Co my mamy w nickach
Moderator: RedAktorzy
- Bebe
- Avalokiteśvara
- Posty: 4592
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00
Fealoce i tak jest Cthulu. Ma słodkie macki i urroczy uśmiech. Niezależnie od jakiegoś elfickiego nicka. :)
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
Dawno, dawno, dawno temu... hm no już prawie dziesięć lat temu, nudząc się potwornie w pracy (miałam wtedy taką dziwną pracę, że przez dwa tygodnie rabotalam jak pszczółka po 10-12 godzin, a potem dwa tygodnie musiałam być i nie miałam nic prawie do zrobienia), kolega uznał, że w ramach rozrywki może zajrzałabym na czat. No to zaglądnełam i przymusowo trzeba było przybrać jakiegoś nicka. "Padło" na imię mojej kotki tygryski. Wolę nie mówić ile potem przez tego nicka miałam problemów hihihi, kilka razy chciałam zmieniać, ale zawsze znajomi mnie jakoś powstrzymali i tak zostałam pręgowanym kotem do dziś.
Zresztą uzasadnienie jest, bo podobno mam w sobie dużo z kota ;) a na pewno koty bardzo lubię i mam w domu dwie takie, jedna czarna jak noc z białą krawatką, a druga pręgusek dachowiec.
Zresztą uzasadnienie jest, bo podobno mam w sobie dużo z kota ;) a na pewno koty bardzo lubię i mam w domu dwie takie, jedna czarna jak noc z białą krawatką, a druga pręgusek dachowiec.
- Czarownica
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 1495
- Rejestracja: pn, 14 sie 2006 20:48
No, ale nie napisałam właściwie skąd ta wiedźma, czarownica, baba jaga i jędza się wzięły. Po pierwsze, przez charakter:P Wrrrredne ze mnie, złośliwe, ironiczne i kąśliwe stworzenie. Po drugie, już bardziej prozaicznie, przez włosy. Burza długich a kręconych nie raz sprawiała, że ktoś rzucał uwagę w stylu: "może byś się tak jednak uczesała czasem, wiedźmo?"
Po trzecie: no bo ja naprawdę wiedźmą jestem :)))
Po trzecie: no bo ja naprawdę wiedźmą jestem :)))
<gollum bunny mode on> Świeże mięsssko, hyhyhyhy... Dopsie, dopsie... >:-] Tak, tak, trzeba pisssać, wysssyłać, tak, tak, trzeba, rozwijać sssię, tak, tak... Bałdzo dopsssie, ssskarby, dopsssie... <gollum bunny mode off> - by Harna
- inatheblue
- Cylon
- Posty: 1013
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37
- Ignatius Fireblade
- Kameleon Super
- Posty: 2575
- Rejestracja: ndz, 09 kwie 2006 12:04
- inatheblue
- Cylon
- Posty: 1013
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37
A, jak to miło... Rozmarzyłam się ^^ Piękne czasy... Całe cyrki z rozpadami i upadkami pisma przypadły na moje nieszczęsne stypendium we Francji, a potem pisanie magisterki, toteż nawet złych wspomnień mi oszczędzono :)
Lubiłam tę robotę, ale teraz bym chyba nie umiała wyprodukować tyle tekstu na temat jednego anime.
Lubiłam tę robotę, ale teraz bym chyba nie umiała wyprodukować tyle tekstu na temat jednego anime.
- Lafcadio
- Nexus 6
- Posty: 3193
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57
- Ignatius Fireblade
- Kameleon Super
- Posty: 2575
- Rejestracja: ndz, 09 kwie 2006 12:04
Hm. Nie. Ale szczerze mówiąc, nigdy nie przyszło mi na myśl się zapytać. Teraz się jedynie upewniłem.Lafcadio pisze:Nie mów, że dopiero teraz się domyśliłeś?
- Na koniec zadam ci tylko jedno pytanie. Co ci wyryć na nagrobku?
- Napisz: "Nie ma lekarstwa na brak rozumu".
"Black Lagoon" #10 Calm down, two men PT2
- Napisz: "Nie ma lekarstwa na brak rozumu".
"Black Lagoon" #10 Calm down, two men PT2
- Ellaine
- Klapaucjusz
- Posty: 2372
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 22:07
- Płeć: Kobieta
Mój nick nie ma wielkiej historii. To tylko imię - Elaine z dodanym l. Elaine, prawdopodobnie zobaczyłam to imię po prostu w "Ani z Zielonego Wzgórza", spodobało mi się, zapamiętałam i gdy rejestrowałam się na forum poświęconemu rpg i fantastyce po prostu go użyłam. Poza tym imię pochodzi z legend arturiańskich jak zapewne wiecie, tylko ja się dopiero później dowiedziałam, że były aż trzy Elaine. :)
I tak się mnie trzyma ta Ellaine od jakichś czterech i pół roku. Co zabawne nigdy się nie identyfikowałam z tym nickiem i często jak znajomi wołają mnie per Ellaine - nie reaguję, albo musi dojść do mnie, że to na mnie wołają. :)
I tak się mnie trzyma ta Ellaine od jakichś czterech i pół roku. Co zabawne nigdy się nie identyfikowałam z tym nickiem i często jak znajomi wołają mnie per Ellaine - nie reaguję, albo musi dojść do mnie, że to na mnie wołają. :)
Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość - S. J. Lec
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie
- MalaMi
- Fargi
- Posty: 455
- Rejestracja: wt, 12 lip 2005 17:41
Ja, podobnie jak Ebola, nie mam nicka. Ja po prostu jestem Małą Mi:)
A tak serio - dawno, dawno temu, za górami za lasami (a tak właściwie piętro niżej) postanowiłam się zarejestrować na forum Sapkowskiego. Jako nicka użyłam miana mojej ulubionej bohaterki, z którą zresztą mam wiele wspólnego. A potem, za sprawą Packa przywiało mnie tu. Też jako MałąMi:) Bo jak powiedziałam - jestem MałaMI:)
A tak serio - dawno, dawno temu, za górami za lasami (a tak właściwie piętro niżej) postanowiłam się zarejestrować na forum Sapkowskiego. Jako nicka użyłam miana mojej ulubionej bohaterki, z którą zresztą mam wiele wspólnego. A potem, za sprawą Packa przywiało mnie tu. Też jako MałąMi:) Bo jak powiedziałam - jestem MałaMI:)
§ 13
"Przy interweniowaniu wobec żołnierzy członek ORMO obowiązany jest zachować takt, umiar oraz szacunek należny mundurowi wojskowemu"
"Przy interweniowaniu wobec żołnierzy członek ORMO obowiązany jest zachować takt, umiar oraz szacunek należny mundurowi wojskowemu"
- Gorgel-2
- Klapaucjusz
- Posty: 2075
- Rejestracja: ndz, 12 cze 2005 23:04
No cóż... Czas wynurzeń.
Tak więc załóżcie cuhalty na jęzory i pęta na wyjścia ustne, bo się gędźby odrzeknę.
Dawno, dawno temu... W czasach, gdy uczęszczałem do szkoły podstawowej...
Nieopodal tejże szkoły kwitła sobie była drukarnia. I to nie byle jaka -- drukarnia Trybuny Ludu.
Jak można się domyślić, do szkoły uczęszczali potomkowie pracowników drukarni. Pracownicy, czyli tatusiowie moich kolegów, nie tylko nie wierzyli w mleko, dostarczane im przez władzę ludową w celu zwalczania ołowicy, ale i leczyli się własnymi, tradycyjnymi metodami. I w przypływie odwagi wynosili z drukarni rozmaite publikacje.
Jak się okazało (doniosłość tego faktu zrozumiałem dużo później), w tejże drukarni powstawała nie tylko Jedynie Słuszna Gazeta, ale i... komiksy! Komiksy, oryginalne, zachodnie komiksy, choć głównie w językach mało zrozumiałych, jak np. po duńsku lub szwedzku.
Widocznie ich produkcja służyła nie tylko rozwadnianiu mózgów młodych imperialistów, ale i zarabianiu twardych dewiz, których Państwo Ludowe łaknęło jak sekretarz Kania dżdżu.
No i kiedyś, w wyniku jakichś skomplikowanych wymian handlowych, wszedłem w posiadanie garści kolorowych (z wierzchu, a czarno-białych w środku) zeszytów. Traktowały one o panu, który nosił wdzięczny pseudonim sceniczny Metamorfo.
Historia jego kariery była taka, że podczas badań w piramidzie (nie doszedłem po dziś dzień, czy był archeologiem, czy fizykiem atomowym), został trafiony promieniem wyemitowanym przez posąg faraona (to zupełnie normalne, że posągi egipskie promieniują w spektrum nieznanym nauce).
Gdy pan się pozbierał, okazało się, że może -- bądź to cały, bądź fragmentami -- zamieniać się w coś z innej materii.
Np. gdy w wyniku pomyłki Gwardia Narodowa strzelała do niego z Shermana, on zamienił sobie rączkę w coś w rodzaju szufli spychacza (z kobaltu) i odbijał pociski.
Oczywiście jak tylko pojawił się jakiś potwór, pana Metamorfo odrywano od zajęć i proszono o interwencję (choć w większości przypadków potwory miały pecha pojawiać się bezpośrednio przed jego laboratorium -- pewnikiem dziura podprzestrzenna w trawniku, niezasypana przez Zakłady Wodociągowo-Kanalizacyjne).
No i właśnie jeden z potworów (zaznaczam, komiksy były w języku duńskim), dosyć obrzydliwy, niczym zrobiony z błota -- wędrował ulicami i zrywając dachy z domów bełkotał do siebie (zamiast standardowego Aaaargh!): Gorgel-gorgel-gorgel! Gorgel-gorgel!
Gdy Gwardia Republikańska potraktowała go z Shermanów, wkurzył się jeszcze bardziej i ryknął: Gorgelde-gorgelde!
Gdy pan Metamorfo zaczął mu coś robić przy pomocy naprędce wyhodowanej kończyny z superstali, irytacja potwora wzrosła i ryczał: Gorgelde-gorgelde-gorgelde!
Potwór ryczący po duńsku... Przerażające, nieprawdaż? ;-)))
I taka jest moja historia...
Tak więc załóżcie cuhalty na jęzory i pęta na wyjścia ustne, bo się gędźby odrzeknę.
Dawno, dawno temu... W czasach, gdy uczęszczałem do szkoły podstawowej...
Nieopodal tejże szkoły kwitła sobie była drukarnia. I to nie byle jaka -- drukarnia Trybuny Ludu.
Jak można się domyślić, do szkoły uczęszczali potomkowie pracowników drukarni. Pracownicy, czyli tatusiowie moich kolegów, nie tylko nie wierzyli w mleko, dostarczane im przez władzę ludową w celu zwalczania ołowicy, ale i leczyli się własnymi, tradycyjnymi metodami. I w przypływie odwagi wynosili z drukarni rozmaite publikacje.
Jak się okazało (doniosłość tego faktu zrozumiałem dużo później), w tejże drukarni powstawała nie tylko Jedynie Słuszna Gazeta, ale i... komiksy! Komiksy, oryginalne, zachodnie komiksy, choć głównie w językach mało zrozumiałych, jak np. po duńsku lub szwedzku.
Widocznie ich produkcja służyła nie tylko rozwadnianiu mózgów młodych imperialistów, ale i zarabianiu twardych dewiz, których Państwo Ludowe łaknęło jak sekretarz Kania dżdżu.
No i kiedyś, w wyniku jakichś skomplikowanych wymian handlowych, wszedłem w posiadanie garści kolorowych (z wierzchu, a czarno-białych w środku) zeszytów. Traktowały one o panu, który nosił wdzięczny pseudonim sceniczny Metamorfo.
Historia jego kariery była taka, że podczas badań w piramidzie (nie doszedłem po dziś dzień, czy był archeologiem, czy fizykiem atomowym), został trafiony promieniem wyemitowanym przez posąg faraona (to zupełnie normalne, że posągi egipskie promieniują w spektrum nieznanym nauce).
Gdy pan się pozbierał, okazało się, że może -- bądź to cały, bądź fragmentami -- zamieniać się w coś z innej materii.
Np. gdy w wyniku pomyłki Gwardia Narodowa strzelała do niego z Shermana, on zamienił sobie rączkę w coś w rodzaju szufli spychacza (z kobaltu) i odbijał pociski.
Oczywiście jak tylko pojawił się jakiś potwór, pana Metamorfo odrywano od zajęć i proszono o interwencję (choć w większości przypadków potwory miały pecha pojawiać się bezpośrednio przed jego laboratorium -- pewnikiem dziura podprzestrzenna w trawniku, niezasypana przez Zakłady Wodociągowo-Kanalizacyjne).
No i właśnie jeden z potworów (zaznaczam, komiksy były w języku duńskim), dosyć obrzydliwy, niczym zrobiony z błota -- wędrował ulicami i zrywając dachy z domów bełkotał do siebie (zamiast standardowego Aaaargh!): Gorgel-gorgel-gorgel! Gorgel-gorgel!
Gdy Gwardia Republikańska potraktowała go z Shermanów, wkurzył się jeszcze bardziej i ryknął: Gorgelde-gorgelde!
Gdy pan Metamorfo zaczął mu coś robić przy pomocy naprędce wyhodowanej kończyny z superstali, irytacja potwora wzrosła i ryczał: Gorgelde-gorgelde-gorgelde!
Potwór ryczący po duńsku... Przerażające, nieprawdaż? ;-)))
I taka jest moja historia...
"We made it idiotproof. They grow better idiots."
- Bakalarz
- Stalker
- Posty: 1859
- Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08
To i ja, na dodatek :)
Bakałarz i wcześniej z dodatkiem Brodaty powstał pod wpływem zupełnie przypadkowego impulsu. Jadąc warszawskim autobusem natrafiłem na reklamę szkoły językowej "Bakałarz", nic szczególnego, zwyczajny niewielki billboard na ścianie jednego z budynków sąsiadujących z kwaterą ABW.
Potem (data jak by nie było dość istotna, z różnych przyczyn) 1 stycznia zarejestrowałem się na FF. W głowie miałem pustkę, nie licząc pozostałości sylwestrowego balu. Nie mogąc wymyślić nic bardziej sensownego czy atrakcyjnego w treści i przekazie padło na pierwsze skojarzenie.
Potem uprosiłem władzę na zmianę nicka. Byłem jakiś czas za granicą i nie dysponowałem klawiaturą z polskimi znakami, operacje logowania się na forum za pośrednictwem Worda i "ł" zmieniło się w "l". Z nicka miał zostać Brodaty, ale ktoś mnie przekonał, że Bakalarz (można wymawiać z ł :]) brzmi sensowniej :)
No i tak się kręci ten wózek. Dzień za dniem...
Bakałarz i wcześniej z dodatkiem Brodaty powstał pod wpływem zupełnie przypadkowego impulsu. Jadąc warszawskim autobusem natrafiłem na reklamę szkoły językowej "Bakałarz", nic szczególnego, zwyczajny niewielki billboard na ścianie jednego z budynków sąsiadujących z kwaterą ABW.
Potem (data jak by nie było dość istotna, z różnych przyczyn) 1 stycznia zarejestrowałem się na FF. W głowie miałem pustkę, nie licząc pozostałości sylwestrowego balu. Nie mogąc wymyślić nic bardziej sensownego czy atrakcyjnego w treści i przekazie padło na pierwsze skojarzenie.
Potem uprosiłem władzę na zmianę nicka. Byłem jakiś czas za granicą i nie dysponowałem klawiaturą z polskimi znakami, operacje logowania się na forum za pośrednictwem Worda i "ł" zmieniło się w "l". Z nicka miał zostać Brodaty, ale ktoś mnie przekonał, że Bakalarz (można wymawiać z ł :]) brzmi sensowniej :)
No i tak się kręci ten wózek. Dzień za dniem...
Sasasasasa...