Świat zapachów

czyli nic konkretnego, za to do wszystkiego

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

Z pochodnych benzenu uwielbiam zapach nitrobenzenu.
Ale z podanych wyżej powodów wolę się nie zaciągać :D
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
nimfa bagienna
Demon szybkości
Posty: 5779
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
Płeć: Nie znam

Post autor: nimfa bagienna »

Małgorzata pisze:Mnie bardzo uspokaja zapach benzyny albo zapałki palonej.
Zastanawiająca koincydencja...
<zamyśla się głęboko, spoglądając na pudełko zapałek>
Do bańki z benzyną
nie wrzucaj dziewczyno
płonącej zapałki.
Albowiem...
a zresztą nie powiem.
Sama wiesz:
w kawałki.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.

Awatar użytkownika
savikol
Fargi
Posty: 407
Rejestracja: pn, 27 mar 2006 08:04

Post autor: savikol »

Z pochodnych benzenu uwielbiam zapach nitrobenzenu.
To właśnie jego często dodają żużlowcy do paliwa (i jeszcze metanol), o czym wspomniała Karola. Nitrozwiązki potrafią wciągać i uzależniać. Podnoszą ciśnienie krwi wprowadzając w błogostan. Pracownicy zakładów, gdzie produkowano nitroglicerynę (do górniczych materiałów wybuchowych) też się od niej uzależniali. W pracy stale mieli podwyższone ciśnienie, a w domu im spadało co kończyło się paskudnymi bólami głowy. Radzili sobie w ten sposób, że wynosili z pracy trochę nitrogliceryny i smarowali nią ronda kapeluszy, by móc stale ją wdychać. Podobno emerytowani pracownicy takich zakładów dostawali ją za darmo, dożywotnio.

Przypomniało mi się, że ciekawe zapachy przemysłowe można wywąchać na warszawskiej Pradze, w okolicy fabryki Wedla. Czekoladę czuć na kilometr i to dosłownie. Aż ślina cieknie.
Podejrzewam, że czym bliżej reaktora, w którym kotłują się słodycze, zapach się zmienia. Tak to jest ze sztucznymi aromatami, są przyjemne jedynie rozrzedzone, w nikłych stężeniach.
I kolejna historia. W procesie granulacji kawy następuje całkowita utrata zapachu, której nie da się uniknąć i zamiast wspaniale pachnącego, kawowego proszku otrzymuje się bezzapachowe coś. Problem rozwiązuje się nasycając granulat roztworem sztucznego zapachu (taka jest prawda, wiem, że dla miłośników kawy to przykra informacja). Klient, który otwiera paczkę granulowanej kawy oczekuje, że poczuje miły znajomy zapach i się mu to zapewnia. Swego czasu taki sztuczny aromat produkowano na warszawskiej Polibudzie, w małej, eksperymentalnej fabryczce, która znajduje się przy wydziale chemii. W czasie syntezy, w samym budynku unosił się paskudny smród gnijącej cebuli, ale czym dalej od reaktora tym zapach się zmieniał i robił przyjemniejszy. Apogeum osiągał na pobliskim przystanku autobusowym, przy alejach Niepodległości. Tam czuć było niesamowity zapach świeżo palonej kawy, ale taki, że nawet nie lubiącym tego napoju ślina wypełniała usta.
Oto jak się chemicznie oszukuje ludzkie zmysły. Nie wierzcie zapachom!

Awatar użytkownika
Farnese
Mamun
Posty: 186
Rejestracja: czw, 22 cze 2006 12:27

Post autor: Farnese »

Zapachu benzyny nie lubię, być może ze względu na chorobę lokomocyjną. Ale za to jak wchodzę do piwnicy uruchamiają mi się w czerepie jakieś ciekawe wyobrażenia. Zapach kurzu i staroci, i kleju ze świeżo kupionej książki, woń starych wymiętolonych kartek.
Jeden z gorszych smrodów jaki poczułam wydzielił mój pies, po grochówce, ale to jeszcze nic w porównaniu z "aromatem" jaki roznosił się w pewnym sklepie monopolowym, dodatkowe wrażenia wizualne w postaci wielkich szponów-paznokci pani ekspedientki wywołały gwałtowną rejteradę. A i ostatnio ktoś w mojej obecności upichcił sobie kalafior, nie wiedząc o tym, w pierwszym odruchu zajrzałam do łazienki, z myślą, że ktoś może sklerozę ma.
"Nie zaglądaj do cudzego stołu, bo ci oczy zjedzą" by Maximus;)

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Post autor: Gesualdo »

No-qanek pisze:Jestem ciekawy czy też tak macie, że bardzo silnie kojarzycie zapachy z obrazami, wspomnieniami, emocjami.

Bo ja autentycznie czuję zapach wiosny, Wielkanocy, choroby itd.

W obie strony to działa - i zapach wywołuje odczucia, i odczucie wywołuje zapach.
Zapach przejawia silne działanie wspomnieniogenne. Podobnie jest z muzyką. Słyszymy jakiś kawałek i przypominają nam się różne rzeczy. Konkretna impreza, osoba, albo miejsce.

Zastanawiałem się trochę nad sztuką zapachów. Do jakiego stopnia można rozbudować tę gałąź. W naszej kulturze zapachy funkcjonują raczej użytkowo. Oczywiście, można powiedzieć, że produkcja perfum jest sztuką. Ale co my później z nimi robimy? Spryskujemy się i idziemy na miasto, by ludzie „ochali” i „achali”, jacy to jesteśmy bogaci, i jakim to luksusem się otaczamy. W naszej kulturze nie istnieje – przynajmniej w szerszym ujęciu – traktowanie zapachu jako sztuki. Na początku moglibyśmy włączyć ten element do sztuk multimedialnych. Dźwięk, obraz i zapach. Takie dzieło fajnie by się konsumowało. Nie chodzi mi jednak, by zapach był li tylko dodatkiem, niepotrzebnym gadżetem, ale by rzeczywiście stanowił integralną część kompozycji, zmyślnie zaplanowaną. Niemniej jednak dalej mielibyśmy do czynienia z pewną zależnością. Drugim etapem byłoby wyzwolenie tej sfery i stworzenie niezależnej gałęzi sztuki. Koncerty zapachowe? Być może łatwiej by osiągnąć coś zbliżonego do muzycznego odpowiednika – instalacji dźwiękowej. Jest to twór, który umieszcza się w danym pomieszczeniu i który emituje rozmaite efekty audio, niekiedy prezentując zaskakujące pomysły artystyczne. Taka instalacja często wchodzi w interakcję z ludźmi. Nie jest to koncert, ani przedstawienie. Instalacja zwykle działa przez parę dni, bądź tygodni i… po prostu trwa. Można przyjść kiedy się chce i wyjść, kiedy się znudzimy.
Powyższy pomysł, dla mnie osobiście, byłby trudny do odbioru. W zakresie dźwięku czuję się bardzo pewnie. Umiem rozpoznawać najdrobniejsze niuanse krajobrazu muzycznego, natomiast wśród zapachów czuję się jak inwalida. Tzn. nie jest ze mną aż tak źle, niemniej jednak na szali zmysłów zdecydowanie przeważa słuch.
Zapach jest chyba najbardziej nieokreślonym bodźcem. Na ten przykład, dzięki wzrokowi możemy bardzo szczegółowo określić wiele niuansów. Ze smakiem jest też łatwiej, ponieważ mamy przynajmniej pewność, że obiekt smakowany znajduje się w naszych ustach. Dźwięk odbieramy przez dwoje uszu, a więc możemy w przybliżeniu określić, skąd dochodzi. Jeśli chodzi o zapachy, to oczywiście wyczulony węch potrafi zidentyfikować wiele detali. Jest tylko jeden problem, wszystko miesza się ze sobą i skupia w jednym miejscu, gdzie znajdują się nasze receptory. Daje to wrażenie dużego chaosu. Nie wiem, co Wy o tym myślicie. Być może inaczej to odbieracie.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
savikol
Fargi
Posty: 407
Rejestracja: pn, 27 mar 2006 08:04

Post autor: savikol »

Na początku moglibyśmy włączyć ten element do sztuk multimedialnych. Dźwięk, obraz i zapach. Takie dzieło fajnie by się konsumowało. Nie chodzi mi jednak, by zapach był li tylko dodatkiem, niepotrzebnym gadżetem, ale by rzeczywiście stanowił integralną część kompozycji, zmyślnie zaplanowaną.
Inni też na to wpadli.
Instalacja z zapachami

Awatar użytkownika
Gata Gris
Kurdel
Posty: 701
Rejestracja: sob, 18 paź 2008 09:23

Post autor: Gata Gris »

Savikol! Dzięki za linka - nie miałam pojęcia o tym muzeum! Odwiedzę je na pewno :)
Dokładny adres: Spichlerz Błękitny Baranek przy ul. Chmielnej 53 :)

Awatar użytkownika
in_ka
Fargi
Posty: 444
Rejestracja: ndz, 25 mar 2007 22:26

Post autor: in_ka »

Gesualdo pisze:(...) Podobnie jest z muzyką. Słyszymy jakiś kawałek i przypominają nam się różne rzeczy. Konkretna impreza, osoba, albo miejsce.(...)
Jak już poruszyłeś też temat muzyki to się nie powstrzymam przed offtopikiem:
Polecam stronę
Olivera Sacksa, tego samego, którego jeden z autentycznych epizodów pracy klinicznej był osnową dla scenariusza świetnego filmu "Awakenings".
Niestety nie znam równie dobrze piszącego neurologa o aspektach doznań węchowych.

Edyty - kardynalne błędy! i oporny sznurek

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Post autor: Gesualdo »

savikol pisze: Instalacja z zapachami
Chodziło mi raczej o instalację zapachową, jako twór sztuki awangardowej, nie - muzeum historyczne.

Edit. Pewnie coś takiego istnieje, ale sądzę że w połączeniu z innymi dziedzinami sztuki
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Dla mnie to obce. Zarówno muzyka, jak i zapachy nie wywołują u mnie wspomnień, lecz wyłącznie nastroje (muzyka mniej, zapach bardziej - co naturalne, bo brzydzę się hałasem).

A kiedyś byłam w fabryce czekolady - oni tak specjalnie robią, żeby wszędzie pachniało czekoladą, to element wizerunku. W wytwórni kawy pachniało kawą, oczywiście. Słodko. :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Powąchaj magdalenkę:-).
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

Ja pierwszy raz poważnie zainteresowałem się światem zapachów i jego bogactwem po obejrzeniu jednego odcinka seriali "Gdzie pachną stokrotki" ("Pushing daisies")
Niestety juz go nie puszczają :/

Savikol - to bardzo ciekawe, co piszesz. Dla mnie tym bardziej, że sam mocno interesuje się chemią i coś samemu próbuje. (Póki co jestem na etapie zwatpienia, iż to co piszą w ksiązkach dzieje się naprawdę :P)
Estry i inne zapachowe związki też mnie interesują, choć w praktyce są zdecydowania za wysoko.
Ale nie tracę nadzieji ;-)
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
inatheblue
Cylon
Posty: 1013
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37

Post autor: inatheblue »

Wspomnienia wywoływane bodźcem inicjującym, dźwiękiem czy zapachem, to znany biologom fenomen :)

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

savikol pisze:To właśnie jego często dodają żużlowcy do paliwa (i jeszcze metanol), o czym wspomniała Karola. Nitrozwiązki potrafią wciągać i uzależniać. Podnoszą ciśnienie krwi wprowadzając w błogostan. Pracownicy zakładów, gdzie produkowano nitroglicerynę (do górniczych materiałów wybuchowych) też się od niej uzależniali. W pracy stale mieli podwyższone ciśnienie, a w domu im spadało co kończyło się paskudnymi bólami głowy. Radzili sobie w ten sposób, że wynosili z pracy trochę nitrogliceryny i smarowali nią ronda kapeluszy, by móc stale ją wdychać. Podobno emerytowani pracownicy takich zakładów dostawali ją za darmo, dożywotnio.
Nazywano toto "chorobą weekendową" i zapadają na nią nie tylko ludzie pracujący przy syntezie nitrogliceryny (zresztą nazwa niepoprawna ;> ), ale ludzie mający styczność ogólnie z nitracją. A bierze się z pewnego uzależnienia od dwutlenku azotu.
Tak więc problem znany jest w kilku fabrykach w naszym kraju do dzisiaj. ;)
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
savikol
Fargi
Posty: 407
Rejestracja: pn, 27 mar 2006 08:04

Post autor: savikol »

Savikol - to bardzo ciekawe, co piszesz. Dla mnie tym bardziej, że sam mocno interesuje się chemią i coś samemu próbuje. (Póki co jestem na etapie zwatpienia, iż to co piszą w ksiązkach dzieje się naprawdę :P)
Estry i inne zapachowe związki też mnie interesują, choć w praktyce są zdecydowania za wysoko.
Ale nie tracę nadzieji ;-)
Próbujesz eksperymentować w domu? Tak przynajmniej zrozumiałem Twoją wypowiedź. Jeśli tak radzę każdą próbę gruntownie przemyśleć. Prowadzenie procesów bez stosownych zabezpieczeń i sprzętu grozi łatwym otruciem/podpaleniem/poparzeniami. W szkole średniej (zresztą w tak zwanym chemiku) miałem masę kolegów fanatycznych chemików (a nawet alchemików ;-) i nie jeden z nich po domowych eksperymentach wylądował w szpitalu. Z tego co pamiętam dla jednego skończyło się to trwałą utratą słuchu w iluś tam procentach, innemu na chirurgii wyjmowali szkła z oczu, kolejnemu zapaliła się ręka i zostały paskudne blizny, a ostatni skończył z przerwanymi ścięgnami w prawej ręce i trwałym niedowładem palców.
Dla amatorów lubiących chemię i domowe eksperymenty polecę książki Stefana Sękowskiego (można upolować w antykwariatach i na Allegro), szczególnie cykle Ciekawe doświadczenia, Bazar chemiczny i Moje laboratorium. Podejrzewam, że znajdzie się tam coś o zapachach i tym jak prowadzić reakcje estryfikacji.
(…) przy syntezie nitrogliceryny (zresztą nazwa niepoprawna ;> )
No taaak, to nie jest nitrozwiązek jak sugeruje nazwa zwyczajowa, to ester, z grupami azotowymi, a nie nitrowymi, ale nazwa nitrogliceryna jest uświęcona tradycją ;-), nazwą zwyczajową, potoczną. Oczywiście, nie da się ukryć, że można się czepić. Szczególnie chemicy od materiałów wybuchowych mogą być na tym punkcie uczuleni. ;-)

ODPOWIEDZ