Mniej znane seriale SF.

czyli osobno o serialach TV, koniecznie rozdzielnie i przeciwpołożnie

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Q
Nexus 6
Posty: 3239
Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01

Mniej znane seriale SF.

Post autor: Q »

Zacznę od dwu, relatywnie nowych.

"Devs" Alexa Garlanda. Z jednej strony b. ładna, także wizualnie, klasyczna narracja i prawdziwe, wiarygodnie dyskutowane, zagadnienia naukowe (zakres: interpretacje fizyki kwantowej i kwestia symulacja/modelowanie a rzeczywistość) oraz ich filozoficzne implikacje (jakże chciałbym widzieć coś takiego regularnie w "ST"/"ORV"), z drugiej - zakończenie nieco dziwne - co stanowi, niestety, tradycję od czasu "Odysei...", a i po drodze sporo eskapizmu antyproblemowego, nawet jeśli awantury (a trup ściele się dość gęsto) mało awanturniczo pokazane. Niemniej polecam - gdyby kto miał wątpliwości ;) .
https://www.youtube.com/watch?v=t8klax373ds

"Project Blue Book" (teoretycznie na motywach rzeczywistych zdarzeń) - inteligentnie wstrzelili się w obecny kontekst (słynne nagrania pilotów z Nimitza i Roosevelta), rozpoczynając od fabularyzacji sprawy Gormana (jednej z trzech, które miały spowodować, że USAF zaczął badać doniesienia o UFO), gdzie też pilot o spotkaniu z czymś nieznanym, a szybkim, meldował. Potem jest różnie - melodramatyzują, przejaskrawiają (nawet przyjmując pozaziemską interpretację pewnych relacji, aż tak barwnie - z tego, co wiadomo - nie było), idą na straszne skróty (Hynek - od lat '40 - pracował przy trzech kolejnych programach badań nad UFO, dwa pierwsze zwały się Sign i Grudge, dopiero trzeci - Blue Book, a jego droga od sceptyka do wyznawcy trwała 6 lat; o szarych ufokach stało się głośno dopiero w latach '60, w związku z Hillami, zaś o Roswell - na skalę większą niż lokalna - na przełomie lat '70 i '80 za sprawą Stantona Friedmana i Berlitza z Moorem), dorzucili wątki sensacyjno-szpiegowskie (podczas gdy Hynek z Ruppeltem - w serialu nosi nazwisko Quinn - działali raczej zabiurkowo - ani Szaraków nie ganiali, ani MIB-y im tropów nie podsuwały, ani spodki im nad łbami nie latały, ani KGB ich nie łapało), ale jako produkcja SF rzecz trzyma pewien poziom (nazwisko Zemeckis w ekipie daje gwarancję niejakiej solidności) i wypada całkiem przyjemnie.
Nawiasem: nie jest to pierwsza ekranizacja akt Projektu Blue Book:
https://en.wikipedia.org/wiki/Project_U.F.O.
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas


ODPOWIEDZ