Ci, którzy nie widzieli, też mają odpowiadać? Bo ja nie widziałam. "Kręgu", zresztą, również. W ogóle niewiele japońskich filmów fabularnych widziałam, a jak już jakieś oglądam, to raczej samurajskie, np. ostatnio (parę lat temu, znaczy się :-P) widziałam "Ame Agaru".Twinflames pisze:Już wcześniej się pytałam, ale nie było odpowiedzi:
czy ktoś widzial Tampopo?
"Elysium" nie jest anime, bo jest animacją produkcji koreańskiej. Też nie widziałam.
GitSa i "Akirę" oglądałam dawno, u progu mojego zainteresowania japońską animacją, bo mi polecono. Oba zrobiły na mnie wielkie wrażenie (GitS obejrzał nawet mój brat, który anime się nie interesuje), ale to nie moje klimaty. Mimo wszystko muszę je sobie przypomnieć.
W nawiązaniu do "Akiry", niejako, czuję się w obowiązku (:-P) polecić trzy filmy, składające się na cykl "Memories": "Magnetic Rose", "Stink Bomb" i "Cannon Fodder". Pierwszy jest historią kosmicznych zbieraczy odpadów, którzy odnajdują międzygwiezdny Latający Holender i z nim... walczą, powiedzmy. Drugi mówi o ciapowatym pracowniku jakichś laboratoriów, który przez głupi zbieg okoliczności i własny kretynizm sieje zarazą. Trzeci jest dniem z życia zwykłej rodziny w mieście prowadzącym wojnę. Tak, jak dwa pierwsze graficznie szczególnie się nie wyróżniają, tak trzecie jest zupełnie inne. Ale, przez to również, wręcz fascynujące.