Co by było, gdyby nie 476

tu jest dział historyczny

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
makingthematrix

Post autor: makingthematrix »

To ja może wypowiem się trochę mniej merytorycznie (chylę czoło przed wiedzą przedmówców ;) ), a za to spróbuję trochę pogdybać.

Wydaje mi się, że koniec V wieku to już trochę późno dla ratowania całego Zachodniego Cesarstwa. Nawet gdyby Odoaker zachował insygnia cesarskie, niewiele by to w historii zmieniło - w zasadzie toczyłaby się dokładnie tak samo, tylko w Italii nadal istniałoby państwo mieniące się Cesarstwem. Ja bym stawiał raczej na Belizariusza, genialnego dowódcę cesarza Wschodu, Justyniana I.
Belizariusz został w 535 roku zdobył Sycylię, a rok później Rzym. Następnie bronił Rzymu przed Ostrogotami i pogonił ich na północ. W 540 zdobył Rawennę i pojmał ostrogockiego króla, Witigesa. I ponoć właśnie w trakcie oblężenia Rawenny Ostrogoci zaoferowali, że obwołają Belizariusza cesarzem Zachodu. Belizariusz oferty nie przyjął, ale wieść o tym dotarła do Justyniana, który czym prędzej przerzucił swojego najlepszego generała na front wschodni, by walczył z Persami.

I to mógłby być dobry punkt startowy dla naszej alternatywnej historii. Niech Belizariusz początkowo zaakceptuje propozycję Ostrogotów, by w ten sposób dostać się do Rawenny, a potem dopiero ogłosi, że nie ma zamiaru zostawać cesarzem. Justynian otrzymuje trochę zniekształconą wiadomość o tym wydarzeniu, wietrzy zdradę i wysyła do Italii rozkaz odwołania Belizariusza. Ale ten, zamiast usłuchać, widzi małostkowość swojego władcy i zmienia zdanie. Ogłasza się cesarzem Zachodu, a równocześnie władcą Ostrogotów, z powodzeniem przekonuje do tego pomysłu swoją armię i bierze się do umacniania półwyspu przed spodziewanym atakiem Justyniana. Justynian jednak ma duże problemy na wschodniej granicy - oddział, który wysyła by ukarał zbuntowanego generała, jest zdecydowanie za mały. Część żołnierzy zostaje zabita, część wzięta do niewoli bądź przechodzi na stronę B., który w armii Justyniana był idolem dla wielu żołnierzy.
Po ten akcji Justynian musi skoncentrować się na powstrzymaniu Persów, a Belizariusz ma czas na odbudowanie Italii. Poskramia Ostrogotów, a ludność cywilna uznaje jego panowanie o wiele łatwiej, niż jakiegokolwiek barbarzyńskiego władcy przed nim. Nastają lata pokoju, a po śmierci Belizariusza jego następca może już pertraktować z Konstantynopolem jak równy z równym i przygotowywać armię na odbicie Galii i Iberii.

Jeżeli Odoaker rzeczywiście nie odesłałby cesarskich insygniów, Belizariusz miałby jeszcze bardziej ułatwione zadanie z usankcjonowaniem swojej władzy cesarskiej.
Do tego można by ten scenariusz pożenić z zaproponowanym tu wcześniej Cesarstwm Brytyjskim, w czasach Belizariusza rządzonym przez Artura N-tego ;)

Ale tak naprawdę o wiele bardziej prawdopodobnym, choć też bardziej nudnym scenariuszem wydaje mi się ten, w którym Marek Aureliusz, zamiast jeździć po Germanach w te i z powrotem, zajmuje się gruntownymi reformami cesarstwa: stworzeniem stabilnego, przejrzystego systemu sukcesji; nadaniem większego znaczenia prowincjom, co być może pozwoliłoby uniknąć późniejszego podziału na Wschód i Zachód; oraz takim zmianom w zarządzaniu armią, aby w III wieku nie doszło do wojen o władzę. Imperium musiałoby przestać rosnąć, za to skupić się na rozwoju infrastruktury, co być może pozwoliłoby mu przetrwać erę wędrówek ludów. A gdyby jeszcze Marek zainwestował w edukację, to być może rzeczywiście bylibyśmy teraz o kilka wieków do przodu z technologią :) A stać go było na to. Z jego "Medytacji" wynika, że był naprawdę wielkim wodzem.

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

makingthematrix pisze:Ja bym stawiał raczej na Belizariusza, genialnego dowódcę cesarza Wschodu, Justyniana I.
Belizariusz został w 535 roku zdobył Sycylię, a rok później Rzym. Następnie bronił Rzymu przed Ostrogotami i pogonił ich na północ. W 540 zdobył Rawennę i pojmał ostrogockiego króla, Witigesa. I ponoć właśnie w trakcie oblężenia Rawenny Ostrogoci zaoferowali, że obwołają Belizariusza cesarzem Zachodu. Belizariusz oferty nie przyjął, ale wieść o tym dotarła do Justyniana, który czym prędzej przerzucił swojego najlepszego generała na front wschodni, by walczył z Persami.

1. Belizariusz nie był genialny, w tamtych czasach - i to był jeden z głównych powodów upadku Rzymu, a później i Konstantynopola, ale nie tylko - wystarczyło, że był kompetentny. Walczył z barbarzyńcami, nad którymi miał przewagę uzbrojenia i sztuki wojennej co najmniej. Ale na tle różnych innych "geniuszy" bizantyjskich (np. Bazyliskusa), rzeczywiście mógł uchodzić za geniusza.
2. Kampania italijska trwała lat bodaj 6 - jeżeli to było wielkie zwycięstwo, to ja dziękuję - podboju w tempie poruszania się plemion z Wędrówki Ludów nie nazwałbym "pogonieniem".
3. Bronił Rzymu przed upadającą już potęgą, która czyniła rozpaczliwe wysiłki, żeby się restaurować. Belizariusza po to wysłano do Italii, żeby im się to nie udało.

makingthematrix pisze:Ale ten, zamiast usłuchać, widzi małostkowość swojego władcy i zmienia zdanie.
4. Belizariusz nie widział małostkowości, tylko mógł najwyżej bać się o swój co najmniej nos, a najwyżej szyję. Bo to mogłoby go czekać, gdyby starzejący się już i cerpiący na starczą paranoję Justynian rzeczywiście podejrzewał go o takie plany. Z tego by wynikało, że jednakowoż nie podejrzewał, bo wysłał Belizariusza odbijać utracone twierdze w Mezopotamii, zamiast obciąć mu nos i zesłać do odległego klasztoru na przykład.

Ale faktycznie Belizariusz jest dobrym materiałem na historię alternatywną z dużą ilością kotłowaniny.

Innym kandydatem mógłby być Justynian II. Ale też Justyn (od pucybuta do milionera).
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

makingthematrix

Post autor: makingthematrix »

Piszę właśnie pod kątem wypracowania z tych wydarzeń jakiejś fabuły. Nawet jeżeli prawdziwy Belizariusz nie był takim geniuszem, jak to wynika z materiałów, w których o nim czytałem (Wikipedia i książka historyczna o Wschodnim Cesarstwie Rzymskim, nie pamiętam już nazwy ani autora, niestety), to zawsze można go trochę podkoloryzować ;)

Poza tym, właśnie przyszło mi do głowy, że mamy tu do czynienia z ciekawym efektem ubocznym: W naszej wersji historii Goci wyraźnie mieli pecha. Przegrali na całej linii i wtopili się w ludy, które na scenie historii przyszły po nich. Gdyby Belizariusz sprzymierzył się z Ostrogotami, to być może ich kultura, co prawda mocno zlatynizowana, ale jednak by przetrwała. A całkiem podoba mi się język gocki :)

ODPOWIEDZ