Kółka dwa

czyli nic konkretnego, za to do wszystkiego

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Orion
Mamun
Posty: 187
Rejestracja: pn, 30 cze 2008 12:20

Kółka dwa

Post autor: Orion »

Kto lubi rowerki? Zauważyłem, że Gadulissima zasuwa nocami po mieszkanku, a reszta? Nie, to nie ankieta. Wczoraj chodząc po mieście było mi niezmiernie dziwnie bez rowerka. Ostatnio poruszam się nim wszędzie. Przez Wrocław wzdłuż i wszerz jeżdżę kiedy mogę :) Mam rower mtb (Unibike Evolution), do którego w najbliższym czasie zamierzam zamontować bagażnik (może nawet dwa) i potem sakwy podróżne.
Żonce kupiliśmy rowerek miejski, z koszykiem na kierownicy. Brzuszek jej na razie nie przeszkadza i wieczorami jeździmy po osiedlu :)
Kiedyś zamierzmy się wybrać w jakąś trasę na kilka dni, namiot i te sprawy.

Nie byłem jednak dotąd z rowerem w górach. Czekam na nieco gotówki i kask. Wtedy spróbuję pohasać. Zna ktoś jakieś fajne trasy/góry dla cyklistów? Byle nie downhill, nie jestem samobójcą/bogaczem.
Certainty of death. Small chance of success. What are we waiting for? - Gimli

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Re: Kółka dwa

Post autor: Gesualdo »

Jakbyś był z Krakowa, to doradziłbym Ci kilka naprawdę fajnych tras. Niestety Wrocław to nie mój rewir.
Orion pisze: Mam rower mtb (Unibike Evolution)
Tydzień temu mój brat nabył – za moją namową – właśnie U Evoution. Dobry wybór, jeśli chodzi o stosunek ceny do jakości. I te mięciutkie amorki, mmm…
Chociaż ja tam wolę swoją zasłużoną Nakamurę.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
Orion
Mamun
Posty: 187
Rejestracja: pn, 30 cze 2008 12:20

Post autor: Orion »

Kupowałem u poleconego mechanika. Facet naprawdę zna się na rzeczy i polecił mi właśnie ten model. Śliczny grafitowo niebieski :) Też jestem ogromnie zadowolony, dumny i nie żałuję ani złotówki. Ani na rower, ani na zapięcie do niego, dzięki któremu jeszcze go mam :P Pracując w ochronie, zostawiałem maszynę pod samą kamerą, potem słyszałem od ludzi, że gdyby nie ta kamera, to już dawno by mi zajumali bryczkę. Co do amorków, zgadza się, mięciutkie i chodzą jak marzenie. Denerwuje mnie tylko to, że zbyt szybko rozregulowuje się przednia przerzutka. Co prawda prawie nie zmieniam, ale jednak przy niektórych podjazdach by się przydało by z trójki łańcuch trafiał na dwójkę, a nie na jedynkę od razu powodując lekki chaos i kombinowanie z naciąganiem.

Co do terenów, przecież rower można zapakować w pociąg albo samochód. Kończę prawko robić. W końcu... Zacząłem w sierpniu.

Chętnie pojadę do Krakowa, po tatrach poskakać czy to z rowerkiem czy bez. Góry uwielbiam w każdej postaci. Oby mi tylko kolana nie odmówiły posłuszeństwa.
W kwietniu albo maju wybraliśmy się grupką na pielgrzymkę do Częstochowy. Prócz pośladków najbardziej bolały mnie przeciążone kolana, nieprzygotowane na taki wysiłek po zimie.

Nakamury nie testowałem. Słyszałem, że dobre są Meridy, również nie najdroższe. Author ma swoją cenę, ale mają tanie np. plecaki. Do Giantów mam uraz po kilku opiniach o pękniętych ramach.
Certainty of death. Small chance of success. What are we waiting for? - Gimli

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

O, super temacik :)

Rowerek to moje życie, przynajmniej jego część. Staram się jeździć przynajmniej godzinę dziennie, bez względu na porę roku, chyba że nie mam czasu albo jestem niedysponowana. Odpuszczam sobie tylko przy silnym deszczu. Poruszam się nim po całym Szczecinie i do okolicznych miejscowości - nie używam samochodów i komunikacji miejskiej. Mam siedemnastoletniego, czerwonego damskiego górala King Fox. Najbardziej lubię jeździć po lesie, na rzadko uczęszczanych ulicach, po dzikich polach, nieużytkach, itd., czyli tam, gdzie nie zagrażam pieszym, a mi nie zagrażają samochody. Oczywiście wybieram okolice, które znam, gdzie nie natknę się na mafię, nożowników i innych dziwnych panów. Jeżdżę ekstremalnie, by się wyżyć i wypuścić z siebie trochę ognia, więc na żadne koszyczki nie mogę sobie pozwolić.

Awatar użytkownika
Orion
Mamun
Posty: 187
Rejestracja: pn, 30 cze 2008 12:20

Post autor: Orion »

Hihi, widzę że trafiłem z tematem ;) Ja codziennie do pracy, 20 minut w jedną stronę, po mieście, po obrzeżach, drogą, poboczem, po trawniku, byle do przodu. Staram się przestrzegać przepisów, ale to nie uchroni przed idiotami za kierownicą.
Kilka dni temu wracając do domu, zmierzchało już, zjeżdżając z wiaduktu mało mnie nie rozwalił jeden taki co mu się śpieszyło. Zauważyłem tylko, że był czerwony. Samochód znaczy. Musiał, po prostu musiał wjeżdżając na wiadukt, wyprzedzić inny samochód, osiągając co najmniej 120 na liczniku, i nie raczył zjechać na swój pas mimo iż miał już tamtego za sobą, tylko mknął prosto na mnie. Gdyby nie to, że jechałem przy krawędzi a obok było wąskie pobocze, nie zobaczylibyście mnie tu prędko albo w ogóle. W ostatniej chwili uskoczyłem w bok. A oświetlony zawsze jestem jak choinka.
Także pierwsza inwestycja idzie w kask. Może chociaż życie uratuje.
A wyścigi z głupimi psami bez smyczy miewam niemal codziennie w drodze do pracy. Właścicielkom jednak chyba nie robi różnicy, że ich pies aż ślini się na widok rowerzysty i rzuca się w pościg. Żaden nie dogonił, jak na razie.
Certainty of death. Small chance of success. What are we waiting for? - Gimli

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Znam doskonale, co piszesz: atakujące psy (zwykle starają się ugryźć w nogę), kierowcy traktujący rowerzystów, jakby ich nie było. Do tego jeszcze ludzie spacerujący trasami rowerowymi (w Szczecinie i tak jest ich bardzo mało, tras znaczy się ;p). Jeśli już jeżdżę ulicą, to bardzo wcześnie rano, w drodze do pracy, bo jest mało pojazdów. Staram się mieć zawsze komórkę pod ręką, by cyknąć rejestrację lub nagrać filmik, gdyby kierowca nie szanował moich praw. Najgorsze jest wymuszanie pierwszeństwa, jak np. jadę prosto, a tuż przed nosem smyrgnie mi skręcające auto. Co do przepisów, to często je łamię: jeżdżę po chodnikach, na pasach nie schodzę z roweru, tylko przejeżdżam. W pierwszym i drugim przypadku ze strachu przed samochodami i niekompetencją kierowców.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

No, kiedy pracowałam poza domem, jeździłam do pracy rowerem właśnie. Jakieś 15-20 km w jedną stronę. Bezmarkowym rowerem, takim zwyczajnym i fajnym. Teraz jeżdżę po domu, ale jak trochę odzyskam formę, to wyjadę na wały.

Orionie, jeździłeś po wałach? Zwiedziłam Twierdzę wzdłuż wałów właśnie. Od Jazu Opatowickiego po Popowice i od Popowic do Karłowic oraz dalej (już bez wałów) za Koronę (na wsi za Koroną mieszka Siostra Moja Jedyna, więc ją odwiedzałam rowerem - jakieś 30 km, może więcej, nie wiem).
Tras nie znam, jestem miejską cyklistką. Nie mam samochodu, więc jeżdżę rowerem (jeździłam - w zasadzie, oraz: będę jeździć).

A z cyklistów-specjalistów na FF chyba największym fachowcem jest dr Gorgelfreud, czyli Gorgel. On się tym zawodowo zajmuje, zna się na rowerach i ma najnowszy system przerzutek bez przerzutek (też taki chcę!). :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Orion
Mamun
Posty: 187
Rejestracja: pn, 30 cze 2008 12:20

Post autor: Orion »

Dwa ostatnie czasem robię na oczach policji/straży miejskiej - bez reakcji więc nie uznaję tego za jakieś duże złamanie prawa. Nie nagrywam filmików ani zdjęć nie robię, za słaby telefon, ale pomysł dobry. Czasem mam ochotę zamontować małą kamerkę na kierownicy albo kasku. Mogłoby się czasem przydać.
Co zaś do pieszych na ścieżkach. Za każdym razem uczę takich gdzie ich miejsce. Potrafię zrozumieć gdy pies potrzebuje dojść do trawnika i ciągnie właściciela, czy ktoś na obcasie idzie krawędzią bo lepsza nawierzchnia niż kostka chodnikowa. Ale jak idzie jakaś grupka czy para bezczelnie środkiem ścieżki, gdzie chodnik szeroki obok, z takiej samej kostki, tylko że nie różowy, to mnie szlag trafia i przejeżdżam rozpędzony tuż obok takiego delikwenta niemal ocierając się o niego.

edit:
Małgorzato, po wałach jeździłem. Ale jaką twierdzę? Bo nie kojarzę nic :/ Zamek w Leśnicy to nie twierdza :P
Co do przerzutek to ja lubię bawić się manetkami :)
Certainty of death. Small chance of success. What are we waiting for? - Gimli

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Ups. Wrocław to Twierdza, przepraszam. Znaczy, kiedyś jakoś tak wyszło i mi zostało. :)))
So many wankers - so little time...

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Orion pisze: Potrafię zrozumieć gdy pies potrzebuje dojść do trawnika i ciągnie właściciela, czy ktoś na obcasie idzie krawędzią bo lepsza nawierzchnia niż kostka chodnikowa. Ale jak idzie jakaś grupka czy para bezczelnie środkiem ścieżki, gdzie chodnik szeroki obok, z takiej samej kostki, tylko że nie różowy, to mnie szlag trafia i przejeżdżam rozpędzony tuż obok takiego delikwenta niemal ocierając się o niego.
Robię to samo. Do tego dochodzi porządny dzwonek, aż ludzie skaczą do nieba. Nie ważne, że zostaję "Jezusem" albo "k***ą", ale mam nadzieję, że daję trochę do myślenia. Najgorsze są takie grupki spacerowiczów, które nie widzą pasa szarego dla pieszych i czerwonego dla rowerzystów (nawet znaki są), tylko pięciometrowej szerokości chodnik. Prezydent miasta obiecał kiedyś, że wybuduje więcej ścieżek rowerowych, biegnących przez cały Szczecin, ale jak było od lat, jest ciągle tak samo. A niektóre trasy nie nadają się do jeżdżenia, bo zarosły roślinami i nikomu się nie chce tego pielęgnować.

Awatar użytkownika
Orion
Mamun
Posty: 187
Rejestracja: pn, 30 cze 2008 12:20

Post autor: Orion »

Małgorzato
Nie słyszałem tego określenia na nasze piękne miasto. Ale podoba mi się. I tak, zwiedzałem :P

Xiri
Ja dzwonka nie mam. Jakoś nie widzę go na swojej kierownicy, musiałby naprawdę fajnie wyglądać by na to zasłużyć. Jeśli ktoś mnie nie widzi/słyszy to zwyczajnie hamuję za plecami, ale w bezpiecznej odległości. Pisk/szuranie szerokich opon działa lepiej niż niejeden dzwonek. Raz tak zrobiłem za jedna rodzinką, to babka mało nie wyskoczyła z siebie, nazywając mnie Jezusem, a facet przyznał, że idą po ścieżce (akurat to był zjazd, obok były schody) dla rowerów i powinni zejść. Lubię takie nastawienie i sam idąc pieszo, nie przeszkadzam kolegom rowerzystom.
Kiedyś wjeżdżając na most grunwaldzki mijały mnie dwie studentki krzycząc: "Cześć kolego rowerzysto!" Zatkało mnie ale po chwili odpowiedziałem. Miły gest :) Podobny spotkał mnie kiedyś w górach, gdzie idąc samotnie, mijały mnie też dwie studentki, krzycząc: "Cześć kolego!". Mozę to te same? :P
Certainty of death. Small chance of success. What are we waiting for? - Gimli

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Małgorzata pisze:Ups. Wrocław to Twierdza, przepraszam. Znaczy, kiedyś jakoś tak wyszło i mi zostało. :)))
Czyli Festung, jako rzecze Krajewski.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Orion
Mamun
Posty: 187
Rejestracja: pn, 30 cze 2008 12:20

Post autor: Orion »

Zawsze się zastanawiałem co to znaczy. Tyle książek o tym tytule :P A po słownik nigdy nie było pamięci by sięgnąć. Breslau tłumaczyć nie trzeba.
Certainty of death. Small chance of success. What are we waiting for? - Gimli

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

Dzwonka używam spokojnie, zwalniam, jak jestem na chodniku, albo na ścieżce na polanie. Mijanie odbywa się z pełną kulturą. Jednak zawsze mnie coś trafia, gdy widzę ludzi na ścieżce rowerowej, a chodnik pusty, jeszcze rozwiniętych w tyralierę. Muszę po prostu wtedy dryndnąć głośniej ;)

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Post autor: Gesualdo »

Orion pisze:
Nakamury nie testowałem.
Tutaj znalazłem zdjęcie. To nie mój egzemplarz, ale chyba ten model. Na fajną promocję trafiłem w Intersporcie. Z tyłu Deore XT, z przodu Deore, manetki Deore, całiem przyjemne hamulce.
Jak sobie przypomnę, ile fajnych akcji miałem na tym rowerku, to się łezka w oku kręci.
Chętnie pojadę do Krakowa, po tatrach poskakać czy to z rowerkiem czy bez.
Można by się kiedyś wybrać i przy okazji zebrać jakąś ekipę FF.
Luxencjo, KPiachu, Cedriku, co się tak rozglądacie? Między innymi do Was mówię.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

ODPOWIEDZ