A tak poważnie to, choć akcja dopiero się zaczęła, można już ją podsumować: Wyszło, jak zwykle.
Wydaje mi się, że pomysłodawcy nie do końca wiedzą do kogo kierują swój apel i co chcą osiągnąć. I czy mogą coś osiągnąć? Moim zdaniem nic.
Założyli, nie wiem dlaczego, że kupującego książkę interesuje to co się dalej dzieje z tymi pieniędzmi. Jest takim samym klientem, jak każdy robiący jakiekolwiek zakupy (co widać choćby po postach w tym temacie). Aż złośliwe pytanie mi wynikło, czy pomysłodawcy akcji kupując wędlinę interesują się tym, jak właściciel sklepu/sieci rozlicza się z dostawcą/producentem?
Drugą kwestią wątpliwą w tym apelu jest użycie określenia "duże sieci księgarskie" bez podania konkretnych nazw. Trochę to nieodpowiedzialne, moim zdaniem. Dlaczego nie napisać o kogo chodzi?
Młodzik pisze:Ano, w Merlinie wszystko jest 10% taniej, a że punkt odbioru mam o rzut beretem to nawet za kosztów przesyłki nie płacę. Ale w ramach akcji księgarnie internetowe są chyba dozwolone ;).
Edit
Nie sądzę, żeby Młodzik był jedynym, któremu merlin w pierwszej chwili skojarzył się z dużą siecią.
Recepta też niespecjalna, już o tym pisaliście, ja mogę tylko zaprosić inicjatorów akcji na zakupy w księgarni w Ostrowi Mazowieckiej. Wybór jak mięsnym za peerelu. O kosztach kupowania u wydawców, też pisaliście. Można by zasugerować pomysłodawcom akcji zainicjowanie drugiej "Nie karm żarłocznego wydawcy". ;)
Rozbawiło mnie:
Świadomy klient, niczym świadomy obywatel, ma siłę, jakiej doświadczyli ostatnio najwięksi tyrani świata.
Mam nadzieję, że to tylko fejsowa retoryka. Empik nawet nie zauważy niewielkiego (bo będzie niewielki) odpływu klientów, a jeśli zauważy to straty odbije sobie na wydawcach.
Ta akcja, żeby w ogóle coś dala, powinna być tylko dodatkiem do innej, skierowanej do ustawodawców. A tak ileś tam osób sobie pokrzyczy, kilku dziennikarzy napisze po raz kolejny artykuły o empiku i wsio. Ile było hałasu kiedyś o to jak sieci handlowe traktują dostawców I co?