karna za niebyt

Post autor: Iwan »

To ja też dorzucę parę uwag. Początek był dość drętwy, w każdym razie mnie nie wciągnął. Bohater siedzi przed ekranem i nie wie, co napisać. Czyli nic sie dzieje. Zero akcji. „I ja wychodzę” chciałoby się rzec. Na szczęście, gdy pojawia się pająk, robi się od razu fajniej. Pająk jest dobry, moim zdaniem bardzo udany. Jest dowcipny i sympatyczny, od razu go polubiłem. Nie pasuje mi tylko jego wzdychanie i inne „płucne” dźwięki. Bardziej by do mnie przemawiało, gdyby porozumiewał się jakimś rodzajem telepatii.
Hundzia zwróciła uwagę na zdanie, gdy kołyszący się cień zmienił się w pająka, a mi z kolei ono się spodobało. Cierpię na pająkofobię, co samo w sobie jest dla mnie bardzo zabawne do momentu, w którym zaczynają się niekontrolowane drgawki i pocenie, bo gdzieś zza szafy wystaje kawałek odnóża. Niestety tak właśnie działa arachnofobia – potrzebuję okularów, żeby przeczytać z ekranu tekst bez mrużenia oczu, ale z drugiego końca pokoju zobaczę dziada schowanego między meblami. Co ciekawe, zauważa się je nawet widzeniem peryferyjnym, tak jakby mózg przeczesywał wszystkie dochodzące do niego informacje w poszukiwaniu najmniejszych informacji o obecności pająka. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale zdarza mi się odkryć kryjówkę pająka po śladach na kurzu. W każdym razie zagadnienie mam opanowane. W tym przypadku kołyszący się cień jest jak najbardziej na miejscu, bo tak rzeczywiście bywa. Łajdak idzie po suficie, i gdy jest w pobliżu żarówki, rzuca całkiem pokaźny cień, który rzeczywiście się buja na boki. Najpierw zauważam kątem oka ruch, potem cień, a po chwili odnajduję jego właściciela. Czyli cień zmienia się w pająka. Moim zdaniem wyszło dobrze.
Zakończenie rzeczywiście psuje pozytywny odbiór, bo okazuje się, że z całej tej historii nic nie wynikło.
What doesn't kill you, makes you pissed off

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Re: Opłata karna za niebyt

Post autor: hundzia »

Cordeliane pisze:
hundzia pisze:
Riv pisze:Nawet za taką nędzną klitkę, jaką wynajmował w jeszcze nędzniejszym bloku od niecałych dwóch miesięcy.
Szyk zdania. Blok ma dwa miesiące? Okolicznik czasu tutaj dotyczy wynajmu nie bloku, więc powinien chyba znaleźć się bezpośrednio w sąsiedztwie określanego.
Hundziu, IMO szyk tego zdania jest prawidłowy. Tu są koło siebie dwa okoliczniki - miejsca i czasu, i oba stanowią, z definicji okolicznika, określenia dla czasownika "wynajmował" (ani dla "wynajmu", ani dla "bloku").
Polski nie jest językiem, gdzie kolejność okoliczników jest narzucona regułami, mamy tu sporą swobodę. A w tym przypadku bardziej zgodna z intuicją,i ogólnie z konstrukcją całego zdania, ze względu na zaplanowane zestawienie nędzny/nędzniejszy, jest właśnie ta kolejność, której użył Riv, w każdym razie nie widzę tu problemu ani ryzyka błędnego zrozumienia przez czytelnika.
A to przepraszam. Mea culpa.
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Opłata karna za niebyt

Post autor: neularger »

Nawet za taką nędzną klitkę, jaką wynajmował w jeszcze nędzniejszym bloku od niecałych dwóch miesięcy.
I choć nie problem w szyku, to i tak to zadanie jest mało zręcznie skonstruowane. To boldem było oczywiście zmierzone, dodatkowa informacja o czasie wynajmu nędznego lokalu nie jest specjalnie konieczna, ale podstawowy problem jest gdzie indziej - w stronie i podmiocie - kursywą. Gdyby zdecydować się na stronę bierną to byłoby wynajmowaną => klitkę. Pasujący rzeczownik blisko. Tymczasem sformułowanie jaką wynajmował (domyślny on) wyklucza klitkę z grona podmiotów, którego trzeba szukać gdzieś hen w przodzie. Stąd zgrzyt.
Strona bierna może niepopularną jest, jednakowoż ciągle żywą. :)
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
Riv
ZasłuRZony KoMendator
Posty: 1095
Rejestracja: śr, 12 kwie 2006 15:09
Płeć: Mężczyzna

Re: Opłata karna za niebyt

Post autor: Riv »

hundzia pisze:Jadziem.
No, to jadziem, Robociku :P Szybciutko, bo pora niesprzyjająca.
hundzia pisze:
Riv pisze:nadal mógł podsumować efekt swojej wytężonej pracy
Dobrze, że nie czyjejś, bo bylby to plagiat. Czyżby zaimkoza wróciła?
A skąd! W tamtym czasie po prostu była. W chwili obecnej nie mam danych, bo dawno już niczego nie napisałem poza instrukcjami eksploatacji kotłowni gazowych – a tym się tu nie będę chwalił ;)))
hundzia pisze:
Riv pisze:Po suficie wędrował kołysząc się nitkowaty cień, który po chwili zmienił się w niewielkiego pająka.
Brak przecinków we wtrąceniu i totalna nadopisowość. I jak cień zamienia się w rzecz? Ja wiem, że magiczny musi być, ten cały pająk, ale jednak pająk raczej rzuca cień, choć wielkością musiałby dorównywać chyba tarantuli, żeby dało się zauważyć kołysanie. A jego nitkowatość pozostawia mnie wciąż w zdumieniu.
Wyjaśnij, proszę, totalną nadopisowość.
Co do cienia zmieniającego się w pająka… Ktoś jeszcze miał tu kłopot z obrazowaniem? Neu? Wetknij no skalpel w to zdanie i pogrzeb nieco :)))
Zaś jeśli chodzi o kołysanie i nitkowatość – w zasadzie to do tej pory nie sprawdziłem, czy ten stwór w rzeczywistości jest pająkiem, czy jedynie czymś pająkopodobnym (jak np. kosarze). W chwili wolnej postaram się nadrobić ten brak. Chodziło oczywiście o długonogie stwory, które potrafią niemalże tańczyć breakdance, jak się uwieszą gdzieś w pobliżu kratki wentylacyjnej.
hundzia pisze:
Riv pisze: Pająk ostrożnie zsunął się z krawędzi klosza i zaczął opuszczać, rozstawiając szeroko nogi i huśtając na rozwijanej niezdarnymi szarpnięciami nici
Nie uważasz, że czegoś tu za dużo?
Szczerze? Nie całkiem. O ile ktoś (Neu?!) nie znajdzie tu ewidentnego błędu :P
A ogólnie zdania nieco dłuższe, może nawet więcej niż podwójnie złożone (nawiązując do poprzednich uwag) – po prostu lubię. Nadal lubię. Choć wcale nie twierdzę, że nie nadużywałem/nadużywam.
hundzia pisze:
Riv pisze: próbując wyplątać się z wywróconego fotela.
Jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić.
A bo techniczna jesteś, wyobraźnia nie na tym levelu co trzeba ;D
NMSP.
hundzia pisze:
Riv pisze:Jakimś potwornym, budzącym grozę potworze.
Potworny potwór. Budzący grozę potwór. A ja jestem masło maślane, mydło mydlane, akwen wodny, fakt autentyczny i inszy taki pleonazm.
Si. Zamierzony, o ile pamiętam. I o ile pamiętam, nie musi to być koniecznie błędem. Patrz, kto to mówi. I jak mówi w dalszej części tekstu.
hundzia pisze:
Riv pisze: na mój widok wrzasnęła tak, że mało zawału nie dostałem. Gdybym się nie znudził i sobie nie poszedł, to pewnie do dziś by siedziała na tym stole.
Znudził się, bo przerazila go prawie na śmierć?
A tego nie zauważyłem :D
hundzia pisze:
Riv pisze: Tomasz zachichotał, wyobrażając sobie Magdę – która, co tu dużo mówić, była solidnie zbudowaną kobietą – jak siedzi na rozchybotanym stole i z obłędem oczach wpatruje się w jego obecnego rozmówcę.
Dlaczego musi sobie wyobrażać, skoro sam ją sprowadził do mieszkania? I co, zostawił ja tam samą?
A co w tym zdrożnego? :D
Co fakt, to fakt jednak, mógł sobie po prostu przypomnieć.
hundzia pisze:
Riv pisze:Pająki są z całą pewnością co najmniej prawdopodobne
To w końcu z całą pewnością, czy co najmniej? Zdecyduj się, bo dwa naraz wykluczają się wzajemnie.
A się nie zgodzę. Są co najmniej prawdopodobne. Z całą pewnością. Karkołomność takiej konstrukcji to insza inszość.
hundzia pisze:
Riv pisze: Nikt – oczywiście kiedy już by się zorientowano,
Potknięcie się na tym potworze stylistycznym to niedopowiedzenie. Ja wyglebiłam. Po prostu.
Oj, tam. Zdanie wtrącone (takie też lubiłem i lubię). Nie upieram się, że wtrącone w najlepszym miejscu. Ale przegrzebię czytanego niedawno „Hobbita” – oj, tam to było wtrąceń ;P
hundzia pisze:
Riv pisze: Myślano by, że jestem człowiekiem. Maniakalnym zabójcą, do bólu zwykłym, tylko nieco sprytniejszym niż zwykle.
Bo mordercy są jadowici, dziabią ofiary szczękoczułkami i zaduszają włoskami, [demoniczny śmiech mode on] muahaha, nikt nie będzie podejrzewał pająka[demoniczny śmiech mode off].
Bo mordercy są pomysłowi – nawet ci zwykli – [czarci chichot mode on] i nikt, ale to nikt, nie będzie podejrzewał pająka [kończy się charkotem i rzężeniem].
;)
hundzia pisze:
Riv pisze:Trzeba by nad nim sporo popracować,
Nie chcę być wredna, ale powinieneś uczyć się od Tomasza... :P
Hundziu, tekst powyżej roku w moim przypadku nie nadaje się do opracowywania :D
Za dużo w nim wad widzę. Lepiej napisać coś nowego, może wykorzystując jakieś fragmenty pomysłu.
A z tym „Nie chcę być wredna…” to kogo chcesz nabrać? ;P
hundzia pisze: Touché! Cliché! Fabuła godna Hollywoodu. Wiem, że to pająk o ograniczonym ilorazie inteligencji, ale naprawdę, ten cały akapit można było z powodzeniem pominąć milczeniem.
Nie można było! Do diaska, taż to miało być tusze-klisze-taksięwhollywoodpisze!
Wydawało mi się to oczywiste. Czyżbym się aż tak mylił?!
:D
hundzia pisze:
Riv pisze: - Będąc młodym literatem, przyszedł raz do mnie pająk
O, pająk był młodym literatem? Imiesłowy są zabójcze.
[W szoku mode mieustający] Robociku, to na wyspie nie znacie przygód opisywanych w pamiętniku przez młodą lekarkę?! Taż to klasyk w niepowtarzalnym wykonaniu Ewy Szumańskiej i Jana Kaczmarka. Polecam. Wujek gugiel z pewnością pomoże.
I, kurczę, za to to się obrażam. Foch.
hundzia pisze: . Bo takie manewrowanie ze słownikiem synonimów i wikipedią pod alt-tabem jest bardzo, no, szkolne.
Aś… A tu sobie, mościa hundziu, pozwalasz. Żarty żartami, aleś mnie tu ukąsiła. Nie spodziewałem się po takim ogólnie sympatycznym stworku.

Dobrze, koniec zabawy na dziś – mam nadzieję, że bawiłaś się równie dobrze jak ja :)
Dziękuję za sekcję, kolejne pewnie będą równie emocjonujące. Z przyjemnością się poprzekomarzam.

Ach, jeszcze o zakończeniu. Brak pętli – ale brakło mi Margotowego skojarzenia (patrz jej post wyżej). Wtedy. Dziś wcale nie jestem pewien, czy też by tak nie było :D
A co do Twojego pytania:
hundzia pisze: […] Motywację dostał, znalazł mu się muz, zakiełkował pomysł, i zamiast pisać - zasnął! No czy to ma sens?
Ma. Wyższy. Bo naprawdę uważasz, że lepiej by było, gdyby tak – hmm, TAKIE wręcz – opowiadanie napisał…? ;D

- Od dawna czekasz?
- OD ZAWSZE.

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Re: Opłata karna za niebyt

Post autor: hundzia »

Po suficie wędrował kołysząc się nitkowaty cień, który po chwili zmienił się w niewielkiego pająka.
Nadopisowość dla mnie jest m.in. wtedy, gdy obok siebie, w wielopiętrowym zdaniu, występuje natłok opisów; w tym przypadku to szereg czynności, wyglądający jak inwentaryzacja albo scenariusz filmowy. Jest to nadopis poczynań pająka, upchnięty amatorsko w szeregu, który można było urozmaicić choćby przez pocięcie na rózne zdania i zmiany podmiotów. Nadmiar szczegółów, zwłaszcza tych nieistotnych dla treści, męczy czytelnika. Językowo jest to nudne i rozwlekłe.
Poza tym zdaje mi się, że coś i tak jest nieteges z tym zdaniem, gdzieś tam chyba interpunkcja zdechła, bo źle się je czyta. Nie na moje możliwości to jednak.
Zaś jeśli chodzi o kołysanie i nitkowatość – w zasadzie to do tej pory nie sprawdziłem, czy ten stwór w rzeczywistości jest pająkiem, czy jedynie czymś pająkopodobnym
Tu, dla opowieści, nie ma znaczenia, czym był pająk. Był nierealny, więc równie dobrze mógł być mutantem, kosmitą, omamem, łatever. Tu chodzi mi o obrazowanie. O nitkowatość cienia, który zarazem ma być kształtem pająka. Pająk nie jest płaski, żeby mogł się tak obrócić w stosunku do lampy, by cień mógł być wąski a długi. Zaraz pewnie ktoś wyskoczy z prawami optyki czy czymś takim, jak dla mnie, to jest mało realne, a juz na pewno wizualnie trudne do przełknięcia.
Chodziło oczywiście o długonogie stwory, które potrafią niemalże tańczyć breakdance, jak się uwieszą gdzieś w pobliżu kratki wentylacyjnej.
Ale tego w tekście nie ma! Nie ma w ogole opisu wyglądu pająka! Są tylko wtrącenia narracyjne - ośmionogi, ośmiooki, chude nogi...
Riv pisze:
hundzia pisze:
Riv pisze: Pająk ostrożnie zsunął się z krawędzi klosza i zaczął opuszczać, rozstawiając szeroko nogi i huśtając na rozwijanej niezdarnymi szarpnięciami nici
Nie uważasz, że czegoś tu za dużo?
Szczerze? Nie całkiem. O ile ktoś (Neu?!) nie znajdzie tu ewidentnego błędu :P
Ach, więc szukasz tylko błędów rzeczowych? Ortografii, gramatyki? A cała reszta językowa może się iść dyndać na parasolu? Tego się nie spodziewałam.
Riv pisze: A ogólnie zdania nieco dłuższe, może nawet więcej niż podwójnie złożone (nawiązując do poprzednich uwag) – po prostu lubię. Nadal lubię. Choć wcale nie twierdzę, że nie nadużywałem/nadużywam.
Nie mam nic do dłuższych zdań, bardziej rozbudowanych, pod warunkiem, że są budowane ładnie. Twoje są bardzo toporne, warsztatowe, no, takie szkolne. Podmiot, orzeczenie, plus szeregi czasowników jak żołnierze na paradzie. Czemu zaczął opuszczać? To strasznie niezręczne i męczy mnie czytanie takiego tekstu, wystarczy pozmieniać szyk zdania, przemodelować je by czytanie przestało byc męką i zaangażowało wyobraźnię.
Przykład ze zmianą podmiotów na szybko, może wyjaśni co mam na myśli:
Pająk ostrożnie zsunął się z krawędzi klosza. Rozwijana szarpnięciami nić huśtała nim w powietrzu, więc szeroko rozstawił nogi, a cień jaki rzucał, z powodzeniem mogł należeć do tarantuli.
I jak widzisz, nie mam nic do długich, piętrowych zdań o ile występują na zmianę z krótkimi, zaburzają rytm, zapobiegają wpadaniu w marazm.
A bo techniczna jesteś, wyobraźnia nie na tym levelu co trzeba ;D
NMSP.
akurat braku wyobraźni zarzucać mi nie możesz :P
hundzia pisze:
Riv pisze: Tomasz zachichotał, wyobrażając sobie Magdę – która, co tu dużo mówić, była solidnie zbudowaną kobietą – jak siedzi na rozchybotanym stole i z obłędem oczach wpatruje się w jego obecnego rozmówcę.
Dlaczego musi sobie wyobrażać, skoro sam ją sprowadził do mieszkania? I co, zostawił ja tam samą?
A co w tym zdrożnego? :D
Co fakt, to fakt jednak, mógł sobie po prostu przypomnieć.
Ale nie o to tylko chodzi. Tu jest pewien brak logiki dotyczący zostawiania jej samej w pokoju, skoro ją sobie sprowadził, to chyba nie po to, by popilnowała mu transferu na kompie?
Riv pisze:
hundzia pisze:
Riv pisze:Pająki są z całą pewnością co najmniej prawdopodobne
To w końcu z całą pewnością, czy co najmniej? Zdecyduj się, bo dwa naraz wykluczają się wzajemnie.
A się nie zgodzę. Są co najmniej prawdopodobne. Z całą pewnością. Karkołomność takiej konstrukcji to insza inszość.
Skoro tak twierdzisz... Ty wiesz lepiej, jesteś autor.
Nie upieram się, że wtrącone w najlepszym miejscu. Ale przegrzebię czytanego niedawno „Hobbita” – oj, tam to było wtrąceń ;P
Powołujesz się na precedens. Nie zapominaj, że do Tolkiena ci daleko.
hundzia pisze:
Riv pisze: Myślano by, że jestem człowiekiem. Maniakalnym zabójcą, do bólu zwykłym, tylko nieco sprytniejszym niż zwykle.
Bo mordercy są jadowici, dziabią ofiary szczękoczułkami i zaduszają włoskami, [demoniczny śmiech mode on] muahaha, nikt nie będzie podejrzewał pająka[demoniczny śmiech mode off].
Bo mordercy są pomysłowi – nawet ci zwykli – [czarci chichot mode on] i nikt, ale to nikt, nie będzie podejrzewał pająka [kończy się charkotem i rzężeniem].
;)
No własnie w tym sęk, że podejrzenia padną od razu na pająka! Bo pająk nie potrafi zabic jak człowiek. Wystrzeli z dwururki? Udusi, utopi, poćwiartuje? Pająk zabije na pajęczy sposób, od razu będzie podejrzanym.
Hundziu, tekst powyżej roku w moim przypadku nie nadaje się do opracowywania :D
Za dużo w nim wad widzę. Lepiej napisać coś nowego, może wykorzystując jakieś fragmenty pomysłu.
No to po cóż go tu wsadzasz? Jaki jest cel flekowania?
hundzia pisze:
Riv pisze: - Będąc młodym literatem, przyszedł raz do mnie pająk
O, pająk był młodym literatem? Imiesłowy są zabójcze.
[W szoku mode mieustający] Robociku, to na wyspie nie znacie przygód opisywanych w pamiętniku przez młodą lekarkę?! Taż to klasyk w niepowtarzalnym wykonaniu Ewy Szumańskiej i Jana Kaczmarka. Polecam. Wujek gugiel z pewnością pomoże.
Nie znam. Nie załapałam gagu. I dlatego dla mnie jest to błąd.
hundzia pisze: […] Motywację dostał, znalazł mu się muz, zakiełkował pomysł, i zamiast pisać - zasnął! No czy to ma sens?
Ma. Wyższy. Bo naprawdę uważasz, że lepiej by było, gdyby tak – hmm, TAKIE wręcz – opowiadanie napisał…? ;D[/quote]
Zabiłeś mnie. To po co było pisać w ogóle...?
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Opłata karna za niebyt

Post autor: neularger »

Dobszsz, znalazłem swojego nicka dwa razy, no to się dwa razy wypowiem - tam gdzie prosiłeś Rivu... :)
Po suficie wędrował kołysząc się nitkowaty cień, który po chwili zmienił się w niewielkiego pająka
.
Tu jest pewien problem z obrazowaniem - pająk to taka kulka z cienkimi nogami, a nitka... no, to nitka. Owszem, wiem co miałeś na myśli, jednak można było spróbować wyrazić to lepiej. Fragment kursywą - skrót myślowy, jednakowoż można bez niego żyć: przybrał kształt i miałbyś robota z głowy. A interpunkcja - no tak, do poprawy... ale ja o przecinkach się nie wypowiadam. Nigdy (prawie). :)
Tyle mam do tego zdania.
Pająk ostrożnie zsunął się z krawędzi klosza i zaczął opuszczać, rozstawiając szeroko nogi i huśtając na rozwijanej niezdarnymi szarpnięciami nici.
To faktycznie trochę inwentaryzacja czynności. Dwa imiesłowy tak blisko siebie? Nie... Poza tym zdanie jest tak w ogóle poprawne, tylko że wiesz pomiędzy zdaniem poprawnym a dobrym jest ocean możliwość.
Ale nie ma tu błędu tożsamości podmiotu, Rivu. :)

Jak znajdę czas to sam poszlachtuję - chyba że Władczyni Jatek mnie ubiegnie. :)
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

ODPOWIEDZ