Dziewczyny na politechniki!

czyli nic konkretnego, za to do wszystkiego

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
elantari

Dziewczyny na politechniki!

Post autor: elantari »

Ostatnio w telewizji, w prasie spotykam sie z hasłem : "Dziewczyny na Politechniki".

Jestem bardzo ciekawa jakie zdanie na ten temat maja forumowicze.

Czy dzisiejszej młodej dziewczynie uda się przebić w męskim świecie ?

Czy jest to zawód dla kobiety ?

I przede wszystkim czy kobieta inżynier będzie tak samo postrzegana jak mężczyzna inżynier ?

Zapraszam do dyskusji.

Awatar użytkownika
Novina
Mamun
Posty: 142
Rejestracja: ndz, 20 sty 2008 06:35

Post autor: Novina »

To może ja się odniosę do ostatniej części:
I przede wszystkim czy kobieta inżynier będzie tak samo postrzegana jak mężczyzna inżynier ?
Zależy przez kogo. Jestem zdania, że w wielu zawodach kobieta musi się dużo bardziej postarać, jeśli chce wyrobić sobie autorytet. Czy to pani kapitan w wojsku, czy pani inżynier na budowie, czy pani doktor na wykopaliskach. Jeśli się wchodzi do męskiego środowiska (a raczej do takich należą wyżej wymienione) to raczej kobieta nie powinna sobie pozwalać wejść na głowę. Byłem świadkiem jak robotnicy olewali polecenia młodej pani inżynier, oraz jak drogowcy byli mało zainteresowani spełnianianiem sugestii pani archeolog. Czasami nawet dama musi "kur#$ąć" w czyjąś stronę, albo wyrobić sobie inny system sztorcowania.
Nie spotkałem się natomiast (przynajmniej w inżynierii krajobrazu i archeologii) z wewnątrzśrodowiskową dyskryminacją.

Pozdrawiam
Novina
The difference between fiction and reality? Fiction has to make sense.
Tom Clancy

Awatar użytkownika
Buka
C3PO
Posty: 828
Rejestracja: sob, 13 paź 2007 16:55
Płeć: Kobieta

Post autor: Buka »

Sądzę, że to dobre hasło. I w ogóle tematem jestem zainteresowana, bo mnie niejako dotyczy. Na moim profilu w klasie jest 29 chłopaków na 36 osób. Aż się na nas dziwnie patrzą, jak wychodzimy z sali i robią konkursy, komu się uda zobaczyć dziewczynę^^ Moim marzeniem jest dostać się na AGH w Krakowie. Jeśli się uda, to sądzę, że (niestety) będę w duuuużej mniejszości.
Co do znajdowania zawodu, to również mam pewne obawy. Ludzie się jakoś tak przyzwyczaili, co może robić mężczyzna, a co kobieta. I przestają patrzeć na rzeczywiste umiejętności...
Jeśli chodzi o pytanie, czy się uda przebić, to powiem, że owszem, niektórym tak. Są dziewczyny przebojowe, które z łatwością zawojują świat. Ale na pewno nie wszystkim się powiedzie...

Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Re: Dziewczyny na politechniki!

Post autor: Bebe »

elantari pisze:Czy jest to zawód dla kobiety ?
Znaczy jaki zawód?
Generalnie to zawody związane z techniką są jak najbardziej dla kobiet. Na przykład taki inżynier od obróbki. Musi znać się na materiałach, na maszynach, umieć je programować. Nic, czego kobieta nie da rady zrobić. :) Także, dziewczyny na Politechniki to słuszna akcja, żeby tylko rezultaty przyniosła. W końcu kobieta nie musi koniecznie pracować za biurkiem jako asystentka prezesa. :/
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Awatar użytkownika
Millenium Falcon
Saperka
Posty: 6212
Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27

Post autor: Millenium Falcon »

...chłopcy na humanistów! ;)
To nie działa tylko w jedną stronę. Na np. informatyce za rodzynki robią dziewczyny, a np. lingwistyce płeć męska to rzadkość. Mężczyzna pielęgniarz czy przedszkolanek też może jeszcze niekiedy budzić zdziwienie - bo to taki niemęski zawód. To tak na marginesie, a wracając do dziewcząt na politechnikach: myślę, że problem nie leży już na poziomie wyboru zawodu - ale na poziomie dalszego rozwoju kariery zawodowej. O ile dobrze pamiętam, w szkolnictwie, nader sfeminizowanej branży, nieproporcjonalnie wiele (porównując do udziału procentowego mężczyzn wśród nauczycieli) stanowisk kierowniczych zajmują właśnie mężczyźni. Wśród ogółu menadżerów i osób zajmujących wysokie stanowiska kobiety stanowią bardzo niewielki procent - wynika to, m.in, z istnienia tak zwanego "szklanego sufitu" - socjologowie opisują go jako niewidzialną barierę, oddzielającą kobiety od najwyższych stanowisk. Na tę barierę składają się elementy kulturowe, społeczne, psychologiczne - w tym chociażby stereotypy na temat kobiety.
Zainteresowanym problematyką polecam "Szklany sufit. Bariery i ograniczenia karier kobiet. Monografia zjawiska" pod redakcją Anny Titkow. Bardzo ciekawa książka, ale z góry uprzedzam - to jest opracowanie naukowe, nie publicystyka, i może być dla przeciętnego czytelnika ciężką lekturą.
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper

Awatar użytkownika
nimfa bagienna
Demon szybkości
Posty: 5779
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
Płeć: Nie znam

Post autor: nimfa bagienna »

Moim zdaniem powodzenie w męskim zawodzie zależy w dużej mierze od charakteru. Abstrahując od wiedzy merytorycznej, szef powinien umieć wzbudzać respekt. To, czy mu się uda, to kwestia wewnętrznych predyspozycji. A te nie są domeną ani męską, ani kobiecą.
Owszem, w męskich zawodach kobiecie będzie trudniej, choćby z racji istnienia pewnych stereotypów. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę, po prostu. Szef budowy, który jest kobietą, będzie miał pod sobą facetów. A ci mogą w niewybredny sposób dawać do zrozumienia, że miejsce baby jest przy garach i pieluchach.
Jeśli taki szef kobieta będzie umiała zyskać wśród załogi posłuch, to dalej pójdzie z górki.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.

Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Post autor: Bebe »

W wojsku niektóre panie zdobywają posłuch tak drastycznie, że nawet trafiają przed sąd. ;)
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Awatar użytkownika
inatheblue
Cylon
Posty: 1013
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37

Post autor: inatheblue »

Moja mama.
Geniusz na studiach, dyplom z wyróżnieniem, wyłapała błąd we wzorze w oficjalnych podręcznikach. Specjalizacja: budowa mostów.
W robocie na budowie, jako inspektor, pokrzykiwała na robotników całkiem sprawnie. U załogi miała posłuch stuprocentowy, kiedykolwiek chcieli pójść na skróty wiedzieli, że zauważy.
Ale....
Potrzebny był projekt mostu. Wykonawca projektu wymyślił, że ma być ładny, wąski most. Mamie wychodziło, że tradycyjnymi metodami to się ni cholery nie będzie trzymało kupy, więc sięgnęła po rozwiązania nowatorskie. Szef się przestraszył i nie zgodził. Mama poszła wyżej, wzięła podręczniki, papiery i wytłumaczyła grubszej rybie, o co chodzi. Grubsza ryba wytłumaczyła szefowi. Projekt przeszedł.
I teraz: mama idzie na macierzyński. Szef dostaje za projekt nagrodę.

To chodzi o szefów, a nie o załogi. Bo te naprawdę się da obłaskawić. Szklany sufit jak w mordę strzelił.

My zawsze będziemy miały pod górkę. Niezależnie od zawodu zawsze ktoś spróbuje wyślizgać, przyczepić łatkę, potraktować per noga. Popatrzcie, jak w urzędzie np. prawnik rozmawia z parą. Gada z mężczyzną, a kobiecie nie patrzy w oczy.
Zobaczcie, jak wygląda moda - króluje styl typu lolitka. Kupić coś dla kobiety - ciężko niebywale, chcemy być modne - powinnyśmy wyglądać jak dziewczynki, i to takie z dzielnicy czerwonych latarni.
Mogłabym zasunąć zresztą przykładami traktowania kobiet u nas w pracy przez starą kadrę profesorską, ale nie chcę obmawiać. Generalnie sytuacja, w której pani doktor po wykładzie zostaje zgaszona przez swojego kierownika, który zaczyna zamiast niej odpowiadać na pytania słuchaczy, to jest dla mnie coś niemożliwego, z granicy absurdu. I nikt s@$%^&, który jej łamie karierę, nawet nie zwróci uwagi.

Ale trzeba stosować umiejętną łokciologię, dolne rejestry biol mol są już tak sfeminizowane, że prędzej czy później górna kadra też będzie, a przynajmniej utrzymają się jakieś proporcje pół na pół, co jest chyba najzdrowsze psychologicznie, przewaga w żadną stronę nie jest dobra. Pionierzy zawsze mają ciężko...

Awatar użytkownika
Gorgel-2
Klapaucjusz
Posty: 2075
Rejestracja: ndz, 12 cze 2005 23:04

Post autor: Gorgel-2 »

Millenium Falcon pisze:O ile dobrze pamiętam, w szkolnictwie, nader sfeminizowanej branży, nieproporcjonalnie wiele (porównując do udziału procentowego mężczyzn wśród nauczycieli) stanowisk kierowniczych zajmują właśnie mężczyźni. Wśród ogółu menadżerów i osób zajmujących wysokie stanowiska kobiety stanowią bardzo niewielki procent - wynika to, m.in, z istnienia tak zwanego "szklanego sufitu" - socjologowie opisują go jako niewidzialną barierę, oddzielającą kobiety od najwyższych stanowisk. Na tę barierę składają się elementy kulturowe, społeczne, psychologiczne - w tym chociażby stereotypy na temat kobiety.
Które to stereotypy kobiety same z dużym zapałem podsycają. Np. do mojej córki inna dziewczynka z klasy przyp*liła się, że "nosi bluzę w samochody jak chłopak".
Zaczyna się to bardzo wcześnie, a z tzw. rozwojem świadomości płciowej, na studiach, jest ujeżdżane do imentu -- od wkładanych na okoliczność egzaminu spódniczek, które pozwalają się zastanawiać, czy panna w pośpiechu włożyła tylko pasek (bez tego, co ten pasek ma przytrzymywać) począwszy, na szlochach, ślozach rzewnych i histeriach skończywszy -- w myśl hasła "każda metoda dobra, byle skuteczna".
W związku z tym, jeśli wymagania zostają zaniżone (panny en masse traktowane są jako przypadki specjalnej troski, bo same się o to proszą), to i wlecze się to dalej, w życie zawodowe, gdzie jednostki naprawdę fachowe muszą udowadniać, że nie są wielbłądem.

Moja firma miała w ub. r. nieprzyjemność dzielić bydynek z instytucją edukacujną.
Panie edukatorki (moja firma mieściła się na piętrze najwyższym i najniższym, łedukacja na środkowym) spędzały czas paląc papierosy na schodach i gadając (gdy biegałem ileś razy dziennie do drukarki kolorowej na górnym piętrze, mogłem to zaobserwować do bólu [one korzystały, rzecz jasna, z windy;]), a pani dyrektor tego oświatowego interesu udzielała się, gdy np. dostarczono meble do biura i tragarze czekali na kolejny zjazd windy, to ona opie*dalała ich "dlaczego tego stąd nie zabiorą i robią bałagan".
Tak więc jakikolwiek samiec w tym kurniku siłą rzeczy musiał się jawić jako krynica mądrości i wcielenie mistrza Kim Lan, Fuj Stęk, lub innego legendarnego mędrca ;-P
"We made it idiotproof. They grow better idiots."

Awatar użytkownika
Ysabell
Mamun
Posty: 155
Rejestracja: wt, 20 lis 2007 14:37

Post autor: Ysabell »

Gorgel-2 pisze:od wkładanych na okoliczność egzaminu spódniczek, które pozwalają się zastanawiać, czy panna w pośpiechu włożyła tylko pasek (bez tego, co ten pasek ma przytrzymywać) począwszy
I tutaj bardzo dobry system ma mój Ojciec - notabene wykładowca politechniczny (kiedyś uniwersytecki) - zawsze twierdzi, że taką pannę to aż miło oblewać i widzieć się z nią ponownie... i ponownie... i ponownie... :]

A co do kobiet w dowolnych zmaskulinizowanych (i nie tylko w sumie) zawodach, to jednak częstokroć bardziej od "szklanego sufitu" wykańcza je zwykła biologia w postaci ciąży (urlop macierzyński potrafi mocno utrudnić "powrót" do zawodu - zwłaszcza takiego, w którym wiele się zmienia w krótkim czasie). No i, oczywiście, rola społeczna zakładająca wychowywanie dziecka, prowadzenie domu i pracę zawodową - trudno się dziwić, że to ostatnie kobieta będzie robiła gorzej/rzadziej/mniej sumiennie/z mniejszym zapałem od swojego kolegi, który na głowie ma tylko pracę.
Ys.
_____
"Kobiety i koty zawsze będą robić to, co chcą, a mężczyźni i psy powinni się zrelaksować i powoli oswajać z tą myślą" - Robert A. Heinlein

Awatar użytkownika
Novina
Mamun
Posty: 142
Rejestracja: ndz, 20 sty 2008 06:35

Post autor: Novina »

Jestem za równouprawnieniem, ale "oświeconym" - a nie modelem anglosaskim. Może i tam kobieta jest traktowana jak normalny pracownik, ale, patrząc subiektywnym okiem środkowoeuropejskiego samca, troszku na wyspach przeginają w drugą stronę. Prowadziło to do naprawdę komicznych, ale i czasami groźnych dla zdrowia sytuacji, kiedy w Polakach gotował się nasz honor narodowy.

Pani oficer napierdziela w zamarzniętą pompę, starając się odblokować zawór - obok spokojnie przechodzi dwóch panów - podeszli i zapytali... czy nie przynieść jej czegoś ze sklepu :)

Szkocja, grudzień, poziomy deszcz, wiatr przewracający metalowe ogrodzenia - dziewczyna 148cm wzrostu chybocze się w błocie, niosąc dwie walizki (10kg i 6kg) z elektroniką. Obok niej idzie dryblas 190 cm z... pryzmacikiem na kijku.

Dwie panie średniego jak na damy wzrostu i postury starają się unieść klapę kontenera na odpadki i wrzucić do niego kilkudziesięciometrowy pas siatki ogrodzeniowej. Obok stoi niewzruszenie trzech panów i rozprawia o Call of Duty 4.

Przykłady mógłbym mnożyć - i nie oskarżam tu tylko Anglosasów z kompletnym zanikiem jakichkolwiek manier (no bo wiadomo, że ci koleżanka z pracy drzwi otwiera). Same panie tak histerycznie walczą o samodzielność, że czasami narażały się na poważne kontuzje (montowanie wieży fotograficznej), byle tylko nikogo nie poprosić o pomoc. No chwileczkę, ale chyba pewnych praw fizyki nie przeskoczymy, prawda?

Skończyło się tym, że Polacy byli nazywani prześmiewczo "Chevaliers", ale przynajmniej oduczyliśmy część koleżanek kłócenia się w drzwiach "kto pierwszy" ;]

Oczywiście, to moje prywatne odczucia, być może stereotypowy angielski gentleman naprawdę nie jest ginącym gatunkiem, tylko nam nie dane było się na nich natknąć (poza śladowymi ilościami).

Drogie panie, nie rezygnujcie ze swoich niepisanych praw! Możecie to uznać za głos męskiego egoizmu - chcemy mieć prawo otwierać wam drzwi. Nawet w "męskich zawodach" ;]

Pozdrawiam
Novina
The difference between fiction and reality? Fiction has to make sense.
Tom Clancy

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

Tak w temacie szklanych sufitów. Już kilka razy spotkałem się z sytuacją, kiedy na skutek ruchawek kadrowych następowała wymiana kierownika faceta na kierownika kobietę. Abstrahując kompletnie od poziomu kompetencji tej osoby zauważyłem rzecz ciekawą. Kobiety podwładne zawsze w tych sytuacjach, w rozmowach prywatnych, narzekały na to, że mają mieć szefa kobietę. I że zdecydowanie jak szef to ma być facet. Choćby i gorszy, ale facet. Na poparcie tych tez podawały swoje wcześniejsze doświadczenia w takich sytuacjach. I twierdziły, że z facetami im się lepiej pracuje.

Ile więc w tych szklanych sufitach jest winy samych pań?

Nie chcę tu, rzecz jasna, rozpętywać wojny ideologicznej męsko-damskiej, nie twierdzę, że faceci kierownicy są lepsi od kobiet. Podaję jedynie zjawisko z którym się spotkałem już kilka razy.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
Bebe
Avalokiteśvara
Posty: 4592
Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00

Post autor: Bebe »

Moje osobiste doświadczenie z pracy jest takie, że kobiety mają mniejsze parcie na władzę (poza jednostkami, które potwierdzają regułę). W firmie naszej dyrektorem został koleś, który nie miał ku temu żadnych kompetencji. Ale jest to osobnik wielce agresywny, nastawiony wyzwaniowo, wręcz paranoicznie chroniący wszelkie dane i informacje, które zbiera. Ale jest facetem. Różnica wieku między nami - 1 rok. Długość mojego stażu pracowniczego (ogólnie): 3 lata, jego: 2 lata. Ale ja mam udowodnić moje umiejętności menadżerskie, on nigdy nie musiał.
;)

Nie jestem jednak jakoś szczególnie rozgoryczona. Ot, stwierdzam fakt. Bo widzę to, że mężczyźni angażują się w tą swoją menadżerską pracę tak, że ja na ich miejscu wypaliłabym się po roku. Nie miałabym czasu na hobby, na to żeby w domu coś zrobić... I uważam, że problem między innymi polega na totalnym braku obowiązków mężczyzn właśnie w stosunku do domu i rodziny. Facet może iść do pracy na 12 godzin i olewać brudne okna, brak obiadu i porozrzucane po domu brudne ciuchy. Kiedy ja siedzę w pracy 12 godzin, to wracam i jeszcze sprzątam np. w kuchni, a jeśli tego nie zrobię, to wiem, że i tak nie uniknę tego kolejnego dnia. Ale ja mam dobrze, bo mam rozsądnego męża, który bez kwękania przyjmuje swoja część codziennych obowiązków. Odnosząc to jednak do kobiet, które muszą wrócić do domu, ugotować obiad, posprzątać na bieżąco, pobawić się z dziećmi - to ja się nie dziwię, że nie mają sił, żeby szklane sufity rozbijać.
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika

Awatar użytkownika
Tenshi
Pćma
Posty: 201
Rejestracja: pn, 28 sty 2008 22:19
Płeć: Kobieta

Post autor: Tenshi »

A ja tylko tak cichutko powiem, że idę na Polibudę i jest jedna rzeczy, o którą się boję.

Z kim ja sobie poplotkuję? ;( Kierunek, na który mam iść oblega masa facetów i 2% dziewuch. W mojej obecnej klasie facetów jest 22. Jak sie wyżalałam już kumpelom, mi chyba niedługo coś wyrośnie i wcale się z tego powodu nie cieszę :P

A co do akcji - byłam na Polibudzie. W Gdańsku przynudzali, że strach, ale może w innych miastach było lepiej.

Co do sytuacji w robocie i szefów. Moja znajoma spotkała się w pracy z pewna niesprawiedliwością. Otóż pracowała jak wół, a jakiś nowy na tym stanowisku jeszcze niewiele robił, a już miał wyższą pensje. Poszła do szefa pytać się czemu ona mniej zarabia na tym stanowisku. A on stwierdził, że dupą trzeba było sobie załatwić lepszą pensje. Ona odpowiedziała "aha, to ten nowy dupą to załatwił?" i wyszła. Cóż, długo tam już nie popracowała...

I tez nie chce uogólniać. Różnie bywa, po prostu.

Ten.
Ponoć, wchodząc między wrony, musisz krakać jak i one. Smutne to, bo przecież wiadomo, że większość wron wysławia się nader fatalnie...

Awatar użytkownika
Buka
C3PO
Posty: 828
Rejestracja: sob, 13 paź 2007 16:55
Płeć: Kobieta

Post autor: Buka »

No właśnie wszystko jest zależne od konkretnych osób. Bo niestety dużo jest dziewczyn, które kompletnie się nie szanują i uważam je za idiotki.
Ale kiedy ktoś uogólnia, mówiąc ,,głupie baby", niech się przyjży facetom. Oni mogą nie mieć za grosz wyobraźni, a miejsce dostaną.

A nawiązując do wypowiedzi Noviny - też racja. Dużo rzeczy potrafię zrobić sama i nie lubię bez potrzeby prosić o pomoc, ale nie doprowadzam do sytuacji absurdalnych. Bo wiadomo (choć może mi się to nie podobać) że mężczyzna da radę więcej podnieść itp.

Niestety wśród równieśników zauważam niepokojące zachowanie. Dziewczyny uznawane są za niemądre blondynki, które mają ładnie wyglądać, by cieszyć chłopaków, a oni się uważają za jakiś lepszy podgatunek człowieka. Spotkałam się z pytaniem, co robię na mat-fizie, bo przecież to są przedmioty dla chłopaków i jakże to tak. Ale z drugiej stroni ci sami męscy chłopcy ryją się bez opamiętania w drzwiach i tratują dziewczyny. Jak trzeba przestawiać ławki, to też im się szczególnie nie spieszy. I tak samo w ogóle nie przebierają w słowach. Uczęszczam do liceum powszechnie uważanego za dobre. Ale język, jaki wszędzie słychać (głównie z męskich gardeł) jest przerażająco niski. Nie chcę wiedzieć, jak się porozumiewają nastolatki w gorszych szkołach :\ (he, he, mamy panią wychowawczynię, która raz po raz się na nich wydziera za to zachowanie i może kiedyś do nich dotrze:P)

ODPOWIEDZ