Esensja i jej blog
Moderator: RedAktorzy
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3362
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Zestawienie zbiorów opowiadań też już poznałem, przy czym prywatnie postawiłbym zbiory Żerdzińskiego i Grzędowicza najniżej (co nie znaczy, że złe), Zajdla pośrodku, a pozostałe ex-equo nad nim (Lema może ciut wyżej od A.S.a, Dukaja, Huberatha i Brzezińskiej).
(Przyznam, ze kierowałem się tu przede wszystkim swoim - b. subiektywnym - wyczuciem walorów literackich tekstu. I nie podejmuję się bronić tej opinii, jest subiektywna, i tyle.)
(Przyznam, ze kierowałem się tu przede wszystkim swoim - b. subiektywnym - wyczuciem walorów literackich tekstu. I nie podejmuję się bronić tej opinii, jest subiektywna, i tyle.)
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Achika
- Ośmioł
- Posty: 609
- Rejestracja: pt, 22 sie 2008 09:23
W ramach autoreklamy zachęcam do przeczytania mojego felietonu "Diabeł tkwi w szczegółach."
Było pokolenie X, teraz jest pokolenie Ctrl + X.
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Achiko, w Nidzicy niedawno widziałem jegomościa, który miał miecz w pochwie na plecach. Zademonstrował mi wyciąganie takiego miecza. Da się to zrobić bez trudu przytrzymując pochwę drugą ręką. Sęk w tym, że pochwa nie jest pełna, a nad karkiem masz tylko otwarty z jednej strony uchwyt na klingę.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
Zawsze mam ubaw, gdy czytam, słucham takich "jedynie słusznych" metod dotyczących techniki. Jak tymi mieczami? Pewnie to zależy od wielu rzeczy. Np nasłuchałem się o metodach wspinaczki. Można tak, a inaczej to śmierć na miejscu. No i potem bywało, polazłem kominem o kilka metrów dalej niż przewidywała norma przeżycia, diabli wiedzą jakim cudem. Opowieści o strasznych przżyciach podczas asekuracji. Czy można trzymać linę jedną rączką? Można, czasami opór na długości wyciągu jest tak wielki, że nawet przy masywnym locie wystraczy lekko przytrzymać.
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
Z medycyną nie ma żartów. Generał, ze Zbyszkiem widzieli mnie będzie już 10 lat temu po wizycie u kardiologa. Oj, stanowczo nie ma żartów! A z filmowych hitów technologiznych, to mi jeszcze przypomniał stały numer za zjeżdżaniem na linie. O ile mogę trochę zrozumieć wchodzenie na rękach po linie , to zjazd mnie rozwala. Co, ciekawe chyba w każdym kiosku mozna kupić podręcznik wspinaczkowy, gdzie jest namalowane jak wygląda zjazd w kluczu, to filmowcy upierają się przy swoim. A jak widziałem niedawno popis z udziałem kaskadera, jakiś film hamerykański, to zaś bohater który najpierw biegł w zwykłym ubraniu zjechał ewidentnie w uprzęży i na karabinku (płytce? w kazdym razie "na przyrządach"). No i tak, w kręceniu takich scen musiał brać udział jakiś "znawca". Poten ten sam ekspert się wypowiada o walkach i technice wyjmowania laserwego miecza z ekhem, pochwy. To cytata nawiązująca do Drzewińskiego, a co mamy mu darować choćby po 25 latach? No cóż, problem nazywa się "rozróżnienie świata przedstawionego i prawdziwego". Co prawdziwe nie jest poprawne kompozycyjnie ani scenograficznie. Tak, że z jednym się zgadzam, to owszem, prawda. Służba zdrowia na ogół daje radę. Choć wcale na to nie wygląda.
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
Z tym to różnie bywa. Każdy pewnie widział jak na amerykańskich filmach ludziska strzelają trzymając pistolet bokiem, na płask. Technikę tę wyśmiałby każdy instruktor strzelectwa, a jednak sprawa nie jest taka prosta. Jakiś czas temu natrafiłem na podręczniki i dokumenty dotyczące szkolenia strzeleckiego operatorów "Smiersza", gdzie owa technika strzelania "płaskim" pistoletem została opisana. Zaciekawiony - bo sam dawnymi czasy dość intensywnie strzelałem, a takich cudów nie widziały oczy moje - pogadałem ze znajomymi Rosjanami. Okazało się, że technika ta dość często używana jest przez ruski Specnaz, choć jedynie w określonych okolicznościach.baron13 pisze: No cóż, problem nazywa się "rozróżnienie świata przedstawionego i prawdziwego". Co prawdziwe nie jest poprawne kompozycyjnie ani scenograficznie.
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
Hmm... Mam wrażenie, że w ten sposób sprawdzałem pewnego, jak się potem okazało, gładkolufego kałasza. Wiem, że mi mówiono, że tak właśnie, bo zacięcia i skupienie , czy raczej brak. Chyba chodzi o to, że "normalnie" to po trzech pociskach wszystko w niebo, a na płask, to w bok. Kiwak się powinien wypowiedzieć, bo się zna. A z wojennych ciekawostek, pisałem już, w lornecie widać spadające pociski z mośków. I jak się stanie za działem i patrzy po lufie, widać, jak wylatują.
Edit: A jeśli chodzi o scenografię, to coś mi się zdaje, że filmy kompletnie nie nadążają za laboratoriami. Wspólczesna b. droga aparatura pomiarowa AFM to niewielki aparat mieszczący się w obrysie cylindra fi 20 cm wysokość ok 50 cm i do tego sterownik w obudowie kompa, oraz "komp prosty". Żadnych paneli, kolorowych światełek, stoi to na biurku przykryte czarnym pokrowcem z pianki dla wytłumienia dźwięków. Nic nie widać prócz trochę dziwnego interface na ekranie kompa. Atrakcja Joystick z siłownikami, którym można szarpnąć za pojedynczy atom o poczuć siłę z jaką się odrywa. Jest ona odwzorowana z zadaną skalą. Straszy tylko dość toporne wykonanie. Sam sterownik, w penych fragmentach, koszmarny sen elektronika, montaż typu "pająk".
Edit: A jeśli chodzi o scenografię, to coś mi się zdaje, że filmy kompletnie nie nadążają za laboratoriami. Wspólczesna b. droga aparatura pomiarowa AFM to niewielki aparat mieszczący się w obrysie cylindra fi 20 cm wysokość ok 50 cm i do tego sterownik w obudowie kompa, oraz "komp prosty". Żadnych paneli, kolorowych światełek, stoi to na biurku przykryte czarnym pokrowcem z pianki dla wytłumienia dźwięków. Nic nie widać prócz trochę dziwnego interface na ekranie kompa. Atrakcja Joystick z siłownikami, którym można szarpnąć za pojedynczy atom o poczuć siłę z jaką się odrywa. Jest ona odwzorowana z zadaną skalą. Straszy tylko dość toporne wykonanie. Sam sterownik, w penych fragmentach, koszmarny sen elektronika, montaż typu "pająk".