Rzucanie palenia? Proste! Robiłem to ze 100 razy!

czyli nic konkretnego, za to do wszystkiego

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Laris
Psztymulec
Posty: 916
Rejestracja: czw, 11 gru 2008 18:25

Post autor: Laris »

W końcu, jak pisałem już wyżej, palący są bardziej tolerancyjni. Jednemu palącemu nawet i tysiąc niepalących nie przeszkadza...
Otóż to, mości Kiwaku, otóż to!
Czemuż więc niepaląca część społeczeństwa nie pozwala mi popełniać samobójstwa przez zaczadzenie w miejscach publicznych? Mało tego, chcą mnie za to karać ustawowo, france jedne! Toć to nawet Anglicy znieśli ustawę karzącą samobójców (niedoszłych).

A wracając do tematu rzucania palenia, to odkąd przybyłem na zbiórkę nieopodal dworca głównego, to mnie o mało jeden z dowódców kijami nie oćwiczył. Bo miejsce publiczne, bo mundur i tak dalej.
A przedtem dostałem opiernicz za palenie w berecie.
Od tamtej pory raczej unikam palenia w miejscach mocno publicznych. Nieważne, czy jestem w mundurze, czy w cywilu.

Polecam każdemu. :x

Edycja, bo klątwa nowej strony.
Najmniej pamiętam zajęcia w szkole,
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści

Awatar użytkownika
Ilt
Stalker
Posty: 1930
Rejestracja: pt, 02 paź 2009 15:45

Post autor: Ilt »

Laris pisze:miejscach publicznych?
Słowo-klucz. A nawet dwa słowa-klucz. Miejsce publiczne, gdzie, jak w to w stadzie/grupie/społeczeństwie obowiązują pewne zasady - czy to jedzenia po samicy-alfa czy to nieangażowania innych do uczestnictwa (e:lub tylko oglądania/e) w twoim samobójstwie przez zaczadzenie.
Dlaczego tak jest? Wydaje mi się, że z tych samych powodów, dla których zabronione jest chodzenie nago w miejscach publicznych. Większości osób tam bywających to przeszkadza. I nie mów, że jesteś przez to strasznie pokrzywdzony, bo nie jesteś. Możesz palić w domu.

A ja chodzić nago ; P
The mind is not a vessel to be filled but a fire to be kindled.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Ilt pisze: Możesz palić w domu.
Na razie...
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Młodzik »

Ale czy to nie jest hipokryzja niepalących? Nie wolno palić w miejscach publicznych, bo szkodzi to osobom trzecim. A jak stado samochodów jeździ, to nie szkodzi?
I argumentem nie jest, że samochód jest niezbędny współczesnemu człowiekowi. Jeśli dbać o zdrowie to na całego, a nie połowicznie, tfu w tym przypadku nie jest to nawet 1/1000 :P.

Awatar użytkownika
Procella
Fargi
Posty: 320
Rejestracja: sob, 16 sty 2010 22:02

Post autor: Procella »

Keiko pisze:Tak swoją drogą w Szwecji nie wolno palić w mieszkaniach. Wszyscy muszą sobie wychodzić na balkon. Oczywiście nie jest winą palaczy, że tak a nie inaczej zbudowano bloki, ale nie jest też winą niepalących. I jakoś potężnych protestów społecznych nie ma - wszyscy się przyzwyczaili i dalej żyją.
A to dotyczy tylko tych bloków czy mieszkań wszelkiego typu, np. domów jednorodzinnych też?
¿ǝıʍołƃ ɐu ıoʇs ʇɐıʍś ǝż 'ǝıuǝżɐɹʍ ɯǝsɐzɔ ǝıɔɐɯ

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

W Polsce sąsiad z góry powie mi, żebym nie paliła na balkonie, bo mu dym do mieszkania leci. Nie ja stworzyłam wiatr, on też nie, ale wiatr jest, zatem balkon odpada też.

Zresztą, na samą myśl, że ustawa miałaby mi dyktować, jakie wolno mi mieć nałogi (gdy papierosy są legalne) na moim własnym kawałku podłogi... Cóż, w tym państwie nieustannie mnożą się absurdy - jeszcze jedno kuriozum tego nie zmieni.
Ostatnio zmieniony pt, 17 gru 2010 22:51 przez Małgorzata, łącznie zmieniany 1 raz.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Laris
Psztymulec
Posty: 916
Rejestracja: czw, 11 gru 2008 18:25

Post autor: Laris »

Ilt pisze:Możesz palić w domu.
No, e, tego, nie mogę. :P
Najmniej pamiętam zajęcia w szkole,
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści

Awatar użytkownika
Hitokiri
Nexus 6
Posty: 3318
Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
Płeć: Kobieta

Post autor: Hitokiri »

Procella pisze:
Keiko pisze:Tak swoją drogą w Szwecji nie wolno palić w mieszkaniach. Wszyscy muszą sobie wychodzić na balkon. Oczywiście nie jest winą palaczy, że tak a nie inaczej zbudowano bloki, ale nie jest też winą niepalących. I jakoś potężnych protestów społecznych nie ma - wszyscy się przyzwyczaili i dalej żyją.
A to dotyczy tylko tych bloków czy mieszkań wszelkiego typu, np. domów jednorodzinnych też?
Trochę mnie przeraża ta wizja.
W miejscach publicznych palić nie można. W pubach nie można. Jak palacz protestuje, to mu niepalący powie "truj się w domu!"

No to truję się w domu, a tu nagle wchodzi zakaz palenia w MOIM własnym mieszkaniu! To ja przepraszam, gdzie mam palić? Skoro już nawet w domu nie można?
A jeśli mieszkam w budynku, w którym nie ma balkonów (bo mieszkam w takim)? To co, na podwórko mam wychodzić? A czy podwórko też nie jest miejscem publicznym? A nawet jeśli balkon posiadam, to przecież sąsiadowi obok, może przeszkadzać, że palę na balkonie, bo on (sąsiad) ma otwarte okno, dym mu wlatuje do mieszkania i mu śmierdzi. To co wtedy?
Ja rozumiem, że niepalącym przeszkadza to, iż idę ulicą z odpalonym szlugiem i zieję dymem na wszystkie strony. Ale co komu do tego co ja robię w domu? Zakaz palenia w miejscu publicznym - ok, rozumiem. Ale nie interesuję mnie to, że komuś, kto ze mną nie mieszka, przeszkadza iż palę w swoim mieszkaniu. Tego nie zrozumiem i rozumieć nie zamierzam.

Swoją drogą ciekawi mnie jak to jest w Szwecji? Sąsiedzi, jacyś wredni dzwonią na policję i "uprzejmie donoszą", że X pali tytoń we własnym mieszkaniu i wtedy wpadają funkcjonariusze i wystawiają mandat? Czy jak to jest?
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"

Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!

Awatar użytkownika
Laris
Psztymulec
Posty: 916
Rejestracja: czw, 11 gru 2008 18:25

Post autor: Laris »

A mnie zastanawia jeszcze insza kwestia.

W pubach dozwolone jest picie alkoholu.
Ale jeśli wyjdę na ulicę z moim piwkiem, to dostanę mandat.

W pubach zabronione jest palenie tytoniu.
Ale jeśli wyjdę na ulicę z moim papieroskiem, to już nic się nie dzieje.

I bądź tu, człowieku, praworządnym obywatelem!
Najmniej pamiętam zajęcia w szkole,
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

Z tym niepiciem w przestrzeni publicznej to już w ogóle szalony przepis.

A ja się jeszcze wypowiem z perspektywy niemiłośnika papierosów. Jakoś nie zdarzyło mi się, żeby przeszkadzał mi dym na ulicy. Jeśli już ktoś pali to można go bez trudu ominąć, albo mija się go w ciągu dwóch sekund. To żadne wielkie cierpienie.
Problemem byłoby, gdyby ktoś palił w tłoku. Ale z tym się nie spotkałem.

Mam wrażenie, że wielu anty-palaczy mocno hiperbolizuje swoje nieprzyjemności i to bardziej takie zrzędzenie, bo palący im się z definicji nie podobają (jak ta "dzisiejsza młodzież" moherowym staruszkom).
Gdyby zapytać, ile byliby skłonni zapłacić, by przez miesiąc nie natrafiać na dym papierosowy pewnie nie daliby więcej niż parę złotych.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Dabliu
ZakuŻony Terminator
Posty: 3011
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Dabliu »

Ja bym Szwecji nie przywoływał w dyskusji, bo to chory kraj, w którym za przyznanie się do tego, iż dało się klapsa własnemu dziecku, rodzic idzie na półtorej roku do pierdla i na zawsze odbiera mu się dzieciaki.
Poza tym, to bodaj jedyny europejski kraj, w którym aż do lat siedemdziesiątych kastrowano osoby niepełnosprawne, chore psychicznie, niedorozwinięte umysłowo i "nieczyste" rasowo.

Ale wracając do tematu wątku: ten ponoć restrykcyjny zakaz palenia w miejscach publicznych z mojego punktu widzenia w zasadzie niczego nie zmienił. Od czasu wprowadzenia go w życie raz byłem w knajpie (urodziny małżonki) i wychodzenie na zewnątrz lokalu w dużych grupach okazało się całkiem fajnym sportem (bo świeże powietrze itp.), a że z oczywistych względów przed knajpą ciągle stało więcej wiary niż siedziało jej w środku, to i atmosfera zrodziła się przyjemna, towarzyska taka; człowiek miał szansę poznać nowych ludzi itd. A następnym razem po prostu pójdę do Kultowej, gdzie palaczom udostępniono większą z sal.
Wcześniej zdarzało mi się palić na pustych przystankach lub na krańcach przystanków zaludnionych (jeśli przystanek ciągnie się kilkadziesiąt metrów, nie jest problemem stanąć tak, żeby na nikogo nie dymić), teraz po prostu schodzę z terenu przystanku lub oddalam się ponad 15 metrów od wiaty. Wielkie mi halo.
W tłumie w zasadzie od dawna nie palę (zdaję sobie sprawę z tego, że często niepalący zwyczajnie nie ma wyboru i po prostu musi iść za kopcącym przechodniem, czego być może Rheged nie rozumie, bo nie mieszka w odpowiednio dużym/zaludnionym mieście - o ile dobrze pamiętam, że nie mieszka). Toteż i w tej kwestii raczej nic się nie zmieniło. Zresztą, akurat zakaz i tak nie obejmuje zwyczajnych chodników, więc kto chce, ten nadal pali, co momentami i mnie wnerwia.
Na placach zabaw nie palę (palenie przy dzieciach w ogóle uważam za chore), w szpitalach nie palę itp. itd.
Jak zakażą palenia w domu, też się nie przejmę, bo w domu nie palę. Swoją drogą, to jakaś społeczna hipokryzja - wyganiając palaczy do domów skazuje się ich dzieci, małżonków itp. na ciągłe przebywanie w dymie, w przeciwieństwie do przebywania okazjonalnego w przypadku palenia w miejscach publicznych.

Innymi słowy, jako nałogowy palacz jakoś nie odczułem tej wielkiej ustawy antynikotynowej.

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

Dabliu pisze: Jak zakażą palenia w domu, też się nie przejmę, bo w domu nie palę. Swoją drogą, to jakaś społeczna hipokryzja - wyganiając palaczy do domów skazuje się ich dzieci, małżonków itp. na ciągłe przebywanie w dymie, w przeciwieństwie do przebywania okazjonalnego w przypadku palenia w miejscach publicznych.

Innymi słowy, jako nałogowy palacz jakoś nie odczułem tej wielkiej ustawy antynikotynowej.
Ostatecznie będzie wolno palić, ale nie w miejscach publicznych i nie w domach. Zatem pozostaje tylko w domach publicznych...

O czym ta dyskusja, szanowni? Od kiedy to udało się przeprowadzić jakąkolwiek państwową schizofrenię? Tacyście praworządni? Państwo ma monopol tytoniowy, a korporacje papierosowe, które produkują i sprzedają u nas płacą ogromne podatki, narzuty, dodatki - i mają to świetnie finansowo zaplanowane, więc wychodzą na swoje - papierosy to kura znosząca złote jajka, nikt jej nie zabije. Wszystkie przepisy przeciwko nałogowcom to dym (nomen omen) w oczy. Proste przeliczenie (modelowe): 5mln palaczy po 5 fajek dziennie, 10PLN za paczkę, 20% zysku dla państwa, 365 dni w roku = 910mlnPLN. Przyszłoroczny budżet to ca 270mld dochodu i 40mld deficytu. Pogardzisz miliardem? A w rzeczywistości znacznie większą sumą, bo mój model jest oszczędny i nie uwzględnia wielokrotnego opodatkowania?

I proszę tu mi nie opowiadać o podwyższonych kosztach leczenia palaczy, ponieważ nikt, powtarzam, nikt w naszym kraju nie troszczy się państwowo o chorych - bo nie musi. Bo jak kto chory, to wyprzeda się z majątku, zadłuży, odda dzieci w niewolę, żeby się wyleczyć - więc po co przepłacać?

Jest jeszcze druga strona medalu: czy producenci fajek dadzą się wyrzucić z takiego rynku? Oni też pozwalają tylko na to, co nie szkodzi poważnie ich interesom. Mąż mojej koleżanki z pracy pracuje w Filipie-Maorysie - tam wszyscy są niepalący...;-)

Państwo pozwala się panoszyć różnym ekologom, przeciwnikom palenia i innym oszołomom, dopóki nie wyrządzają naprawdę poważnych szkód, czyli dopóki dopiekają jednostkom, ludziom, a nie państwowym finansom.

Czy gdzieś opublikowano dane, że w wyniku ostatnich zaostrzeń przepisów spadła sprzedaż fajek w wymiarze pieniężnym (czyli nastąpił spadek dochodów z papierosów)? Nie spotkałem się. Na przystankach, które odwiedzam w Warszawie, palą w najlepsze, nawet na tym pierońskim mrozie.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20010
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

W ogóle to wszystko wygląda na jakąś "sztukę dla sztuki". Zawsze uważałem, że normy, jakie powinny obowiązywać, muszą być podporządkowane zasadzie: "Z sobą rób co chcesz, wara ci od innych". Czyli: "truj samego siebie, skoro lubisz, ale swojego dymu nie wpychaj innym do nosa i płuc".
Nie wiem, jak to jest z wentylacją w blokach. Przyznam się, że nieraz czułem, co gotuje sąsiadka piętro niżej. Dymu papierosowego jakoś nigdy. Czyli chyba problem jest żaden, albo prawie żaden. Sprawa się komplikuje dopiero wtedy, kiedy palący i niepalący zajmują to samo mieszkanie. Szczerze mówiąc, nie rozumiem, dlaczego ktoś, kto nie pali, miałby wdychać cudzy dym...
W przestrzeni otwartej - wszystko zależy od tego, czy bez problemu mogę wyjść poza "zasięg rażenia". Jeżeli mogę - niech sobie palacz wsadzi do gęby nawet całą paczkę naraz, a drugą do nosa, co mi tam.
Cała sprawa się niepotrzebnie zideologizowała. Jeżeli mi wiatr przywieje wenę, to chyba jakąś satyrę napiszę.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Laris pisze:Czemuż więc niepaląca część społeczeństwa nie pozwala mi popełniać samobójstwa przez zaczadzenie w miejscach publicznych?
Bo smrodzisz innym.
Rheged pisze:A jeszcze wczoraj rozmawiałem z moją Lubą o tym, że jak już będę dumnym ojcem, to równie dumnie będę pchać przez miasto wózek z moim szkrabem, a w mym ryju fajka będzie się dymić równie dumnie!
Miałem spytać wcześniej, ale nie miałem okazji: z czego ta duma?
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

ODPOWIEDZ