Ojej, to źle?
Może przyjść mi do głowy, że; może mnie najść podejrzenie... to czemu nie może ono przyjść do głowy?
Zawsze miałem z tym problem. Anglosasi traktują wnętrze głowy i umysł dużo bardziej realnie niż Polacy, przez to kwestie umysłowe wyraża się tam jakoś... dynamiczniej i lepiej oddając kształt rzeczy - i chyba mi to od nich przeszło.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."
Anglosaskie podejście do umysłu podzielonego na części i częściowo się poddającego różnym czynnościom nie przestaje mnie zachwycać swoim absurdem => przynajmniej po przełożeniu na polski, gdzie wychodzi mi nieuchronnie, że umysł i "właściciel" tego umysłu to dwie osobne i niezależne części. Wolę niedookreśloność polskiej wersji, gdy czytam polski tekst. Nawet przekład.
Ale to tak na marginesie. Podejrzewam natomiast (z dużą dozą prawdopodobieństwa), że Agi zwróciła Ci uwagę, No-qanku, na niepolską składnię zdania - błędnie użyty imiesłów czynny. :P
A jeżeli chodzi o eksperymenty - nie mam nic przeciwko eksperymentom. Ale myślę sobie, że może najpierw warto podstawy opanować. Bo prosta jak młotek fabuła i przekazanie jej w miarę zajmująco odbiorcy - to podstawy. Na niej chyba będzie Ci łatwiej rozwiązać problem: ile Autor musi przekazać, żeby odbiorca pojął, o co zgrubnie chodziło. Wtedy łatwiej będzie Ci opanować eksperymentalne formy, jak mi się zdaje.
Tak na marginesie - znaczące imiona, to znaczące imiona. Jeżeli ich używasz, przywołujesz CAŁY zestaw skojarzeń/nawiązać. Żeby zmodyfikować ten zestaw, musisz to zamieścić w tekście, inaczej odbiorca poleci po całości, bo skąd miałby wiedzieć, że chodziło tylko o część? :P
Mam wrażenie, że już o tym kiedyś pisałam... :X
Powtarzam się, jak na wapno przystało. :(((
A czy umysł i jego właściciel to na pewno to samo?
Jeśli tak, to jak doznajemy olśnienia, skąd bierzemy myśli, jak to jest, że możemy coś pamiętać, a nie możemy sobie przypomnieć, jak możemy czuć niepokój nie znając powodu?
Może się to wydawać absurdalne, ale skoro tak to czujemy to jest niemniej prawdziwe niż ból po uderzeniu się młotkiem.
Ale to nie ten wątek.
Racja ze składnią, tak się kończy przerabianie zdań w trakcie pisania.
Z prostymi fabułami mam ten problem, że w ich przypadku starcza mi na nie pięć zdań - i nijak nic więcej nie sposób wymyślić.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."
Daleka jestem od filozofowania, ale z zakamarków dziurawej pamięci wypłynął mi termin "podświadomość". I podświadomie po polsku dużo czynności umysłowych jest. Nieświadomie też. Oraz w głębi duszy. W zakamarkach pamięci. I pewnie wiele innych, których teraz nie pamiętam. Używanie anglosaskiej opcji jest zwyczajnym objawem niedostatku polskiego zasobu frazeologicznego. Wychodzi absurdalnie po polsku - z rozdwojeniem i roztrojeniem/zwielokrotnieniem jaźni włącznie. Niezamierzonym, rzecz jasna.
Znaczy, nie. Nie po polsku. Po angielsku mi nie przeszkadza. Po polsku mam dysonans poznawczy. :P
A z prostymi fabułami - noż, przecież mówię: problem, ile Autor powinien powiedzieć. To nie zawsze znaczy mniej. :)))
Małgorzata pisze:Podejrzewam natomiast (z dużą dozą prawdopodobieństwa), że Agi zwróciła Ci uwagę, No-qanku, na niepolską składnię zdania - błędnie użyty imiesłów czynny. :P
Oczywiście. Uznałam, że nie muszę szczegółowo tłumaczyć. Taka składnia, to jeden z częściej popełnianych błędów (szczególnie w protokołach policyjnych);)
"Wiarą można manipulować. Tylko wiedza jest niebezpieczna." - Frank Herbert