oLari pisze:To mamy być uprzejmi dla tych 10 chamskich sprzedawców?
Dlaczego???
Karola pisze:Z mojej branży: przychodzi gość do banku i chce założyć lokatę. Ja mu parskam serdecznym śmiechem w twarz i mówię: panie, tutaj dajemy lokaty od pięciuset tysięcy. Z pana groszakami to do banku X...
Czujesz?
Przychodzi gość do banku i mówi:
- Proszę znaleźć mi moje pieniądze.
- Przepraszam - odpowiadasz - a o co konkretnie panu chodzi?
- Daj mi moje pieniądze, idiotko! K***a! Co za obsługa! Zawołaj mi tutaj kierownika!
Czujesz?
Ja nie bronię chamskich sprzedawców. Sam takich tępię, jak mogę. Przecież ja również bywam klientem. Ale chciałem zwrócić uwagę na skalę chamstwa ze strony klientek (bo to głównie kobiety, jak zauważyłem, lubią pomiatać innymi, pod warunkiem, że pomiatana również jest kobietą, najlepiej młodszą). Nieraz widziałem płaczące na socjalu dziewczęta, bo kierownik rzucił taką samojedną na cztery godziny na duży dział, kazał zrobić w tym czasie przebudowę, sprawdzić przecenę, no i oczywiście sprzątać, roznosić przymierzalnię i obsługiwać klientów na kasie. Ruch w H&M jest zwykle duży. A tu przyjdzie taka jedna z drugą i zaraz z ryjem, że się jej czerwonych dywanów pod nogi nie kładzie, bo przecież ona tu zaraz dziewiętnaście dziewięćdziesiąt wyda i gdzie ten szampan na jej cześć?
- Jest taka bluzka w takim rozmiarze?
- Niestety, tylko to, co wywieszone.
- A na magazynie?
- Już tego nie mamy.
- A będzie?
- Niestety, nie potrafię tego pani powiedzieć.
- To proszę mi to sprawdzić w systemie.
- Niestety, nie mamy takiego systemu.
- Jak nie macie? To co, nie wiadomo czy będzie?
- Niestety.
- Boże, co za sklep! Ja tu chciałam u niej pieniądze zostawić, ale jak nie, to bez łaski!
(Zaznaczę, że pracownik w H&M żadnej prowizji od sprzedaży nie dostaje).
I zaraz następna klientka z ryjem, bo przyniosła rzecz do zwrotu, a ciuch wygnieciony i śmierdzący jak nieszczęście, więc sprzedawczyni nie przyjmuje. A laska jej na to od kretynek wyjeżdża i dalej z koksem. Jest tak uparta, że pracowniczka musi wezwać kierownika, który wedle polityki firmy idzie na rękę klientce, mimo że ubranie zaraz trafi do zniszczenia, więc sprzedawczyni wychodzi na bałwana i jeszcze dostaje jakimś tekstem na odchodne po twarzy. No i kilka takich historii dziennie, plus kilkadziesiąt lżejszych, każdy klient chce, żeby mu znaleźć kompletną garderobę, mimo że trafił do sklepu samoobsługowego, a dziewczyna oczywiście stoi ze zleconą przez przełożonego robotą, więc po dniu pełnym stresów i upokorzeń dostaje jeszcze opieprz od kierownika.
Ok, niby normalka, jak to w robocie. Ale nikt nie lubi być poniżany. A nawet na budowie, gdzie czasem można trafić na szefa, który traktuje podwładnych jak psy, jakoś tak łatwiej zachować godność osobistą i poczucie własnej wartości...
Albo dziewczyna kasuje klienta za klientem, a tu jakaś kobita nagle podchodzi do kasy bez kolejki, rzuca na ladę naręczem ciuchów i oznajmia, że ona zaraz po to przyjdzie, tylko znajdzie i przymierzy sobie coś tam jeszcze, a nie chce jej się wszystkiego nosić.
A ludzie sikający w przymierzalniach? A stateczne mamusie kradnące co popadnie? A wielkie paniska rzucające ci ciuchem w twarz, bo im się nie spodobało? A klientki nie chcące opuścić obiektu mimo alarmu (nieważne, że to pracownik spłonie, bo wyjdzie jako ostatni)? A zrzucanie ciuchów na podłogę, pod nogi innych klientów? A ściąganie ubrań z wieszaków i chamskie zakładanie ich na lewą stronę w sposób tak wymyślnie poroniony, że schizofreniczne dziecko by takiego nie wymyśliło?
Tak BTW to klientki często zgrywają się na "lepsze", wypacykowane, znudzone paniusie. Większość sprzedawczyń to zwykłe studentki, które muszą zarabiać na studia i wynajem mieszkania i nie w głowie im jakieś wywyższanie się ponad klientelę (to się nie odnosi rzecz jasna do wszystkich, a już na pewno nie do pracowników eleganckich sklepów i butików). Poza tym, klientki potrafią się obrazić nawet w sytuacji następującej:
Obfita klientka mówi:
- Szukam na siebie takiej i takiej spódnicy, ale nie mogę znaleźć odpowiedniego rozmiaru (albo nie mieści się na nią, mimo usilnych prób, rozmiar trzy razy mniejszy od faktycznego, że aż słychać darcie szwów).
- Zapraszam panią na dział B.i.B. (Big is Beautiful). Tam znajdzie pani rozmiary od 44 wzwyż.
I tutaj klientka się obraża, bo sprzedawca zasugerował jej nadwagę... Dla mnie to absurd.
Są oczywiście ewidentnie chamskie sprzedawczynie, ale takie prędzej czy później tracą pracę, jak się tylko fama rozniesie, że delikwentka jest niemiła dla klientów.