Nazwać kogoś samotnym drzewem a suchą gałęzią, to taka różnica, jak skomplementować kobietę, że jest wyjątkowym kwiatem, a nazwać ją zwiędłym płatkiem ;))Dabliu pisze:Jak można porównać kogoś do drzewa tylko dlatego, że ma swoje zdanie na jakiś temat?
Drzyzga w mózgu
Moderator: RedAktorzy
- Gata Gris
- Kurdel
- Posty: 701
- Rejestracja: sob, 18 paź 2008 09:23
- Karola
- Mormor
- Posty: 2032
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 23:07
Mało na razie, potem sobie zedytuję:nimfa bagienna pisze:Dotyczy to i metafory gałęzistej, i porównywania zakochanych do szaleńców.
Nimfo, jeśli to prztyczek do mnie - to chcę zapewnić, że nie ma w moich słowach ni krzty kpiny czy pejoratywnego wydźwięku - ani też wartościowania. Od wartościowania i oceny 'lepsze-gorsze-moje-mojsze' jestem jak najdalsza :)
Indiana Jones miał brata. Nieudacznika rodem z Hiszpanii. Imię brata nieudacznika brzmiało Misco. Misco Jones.
- Dabliu
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 3011
- Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
- Płeć: Mężczyzna
Samotne drzewo - silne, ale statyczne, ślepe, bez horyzontów, bierne...Gata Gris pisze:Nazwać kogoś samotnym drzewem a suchą gałęzią, to taka różnica, jak skomplementować kobietę, że jest wyjątkowym kwiatem, a nazwać ją zwiędłym płatkiem ;))Dabliu pisze:Jak można porównać kogoś do drzewa tylko dlatego, że ma swoje zdanie na jakiś temat?
Raczej o te cechy mi chodziło, a nie sposób ich chyba porównać z wyjątkowością kwiatu?
Edit:
Nie pragnę przyznawania mi racji :P a jedynie zrozumienia mojej postawy. Przyznaję, została ona sprowokowana postami osób "programowo" odrzucających miłość i głównie do nich kierowałem owo nieszczęsne porównanie, w dalszym ciągu jednak nie widzę w tym niczego niestosownego. Chyba że ktoś taką metaforę bierze za bardzo do siebie, a przecież z zasady ma ona być przejaskrawiona, dla jasności wywodu i porównania.nimfa bagienna pisze:Tak, masz rację. Jednostkową i funkcjonującą wyłącznie w twoim świecie, ale masz, ale masz.
;))))
Nie chciałem przecież powiedzieć, że osoba, której nikt nie kochał (ani rodzice, ani płeć przeciwna, ani wreszcie własne dziecko) jest jakąś pustą lalką pozbawioną życia wewnętrznego, tylko że osobę taką łatwo złamać i jej egzystencja jest krucha, w jakiś sposób niepełna i całkiem możliwe, że nieco przygnębiająca. Nie znam się na tym, ale wydaje mi się, że niejeden psycholog przyznałby mi rację i nie byłaby to dla nikogo potwarz?
Ufff...
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Yyyyy?Karola pisze:Mało na razie, potem sobie zedytuję:nimfa bagienna pisze:Dotyczy to i metafory gałęzistej, i porównywania zakochanych do szaleńców.
Nimfo, jeśli to prztyczek do mnie - to chcę zapewnić, że nie ma w moich słowach ni krzty kpiny czy pejoratywnego wydźwięku - ani też wartościowania. Od wartościowania i oceny 'lepsze-gorsze-moje-mojsze' jestem jak najdalsza :)
Karolcia, ja nie sądzę, źeby ktokolwiek pragnął tu kogokolwiek urazić świadomie. Jednak ludzka dusza to delikatne zwierzę i zadrasnąć je moźe nawet miękki puch.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- Olaf
- Wujcio Cleritus
- Posty: 744
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:44
Dabliu, gdzie porównałem Ciebie, Twoją żonę i córkę do zwierząt? Przedstawiłem jedynie, nie emocjonując się, swoją teorię tyczącą się miłości dodając, że jest ona (tak jak religia) kwestią wiary. I nie mam zamiaru narzucać niczego nikomu. "Człowiek po prostu potrzebował uwznioślić zwykłe sposoby przedłużenia gatunku, które są identyczne ze zwierzęcymi metodami - właśnie po to, żeby się wyróżnić od zwierząt." To jest według Ciebie porównanie do zwierzęcia? Czy raczej stwierdzenie, że miłość (i religia) powstały po to, żeby wyróżnić człowieka od zwierząt? Człowiek pochodzi od zwierzęcia i w człowieku jest mnóstwo tego zwierzęcia przykrytego otoczką cywilizacyjną, religijną i społeczną. Zdobywanie partnerki jest identyczne u człowieka jak u zwierząt: taniec godowy samca, czyli prezentacja i akceptacja samca przez partnerkę. Zmieniła się tylko sceneria i zachowania, założenia pozostały te same. Co do tej nieszczęsnej gałęzi to jest to Twoje mnie widzenie i możesz sobie tak mnie widzieć - nie ma problemu. To Twoja sprawa. Nie zamierzam narzucać Ci swojego, w tym temacie, (właściwie to w żadnym temacie) zdania. Czerpię siłę ze związków w których byłem, bo dały mi wiele szczęścia - to same rozstania są smutne i przygnębiające. Moimi partnerkami były cudowne, niepowtarzalne kobiety (jedna z nich wciąż pozostaje moją najlepszą przyjaciółką) i zawsze będę w sobie nosił ich ciepło. To, że razem spędziliśmy wiele pięknych, jak i smutnych chwil wiele mi obecnie daje. Dzięki nim jestem tym kim jestem, zrozumiałem siebie, wiem jakie popełniłem błędy, wiem też w czym jestem dobry, a co jest moja słabą stroną. Żyję pełnią życia, realizuję się w wielu jego aspektach, jestem szczęśliwy, a siłę czerpię z tego, że kiedyś kochałem i byłem kochany. Może w przyszłości będę zdolny znowu kogoś pokochać, ale to i tak nie zmieni mojego sposobu myślenia o miłości, bo w jej "zwierzęcym" pochodzeniu nie widzę niczego złego.
Twardy, kruchy i pozbawiony życia. (by Dabliu)
Dziękuję wszystkim za pomoc mojemu menelowi! I proszę o kolejne datki:p
Dziękuję wszystkim za pomoc mojemu menelowi! I proszę o kolejne datki:p
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Dabliu, najpierw piszesz:
Ktoś już tu wspomniał zresztą: w rozmowie padają głównie subiektywizmy.
e: z której strony prawdziwe asy są krusi? Znasz któregoś, który podciął sobie żyły, bo go nikt nie kocha? Takie osoby nawet nie znają uczucia samotności, kiedy osoby "normalne" chodzą po ścianach, kiedy nie mają nikogo wokół siebie. Ile razy słyszymy od "normalnych" "najbardziej w życiu boję się samotności"? Asy w ogóle nie doświadczają czegoś takiego, więc nie można ich nazwać nieszczęśliwymi.
A zdanie potem:
Nie chciałem przecież powiedzieć, że osoba, której nikt nie kochał (...) jest jakąś pustą lalką pozbawioną życia wewnętrznego, tylko że osobę taką łatwo złamać i jej egzystencja jest krucha, w jakiś sposób niepełna i całkiem możliwe, że nieco przygnębiająca.
Mówię Ci więc, że jesteś w błędzie. To samo mogłyby powiedzieć asy na tych "normalnych", że są słabi, krusi, miotani falami uczuć, bo przecież miłość to uczucie przyziemne, droga przeciwstawna do osiągnięcia oświecenia. Załóżmy, że wybuchnie wojna, to kto wtedy będzie bardziej cierpiał i prędzej się podda: osoby którym rozstrzelano najbliższych, czy ci, którzy nie mają nikogo, a ich serce jest jak z lodu?Nie znam się na tym, ale wydaje mi się, że niejeden psycholog przyznałby mi rację i nie byłaby to dla nikogo potwarz?
Ktoś już tu wspomniał zresztą: w rozmowie padają głównie subiektywizmy.
e: z której strony prawdziwe asy są krusi? Znasz któregoś, który podciął sobie żyły, bo go nikt nie kocha? Takie osoby nawet nie znają uczucia samotności, kiedy osoby "normalne" chodzą po ścianach, kiedy nie mają nikogo wokół siebie. Ile razy słyszymy od "normalnych" "najbardziej w życiu boję się samotności"? Asy w ogóle nie doświadczają czegoś takiego, więc nie można ich nazwać nieszczęśliwymi.
Ostatnio zmieniony wt, 04 lis 2008 14:59 przez Xiri, łącznie zmieniany 1 raz.
- Dabliu
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 3011
- Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
- Płeć: Mężczyzna
W takim razie nie powinieneś żadną miarą odnosić gałęziastego porównania do siebie :)Olaf pisze:Dabliu, gdzie porównałem Ciebie, Twoją żonę i córkę do zwierząt? Przedstawiłem jedynie, nie emocjonując się, swoją teorię tyczącą się miłości dodając, że jest ona (tak jak religia) kwestią wiary. I nie mam zamiaru narzucać niczego nikomu. "Człowiek po prostu potrzebował uwznioślić zwykłe sposoby przedłużenia gatunku, które są identyczne ze zwierzęcymi metodami - właśnie po to, żeby się wyróżnić od zwierząt." To jest według Ciebie porównanie do zwierzęcia? Czy raczej stwierdzenie, że miłość (i religia) powstały po to, żeby wyróżnić człowieka od zwierząt? Człowiek pochodzi od zwierzęcia i w człowieku jest mnóstwo tego zwierzęcia przykrytego otoczką cywilizacyjną, religijną i społeczną. Zdobywanie partnerki jest identyczne u człowieka jak u zwierząt: taniec godowy samca, czyli prezentacja i akceptacja samca przez partnerkę. Zmieniła się tylko sceneria i zachowania, założenia pozostały te same. Co do tej nieszczęsnej gałęzi to jest to Twoje mnie widzenie i możesz sobie tak mnie widzieć - nie ma problemu. To Twoja sprawa. Nie zamierzam narzucać Ci swojego, w tym temacie, (właściwie to w żadnym temacie) zdania. Czerpię siłę ze związków w których byłem, bo dały mi wiele szczęścia - to same rozstania są smutne i przygnębiające. Moimi partnerkami były cudowne, niepowtarzalne kobiety (jedna z nich wciąż pozostaje moją najlepszą przyjaciółką) i zawsze będę w sobie nosił ich ciepło. To, że razem spędziliśmy wiele pięknych, jak i smutnych chwil wiele mi obecnie daje. Dzięki nim jestem tym kim jestem, zrozumiałem siebie, wiem jakie popełniłem błędy, wiem też w czym jestem dobry, a co jest moja słabą stroną. Żyję pełnią życia, realizuję się w wielu jego aspektach, jestem szczęśliwy, a siłę czerpię z tego, że kiedyś kochałem i byłem kochany. Może w przyszłości będę zdolny znowu kogoś pokochać, ale to i tak nie zmieni mojego sposobu myślenia o miłości, bo w jej "zwierzęcym" pochodzeniu nie widzę niczego złego.
- Dabliu
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 3011
- Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
- Płeć: Mężczyzna
Jestem doprawdy wstrząśnięty i tym razem z pewnością nie zamierzam ujawniać swoich poglądów na temat osób z sercami z lodu, ani pytać o ich priorytety życiowe, reakcje na widok anonimowych trupów i o to, co robią, gdy nie wybucha wojna (poza osiąganiem oświecenia, bo to już wiem, że robią).Xiri pisze:Mówię Ci więc, że jesteś w błędzie. To samo mogłyby powiedzieć asy na tych "normalnych", że są słabi, krusi, miotani falami uczuć, bo przecież miłość to uczucie przyziemne, droga przeciwstawna do osiągnięcia oświecenia. Załóżmy, że wybuchnie wojna, to kto wtedy będzie bardziej cierpiał i prędzej się podda: osoby którym rozstrzelano najbliższych, czy ci, którzy nie mają nikogo, a ich serce jest jak z lodu?
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Dabliu
O reakcjach mówić nie można, nie mając statystyk, bo na szczęście to tak strasznych rzeczy nie doszło (i oby nigdy nie doszło), a tamto było mocno prawdopodobnym założeniem. Jednak naukowo udowodnione jest, że osoby aseksualne są odporniejsze na krzywdy psychiczne wyrządzane przez innych ludzi niż osoby "normalne". Nie podam Ci źródła, bo kiedyś miałam to na wykładzie, a co się stało z notatkami - nie mam pojęcia. Piszę z głowy.
Aha. Z tym oświeceniem to nie był opis niczyich doświadczeń życiowych, lecz fikcyjna inwersja do Twojego zdania z tą kruchością :)
O reakcjach mówić nie można, nie mając statystyk, bo na szczęście to tak strasznych rzeczy nie doszło (i oby nigdy nie doszło), a tamto było mocno prawdopodobnym założeniem. Jednak naukowo udowodnione jest, że osoby aseksualne są odporniejsze na krzywdy psychiczne wyrządzane przez innych ludzi niż osoby "normalne". Nie podam Ci źródła, bo kiedyś miałam to na wykładzie, a co się stało z notatkami - nie mam pojęcia. Piszę z głowy.
Aha. Z tym oświeceniem to nie był opis niczyich doświadczeń życiowych, lecz fikcyjna inwersja do Twojego zdania z tą kruchością :)
- Hipolit
- Klapaucjusz
- Posty: 2070
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:09
Bodaj Jaskier wykonywał był balladę "O królewnie Vandzie, która utopiła się w rzece Duppie, bo nikt jej nie chciał".Xiri pisze:Znasz któregoś, który podciął sobie żyły, bo go nikt nie kocha?
A całkiem serio - to w okolicach świąt następuje wysyp samotnych wisielców, "spadochroniarzy", czy innych samoubijców. Niekiedy znalezenie osoby, która by zajęła się np. pustym mieszkaniem - graniczyło z cudem, tak bardzo odseparowali sioę od świata i bliźnich.
Pozdrawiam
Hipolit
Navigare necesse est, vivere non est necesse
Hipolit
Navigare necesse est, vivere non est necesse
- Gata Gris
- Kurdel
- Posty: 701
- Rejestracja: sob, 18 paź 2008 09:23
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
Najlepsze jest latanie i ciało z metalu ;)
"Prawdziwe" - czyli osoby aseksualne z urodzenia, a nie obrażeni na świat samozwańcy, którzy nie potrafią odnaleźć się w miłości
"As" - to oczywiście określenie osób aseksualnych.
Tak żeby nie było wątpliwości.Gata Gris pisze:Ale to o ludziach samotnych z konieczności, a "prawdziwe asy" Xiri są samotne z wyboru...Hipolit pisze:to w okolicach świąt następuje wysyp samotnych wisielców, "spadochroniarzy", czy innych samoubijców.
"Prawdziwe" - czyli osoby aseksualne z urodzenia, a nie obrażeni na świat samozwańcy, którzy nie potrafią odnaleźć się w miłości
"As" - to oczywiście określenie osób aseksualnych.
Ostatnio zmieniony wt, 04 lis 2008 15:57 przez Xiri, łącznie zmieniany 1 raz.