Intruz.

o filmie, co nietrudno odgadnąć

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Intruz.

Post autor: neularger »

jaynova pisze:
Kruger pisze:Co prawda filmu nie widziałem (tylko trailer), ale czy jesteś pewny, że gdzieś tam w czołówce znalazły się słowa: to jest film dla fanów książki S. Meyer?
99 % moich znajomych, którzy nie są zmierzchofanami, nie polubiło filmu.
Hm... Czy grupa Twoich znajomych jest na tyle szeroka i różnorodna, że może służyć za próbkę o jakichkolwiek walorach statystycznych dla targetu? :D
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
Cordeliane
Wynalazca KNS
Posty: 2630
Rejestracja: ndz, 16 sie 2009 19:23

Re: Intruz.

Post autor: Cordeliane »

Widać musi być tych znajomych wielokrotność 100. Bo inaczej trzeba byłoby ciąć ;)
Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until they speak.

Awatar użytkownika
jaynova
Niegrzeszny Mag
Posty: 1718
Rejestracja: pt, 10 lut 2012 17:42
Płeć: Mężczyzna

Re: Intruz.

Post autor: jaynova »

Jeeeeeeeezu, tu jest jak w koloseum, lwy na chrześcijan :)
Może podsumuję, co chciałem powiedzieć, tak żeby wszystko było całkowicie jasne.

1. Mnie film Intruz się podobał - choć książka lepsza.

2.Moim znajomym, których mam całkiem sporo, czytających i nieczytających, ale oglądających filmy, podobał się średnio, przy czym dużo bardziej tym,którzy książkę czytali.

3.Głównym targetem filmów na podstawie książek Meyer, nie tylko Intruza, są fani jej książek, którym zazwyczaj podobają się te filmy bardziej, niż tym, którzy książek nie czytali. Miliony sprzedanych książek dały wytwórni podstawę do sfinansowania filmów, w oczekiwaniu na to, że ci którzy kupili i przeczytali książki, polubili je, pójdą do kina - w przypadku serii Zmierzch całkiem słusznie. Intruz się zwrócił z pewnym naddatkiem.

4. Bardzo rzadko zdarza się, że przy ekranizacji na ekranie ląduje cała zawartość książki, z przyczyn obiektywnych. Oczywiście jeżeli film jest dobrze nakręcony, powinien bronić się sam - vide Władca Pierścieni. Którego jednak fani Tolkiena i tak przyjęli cieplej niż niefani, choćby z uwagi na świat przedstawiony i superbogatą mitologię, bestiariusz itd. CI KTÓRZY NIE CZYTALI KSIĄŻKI JAK NAJBARDZIEJ MAJĄ PRAWO CZEGOŚ NIE WIEDZIEĆ LUB NIE ROZUMIEĆ - ale ciężko mieć o to pretensje do reżysera patrz pkt 4 zdanie 1.

Over nad out.
"Wśrod szczęku oręża cichną prawa.". - Cyceron.

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Re: Intruz.

Post autor: Młodzik »

W twoim rozumowaniu jest jeden zasadniczy błąd, który sprawia, że cała ta obrona dziur logicznych jest bezpodstawna, mianowicie - targetem ekranizacji nie są fani książki. Czy to w przypadku HP, czy właśnie Zmierzchu sprzedaż książek przed wyjściem filmu była tak na oko ponad dziesięciokrotnie mniejsza niż po. Taki filmowiec myśli więc prawdopodobnie tak: istnieje niemała grupa ludzi, którym dana historia się podoba, można więc założyć, że ponad połowa z nich pójdzie na ekranizację. Ale na pewno istnieje też masa ludzi, którzy z różnych względów książki nie czytali (nie lubią, nie słyszeli, etc) a również pasują do targetu. Stąd te grube miliony na produkcję i marketing i stąd właśnie taki gwałtowny wzrost sprzedaży książek po ekranizacji.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Intruz.

Post autor: Małgorzata »

Cordeliane pisze:Widać musi być tych znajomych wielokrotność 100. Bo inaczej trzeba byłoby ciąć ;)
1500 na populację naszego kraju - to grupa reprezentatywna. Dla węższych targetów wystarczy do 100-200 osób, żeby wyprowadzać machinacje statystyczne. :P

Ale to nie usprawiedliwia dziur fabularnych i niedoróbek logicznych, czy to w utworze literackim, czy filmowym. Przypomnę też, że adaptacja dzieła literackiego na ekran nie musi trzymać się niewolniczo oryginału - wybór i wizja reżysera się liczą. Ekranizacja nie jest i nigdy nie była li tylko mniej lub bardziej wiernym przekalkowaniem utworu literackiego na utwór filmowy, lecz interpretacją, więc to oczywiste, co napisałeś, Jaynovo, w pkt.4.
Założenie, że film jest fabularnie uboższy czy gorszy niż dzieło literackie-podstawa ekranizacji, to znowu fałszywe założenie, zatem. Nie ma bestiariusza? Nie ma szczegółowej mitologii? Można to pokazać, zasygnalizować, zrobić odniesienie, czytelne dla znawców przedmiotu, lecz nie przeszkadzające tym, którzy dzieła bazowego nie znają.

Jednakowoż, interpretacja, jak i utwór (czy to filmowy, czy literacki) muszą mieć wewnętrzną spójność - logikę.
CI KTÓRZY NIE CZYTALI KSIĄŻKI JAK NAJBARDZIEJ MAJĄ PRAWO CZEGOŚ NIE WIEDZIEĆ LUB NIE ROZUMIEĆ - ale ciężko mieć o to pretensje do reżysera patrz pkt 4 zdanie 1.
Owszem, mogą nie odczytać tropu, aluzji, nawiązania, które pogłębi ich odbiór. Ale dziury fabularne, to zwykłe brakoróbstwo i za to można mieć jak najbardziej pretensje do twórców ekranizacji - za brak spójności wewnętrznej dzieła.

Dym w oczy, Jaynovo. :P
So many wankers - so little time...

ODPOWIEDZ