Polecac? Odradzac? Sama nie wiem

o filmie, co nietrudno odgadnąć

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Zanthia
Alchemik
Posty: 1702
Rejestracja: czw, 11 sie 2005 20:11
Płeć: Kobieta

Post autor: Zanthia »

Eternal Sunshine of the Spotless Mind też reklamowali jako komedię. Najwyraźniej komedia to taka dustbin category: wrzuca się tam wszystko, co nie pasuje nigdzie indziej z nadzieją, że nikt nie złoży reklamacji.
It's me - the man your man could smell like.

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Radioaktywny pisze: (vide "Chłopaki nie płaczą", reklamowani jako komedia kryminalna. Kryminalna? Zdecydowanie! Komedia? Nigdy w życiu!).
Piszesz o polskim badziewiu, czy o filmie ze świetną Hillary Swank?
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Radioaktywny
Niegrzeszny Mag
Posty: 1706
Rejestracja: pn, 16 lip 2007 22:51

Post autor: Radioaktywny »

Filmu ze Swank nawet nie znam. A "Chłopaki nie płaczą" (ten polski) jako komedia był rzeczywiście badziewiem - choć jako film kryminalny nawet sobie jakoś poradził.
There are three types of people - those who can count and those who can't.
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!

Awatar użytkownika
Q
Strategos
Posty: 5191
Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01

Post autor: Q »

Oglądałem niedawno "Spider-mana 3" w TV (po ostrożnych recenzjach nie wybrałem się do kina). Od strony technicznej i emocjonalnej (acz była to prostacka hollywoodzka gra na emocjach) wciągnęło mnie to widowisko - kolorowe obrazki, dynamiczne sceny, w/w proste emocje, oczywiste rozwiązania (przy czym jednak było to "wciągnięcie" b. krótkotrwałe, jakiekolwiek szczegóły fabuły przypomnieć sobie jestem w stanie tylko z dużym wysiłkiem), a jednocześnie wewnątrz pozostała we mnie cząstka cynizmu. Z jednej strony oglądałem toto jak zahipnotyzowany, z drugiej - gdzieś tam w głębi - kpiłem sobie z ogranych rozwiązań i bawiłem się skutecznym przewidywaniem dalszych skrętów fabuły (nie zostałem zaskoczony ani razu).

Sam nie wiem jakim cudem ta brednia mnie wciągnęła... Może to efekt mojej młodzieńczej słabości do bohatera tytułowego? A może to przebijający gdzieś w tle talent - cholernie nierównego zresztą - Raimiego (niektórzy uznają jego "Spider-mana 2" za film lepszy nawet od "Batmanów" Nolana)?
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas

Awatar użytkownika
Radioaktywny
Niegrzeszny Mag
Posty: 1706
Rejestracja: pn, 16 lip 2007 22:51

Post autor: Radioaktywny »

Nie wiem, czy jest sens pisać tę recenzję, bo ci, co nie znoszą tej serii, będą i tak tego filmu unikać, a ci, co ją kochają, pewnie dawno już na tym byli, ale...będzie o Księżycu w nowiu, czyli Zmierzchu ciągu dalszym.
Nie czytałem żadnej z książek pani Meyer (i nie zamierzam, czasu mi szkoda), na pierwszym filmie nie byłem. Na "Księżyc..." poszedłem z dwóch powodów: żeby dowiedzieć się, czym się ludzie tak zachwycają oraz dla wilkołaków. Spodziewałem się, że na seansie albo będę się koszmarnie nudzić, zmulony nudnym romansem albo będę zrywać boki ze śmiechu z powodu tandetnych rozwiązań fabularnych. Tymczasem o dziwo, nawet mi się podobało. Konkretniej wyglądało to w ten sposób: początek był niesamowicie nudny. Potem (gdy Edward zniknął z ekranu, zastąpiony przez Jacoba/Jake'a) zrobiło się ciekawie i film mnie wciągnął. Gdy Edwarda znów zaczęło być dużo, nastąpiła ponownie tendencja spadkowa, lecz ród Voltarich wyciągnął pogrążający się film za uszy i od tego momentu było nieźle (nie tak fajnie jak w środku, ale całkiem znośnie). A potem nastąpiło urwanie akcji...i kurczę, głupio przyznać, ale aż się biję z myślami, czy może nie zaryzykować pójścia na film trzeci.
Żeby nie było, film ma wady i to niemało. Po pierwsze główni bohaterowie. Spośród całej hordy postaci to właśnie Bella i Edward prezentują się najgorzej. Aktorka grająca Bellę gra za sztywno, nie umie wykrzesać z siebie emocji, głos ma beznamiętny i ogółnie jest nijaka. Ale ją da się jeszcze przetrawić. Za to Edward... O matko... Nie dość, że jest niewiarygodnie brzydki i każde jego pojawienie się na ekranie gwałciło mój zmysł estetyczny (a świadomość, że ten aktor jest bożyszczem nastolatek każe mi snuć czarne myśli o gustach współczesnej młodzieży), to prawie każda scena ukazująca, jakim to on jest bohaterem tragicznym, była tak tandetna, że nie mogłem powstrzymać śmiechu. Po drugie sporo było właśnie scen niezamierzenie komicznych. Niby to nie wada, bo takie wesołe momenty uprzyjemniały seans, ale chyba twórcom filmu nie do końca o to chodziło. Tu muszę koniecznie wspomnieć o świeceniu wampirów. W książkach pani Meyer wampiry nie umierają od światła słonecznego, ale od niego świecą. No i świecący Edward wygląda w filmie wyjątkowo durnie - bo nie świeci cały, tylko pojawiają mu się na skórze świecące ciapki. Mówiąc krótko, Edward wygląda jakby miał świetlisty trądzik - no błagam, i jak tu się nie śmiać?^^ Po trzecie - nagie męskie torsy (aaargh...). A trochę tego tu jest, głównie w wykonaniu Jacoba i jego indiańskich kolegów, ale też raz w wykonaniu Edwarda (chyba jedyna scena, gdy musiałem zamknąć oczy, bo zrobiło mi się niedobrze). Po czwarte muzyka. Nie, nie jest drażniąca czy coś. Jest po prostu nijaka, a po serii o wampirach oczekuję ciekawej muzyki.
A zalety? Po pierwsze wątek wilkołaków - przyznaję, że mnie zaciekawił i gdyby pani Meyer napisała zamiast o wampirach sagę o wilkołakach, byłbym może nawet gotów po nią sięgnąć. Ale cóż, niestety... Po drugie - same wilkołaki. Wyglądają cudnie, przepięknie i żal tylko, że tak mało było scen z ich udziałem. Po trzecie - prawie wszystkie inne postaci prócz Belli i Edwarda. Budzą sympatię albo zainteresowanie, a na szczegółną uwagę zasługuje główny Volturi, sprawiający wrażenie radosnego szaleńca. Po czwarte - choć kluczową rolę gra tu tróójkąt miłósny Belli, Edwarda i Jacoba, wątek Belli i Jacoba nie irytuje, jest nawet ciekawy. A właśnie najbardziej bałem się tandetnego romansidła (choć to się objawia zawsze, gdy objawia się Edward).
Podsumowując - żadne arcydzieło. w sumie zwykłe oglądajło. Ale było lepiej niż się obawiałem. A gdyby usunąć z filmu Edwarda, na pewno byłby jeszcze lepszy;-) (ten film, znaczy) Ech, marzenia...
There are three types of people - those who can count and those who can't.
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!

Awatar użytkownika
Korowiow
Ośmioł
Posty: 657
Rejestracja: wt, 25 paź 2005 13:59

Post autor: Korowiow »

Radioaktywny pisze: A "Chłopaki nie płaczą" (ten polski) jako komedia był rzeczywiście badziewiem - choć jako film kryminalny nawet sobie jakoś poradził.
I tak to najlepszy film Lubaszenki
Zjednoczony blok wszelkiego wstecznictwa

Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

Radioaktywny pisze:o Księżycu w nowiu
Podobnie jak przedpiśca ani tego czytałem ani oglądałem pierwszą część i ogólnie - zgadzam się. Było całkiem znośne. Zmierzch to odwrotność Czystej Krwi - wszyscy są bardzo mili, szczytem erotyki są całusy, szczytem przemocy są grzeczne gonitwy i pojedynki. Ładnie to wygląda i poza mdłym głównym romansem jest nawet sympatyczne.

e: seks i narkotyki tu nie istnieją. Symbolem szaleństwa i ryzyka jest jazda na motorze bez kasku.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

Awatar użytkownika
Lafcadio
Nexus 6
Posty: 3193
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57

Post autor: Lafcadio »

Albiorix pisze:szczytem przemocy są grzeczne gonitwy i pojedynki.
No nie wiem, scena łamania nogi w "Zmierzchu" była bardziej sugestywna niż sceny przemocy w wielu filmach, gdzie krew się leje regularnie.
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

A trochę tego tu jest, głównie w wykonaniu Jacoba i jego indiańskich kolegów, ale też raz w wykonaniu Edwarda (chyba jedyna scena, gdy musiałem zamknąć oczy, bo zrobiło mi się niedobrze).
Radio, ty masz chyba jakieś uprzedzenia do mężczyzn... :P
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Cordeliane
Wynalazca KNS
Posty: 2632
Rejestracja: ndz, 16 sie 2009 19:23

Post autor: Cordeliane »

Jakich mężczyzn? Edward jest metroseksualny ;)
Tej części filmu póki co nie widziałam, ale ja się Radyjku nie dziwię...
Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until they speak.

Awatar użytkownika
Hitokiri
Nexus 6
Posty: 3318
Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
Płeć: Kobieta

Post autor: Hitokiri »

2012
Mam mieszane uczucia co do tego filmu. Podobała mi się gra aktorska, podobały mi się efekty, ale w tym filmie IMO nie było żadnej konkretnej fabuły. Początek nudny jak flaki z olejem - ot, pierw rok 2009, 2010, 2011, aż w końcu mamy Armagedon. Sceny katastroficzne jak dla mnie dobrze zrobione i to chyba jedyne co sprawiło, że wysiedziałam do końca. I im dłużej oglądałam ten film, tym bardziej się zastanawiałam: a co jeśli Majowie naprawdę mieli racje? Jeśli naprawdę w 2012 będzie koniec świata? Jeśli mieli racje, to wszyscy umrzemy tak jak pokazali to na filmie i przyjemne to na pewno nie będzie. No i pewny jest też fakt, że do swoich urodzin nie dożyję (zakładając, że Majowie mieli racje). Takie myśli mnie trzymały jeszcze długo po tym jak wyszłam z kina.
No i (SPOILER:) W momencie kiedy szczęśliwy posiadacz biletu na "arkę Noego" czyli Jurij odszedł wraz z Chińczykami, nie przejmując się tymi, którzy pomogli mu dolecieć na miejsce pomyślałam: "skurwysyny to nawet koniec świata przeżyją."
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"

Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!

Awatar użytkownika
maniak82
Sepulka
Posty: 88
Rejestracja: śr, 28 paź 2009 15:02

Post autor: maniak82 »

Radioaktywny pisze: Za to Edward... O matko... Nie dość, że jest niewiarygodnie brzydki i każde jego pojawienie się na ekranie gwałciło mój zmysł estetyczny
W wielu momentach, gdy Edward pojawiał się na ekranie, miałem wrażenie, że zaraz z nosa zacznie zwisań mu gil, zakrztusi się własnym językiem albo potknie się na prostej drodze. W pozostałych momentach wyglądał mi na oblecha co łap nie myje i sika do zlewu. Narzeczona ma takie samo wrażenie, więc ja się pytam -na jakiej promocji im go wcisnęli?
Nie lubię tak wieszać psów na ludziach, ale trzeba przyznać, że w tej roli wyjątkowo się nie sprawdził.

Również uważam, że, poza wątkami Edwardowymi, film jest do obejrzenia. W przeciwieństwie do pierwszej części - tutaj coś się dzieję. I to dzieje się dość ciekawie.

P.s. A propos momentów śmiesznych niezamierzenie - literalnie musiałem zatkać usta dłonią, żeby nie prychnąć na cały głos, kiedy, w wizji Alice, Edward i Bella biegną przez las. Ona przecież rusza tymi pęcinami górnymi, jakby parodiowała bieg przełajowy.
Napisz mi "sKoNd KlIkAsH i TsHy WyŚleSh mEe SwOjOm FoTkEł" a powiem ci kim jesteś :)

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

maniak82 pisze: W pozostałych momentach wyglądał mi na oblecha co łap nie myje i sika do zlewu.
Z plotek wynika, że w trakcie kręcenia "New Moon" kolega Patison się nie mył. Co było odczuwalne. Zaraz poszukam źródełka.
Edit: źródełko
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Millenium Falcon
Saperka
Posty: 6212
Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27

Post autor: Millenium Falcon »

Ghihi. Zaraz się okaże, że będę musiała wydzielić wątek zmierzchowy. ;>
"New Moon" nie widziałam, książek nie czytałam, obejrzałam "Zmierzch" z ciekawości o co biega. Wnioski: biega o to, że główny blady niunio używa dokładnie tego samego odcienia błyszczyku co ja, a główna mniej blada niunia w każdej jednej scenie (a już zwłaszcza tych łomantycznych) wygląda, jakby miała się, za przeproszeniem, zaraz porzygać z miłości. Wobec takich cudów fabuła również blednie.
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper

Awatar użytkownika
Bakalarz
Stalker
Posty: 1859
Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08

Post autor: Bakalarz »

nosiwoda pisze:Z plotek wynika, że w trakcie kręcenia "New Moon" kolega Patison się nie mył.
Ponoć w czasie kręcenia pierwszej części też nie :)
MSPANC
Sasasasasa...

ODPOWIEDZ