Pyr, pyr, pyr, pyryk!

czyli nic konkretnego, za to do wszystkiego

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
Procella
Fargi
Posty: 320
Rejestracja: sob, 16 sty 2010 22:02

Pyr, pyr, pyr, pyryk!

Post autor: Procella »

Ale bym sobie powyjadała te owoce...
¿ǝıʍołƃ ɐu ıoʇs ʇɐıʍś ǝż 'ǝıuǝżɐɹʍ ɯǝsɐzɔ ǝıɔɐɯ

Awatar użytkownika
jaynova
Niegrzeszny Mag
Posty: 1718
Rejestracja: pt, 10 lut 2012 17:42
Płeć: Mężczyzna

Pyr, pyr, pyr, pyryk!

Post autor: jaynova »

Moja matula kiedyś skusiła się na wsad owocowy z morelówki. Oj, bardzo boleśnie zapłaciła za grzech łakomstwa, jedno z drzew w naszym parku, już nigdy nie będzie takie samo :)
"Wśrod szczęku oręża cichną prawa.". - Cyceron.

Awatar użytkownika
Procella
Fargi
Posty: 320
Rejestracja: sob, 16 sty 2010 22:02

Pyr, pyr, pyr, pyryk!

Post autor: Procella »

U mnie w domu zawsze jest impreza po robieniu ratafii. Znaczy komisyjnie się zalewamy zjadając wsad owocowy.
¿ǝıʍołƃ ɐu ıoʇs ʇɐıʍś ǝż 'ǝıuǝżɐɹʍ ɯǝsɐzɔ ǝıɔɐɯ

Awatar użytkownika
jaynova
Niegrzeszny Mag
Posty: 1718
Rejestracja: pt, 10 lut 2012 17:42
Płeć: Mężczyzna

Pyr, pyr, pyr, pyryk!

Post autor: jaynova »

U mnie z rzadka owoce się zużywa, bo ja po pierwszym zalewie mieszam różne nastawy (np. z malinówki i wiśniówki) i zalewam nieco tańszym alkoholem produkując nalewki dla dalszych znajomych :)
"Wśrod szczęku oręża cichną prawa.". - Cyceron.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Pyr, pyr, pyr, pyryk!

Post autor: Małgorzata »

Gruszkówkę właśnie skończyłam filtrować. MonŻon uznał, że jest za słodka. Postanowiliśmy, że dodamy soku z limonki i będzie git.
Pigwówka już prawie gotowa, trzeba tylko zlać i przefiltrować reszty z osadem. A potem może dojrzewać, na jesień będzie jak znalazł.
Wiśnie obrodziły na działce, więc kolejną partię wiśniówki nastawię jutro. Z zeszłego roku zostało mi 1,5 litra. Może się uchowa do jesieni, bo na lato mam wino - na szczęście. :)))

Odkryłam sos figowy do sera. Bierze się ser camembert, wkłada na grill, a kiedy się w środku roztopi, rzuca się na niego łyżeczkę sosu figowego. Sos figowy można kupić w Kauflandzie (na przetworach egzotycznych) w słoiczku wielkości naparstka - kosztuje tyle, co litr sosu sojowego. Znaczy, drogi jest. Ale PYCHA!
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
jaynova
Niegrzeszny Mag
Posty: 1718
Rejestracja: pt, 10 lut 2012 17:42
Płeć: Mężczyzna

Pyr, pyr, pyr, pyryk!

Post autor: jaynova »

Właśnie to ja skończyłem smoczą krew czyli nastawa na czarnym bzie i borówkach. Biło w pyski i musiałem pół słoiczkiem wody z miodem rozcieńczyć. A orzechówka na prażonych orzechach włoskich dostała drugie pół. Teraz zaczynam głóg z czerwoną porzeczką.
"Wśrod szczęku oręża cichną prawa.". - Cyceron.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Pyr, pyr, pyr, pyryk!

Post autor: Małgorzata »

Och, przypomniałeś mi. że muszę jeszcze dziką różę zlać! Kurde, ona ciągle stoi w słoiku! Od ZIMY! :O
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Pyr, pyr, pyr, pyryk!

Post autor: Małgorzata »

Nalewki ciągle niezlane, bo mi się nie chce, ale za to próbowałam sił w gotowaniu chińszczyzny. Kilka prób wykonałam, z różnym rezultatem, ale tym razem się udało jak należy, to się podzielę przepisem.
Kurczak w sezamie - obiad na 2 osoby (gdybym robiła dla 3 osób, musiałabym wszystko przemnożyć dwa razy, bo Progeniturę taniej ubierać niż karmić).
Składniki:
1. pierś z kurczaka (jedna, znaczy połowa podwójnej) - pokrojona na kawałki (ok. 1.5 - 2 cm);
2. sos sojowy;
3. miód;
4. sezam biały;
5. przecier pomidorowy;
6. czosnek - co najmniej 3 ząbki, ale... wiadomo, dodałam 6,
7. olej sezamowy,
8. olej do głębokiego smażenia (używałam słonecznikowego, ale każdy inny roślinny może być);
9. jajko,
10. mąka ziemniaczana i pszenna,
11. przyprawa 5 smaków,
12. cytryna.

Przygotowanie:
1. bełtamy jajko z łyżeczką sosu sojowego (jak do kotletów schabowych trzeba wybełtać, tylko bez soli, bo sos jest słony);
2. wrzucamy do tego bełta mięso, wyciskamy ząbek czosnku i zostawiamy, żeby nasiąkło;
3. do rondelka wrzucamy: 2-3 łyżki wody, 2 łyżki przecieru pomidorowego, 2 wyciśnięte ząbki czosnku (wspomniałam, że daję dwa razy więcej?), łyżkę sosu sojowego, 2 łyżki miodu, łyżeczkę przyprawy 5 smaków, pół łyżeczki (albo łyżeczkę, jak kto lubi) oleju sezamowego; dla lubiących na ostro - można dodać pieprz kajeński, zieloną papryczkę suszoną albo suszone jalapeno (tylko lepiej pokruszyć wcześniej); sok z połowy cytryny oraz trochę startej skórki (nie lubię skórki, więc nie ścieram, olewam);
4. pod rondlem rozpalamy mały ogień, mieszamy i zostawiamy, żeby sos powoli się gotował i gęstniał;
5. wlewamy na woka (albo starą głęboką patelnię, jak w moim przypadku) olej roślinny i rozgrzewamy go - jak się włoży pałeczkę bambusową, olej ma wokół niej bąbelkować;
6. gdy olej się nagrzewa, wsypujemy do mięsa łyżkę mąki ziemniaczanej i łyżeczkę mąki pszennej, mieszamy całość, żeby ciapa jajeczno-mączna pokryła dobrze kawałki mięsa;
7. wkładamy kawałki mięsa na rozgrzany olej i smażymy, aż będą jasnobrązowe;
8. wyciągamy mięso łyżką cedzakową i kładziemy na kratkę albo na ręcznik kuchenny, żeby obciekły z tłuszczu;
9. olej roślinny zlewamy z patelni, ale zostawiamy ją tłustą, bo jeszcze się przyda;
10. do tego czasu sos powinien się zredukować, więc wystarczy wrzucić usmażone mięso na patelnię, rozpalić pod nią mały ogień i wlać na wszystko sos i wymieszać, żeby pokrył wszystkie kawałki mięsa,
11. posypujemy łyżeczką białego sezamu (jak się komuś chce, może wcześniej go sprażyć, ale to nie jest konieczne);
12. podajemy z ryżem, a jak ktoś lubi ostre, może pokroić w plasterki jakąś żywą ostrą papryczkę i też posypać mięso - ja nie lubię, więc nie dodaję, ale MonŻon, który ma podniebienie Taja, dorzuca sobie jalapeno albo inne świństwo razem z posiekanym szczypiorkiem.

Przygotowanie tej potrawy zajmuje mniej więcej 20-30 minut, więc jak na początku nastawi się ryż, to akurat się ugotuje. Ja i MonŻon jemy tego kurczaka z trójkolorowym ryżem (1 torebka na dwie osoby wystarczy, bo danie okazuje się zapychowe).
Próbowałam robić tego kurczaka wg kilku różnych przepisów, ale ten wyszedł najsmaczniej. :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
jaynova
Niegrzeszny Mag
Posty: 1718
Rejestracja: pt, 10 lut 2012 17:42
Płeć: Mężczyzna

Pyr, pyr, pyr, pyryk!

Post autor: jaynova »

A ja w tym roku mało nalewek robił będę. Owoce drogie , więc tylko truskawka z dziką różą i dereń jeszcze nie wiem z czym.
"Wśrod szczęku oręża cichną prawa.". - Cyceron.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Pyr, pyr, pyr, pyryk!

Post autor: Małgorzata »

No, ja mam działkę. A raczej MonŻon ma działkę, bo to on na niej robi. Z działki będą pigwy i wiśnie, pewnie też śliwki. I czosnek. Pomidory i ogórki. Szczypiorek (w tym też chiński, czyli taka trawa), mięta, majeranek, rozmaryn. Kilka porów i marchewka. Rzodkiewka już jest. Koperek i sałata za tydzień...
Oczywiście, jeśli pogoda się nie zepsuje.
Nie ma truskawek. MonŻonowi nie chce się robić w truskawkach, więc kupujemy, choć drogie jak złoto...
Znaczy, będzie z czego zrobić nalewki. O ile zleję obecne, ale wciąż mi się nie chce... :X
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Pyr, pyr, pyr, pyryk!

Post autor: Małgorzata »

Po latach (nie ściemniam, minęło co najmniej trzy dekady) udało mi się zjeść znowu sernik agarowy. Za PRL-u kupowałam takie ciastko w cukierni przy ul. Kazimierza Wielkiego albo w "Witamince" na Rynku. "Witaminka" przetrwała do dziś, ale sernika agarowego już od dawna w niej nie ma. Zresztą, tam akurat był ten słabszy. Najlepszy kupowało się na Kazimierza, w takim sklepiku trochę bardziej przestronnym niż budka telefoniczna, wciśniętym między zakład fotograficzny i chyba jakiś warsztat (zegarmistrz, repasacja?). Tak czy inaczej parę dni temu zobaczyłam w sklepie agar, więc kupiłam. Postanowiłam, że zrobię ten sernik. Odpowiedniego przepisu nie znalazłam, więc posłużyłam się recepturą na japoński "raw cheesecake". I... udało mi się zrobić sernik agarowy jak z "Witaminki". Na ten z Kazimierza Wielkiego będę musiała bardziej poeksperymentować, ale czuję, że jestem blisko. No, to przepis.

Składniki na masę:
1. ser śmietankowy - ok. 200 - 250 g, u mnie: "Krówka", ale nada się każdy wielokrotnie mielony, taki na sernik;
2. cukier - 3 czubate łyżki (ale jak ktoś lubi bardziej słodkie, to niech da więcej cukru);
3. sok z cytryny (wyciśnięty z jednej całej),
4. esencja waniliowa - łyżeczka (zaszalałam i wzięłam pół laski wanilii => wygrzebałam ziarenka i dodałam do sera, a łupinę wrzuciłam do mleka);
5. szklanka mleka (i łupina wanilii, jak się szaleje);
6. agar - łyżka stołowa rozpuszczony w dwóch łyżkach wody o temperaturze pokojowej;
7. śmietana 30% - małe opakowanie (chyba 200 - 250 g);
8. jogurt naturalny gęsty - 2-3 łyżki stołowe (można zastąpić śmietaną 12% albo mlekiem).
UWAGA! Wszystkie składniki oprócz śmietany 30% muszą być w temperaturze pokojowej. Śmietanę trzeba natomiast dobrze schłodzić. Tak dla odmiany.

Składniki na spód:
2 opakowania biszkoptów wrocławskich (a jak komuś się chce, to niech sobie piecze biszkopt, ja nie umiem).

Składniki na galaretkę:
1. pół łyżeczki agaru rozpuszczonego w łyżce wody w temperaturze pokojowej,
2. łyżka cukru,
3. sok z pół cytryny
4. szczypta kurkumy (tyle co szczypta soli, bo to tylko dla koloru),
5. pół szklanki wody.

Wykonanie:
1. Bierzemy formę (tortownicę albo prostokątną blachę, jak kto lubi), obkładamy papierem do pieczenia,
2. na dnie formy układamy biszkopty*nie będzie łatwo, bo biszkopty są okrągłe, a dawno nie widziałam tych pałeczkowatych, nasączamy czymś, co lubimy, i odstawiamy, żeby sobie stało i czekało na masę.
3. Do miski wrzucamy ser, cukier, wanilię, jogurt, sok z cytryny. Mieszamy, aż masa będzie dość rzadka, cukier się rozpuści i w ogóle będzie jednolita breja,
4. śmietanę 30% ubijamy (ale nie tak całkiem, tylko na taką sztywną pianę, że jak się wsadzi palec, to się w śmietanie zrobi czubek) <= żeby śmietana się ubiła i nie wyszło masło, musi być dobrze schłodzona;
5. dodajemy ubitą śmietanę do brei serowej i mieszamy;
6. wlewamy szklankę mleka do rondla i zagotowujemy, potem dodajemy agar (z wodą) i mieszamy - gotujemy, aż masa zacznie gęstnięć (jakieś 3-5 minut). Ciągle mieszamy, żeby trochę przestudzić, a potem wlewamy do masy serowo-śmietankowej i dalej mieszamy, żeby nie zrobiły się grudki*przeczytałam, że agar zastyga w zimnym od razu, dlatego składniki muszą być w temperaturze pokojowej;
7. wymieszaną masę wylewamy do formy, trochę ruszamy, żeby się wyrównała i wstawiamy do lodówki.
8. Kiedy sernik stężeje, wyjmujemy z lodówki i zostawiamy na pół godziny, żeby się ogrzał, a potem robimy galaretkę - czyli gotujemy pół szklanki wody, dodajemy do wrzątku sok z połówki cytryny, cukier, kurkumę i agar, gotujemy dalej, ciągle mieszając, aż zgęstnieje, a wtedy zdejmujemy z ognia i mieszamy, żeby trochę to przestygło.
9. Wylewamy galaretkę na sernik (ostrożnie, najlepiej po odwróconej łyżce) i odstawiamy do lodówki, żeby wszystko się ścięło na dobre.

Sernik można szamać już dwie godziny później, sprawdziłam. :)))
Bardzo dobry wyszedł, ale wciąż taki bardzo grudkowy. Przy drugim podejściu dam więcej jogurtu do sera, a agar rozpuszczę w 2 szklankach mleka, żeby sernik zrobił się taki bardziej "wodnisty", mniej "serowy". Pochwalę się, czy mi się udało. :D
So many wankers - so little time...

ODPOWIEDZ