Młodziku, sorry, że znowu padło na Ciebie, mam nadzieję, że to tylko niedoprecyzowanie, ale I see red, kiedy czytam takie teksty jak wytłuszczony. Bo chorym na Alzheimera jedna osoba nie jest w stanie się zająć. (To znaczy zajmie się, jeśli będzie musiała ale za straszną cenę) Zwłaszcza jeśli ten chory nie jest w stanie sam się poruszać, usiąść, nie mówiąc o podstawowej higienie osobistej. Spróbuj podnieść choćby 50-kilogramową osobę, a zwykle chorzy ważą o wiele więcej. I co? I to wszystko ma robić ta jedna pechowa osoba tylko dlatego, że nie założyła rodziny? A gdzie jej bracia i siostry? Oni mają rodzinę wiec czują się zwolnieni z obowiązku?Młodzik pisze:Ano, nie doprecyzowałem, że są przypadki, gdy pomoc jest niezbędna, choć i ta niezbędność zależy od kilku czynników. Ciocia zajmowała się prababcią, która nie była w stanie chodzić ani sama sobie poradzić i na dodatek miała Alzheimera. Dla jednych to byłoby wystarczającym powodem do oddania pod specjalistyczna opiekę, no ale ciocia własnej rodziny nie miała, wiec mogła się poświęcić.
Zauważyłam taką spychologię w różnych rodzinach mniej lub bardziej znajomych, gdzie problem opieki nad niedołężnym i wymagającym stałej opieki członkiem rodziny zwykle spycha się na osobę w tej rodzinie najsłabszą i nie mającą nikogo, kto by ją obronił. A więc albo osobę bez męża i dzieci, a jeśli takowej brak, to na najsłabszą/najmniej pyskatą z sióstr albo na jedyną siostrę. Zdarza się, że spycha się to np na żonę najbardziej dupowatego brata.
Nie oceniam tego, wiem, że w takiej sytuacji ja sama pewnie byłabym gotowa wiać gdzie pieprz rośnie i zepchnąć ten ciężki obowiązek na pierwszą osobę, która nie zdoła powiedzieć "nie". Opieka nad kimś, kogo umysł gdzieś "wyfrunął" przeraża. Tak samo jak przeraża opieka nad osobą, która nie jest w stanie choćby sama przewrócić się z boku na bok.
Ale stwierdzenie, że ktoś "może się poświęcić bo..." jest chyba zbyt łatwym uspokajaniem sumienia, nie?
Mam nadzieję, że chociaż w przypadku Waszej rodziny ciocia nie była sama, była co najwyżej koordynatorem, ale w opiece pomagali jej wszyscy?