Co wolno redaktorowi, a czego nie wolno

czyli nic konkretnego, za to do wszystkiego

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Co wolno redaktorowi, a czego nie wolno

Post autor: Małgorzata »

Uspokójcie się, bo wyjdzie, że spory redaktorów też są nieskończone - jak lingwistów czy innych -istów. :P

Z redakcją jest tak, że trzeba się pilnować - bo jak zacznie się pisać za Autora, to Autor się rozleniwi i będzie zwalał na redaktora, żeby mu napisał. Lenistwo to zwyczajna samoobrona => przecież nam się NIE CHCE pisać za Autora, prawda? Bo jak się chce, to może należy zmienić poletko... :X

Autor coś wymyślił, redaktor patrzy i sprawdza. Na każdym poziomie. Z przekładem natomiast skupiamy się na warstwie językowej, ponieważ musimy założyć, że tekst został już zredagowany pod każdym innym względem - naszym zadaniem jest jedynie zapanować nad zmienną, a zmienną jest język przekładu w stosunku do oryginału. Stąd ograniczenie. Chyba, że naprawdę jest sprzeczność oczywista => zdarzało nam się z Iką nie zdzierżyć i poprawić. W granicach naszego wspólnego lenistwa... :)))
So many wankers - so little time...

wioskowy głąb
Sepulka
Posty: 62
Rejestracja: pt, 20 wrz 2013 09:43
Płeć: Mężczyzna

Re: Co wolno redaktorowi, a czego nie wolno

Post autor: wioskowy głąb »

Spytam jeszcze, póki nie zostałem znów zbanowany albo co, jak wygląda kwestia dialogów? Rozumiem, że w przypadku współpracy z autorem należy na przykład ustalić, czy bohater robi błędy celowo, bo taką ma manierę językową, czy jednak błędy w wypowiedzi pojawiają się wbrew intencjom autorskim. Natomiast w przekładzie redaktor, jak myślę, zdany jest zazwyczaj na zgadywanie? Wypadałoby zatem, na wszelki wypadek, przetłumaczone dialogi poprawić i ukształtować je podług woli?
Przepraszam, że tak dopytuję.

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Co wolno redaktorowi, a czego nie wolno

Post autor: neularger »

Wiesz jak myślę to widać - bohater konsekwentnie mówi językiem dresów, bo jest dresem. Rzuca się w oczy. A jeżeli bohaterowi "wymska się" co jakiś czas jakiś slang bez uzasadnienia, to jest to błąd bez względu na to co autor powie. Wtedy masz dwa wyjścia: albo wyprostować język dialogów, albo autor niech doda uzasadnienie.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

wioskowy głąb
Sepulka
Posty: 62
Rejestracja: pt, 20 wrz 2013 09:43
Płeć: Mężczyzna

Re: Co wolno redaktorowi, a czego nie wolno

Post autor: wioskowy głąb »

Chciałbym oświadczyć, że temat nie ma nic wspólnego ze sporami na forum. Wprawdzie nie wiadomo mi nic o żadnych sporach, z którymi ktoś mógłby wątek ów skojarzyć, ale z tego co pamiętam - na forach literackich wszystko jest możliwe.

Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4202
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Re: Co wolno redaktorowi, a czego nie wolno

Post autor: A.Mason »

nimfa bagienna pisze:Istnieje teoria, że redaktor może zwrócić się z pytaniami do tłumacza, tłumacz do agenta literackiego autora, a agent do autora. Ale to raczej teoria;)
Która bywa praktyką ;-P
W niektórych tekstach, które tłumaczyłem, zdarzały się ewidentne babole, w zależności od charakteru (i pewnie humoru) autorów, otrzymywałem różne odpowiedzi, od takich w rodzaju "A o co chodzi?" i akceptację (lub nie) zmian, przez "Tak ma być, bo tak jest, a w ogóle to spieprzaj dziadu", po "A poprawiaj jak uważasz".
wioskowy głąb pisze:Natomiast w przekładzie redaktor, jak myślę, zdany jest zazwyczaj na zgadywanie? Wypadałoby zatem, na wszelki wypadek, przetłumaczone dialogi poprawić i ukształtować je podług woli?
Nie do końca, jeśli redaktor zna choć odrobinę język, może sam sprawdzać oryginał. Jeśli nie zna, zawsze może dopytać tłumacza.
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Co wolno redaktorowi, a czego nie wolno

Post autor: Małgorzata »

Czasami nawet redaktor dopytuje - gdy tłumacz nie zauważy. Zwykle idzie to trochę okrężnie: przez tłumacza do agenta, a przez agenta do autora. Miałam tak z przekładem Bretta - redagowałam.
A jako tłumaczowi najbardziej podobała mi się odpowiedź pewnego pisarza, którego zapytałam o płeć postaci w powieści. Oczywiście, wiedziałam, że pisarz specjalnie ukrył. I musiałam długo tłumaczyć zawiłości polskiej fleksji, żeby wyjaśnić, dlaczego MUSZĘ wiedzieć, jakiego rodzaju jest opisane osoba. I pisarz po tym wszystkim stwierdził: WYBIERZ SOBIE. :P

A wracając do pytania Wioskowego: widać w tekście, jak powiedział Neu. Kiedy Autor kreuje postać, ma ona cechy charakterystyczne. Przede wszystkim postać ta mówi. I jeżeli mówi konsekwentnie slangiem, gwarą, jakoś inaczej - żaden szanujący się redaktor nawet nie mrugnie. Kluczem jest konsekwencja. Rzecz jasna, postać może być "wielojęzyczna" => z naukowcem gada jak spec, z dresem jak dres, etc. Dopóki ma to uzasadnienie fabularne (np. postać to agent-kameleon, który się dopasowuje do dowolnego środowiska, bo tak jest szkolony => w opisie lub dialogu pojawia się choć sugestia wskazująca na wyjaśnienie), nie ma potrzeby tego ruszać. I nawet się nie powinno.
To niekonsekwencje są do poprawiania, niespójności. Np. bohater na początku jest czarodziejem, potem się okazuje, że jednak, np. zwykłym/niemagicznym kowalem, na dodatek wcześniej, gdy otwiera usta, płynie z nich patos niemal biblijny, a pięć stron dalej facet klnie jak szewc i nie wie, co znaczy trudne słówko "inkantacja". Przerysowuję, bo diabeł siedzi w niuansach często, ale czasami opisana sytuacja nie jest bynajmniej hiperbolą... :P
So many wankers - so little time...

wioskowy głąb
Sepulka
Posty: 62
Rejestracja: pt, 20 wrz 2013 09:43
Płeć: Mężczyzna

Re: Co wolno redaktorowi, a czego nie wolno

Post autor: wioskowy głąb »

Przekład z jakiegoś języka skandynawskiego - nie było okazji się nauczyć.

Nawiasem mówiąc, jest w tekście taka scenka, w której postać A schodzi na śniadanie i spotyka postać B. Nawiązuje się między nimi mniej więcej taki dialog:

- Dzień dobry - mówi bohater A.
- No, ledwo, ledwo - odpowiada B.
A zerka na zegarek. "O co mu chodzi, przecież jest dopiero wpół do jedenastej" - myśli.

Dopiero za drugim czytaniem zrozumiałem, że w języku oryginału musi być kilka "dzień dobry", każde dopasowane do innej pory dnia. Niestety, nie mam kontaktu z tłumaczką.

Wracając do dialogów - czy drobiazgi typu: powtórzenia, przypadkowe aliteracje, nieznaczne niezgrabności składniowe etc. wymagają poprawy? Zawsze wydawało mi się, że dialog, jako symulację języka potocznego, można potraktować nieco swobodniej niż narrację.
Ostatnio zmieniony pt, 20 wrz 2013 18:49 przez wioskowy głąb, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Marchew
Kurdel
Posty: 782
Rejestracja: pn, 17 lip 2006 09:40
Płeć: Mężczyzna

Re: Co wolno redaktorowi, a czego nie wolno

Post autor: Marchew »

Nie jestem redaktorem, ale wydaje mi się, że dialog nie ma tu nic do rzeczy. Powtórzenie ma swoje uzasadnienie jeżeli występuje jako figura retoryczna lub nadaje wypowiedzi odpowiedniego rytmu.

Niezgrabności składniowe tolerowałbym tylko u postaci posiadających pewną manierę, w ramach tejże maniery. Literatura ma być pisana dobrze, dialog czy nie dialog.
Try not! Do or do not. There is no try.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Co wolno redaktorowi, a czego nie wolno

Post autor: Małgorzata »

wioskowy głąb pisze:Przekład z jakiegoś języka skandynawskiego - nie było okazji się nauczyć.

Nawiasem mówiąc, jest w tekście taka scenka, w której postać A schodzi na śniadanie i spotyka postać B. Nawiązuje się między nimi mniej więcej taki dialog:

- Dzień dobry - mówi bohater A.
- No, ledwo, ledwo - odpowiada B.
A zerka na zegarek. "O co mu chodzi, przecież jest dopiero wpół do jedenastej" - myśli.

Dopiero za drugim czytaniem zrozumiałem, że w języku oryginału musi być kilka "dzień dobry", każde dopasowane do innej pory dnia. Niestety, nie mam kontaktu z tłumaczką.
Więc zaproponuj dwie wersje, które będą zrozumiałe po polsku - w języku pozbawionym określenia pór dnia w zależności od położenia słońca czy innych czynników (o ile, rzecz jasna, powitania nie stanowią jakiegoś elementu istotnego w świecie przedstawionym).
Zakładając, że dialog to "zwykła" rozmowa, można, podmienić, np.
- Dzień dobry - ziewa A.
- Nie taki dobry - odpowiada B.
"Marudzi o poranku? No, może wpół do jedenastej to już nie poranek."
Albo:
- Ładny poranek...
- Ani ładny, ani poranek.
"O co mu chodzi, przecież dopiero wpół do jedenastej..."
Albo coś innego. Zmyślam w ciemno, nie znam tekstu. Próbuję jedynie pokazać, że można trochę pożonglować elementami treści, żeby uczynić dialog bardziej naturalny/zrozumiały w czytaniu.

Jeżeli nie należy zmieniać nic w treści, wypada wtrącić informację dla czytelnika, że powitania są różne, np. zależne od pory dnia. <= wskazanie dla tłumacza, niech wymyśla, JAK to zrobić. Tylko słabi dają przypisy. :P

Tak czy inaczej - przekaz winien być zrozumiały. Przedstawiony przez Ciebie dialog niekoniecznie taki będzie.
wioskowy głąb pisze:Wracając do dialogów - czy drobiazgi typu: powtórzenia, przypadkowe aliteracje, nieznaczne niezgrabności składniowe etc. wymagają poprawy? Zawsze wydawało mi się, że dialog, jako symulację języka potocznego, można potraktować nieco swobodniej niż narrację.
Zależy od rodzaju tekstu - jeżeli postać tak jest zrobiona, że ma mówić niepoprawnie, niech mówi.
Stawiam jednak (bo pytasz), że postać nie jest zrobiona w ten sposób. Znaczy, poprawiałabym. Nie widzę powodu, żeby w tekście literackim postacie nie mówiły normalnie i zarazem poprawnie. Zwykle nie ma to nic wspólnego z "mówieniem na luzie" (można mówić na luzie poprawnie też). Tekst nie stanowi wiernej kopii języka mówionego. Nabawilibyśmy się traumy, gdybyśmy mieli czytać to, co naprawdę mówimy. :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Re: Co wolno redaktorowi, a czego nie wolno

Post autor: Ika »

Ika tez nie wiedziała, ale od przybytku głowa nie boli :).
A najbardziej by mi się przydał Mówca nie-do-końca-umarłych, bo nie mam głosu...
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

wioskowy głąb
Sepulka
Posty: 62
Rejestracja: pt, 20 wrz 2013 09:43
Płeć: Mężczyzna

Re: Co wolno redaktorowi, a czego nie wolno

Post autor: wioskowy głąb »

Redaguję teraz, a przynajmniej usiłuję redagować, ciekawą książkę napisaną przez psychoterapeutę. Przekład z angielskiego, przejrzysty, prosty styl. Właściwie prawie nie byłoby czego poprawiać, gdyby nie nadmiar konstrukcji z "że", które w oryginale najwyraźniej nie biją po oczach, ale w polszczyźnie wydają się niedopuszczalne. I tu dylemat - trzymać się sztywno stylu tekstu angielskiego, czy jednak przekształcać na nasze?

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Re: Co wolno redaktorowi, a czego nie wolno

Post autor: Alfi »

Znaczy, chodzi o zdania typu "Słyszałem, że Kowalski nie wie, że Kopernik odkrył, że Ziemia się kręci"?
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

wioskowy głąb
Sepulka
Posty: 62
Rejestracja: pt, 20 wrz 2013 09:43
Płeć: Mężczyzna

Re: Co wolno redaktorowi, a czego nie wolno

Post autor: wioskowy głąb »

Czasami tak, ale najczęściej ciągi, w rodzaju: "Słyszałem, że ten astronom, wiesz, Kopernik, dokonał odkrycia. Cwaniaczek odkrył, że Ziemia się kręci, a Słońce nie. Sądzisz, że powinienem powiedzieć o tym Kowalskiemu?"

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Re: Co wolno redaktorowi, a czego nie wolno

Post autor: Alfi »

Moim zdaniem, to nie jest problem. Po jednym "że" w trzech kolejnych zdaniach nie razi tak bardzo. Gorzej jest ze zdaniem wielokrotnie złożonym, np. tym, które zacytowałem. Zawsze zresztą można rozważyć zmianę ostatniego z tych trzech na "Czy powinienem powiedzieć o tym Kowalskiemu?" albo coś w tym rodzaju.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4202
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Re: Co wolno redaktorowi, a czego nie wolno

Post autor: A.Mason »

Zawsze można użyć słowa "iż" ;-D
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec

ODPOWIEDZ