Zauważ, że jest sporo Mongołów, Arabów etc. Mimo wszystko myślę, że europocentryzm w zakresie w jakim tu występuje jest mimo wszystko uzasadniony historią wojskowości :) Oczywiście można by podyskutować o dawnej wojskowości japońskiej, chińskiej, czy hinduskiej jak najbardziej :) Zatanwiałem się w antyku nad miejscem w pierwszej piątce dla Ze-Huan-Ti i Sy-Ma -Jena. Ale nie zmieścili się właśnie dlatego, że ograniczyłem sobie na razie do "top 5". Co do Chińczyków to w przypadku teoretyków wojny, gdy już dojdziemy do takowych podysktujemy jak sądzę o Sun Tzu, twórcy uniwersalnego traktatu. Dziś jest to podręcznik nie tyle taktyki pola bitwy czy koncepcji strategicznych co uniwersalny, filozoficzny klucz do sukcesu "wodzostwa" w każdej dziedzinie typu : giełda, marketing etc.:)Alfi pisze:No właśnie. Nasz ranking z konieczności jest skażony europocentryzmem. .kiwaczek pisze:O! Spoza kregu kulturowego to mozna wiecej.
Szalony Kon, Wodz Jozef, Tecumsech.
Co do Szalonego Konia to nie popadałbym w przesadę. On mógłby mieć miejsce w subkategrii "superpartyzant i jego wojna podjazdowa" (pewnie też dojdziemy do takiej :)) W sumie Little Big Horn to po prostu genialna zasadzka. Trudno tą bitwę/ potyczkę porównywać z wojną secesyjną czy prusko- francuską jeśli już mówimy mniej więcej o tym okresie. Natomiast w subkategorii "partyzanci" ma miejsce w topie IMVHO :) Tak nawiasem pisząc Alfi wymieniłeś Siedzącego Byka. Mam wrażenie, że za wszystkie sukcesy przypisywane jemu w tzw. potocznym wyobrażeniu tak naprawdę odpowiada właśnie Szalony Koń.
Tu problem polega często na tym, że do końca nie wiadomo czy naprawdę dowodzili. Oraz znajmość ich kampanii jest jednak fragmentaryczna ze względu na ubogość źródeł. Z natury rzeczy wybieramy więc wodzów, których kampanie i idee taktyczne, strategiczne można studiować conajmniej w miarę dokładnie. Pomimo tych wątpliwości na wzmiankę zasługują niewątpliwie Szubbiluliuma (Hetyta), Tikulti-Ninurta i Assurbanipal (Assyryjczycy) :)Alfi pisze: Co z Hetytami i Asyryjczykami - tam wojowników gloryfikowanych w pomnikowych inskrypcjach znalazłoby się na pęczki
Miałem nadzieję, że do osobnej kategorii dowódców na morzu dojdziemy :) Może już bez takiej pieriodyzacji "epokami" :)Nawiasem mówiąc, jakiś marynarz mógłby nas tu zbluzgać i nawrzucać nam od szczurów lądowych. A Horatio Nelson?
Za "łowców przygód" - wariatów, którym się NIEprzypadkowo udało :) Wcale niekonicznie ze względu na jakiś wyjątkowy geniusz militarny. Państwo Inków upadło w wyniku jakby to ująć "szoku politycznego kulturowego", który Pizzaro wygrał. Natomiast ludy Mezoameryki (jak Aztekowie właśnie) były tak "uwarunkowane" kulturowo, że ich filozofia wojny oraz fatalizm niejako implikowały taktyczną słabość w konfrontacji z Hiszpanią. Do tego dochodzi słabość technologiczna Azteków - drewniane miecze z obsydianowym ostrzem, broń kamienna to nie był najlepszy pomysł nawet na garstkę Hiszpanów okutych w stal, z działami, arkebuzami, kawalerią i europejską taktyką. Plus sojusz Cortesa z Tlaxcalanami. Czy był aż tak genialny militarnie ? Myślę, że z takim przeciwnikiem jeśli jego geniusz miał okazję się ujawnić to raczej w innych "segmentach" tzn. szybkie znalezienie sposobu na tzw. egzotykę wszystkiego wokół :) Ergo jego geniusz nie polegał na jakiejś wybitnej koncpecji strategicznej, a na brawurze i perfekcyjnym wykorzystaniu uwarunkowań kulturowych (mit boga Quetzalcoatla, myślenie azteckich dowódców kategoriami wojen kwiatowych, strach przed nieznanymi im końmi etc.) oraz wewnętrznych słabości natury politycznej państwa Azteków (kolokwialnie pisząc: nikt z podbitych ludów ich nie lubił, wszyscy chętnie chcieli sie ich pozbyć i z nimi walczyć, a Cortez umiał to wykorzystać :)) Chwilowe kłopoty miał tylko z buntem w Tehnochitlan w czerwcu 1520 roku. A najpoważniejszym problemem militarnym był jak mi się zdaje wysłany przez Velázqueza korpus hiszpański mający powstrzymać "buintownika", który to korpus Cortez ostatecznie przeciągnął do swoich sił. Niby miał przeciwko imperium Azteków armię tylko około 500 żołnierzy (plus potem indiańscy sojusznicy) i wygrał raczej łatwo. Ale przeciwko ówczesnej armii europejskiej to nie był IMVHO poważny przeciwnik.Inny problem: czy Corteza i Pizarra uznać za geniuszy, czy wariatów, którym się przypadkowo udało?