Mangowa kreska - sztuka czy infantylizm?
Moderator: RedAktorzy
- kiwaczek
- szuwarowo-bagienny
- Posty: 5629
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54
Zdobywanie podkładki kulturowej poprzez oglądanie anime? Na to nie wpadłem! Wot gupi ja....
Oglądane przeze mnie animki mogę podzielić na dwie grupy. Te czysto rozrywkowe - jakieś mechy, spaceopery, komedyjki fantasy. I te, z których mogę odrobinkę liznąć kultury tego dziwnego kraju. Odrobinkę. A i tak co kilka minut trzeba film zatrzymać i wysłuchać wykładu na temat pojawiającej się właśnie symboliki czy odwołań do wierzeń czy kultury. I bez tych wykładów to bym nic kulturoznawczego z tych filmów nie wyniósł.
Ale ja mam łatwiej - ja mam japonistkę w domu ;)
Oglądane przeze mnie animki mogę podzielić na dwie grupy. Te czysto rozrywkowe - jakieś mechy, spaceopery, komedyjki fantasy. I te, z których mogę odrobinkę liznąć kultury tego dziwnego kraju. Odrobinkę. A i tak co kilka minut trzeba film zatrzymać i wysłuchać wykładu na temat pojawiającej się właśnie symboliki czy odwołań do wierzeń czy kultury. I bez tych wykładów to bym nic kulturoznawczego z tych filmów nie wyniósł.
Ale ja mam łatwiej - ja mam japonistkę w domu ;)
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
- Rheged
- Stalker
- Posty: 1886
- Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35
Nie :>. Używałem argumentu braku wyważenia proporcji między dramatyzmem, a sferą humorystyczną. Nie uważam argument "nie śmieszy mnie" za aspekt wewnętrznej spójności humorystycznej :>Bebe pisze:Prosz bardzo. Nie śmieszy mnie. Czyż to nie jest argument, którym sam się posługiwałeś twierdząc, że anime są wewnętrznie niespójne?Rheged pisze:A nie jest wewnętrznie spójny humorystycznie? :> Jeśli nie, to udowodnij :>
Nie znam tych bajek oprócz Slayersów właśnie i Pieska Leszka, więc o reszcie się nie wypowiem. Ale nasuwa mi się pytanie, czy argument, który użyłaś (czyli to, że Ciebie coś śmieszy) oznacza, że coś jest wewnętrznie spójne humorystycznie?Ciebie nie śmieszy Slayers. A mnie nie śmieszy Leszek i Człowiek Biegunka. Ani Inspektor Erektor. Kiedy ich widzę, to na pysku pojawia mi się wyraz zniesmaczenia.
Bebe! Niech Cię ozłocę! To teraz wytłumacz mi, co to jest ta podkładka kulturowa? :>Jestem przekonana, że jako filozof możesz zdobyć podkładkę kulturową oglądając anime. :>
No ja sięgnąłem! Spytałem Iny, która jest autorką tegoż pojęcia. Odpowiedzi nie dostałem :>Chociaż zwykle naukowcy sięgają do źródeł, ale może to są jakieś stare i nieaktualne metody. :>
Skąd wniosek, że nie wiem? Bo nie mam podkładki kulturowej? :PSkoro nie wiesz, z czego wynika taki a nie inny humor w japońskich filmach i nie wiesz dlaczego w taki a nie inny sposób budują i rozwalają napięcie w filmach i komiksach, to o czym tu gadać?
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
- Bebe
- Avalokiteśvara
- Posty: 4592
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00
Nie. I dlatego nie wypowiadam się na temat spójności Slayersów, bo mnie tam akurat nic nie przeszkadza, ale to mój osobisty de gustibus. Psy mogę wieszać jeno na produkcjach typu piesek Leszek, bo to endemicznie głupie jest, niezależnie od tego, czy mnie śmieszy. Pokazywanie dziurki pod ogonem pieska i oglądanie jak puszcza bąki jest głupie.Rheged pisze:Nie znam tych bajek oprócz Slayersów właśnie i Pieska Leszka, więc o reszcie się nie wypowiem. Ale nasuwa mi się pytanie, czy argument, który użyłaś (czyli to, że Ciebie coś śmieszy) oznacza, że coś jest wewnętrznie spójne humorystycznie?
Nie rozumiem też określenia "bajki". O jakie "bajki" chodzi?
Nie wiem. Dlatego byłam pewna, że ją znajdziesz w czymkolwiek, co oglądasz. :DBebe! Niech Cię ozłocę! To teraz wytłumacz mi, co to jest ta podkładka kulturowa? :>
A odkąd to Ina (no offence) jest źródłem wiedzy o kulturze, obyczajach i poczuciu humoru japońskiego widza? Chyba nie zrozumiałeś o co mi chodziło. Nie o źródło Twoich tutaj przepychanek.No ja sięgnąłem! Spytałem Iny, która jest autorką tegoż pojęcia. Odpowiedzi nie dostałem :>
Z tego, co piszesz. Jak dla mnie odwołujesz się tylko do gustu, a gusta są różne. I tutaj jedyne co można rzec to - nie podoba Ci się japoński sposób prowadzenia narracji, to nie oglądaj. Ale też nie przekonuj nas, że mamy skreślić japońskie produkcje, bo Tobie się wydają niespójne.Skąd wniosek, że nie wiem?
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
- inatheblue
- Cylon
- Posty: 1013
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37
Rheged, opanuj się. Czepiłeś się tego skrótu myślowego jak pijany płotu. Chodzi o to, że dla europejskiego widza anime może być acquired taste, jak awokado. Dlatego, że mamy inne tło kulturowe. I wsio. Ja te produkcje oglądałam przez pięć lat w trybie krytyka filmowego, znaczy z wyszukiwaniem wszystkiego, co mogłam o danej produkcji wyszukać. W dodatku przy wątpliwościach szklanka jest dla mnie w połowie pełna, toteż dopuszczam możliwość, że mogę mieć dostatecznie wyprany mózg, żeby podobało mi się coś całkowicie obcego dla innego widza.
Wprawia mnie w zakłopotanie mnie mówienie o mandze i anime ex cathedra "gupie bajki gupich Japońców" dokładnie tak samo, jak fantastów wprawia w zakłopotanie "a, to te satanistyczne Pottery". Lafcadio się przynajmniej zna, chociaż mamy inne gusta i inne poczucie humoru.
Bajka to jest krótki utwór wierszowany.
Nie mam pojęcia, co to jest ten cały piesek, ale z dyskusji wnioskuję, że to głównie humor fekalny, więc dziękuję, nie skorzystam.
Tanuki to arcydzieło, jeżeli chodzi o komedię :)
Wprawia mnie w zakłopotanie mnie mówienie o mandze i anime ex cathedra "gupie bajki gupich Japońców" dokładnie tak samo, jak fantastów wprawia w zakłopotanie "a, to te satanistyczne Pottery". Lafcadio się przynajmniej zna, chociaż mamy inne gusta i inne poczucie humoru.
Bajka to jest krótki utwór wierszowany.
Nie mam pojęcia, co to jest ten cały piesek, ale z dyskusji wnioskuję, że to głównie humor fekalny, więc dziękuję, nie skorzystam.
Tanuki to arcydzieło, jeżeli chodzi o komedię :)
- Rheged
- Stalker
- Posty: 1886
- Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35
Wiesz, równie dobrze mógłbym Ci rzec, że też nie zrozumiałaś o co mi (i Lafcadio) chodziło, gdy spytałaś, po co oglądam anime, skoro go nie lubię? To dla mnie też nie jest argument. Dlatego skończmy to wzajemne uzłośliwianie się, że na jakim kto poziomie chce dyskusję prowadzić, że jak coś kogoś śmieszy to jest humorystycznie spójne wewnętrznie i o tej podkładce, bo to nie prowadzi do niczego i polega tylko na wykazaniu tego, że rozmówca jest "gupi". Dołożyłem się do tego tak samo jak inni (bo prawie każdy tutaj użył "argumentu" w podobnym stylu), tylko, że w końcu puściły mi nerwy i walnąłem kilka razy z grubej rury. Jako, że więc nie wykluczam swojej winy, więc pragnąłbym tutaj uzłośliwianie skończyć i skupić się na tym, cośmy tu napisali.Bebe pisze:A odkąd to Ina (no offence) jest źródłem wiedzy o kulturze, obyczajach i poczuciu humoru japońskiego widza? Chyba nie zrozumiałeś o co mi chodziło. Nie o źródło Twoich tutaj przepychanek.No ja sięgnąłem! Spytałem Iny, która jest autorką tegoż pojęcia. Odpowiedzi nie dostałem :>
Podsumowując więc argumenty moje i Ślimaka:
- anime i manga są wewnętrznie niespójne, niewyważone proporcje między dramatyzmem i humorem
- anime i mangę można porównywać do innych tworów popkultury
- humor w anime i mandze jest wykorzystany nieumiejętnie, może doprowadzić do spłaszczenia bohaterów i pokazania tylko jednego toru osobowości (nie jestem pewien, czy to porządnie ująłem, jakby co, to mnie popraw Ślimak)
- produkcje spod znaku anime i manga cechują te same cechy, co w produkacjach nie-anime i nie-manga (np. innych filmów animowanych, czy to z Europy, czy z Ameryki).
I do tychże od pewnego momentu tej dyskusji nikt się nie ustosunkował.
Tak jak powyżej - nie tylko do gustu się odwołuję. A przynajmniej mam nadzieję, że nie tylko.Z tego, co piszesz. Jak dla mnie odwołujesz się tylko do gustu, a gusta są różne.Skąd wniosek, że nie wiem?
I znowu - Bebe - ja tego argumentu nie użyłem. Nie nawoływałem do skreślania japońskiej animacji.Ale też nie przekonuj nas, że mamy skreślić japońskie produkcje, bo Tobie się wydają niespójne.
Skoro wyjaśniłem sytuację, to odmaszeruję i pozostawię pole dla tych, którzy chcą tu dyskutować dalej z podanymi argumentami. Bo mi się argumenty rzeczowe skończyły, co wcześniej zasugerował skrótem "EOT".
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
- kiwaczek
- szuwarowo-bagienny
- Posty: 5629
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54
Bo i do czego się tu ustosunkowywać? Tezy ujęte wyżej odzwierciedlają Twoje poczucie i Twój gust. Bo argumentów szerszych na ten temat nie podałeś.Rheged pisze:Podsumowując więc argumenty moje i Ślimaka:
- anime i manga są wewnętrznie niespójne, niewyważone proporcje między dramatyzmem i humorem
- anime i mangę można porównywać do innych tworów popkultury
- humor w anime i mandze jest wykorzystany nieumiejętnie, może doprowadzić do spłaszczenia bohaterów i pokazania tylko jednego toru osobowości (nie jestem pewien, czy to porządnie ująłem, jakby co, to mnie popraw Ślimak)
- produkcje spod znaku anime i manga cechują te same cechy, co w produkacjach nie-anime i nie-manga (np. innych filmów animowanych, czy to z Europy, czy z Ameryki).
I do tychże od pewnego momentu tej dyskusji nikt się nie ustosunkował.
Piszesz, że anime i manga są niespójne. To ja zapytuję po raz kolejny - które anime i które mangi. Bo na razie dyskutujemy na poziomie - wszyscy filozofowie to pederaści. Wszak jak powszechnie wiadomi, starożytni greccy filozofowie nie stronili od towarzystwa chłopców, a co więcej wykorzystywali seksualnie (podobno za zgodą wykorzystywanego) swoich uczniów. Ale czy to pozwala mi uogólnić zaraz na wszystkich filozofów?
Już to pisałem, ale powtórzę. Mogę dyskutować na poziomie konkretnych tytułów. Mogę wykazać, że "Dragoon Ball" jest wewnętrznie niespójny. Albo, że "Nausica" jest wewnętrznie spójna. Ale dopóki nie obejrzę i nie wyrobię sobie zdania na temat - dajmy na to 80% japońskiej produkcji spod tego gatunku - to nie będę wypowiadał się na poziomie - anime to, manga tamto.
Mnie tam wisi - czy lubisz czy nienawidzisz. Ja się czepiam metodologicznie. Dyskusja na takim poziomie to już jest spór ideologiczny. A od ideologii to ja się wolę trzymać z daleka.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
-
- Psztymulec
- Posty: 996
- Rejestracja: pn, 07 maja 2007 01:43
Waść Rheged plecie bzdury, i to w kiepskim stylu. Ten duży kwantyfikator rani moje oczy, no i ten ekskatedralny ton wypowiedzi... Do takiego stopnia posunięty brak zastanowienia u pretendenta do miana filozofa? Bajdurzenie na temat "wewnętrznego braku spójności" bez wskazania, na jakim właściwie poziomie, ze względu na jakie warunki? Oh my, oh my...
I te "niewyważone proporcje"... Jeśli Waść Rheged jeszcze się nie zorientował, rozmawiamy o dziele kulturowym. Jednoznacznie "niewyważone proporcje" to, podejrzewam, mogą mieć miejsce raczej w chemii. O tym pewnie wie coś Kiwaczek, ja się niestety nie znam. Koledze filozofowi Rhegedowi to ja bym zalecał wnikliwą analizę prac poświęconych niejednoznaczności odbioru dzieła sztuki. Takiego Eco, takiego Ricoeura czy od biedy takiego Ingardena. Kolega Rheged wtedy zrozumie, dlaczego albo nie ma racji, albo nie ma wystarczających zdolności, by swoje racje jasno wyłożyć.
EDIT:
Wciął mi się Kiwaczek, to tylko powiem, że ma chłopak rację, no.
I te "niewyważone proporcje"... Jeśli Waść Rheged jeszcze się nie zorientował, rozmawiamy o dziele kulturowym. Jednoznacznie "niewyważone proporcje" to, podejrzewam, mogą mieć miejsce raczej w chemii. O tym pewnie wie coś Kiwaczek, ja się niestety nie znam. Koledze filozofowi Rhegedowi to ja bym zalecał wnikliwą analizę prac poświęconych niejednoznaczności odbioru dzieła sztuki. Takiego Eco, takiego Ricoeura czy od biedy takiego Ingardena. Kolega Rheged wtedy zrozumie, dlaczego albo nie ma racji, albo nie ma wystarczających zdolności, by swoje racje jasno wyłożyć.
EDIT:
Wciął mi się Kiwaczek, to tylko powiem, że ma chłopak rację, no.
- kiwaczek
- szuwarowo-bagienny
- Posty: 5629
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54
Się dopisał Zielony to ja jeszcze w kwestii metodologicznej. Mnie tam Rheged nie wróg, ale bym nie przesadzał z nazywaniem studenta, czy magistra filozofii filozofem. Po mojemu żeby być filozofem to trzeba troszkę więcej się wykazać niż jedynie skończyć studia w odpowiednim kierunku. :)
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
-
- Psztymulec
- Posty: 996
- Rejestracja: pn, 07 maja 2007 01:43
- Rheged
- Stalker
- Posty: 1886
- Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35
W kwestii formalnej: podziwiam Ciasteczko, że skromność nie pozwala Ci na nazwanie się filozofem ;). Ja jednak za Tatarkiewiczem wspomnę, z czym się zgadzam tak w ogóle, że każdy historyk filozofii musi być filozofem. Tak więc formalnie - jesteś filozofem. Ja się lubuję w ontologii, więc także jak z bicza strzelił filozof ;))). A tak serio, to wykazanie się jedno, a próba definicji siebie jako osoby to drugie. Jeśli filozofia jest próbą aktualizacji myśli, to ja często poprzez filozofię staram się swoje myśli aktualizować. Więc można rzec, że odnajduję się jako filozof. Jeden jest żołnierzem, bo myśli po żołniersku, drugi filozofem, bo myśli po filozoficznemu ;). Ot tyle w kwestii w formalnej.
Kiwaczku: Dragon Ball, Slayers, Daphne, Czarodziejka z książyca ;P - tymi serialami jestem w stanie podeprzeć swoją tezę. Studiem Ghibli już nie (co wspomniałem wcześniej - znalazłem wyjątek od tego, co żem sam wykazywał, więc o tonie ekskatedralnym mowy być nie może), Ghost in the Shell też niekoniecznie, chociaż tam można znaleźć inne błędy. Poza tym Laf jeszcze wskazywał Appleseeda na poparcie swoich tez odnośnie mangi i anime. Dodam jeszcze, że w Full metal alchemist i Hellsingu znajduję poparcie dla tez Ślimaka.
Aha - Ciasteczko odnośnie tych proporcji. Nie tylko w chemii, w sztuce także. Gdyby nie mieszanie proporcji nastrojów przecież by jakieś dzieło zaliczane do sztuki nie powstało :)
No to macie tytuły, w tej sytuacji ja się zapytuję - czy mogę wreszcie skończyć wypowiadać się? Jeśli tak, dziękuję, jeśli nie, bo na przykład za mało anime oglądałem - ok, trudno. Wykażcie mi błędy w myśleniu i po krzyku. Za anime umierał nie będę :)
Kiwaczku: Dragon Ball, Slayers, Daphne, Czarodziejka z książyca ;P - tymi serialami jestem w stanie podeprzeć swoją tezę. Studiem Ghibli już nie (co wspomniałem wcześniej - znalazłem wyjątek od tego, co żem sam wykazywał, więc o tonie ekskatedralnym mowy być nie może), Ghost in the Shell też niekoniecznie, chociaż tam można znaleźć inne błędy. Poza tym Laf jeszcze wskazywał Appleseeda na poparcie swoich tez odnośnie mangi i anime. Dodam jeszcze, że w Full metal alchemist i Hellsingu znajduję poparcie dla tez Ślimaka.
Aha - Ciasteczko odnośnie tych proporcji. Nie tylko w chemii, w sztuce także. Gdyby nie mieszanie proporcji nastrojów przecież by jakieś dzieło zaliczane do sztuki nie powstało :)
No to macie tytuły, w tej sytuacji ja się zapytuję - czy mogę wreszcie skończyć wypowiadać się? Jeśli tak, dziękuję, jeśli nie, bo na przykład za mało anime oglądałem - ok, trudno. Wykażcie mi błędy w myśleniu i po krzyku. Za anime umierał nie będę :)
Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
Pipe of the rising sun, Sympathy for the pipe
Pipe of the storm, Born to be pipe
- kiwaczek
- szuwarowo-bagienny
- Posty: 5629
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54
No i zaczynamy na jakiś wspólny grunt wchodzić. Możesz zatem stwierdzić, że Twoim zdaniem, kompozycja i te inne w wymienionych przez Ciebie tytułach leży ponieważ.... (tu należy podeprzeć się przykładami).
A nie od razu generalizować. Jak byłem młody tez lubiłem ten sport. I już mi przeszło. Mam nadzieję, że Tobie przejdzie. Tyle w kwestii technicznej.
A nie od razu generalizować. Jak byłem młody tez lubiłem ten sport. I już mi przeszło. Mam nadzieję, że Tobie przejdzie. Tyle w kwestii technicznej.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
-
- Psztymulec
- Posty: 996
- Rejestracja: pn, 07 maja 2007 01:43
Jaka znów skromność? :)) Zwykły rozsądek. Nie wiem, gdzie Tatarkiewicz wspominał o tym, o czym wspominasz, niemniej jestem pewien, że miał na myśli tych dobrych historyków, do których nie należę.Rheged pisze:W kwestii formalnej: podziwiam Ciasteczko, że skromność nie pozwala Ci na nazwanie się filozofem ;). Ja jednak za Tatarkiewiczem wspomnę, z czym się zgadzam tak w ogóle, że każdy historyk filozofii musi być filozofem. Tak więc formalnie - jesteś filozofem.
Oczywiście, również w sztuce występują proporcje, tyle że można mówić o nich "jednoznacznie" jedynie w kontekście. Jeżeli ałtor zamierzał napisać tekst zabawny, ale czytelnik podczas lektury ani razu się nie uśmiechnął, to tak, w kontekście zamierzeń ałtora proporcje są mocno zaburzone :)) Jeżeli zaś taka a nie inna budowa utworu zaliczanego do mangi czy anime wynika niejako z założeń, to nic tam nie jest zaburzone, przynajmniej dopóki efekt ostateczny jest zgodny z założeniami.Aha - Ciasteczko odnośnie tych proporcji. Nie tylko w chemii, w sztuce także. Gdyby nie mieszanie proporcji nastrojów przecież by jakieś dzieło zaliczane do sztuki nie powstało :)
Dzieło sztuki nie jest dziełem sztuki ze względu na charakterystyczne dla niego proporcje, ale dlatego, że podoba się raczej większej części ludzi niż mniejszej (EDIT) tworzących środowisko opiniotwórcze (/EDIT). Oczywiście można mówić o wyjątkowości pewnych jego elementów, które to dzieło wyróżniają na tle pozostałych (tym zajmuje się krytyk), tym niemniej wartość dzieła nigdy nie wynika z prostej sumy jakości tychże elementów. Stad też, o czym na tym forum wielokrotnie wspominano, recenzja nie różni się od opinii trafnością oceny wartości danego dzieła, ale rzetelnością oceny jego elementów składowych.
I właśnie dlatego argument, że "anime i manga są wewnętrznie niespójne, [zawierają] niewyważone proporcje między dramatyzmem i humorem" jest pozbawiony sensu. W kontekście Twoich oczekiwań - może i tak, ale jeśli chodzi o Ciebie, to, że się tak wyrażę, "nobody gives a shit". Nie lubisz - nie oglądaj.
Do reszty argumentów nie będę się odnosić, bo mam wrażenie, że są komunałami.
- Lafcadio
- Nexus 6
- Posty: 3193
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57
Rany, kilka dni, a prawie jak pod kroplówką. Na nic poza onelinerami nie było mnie stać. Ale w końcu trzeba odpowiedzieć, więc trochę skróciłem zamiast się silić ;) Tak więc: zaległa odpowiedź...
Zresztą zauważam, że Japonia po prostu zrobiła kilka dobrych filmów i się za nimi ciągnie ta euforystyczna opinia ;)
Zresztą bardziej zmierzałem do tego, że w anime wyraźna jest tendencja do infantylizmu, niespójności itp. Wynika to zresztą z obserwacji tego co obejrzałem. Chyba mogłem to zapisać jaśniej ;)
Ale swoją drogą po tekście:
Ale taka myśl mnie naszła. Ilekroć sobie przypominam filmy Ghibli to argument "są pomyślane w celu rozładowania napięcia." wydaje mi się nie trafny. Pozwolę sobie zaargumentować. W filmach gdzie napięcie jest najbardziej widoczne (tak jak to odbieram), czyli Nausicaa i Laputa (blisko finału) humoru nie ma wcale, bo jest tylko napięcie ;)
- zmieniłbym "są" na "mają tendecję do"
- spłaszczenie bohaterów dotyczyła prezentowania wad jako elementów humorystycznych
Chciałbyś ale nie możesz, czy też to zaproszenie do wyłożenia swoich tez?Novina pisze:Chciałbym się na ten temat z tobą pospierać... naprawdę, chciałbym ;>Lafcadio pisze: Taki pusty intelektualizm, poza przeżyciem, doświadczeniem i ludzką emocją.
Ha! Sęk w tym, że to nie jest niewykonalne, jeśli tylko się to odpowiednio rozegra. Problem zdaje się leży w czymś co w pewien sposób już zasugerowałeś. Kino jest albo kasowe (popularne), albo niskobudżetowe (co znowuż blokuje możliwości filmów gatunkowych). Podział sztywny, ale głupi.Novina pisze:Docelowa publiczność napędzająca listy hitów raczej nie wytrzymałaby pytań o naturę człowieczeństwa, czy dywagacji nad zmianami psychologicznymi wprowadzenia androidów do masowej produkcji.
Wymieniłbym seriale s-f, ale jak sobie przypominam te bardziej godne zainteresowania to zauważam, że w najlepszym przypadku odkurzają paniczny strach przed komputerami.Novina pisze:Pewnie jeszcze długo nie będzie zadowalającej pod względem dostępności alternatywy dla Japońskiego SF (poza książką oczywiście ;]).
Zresztą zauważam, że Japonia po prostu zrobiła kilka dobrych filmów i się za nimi ciągnie ta euforystyczna opinia ;)
Pewnie z tego samego powodu, dla którego oglądam amerykańskie filmy z nadzieją na kolejne Diuny Lyncha, Blade Runnery itp. mimo, że czasem dostaje "Aeon Fluksy" ;) Albo z powodu, dla którego sięgnę czasem po pseudośredniowieczną fantasy mimo, że rzygam nią częściej niż momentami. Sięgam też po anime i mangi także dlatego, że są dzieła, które zrobiły na mnie wrażenia i szukam takich dalej ;)Bebe pisze:Chłopaki, skoro anime są prymitywne, niespójne i infantylne, to po co się męczycie i je oglądacie? :D
Zresztą bardziej zmierzałem do tego, że w anime wyraźna jest tendencja do infantylizmu, niespójności itp. Wynika to zresztą z obserwacji tego co obejrzałem. Chyba mogłem to zapisać jaśniej ;)
Ale swoją drogą po tekście:
To i tak miałem ochotę się zapytać: to po co ja się tyle nagadałem? Ale widać gdzieś nie zadbałem o komunikatywność przekazu ;)Bebe pisze:Czytam Wasza dyskusję i widzę, że nie prowadzi ona do niczego. Lafcadio ma inne poczucie humoru i nie bawią go żarty w filmach studia Ghibli, które są pomyślane w celu rozładowania napięcia.
Ale taka myśl mnie naszła. Ilekroć sobie przypominam filmy Ghibli to argument "są pomyślane w celu rozładowania napięcia." wydaje mi się nie trafny. Pozwolę sobie zaargumentować. W filmach gdzie napięcie jest najbardziej widoczne (tak jak to odbieram), czyli Nausicaa i Laputa (blisko finału) humoru nie ma wcale, bo jest tylko napięcie ;)
Przede wszystkim:Rheged pisze:- anime i manga są wewnętrznie niespójne, niewyważone proporcje między dramatyzmem i humorem
- humor w anime i mandze jest wykorzystany nieumiejętnie, może doprowadzić do spłaszczenia bohaterów i pokazania tylko jednego toru osobowości (nie jestem pewien, czy to porządnie ująłem, jakby co, to mnie popraw Ślimak)
- zmieniłbym "są" na "mają tendecję do"
- spłaszczenie bohaterów dotyczyła prezentowania wad jako elementów humorystycznych
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.
- Novina
- Mamun
- Posty: 142
- Rejestracja: ndz, 20 sty 2008 06:35
Domykając temat:
Pozdrawiam
Novina
Chciałbym, ale nie mogę, bo niestety trafiających do mnie, głębokich i wartych zapamiętania przesłań jest jak na lekarstwo. Dodam, że nie jest to zresztą cecha tylko tej odnogi kultury popularnej. W Anime SF często jest to spowodowane brakiem świeżego podejścia do tematu. Widać taki kanon gatunku - musi mi wystarczyć ;)Lafcadio pisze:Chciałbyś ale nie możesz, czy też to zaproszenie do wyłożenia swoich tez?Novina pisze:Chciałbym się na ten temat z tobą pospierać... naprawdę, chciałbym ;>Lafcadio pisze: Taki pusty intelektualizm, poza przeżyciem, doświadczeniem i ludzką emocją.
Pozdrawiam
Novina
The difference between fiction and reality? Fiction has to make sense.
Tom Clancy
Tom Clancy
- Mort00s
- Fargi
- Posty: 355
- Rejestracja: czw, 04 paź 2007 21:39
Ja jeszcze króciutko...
A to ciekawe, u mnie w domu mówią "chińskie pierdoły" albo jeszcze inaczej. I szlag mnie trafia, gdy słyszę słowo "chińskie"."gupie bajki gupich Japońców"
Nie, nie, nie. Humor w mandze & anime to właśnie ich urok. Trzeba na to spojrzeć z odpowiedniej strony. Inna sprawa, że Ciebie śmieszy Piesek Leszek, a to już zupełnie inny rodzaj humoru. I nie rozumiem, dlaczego oglądasz coś, czego w sumie nie lubisz. Pewnie nie zrozumiem...- humor w anime i mandze jest wykorzystany nieumiejętnie, może doprowadzić do spłaszczenia bohaterów i pokazania tylko jednego toru osobowości (nie jestem pewien, czy to porządnie ująłem, jakby co, to mnie popraw Ślimak)
"Gdy walczysz z potworami, uważaj by nie stać się jednym z nich.
Gdy patrzysz w otchłań, ona również patrzy i w Ciebie."
Friedrich Nietzsche
Gdy patrzysz w otchłań, ona również patrzy i w Ciebie."
Friedrich Nietzsche