Za czym tęsknimy, czyli wspominki dla przeraźliwie starych

czyli nic konkretnego, za to do wszystkiego

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Ech, chrzcili piwo u Sapkowskiego, u EuGeniusza, u... no, wszędzie - więc i w Gdyni mogli, czemu nie?
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Gorgel-2
Klapaucjusz
Posty: 2075
Rejestracja: ndz, 12 cze 2005 23:04

Post autor: Gorgel-2 »

Zapach rozgrzanych słońcem żelaznych drabinek malowanych poobijaną farbą olejną na placu zabaw... Teraz są takie lakierowane farbą proszkową, to już nie to... I skóry nie zdzierają, jak po nich zjechać -- nie hartuje sie ta dzisiejsza młodzież, jak za naszych czasów bywało ;-)
"We made it idiotproof. They grow better idiots."

Awatar użytkownika
taki jeden tetrix
Niezamężny
Posty: 2048
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16

Post autor: taki jeden tetrix »

kiwaczek pisze:Miala kobita szczescie, ze na kulturnych proletariuszy z Orlowa trafila. Strach pomyslec, co by sie stalo jak by tak na Chylonii sie dzialo....
Święte słowa :D - wyczyny gitów z Chylonii to już prawie legenda. Podejrzewam, że z tego względu kufloteki były w Orłowie, a nie na Chylonii, bo co to za interes, jak klienta rolować się nie da...
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19993
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

W Orłowie? Tam koło tego klifu zaraz za plastykiem?
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

taki jeden tetrix pisze:Święte słowa :D - wyczyny gitów z Chylonii to już prawie legenda. Podejrzewam, że z tego względu kufloteki były w Orłowie, a nie na Chylonii, bo co to za interes, jak klienta rolować się nie da...
No ba! W koncu nie bez przyczyny slynna piesn bojowa glosi:
"Chlopcy z Grabowka, chlopcy z Chylonii,
Dzisiaj milicja uzyla broni.
Dzielniesmy stali, celnie rzucali!
Janek Wisniewski padl!"
Prosze zauwazyc, ze ani slowa o chlopcach z Orlowa w wzmiankowanym tekscie nie ma!

A pisze to wszystko, poniewaz, nie chwalac sie, juz od dwoch lat sam jestem "chlopcem nie pierwszej mlodosci" z Chylonii :)
Ale na szczescie juz tylko do zimy.......

A zeby nie bylo, ze oftopicznie - to chcialem zauwazyc, ze spiewania takich piesni bojowych z mlodosci tez mi brakuje. Zwlaszcza przy ognisku z kolegami. Stare dziej.....

Awatar użytkownika
taki jeden tetrix
Niezamężny
Posty: 2048
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16

Post autor: taki jeden tetrix »

Tam, to był "Maxim w Gdyni" :D
Kufloteka ueber alles jest jakieś 150 m w głąb lądu, obecnie nazywa się Janette, i to chyba o nią chodziło w donosie. Jeszcze dalej wzdłuż Orłowskiej była taka budka, którą w tej chwili wrony rozdziobują, a w sumie też zatrącała hardkorem.
Aczkolwiek najbardziej HC to są lokale na Obłużu: dotychczas istniejący "Bar piwny U Szwagra" tudzież cafe/dancing "Złota Jesień", gdzie importowani kawalerowie z Kujaw przybywali w butach z naklejonymi na noski lusterkami :D

Edit: to do postu Alfiego!
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)

Awatar użytkownika
Lahkoona
Smoczyca
Posty: 136
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:33

Post autor: Lahkoona »

Ezena pisze:Moje dzieciństwo było ciężkie. Byłam 'śliczną cyganeczką' i wszystkie baby się nade mną rozczulały. Prowadziło to do tego, że sterczałam z babcią bądź mamą we wszystkich możliwych kolejkach, bo dla 'ślicznej cyganeczki' zawsze rzucili coś ekstra ;) Na domiar złego już nie jestem nawet cyganeczką ;)
Ja byłam ogromnociemnookim, bladolicym aniołeczkiem. Miałam włosy jasne, co się kręciły jakbym sobie codziennie grube wałki zakładała na końce. Puci-puci-aniołeczku, chcesz ciasteczko? Ciateczka... ciasteczka i mleko. Albo chleb ze smalcem i skwarkami. Nienawidziłam mleka, co mi zresztą pozostało. Wakacje często spędzałam na wsi. Co jakaś baba wychodziła z obory to wpychała mi szklankę z ciepłym mlekiem (z pianką). Gospodarz kiedyś posadził mnie na ogromnej krasuli i cała wieś się zbiegła robić zdjęcia. Aparatem sołtysa. Aniołeczek na krowie. Mała wróżka. Baby mi kiedyś wplotły we włosy czerwoną wstążkę, coby mnie (podobnie jak krowę) chroniła ode "złego". Tak, krowa miała taką samą wstążkę. Koń w grzywie również. A może w ogonie... już nie pamiętam.

Aniołeczek często stał w kolejce do "rzeźnika". Kolejka miała osiem kilometrów, a pan w okrwawionym fartuchu na miejscu i na widoku dzielił mięso. Topór miał i nim wymachiwał. Aniołeczek stał po drugiej stronie lady, brodą o ladę oparty i wytrzeszczał gały, a następnie się rozryczałam na cały sklep. Spytana co się stało odpowiedziałam szlochając: Pan rżnie Kasię.
A Kasia to była krowa, na której wieś cała mnie fotografowała. Tylko, że nikt w sklepie nie wiedział, o czym ja mówię i trochę się rzeźnik zdziwił.

Tak, dzieciństwo to były piękne czasy.
Nie masz wyboru, Sai... (C) by Ja.

Awatar użytkownika
Karola
Mormor
Posty: 2032
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 23:07

Post autor: Karola »

Gorgel-2 pisze:Zapach rozgrzanych słońcem żelaznych drabinek malowanych poobijaną farbą olejną na placu zabaw... Teraz są takie lakierowane farbą proszkową, to już nie to... I skóry nie zdzierają, jak po nich zjechać -- nie hartuje sie ta dzisiejsza młodzież, jak za naszych czasów bywało ;-)
Prawda? Nic hartu w nich nie będzie, jak za naszych czasów, gdy się z tych żelaznych drabinek leciało na łeb na betonowe podwórko. Próbowałam kiedyś przeliczyć blizny na czerepie, kolanach i łokciach powstałych na skutek bliskich kontaków z betonem, ale się pogubiłam :)

A to już bardziej dla pań forumowych - pamiętacie 'sekrety'? Te kawałki szkła, które sie zakopywało pod blokowiskiem wraz z płatkiem jakiegoś badziewnego kwiatka? "Chodź, pokażę ci mój sekret..." I czułam się tym zaproszeniem wyróżniona jak nie wiem co :)

A ktoś pytał o ceres - kto pytał i co to jest? bo odpowiedź albo nie padła, albo przegapiłam...

Awatar użytkownika
taki jeden tetrix
Niezamężny
Posty: 2048
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16

Post autor: taki jeden tetrix »

Ceres to znam tylko z opowieści rodziców o podłych czasach akademikowych czy internackich - bodajże kombo margaryny ze smalcem, taka ówczesna Rama Mix Jogurtowy :D Za to wciąż pamiętam, jak śmierdziało Masło Roślinne w pudełku ze słonecznikiem...
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Ceres się nie wyjaśnił, też czekałam, bo nie wiem, co to jest? Pewnie się inaczej nazywało...

To, co nazywasz "sekretem", Blondie, na moim osiedlu nazywało się "widoczek". Robiło się piękne widoczki - kompozycje kwiatowo-papierowe przykryte szkiełkiem (pełno wszędzie było szkiełek - denek od butelek w różnych kolorach i innych, teraz tylu nie ma). "Widoczek" się zakopywało głęboko i oznaczało specjalnie, żeby do niego trafić i rzecz jasna, pokazywało tylko wybranym osobom w największym sekrecie :)))

A co do wspomnianych podwórek betonowych hartujących młode pokolenie - faktycznie, pięknej urody. Wraz z wszechobecnymi odłamkami szkła, sprawiały, że w czasach burzliwej młodości miałam permanentną odporność na tężec - tak często dostawałam zastrzyki, że właściwie powinnam już nabyć stałej odporności :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Lahkoona
Smoczyca
Posty: 136
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:33

Post autor: Lahkoona »

blondyna pisze:
A to już bardziej dla pań forumowych - pamiętacie 'sekrety'? Te kawałki szkła, które sie zakopywało pod blokowiskiem wraz z płatkiem jakiegoś badziewnego kwiatka? "Chodź, pokażę ci mój sekret..." I czułam się tym zaproszeniem wyróżniona jak nie wiem co :)
U mnie na podwórku to też się nazywało "widoczki". Najbardziej poszukiwane były kawałki kolorowego szkła, szczególnie w każdym odcieniu zielonego. Z butelek, wlasnie. I kiedyś zrobiłyśmy sobie konkurs na najpiękniejszy widoczek. Wyrabiałyśmy cuda-niewidy, żeby skubnąć bratki z rabatki sąsiadki, albo inne "trudno dostępne" elementy widoczka, żółciótki piasek, sreberka od czekolady, koraliki, nawet ozdobne guziki. Normalnie szał. Albo kiedyś była moda na organizowanie ślimakom winniczkom pięknych domków w pudełkach. Kwiatki, trawa, gałązki, ślimak, obserwacja. Koleżanka nazbierała niewiadomo ile ślimaków wszelakiej maści, bo zaplanowała sobie zrobić ślimaczy hotel. Niedomknęła wielkiego pudła i ślimaki rozślimaczyły się po mieszkaniu. Koledze uciekły pająki a drugiemu koledze stłukł się słój z mrówkami. W domu oczywiście, wszystko w domu.
Nie masz wyboru, Sai... (C) by Ja.

Awatar użytkownika
Karola
Mormor
Posty: 2032
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 23:07

Post autor: Karola »

I na tym betonie bawiłam się w sklep...
Miałyśmy z 'najlepszymi koleżankami' starą wagę szalkową, rozregulowaną do potęgi, i na niej ważyłyśmy piasek jako mąkę, piasek jako sol, piasek jako cukier. A trawa zastępowała włoszczyznę, szpinak, sałatę i kapustę. Rrrany...
A matka mojego kolegi - taka fajna babka, równiacha - miała śmiesznie nazwanego psa, który latał za każdą suką osiedlową. A ona ganiała za nim, wołając psa po imieniu: Kryzys... Kryzys...
Jak do niej podjechali panowie tacy specjalni z pretensję, że ferment po osiedlu czyni, to przemianowała na Supeł. A my dalej wołaliśmy Kryzys... Kryzys... kompletnie nie zdając sobie sprawy ze znaczenia tego słowa. Na usprawiedliwienie dodam, że mieliśmy po jakieś 9-11 lat.

Awatar użytkownika
Karola
Mormor
Posty: 2032
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 23:07

Post autor: Karola »

Lahkoona pisze:Koleżanka nazbierała niewiadomo ile ślimaków wszelakiej maści, bo zaplanowała sobie zrobić ślimaczy hotel. Niedomknęła wielkiego pudła i ślimaki rozślimaczyły się po mieszkaniu. Koledze uciekły pająki a drugiemu koledze stłukł się słój z mrówkami. W domu oczywiście, wszystko w domu.
Lahkoona, dzięki! Spłakałam się ze śmiechu jak bober :) Aż mnie żebra bolą.
W sprawie widoczko-sekretów. Widoczki u mnie nie znane były. Tylko sekrety. Fakt, oprócz badziewnego kwiatka były jeszcze te kompozycje. Jedną szczególnie zapamiętałam, bo odbiła się odciskiem dużej męskiej dłoni na chudym pośladku dziecięcym. To było wtedy, gdy przelazłam bez płot po róży kwiat. I własciciel grządki mnie dorwał. I nie za róży kwiat mi się oberwało, jeno za zdeptane bratki, których byłam nie zauważyłam w drodze do upragnionego różanego krzewu.

Awatar użytkownika
Gorgel-2
Klapaucjusz
Posty: 2075
Rejestracja: ndz, 12 cze 2005 23:04

Post autor: Gorgel-2 »

Małgorzata pisze:Ceres się nie wyjaśnił
Ceres to była chyba nazwa handlowa jakiejś hitlerowskiej pra-margaryny, albo podobnego ersatzu z lat '50.
"We made it idiotproof. They grow better idiots."

Awatar użytkownika
taki jeden tetrix
Niezamężny
Posty: 2048
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16

Post autor: taki jeden tetrix »

Byłem pierwszy z tym ceresem, ale mnie to nikt nie słucha :D (powyżej postu Margot w tej właśnie kwestii). Chyba przyjdzie mi zostać asertywnym jeżem.
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)

ODPOWIEDZ