Iiii tam, ryk jest mało subtelny. Z drugiej strony 386 kolców w tyłku to świetny sposób, żeby zwrócić na siebie uwagę kłutego. Ergo, wolę być asertywnym jeżem.
A. Aaaaa. Aha. Zrozumiałem chyba - z tym rykiem, to po to, żeby nawet "padnięte" baterie w aparaciku słuchowym nie uniemożliwiły odbioru komunikatu?
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)
Wiecie, jak tak czytam te wspominki, to łza mi się w oku kreci... Nie sądziłam, że ktoś jeszcze takie rzeczy pamięta...
Co do "sekretów", to najfajniejsze były ze złotkami i sreberkami z czekolad w środku. Kiedyś trafiło nam się sreberko z "Erosa". Długo z koleżankami debatowałyśmy nad tym, co to jest ten "Eros"? Jednak na wiele lat pozostało to dla nas tajemnicą, bo żaden dorosły jakoś nie kwapił się z wyjaśnieniami ;-)
Ta dzisiejsza młodzież jest taka arogancka. Wynik wychowania bezstresowego. Gdyby dostali mokrym rzemieniem na gołą dupę razów kilka od razu nabraliby szacunku do starszych, co oni mówią, że starsi zawsze mają rację, żeby gówniarz nieproszony gęby nie otwierał...
Ta dzisiejsza młodzież jest taka arogancka... brzmi zupełnie jak: A wy Anglicy jesteście tacy, ku**a, pompatyczni... (Sens życia wg. Monty Pythona, fraza Ponurego Kosiarza).
Zresztą mój ulubiony cytat z tego filmu.
Ja byłam arogancką młodzieżą. Co krok słyszałam: jak się zachowujesz... tak nie wypada młodej damie... ja w twoim wieku... starsi zawsze mają rację... obetnij włosy, bo długie są takie dekadenckie, a panience wypada nosić ładną fryzurkę (za tą panienkę to się potem komuś oberwało, ale to inna historia), załóż sukieneczkę w kwiatki a nie rozciągnięty sweter, buciki na obcasiku, a nie adidasy z jęzorami. Szkoda, że mi nie mówili, coby iść za mężczyzną trzy kroki i nie patrzeć przechodniom prosto w oczy, bo to prowokuje agresję...
Nie, zaraz, mówili coś a propos trzech kroków... I rodziców wezwali do szkoły, kiedy na pytanie: kim chcesz być kiedy dorośniesz (uwielbiałam to pytanie), odpowiedziałam: strażakiem.
A powinnam powiedzieć: nauczycielką, pielęgniarką, gospodynią domową... itepe w tym klimacie.
A propos starszych. Kiedy osiągnęłam wiek pełnoletni. Magiczną osiemnastkę... to coś we mnie pękło. Nie dosłownie, ale można powiedzieć, że przekroczyłam magiczną granicę. Długo myślałam, myślałam, myślałam, jak zademonstrować tą "dorosłość". Padło na straszenie (najlepiej staruszek) w autobusie. Tak, straszenie świadczy o dorosłości :-)
Przefarbowałam włosy na czarno, pomalowałam gębę a'la Morticia Adams, założyłam długą, czarną sukienkę, powtykałam sobie w ucho, nos i usta takie srebrne zaciski (że niby kolczyki, nie? No że niby, bo to był eksperyment), pożyczyłam od "gotyckiego" (!!??) kolegi srebrne ozdoby na paluszki (węże, czaszkę, rogaty łeb kozła chyba...) i tak wystrojona wlazłam do autobusu.
Efekt osiągnęłam, wszyscy byli bladzi...
Teraz to nie robi wrażenia, bo co krok to łażą "dzieci ciemności" albo inne "dzieci kurzu". Ale wtedy... Ech... młodość :-)
Ostatnio zmieniony czw, 30 cze 2005 14:23 przez Lahkoona, łącznie zmieniany 1 raz.
Lahkoona pisze:Przefarbowałam włosy na czarno, pomalowałam gębę a'la Morticia Adams, założyłam długą, czarną sukienkę, powtykałam sobie w ucho, nos i usta takie srebrne zaciski (że niby kolczyki, nie? No że niby, bo to był eksperyment), pożyczyłam od "gotyckiego" (!!??) kolegi srebrne ozdoby na paluszki (węże, czaszkę, rogaty łeb kozła chyba..
he, mam zdjęcie przy grobie Jima M. na Pere Lachaise, z takimi dwiema, wypisz wymaluj, w tle ;-)
kiwaczek pisze:
Wstapilem do wojska na ochotnika! To jest dopiero bunt!
I zeby nie bylo offtopicznie - dzisiejsze wojsko to juz nie to co kiedys. Kiedys to bylo fajnie a teraz..... ehhh.......
Jak powiedziałam rodzicom, że też chce iść do wojska, to była wielka domowa awantura. Zostałam przy wersji o straży pożarnej. Oczywiście nic z tego nie wyszło.
he, mam zdjęcie przy grobie Jima M. na Pere Lachaise, z takimi dwiema, wypisz wymaluj, w tle ;-)
No, faaajnie :-). Tylko ja się zrobiłam na córcię ciemności dla zwykłych jaj. Następnego dnia nie było po tym śladu. Oprócz czarnych włosów, ale to drobiazg... :-)
Kieedyś na sylwestra ufarbowałam sobie włosy na trawiastą zieleń. Farbę dał mi zaprzyjaźniony punk, który sobie podobnymi substancjami malował irokeza. Zapewniał, że na drugi dzień się zmyje. Niestety, zmyło się, ale po dwóch tygodniach. Przez ten czas wieść rozeszła się po narodzie. Że mi odbiło. Znajomi, nawet ci dawno niewidziani, przyjeżdżali mnie oglądać. Szkoda, że nie przyszło mi do głowy pobieranie opłat za wstęp do mieszkania;)
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
Lahkoona pisze:na pytanie: kim chcesz być kiedy dorośniesz (uwielbiałam to pytanie), odpowiedziałam: strażakiem.
Moje dziecię na to pytanie odpowiedziało jednym tchem: strażakiem, policjantem i kardynałem. Jest płci żeńskiej i miało wtedy lat 2,5. Wszyscy się zastanawiają, co z tego wyrośnie. Ja mam jak najgorsze podejrzenia -- pobyt w przedszkolu zapewnia socjalizację, co sprawia, że zaczyna przesiadywać przed lustrem...
A kto pamięta takie fioletowo-różowe granulki w plastikowych torebkach, słodkie i o smaczku owocowym? Nazywało się to chyba Gronowit czy jakoś tak i należało to rozpuścić w wodzie żeby zrobić oranżadkę, ale rzecz jasna o żadnym rozpuszczaniu nie było mowy. Wyżerało się prosto z torebki granulkę po granulce. Smakosz w wykwintnej restauracji nie ma tyle radochy z jedzenia, co myśmy mieli z tego gronowitu...
Godzilla pisze:Smakosz w wykwintnej restauracji nie ma tyle radochy z jedzenia, co myśmy mieli z tego gronowitu...
Gronovitu nie pamiętam, ale był Citrovit, czy jakoś tak -- żółte, z witaminą C, o smaku cytrynowym. Kiedyś na wakacjach rowerowych zeżarliśmy z kumplem opakowanie czegoś takiego w jeden wieczór. Następnego dnia pojawił się świątobliwy kolarz-turysta (wielki krzyż wyrzezany bodaj z kory i zawieszony na szyi obijał mu sie o ramę), a jedna z towarzyszących nam panienek pokazała mnie i kumpla palcem i powiedziała: -- "ci dwaj to kompletni zboczeńcy". Świętokolarz zainteresował się bardzo, ale gdy usłyszał, że dlatego, że całą paczkę Citrovitu w jeden wieczór..., itp. -- był chyba rozczarowany ;-)