W kwestii formalnej - w filozofii jest tyle pojęć miłości, co głów myślących zapisanych na kartach historii filozofii. Inna jest miłość Sokratesa, inna Platona, inna Tomasza z Akwinu, a już zupełnie inna Nietzsche'go. Nie można tu upraszczać. Aczkolwiek to, że łączy się z zakochaniem i popędem, ale nie jest z nimi tożsama to bardzo prawdopodobne. Jednak nie można mówić o miłości spełnionej bez popędu seksualnego, w innym przypadku będzie to miłość platoniczna.Gesualdo pisze:Miłość=Piękno (rozumiane filozoficznie). Jest najdoskonalszym stanem i może równie dobrze łączyć się z zakochaniem i popędem. Ale nie jest z tymi pojęciami tożsama.
A tak w ogóle to miłość, a chemia to raczej dwie zupełnie różne rzeczy. Inne płaszczyzny po prostu. Miłość jest stanem emocjonalnym, chemia towarzysząca temu stanowi jest zaś dodatkiem napędzających zwierzęcość i instynkt do prokreacji.
A tak w ogóle to Obbowi się udało pociągnąć ludzi za język. Z głupiutkiego tematu wyszła całkiem ciekawa dyskusja. Chyba jednak niepotrzebnie.