Ale do tego trzeba mieć już warsztat, czerpanie z mowy potocznej jest trudniejsze, jak mniemam. Trzeba, naprawdę, dużo umieć, żeby stworzyć coś dobrego.blondyna pisze:Chodziło mi o to, że niekoniecznie tylko dobry słuch/język literacki jest warsztatem, który trzeba wypracować, żeby dobrze pisać. Bo z mowy potocznej można też stworzyć coś dobrego.
Zakużona Planeta - czym jest, a czym nie jest
Moderator: RedAktorzy
- Ebola
- Straszny Wirus
- Posty: 12009
- Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
- Płeć: Nie znam
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!
- A.Mason
- Baron Harkonnen
- Posty: 4202
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
- Płeć: Mężczyzna
Ok, powiem tak, nie wyobrazam sobie, ze ktos mi opowiada historie tak, jak ja pisze Ziemianski. Zgodze sie na mutacje, ale z pewnoscia nie na to, ze Gin pisze jezykiem potocznym ;-Pblondyna pisze:Większość narracji jest pisana potocyzmami. Dialogi prawie w 90%. Oczywiście brakuje mu wypełniaczy w postaci 'yyy', 'eee' i tego typu. Chociaż nie zawsze brakuje :)
Podobne opowiesci slyszalem, przyznam sie, z ust "robotniczych", ale glownie wtedy, gdy opowiadajacy silil sie na poprawnosc i literackosc, a nie mial warsztatu odpowiedniego.
Mozna byc swietnym opowiadaczem, a kiepskim pisarzem. I odwrotnie.blondyna pisze:Chodziło mi o to, że niekoniecznie tylko dobry słuch/język literacki jest warsztatem, który trzeba wypracować, żeby dobrze pisać. Bo z mowy potocznej można też stworzyć coś dobrego.
Zgadzam sie z Toba. Zeby przeniesc mowe potoczna w literature, trzeba miec zdolnosci warsztatowe, tzn. na dobrego pisarza sklada sie wiele elementow, ktore musza wspolgrac. To wydaje mi sie oczywiste.
I cholera nie wiem, o co sie tu klocic? ;-/
--
Ale przepraszam cie, krolu Cynamonie - zaczal zmieszany krol Barylko -
doprawdy w tym halasie traci czlowiek glowe, od godziny juz sie mecze
i nie moge sobie przypomniec, o co my sie bijemy?
"Porwanie w Tiutiurlistanie"
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Hehehe... porównaj sobie Dukaja i Pilipiuka.Romek P. pisze:Nauka, nauka, nauka... ćwiczenie warsztatu, Nimfo :)
Pilipiuk jest całkiem niezły warsztatowo. Nauczył się tego. Strzela swoimi książeczkami jak z karabinu maszynowego. I co? I nic. Jest sprawnym warsztatowo wyrobnikiem.
Dukaj napisał 'Złotą galerę' w wieku 15 lat i od tej pory idzie w górę. (Wyjąwszy ewidentne wpadki typu opowiadanka 'Crux'). Nie czepiam się jego niedokładności warsztatowej w 'ZG' (na pewno takie są, w wieku 15 lat trudno ich nie mieć, ale całość dzieła sprawia, że ich się nie dostrzega). I na tym polega różnica między wyrobnictwem a talentem. Choćby Pilipiuk spędził na doskonaleniu warsztatu całą wieczność, nie napisze 'Czarnych oceanów' ani 'Innych pieśni'.
Bo do tego potrzebna jest iskra boża.
:)
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- Borsuk
- Ośmioł
- Posty: 609
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:12
- Płeć: Mężczyzna
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
- Borsuk
- Ośmioł
- Posty: 609
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:12
- Płeć: Mężczyzna
to ja ci strawestuję Kaznodzieję :-)
jest na tym świecie miejsce na miłośników Dukaja, jest i miejsce dla tych co lubieją Pilipiuka :-)
Czytając twoją wypowiedź odniosłem wrażenie, że nie ma zapotrzebowania na sprawnych rzemieślników (przypomni, że ASa też tak nazywano). Pozwolę sobie mieć odmienne zdanie. Jak ci kiedyś pisałem, ja z chęcią zjem i kawior i dobrą kaszankę :-) inacej mówiąc - jak już mamkupować książki rzemieślników,a tego nie da się uniknąć, to wolę żeby to byli naprawdę dobrzy rzemieślnicy.
jest na tym świecie miejsce na miłośników Dukaja, jest i miejsce dla tych co lubieją Pilipiuka :-)
Czytając twoją wypowiedź odniosłem wrażenie, że nie ma zapotrzebowania na sprawnych rzemieślników (przypomni, że ASa też tak nazywano). Pozwolę sobie mieć odmienne zdanie. Jak ci kiedyś pisałem, ja z chęcią zjem i kawior i dobrą kaszankę :-) inacej mówiąc - jak już mamkupować książki rzemieślników,a tego nie da się uniknąć, to wolę żeby to byli naprawdę dobrzy rzemieślnicy.
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Przykro mi, ale nie odpowiadam za twoje wrażenie:P;*Borsuk pisze:Czytając twoją wypowiedź odniosłem wrażenie, że nie ma zapotrzebowania na sprawnych rzemieślników.
Ja nie wartościuję. Ja też lubię i kawior, i kaszankę. Z tym że kawior, jako jadany rzadziej, rajcuje mnie o wiele bardziej niż kaszanka nasza codzienna:)
Czytuję Pilipiuka, a takoż zdarzyło mi się przeczytać harlekina. Zapomniałam o nich natychmiast po przeczytaniu.
A epizod w Saku (z 'Perfekcyjnej niedoskonałości') śnił mi się po nocach. Ile ja w tym śnie widziałam dziwnych struktur czasowo-przestrzennych, ile dziwnych fizyk odkryłam!
Wrażenie. O to właśnie chodzi. Jakie dana rzecz wywrze wrażenie. Ono owszem, jest pochodną talentu, geniuszu, obojętne, jak to nazwiemy.
:)
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- niewiem
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 319
- Rejestracja: wt, 27 gru 2005 14:13
Czy to nie jest już rozmowa o gustach? Nie ma takiej rzeczy, która wywrze jednakowe wrażenie na wszystkich. Może książki Pilipiuka robią na kimś takie wrażenie, jak na Tobie książki Dukaja?nimfa bagienna pisze:Przykro mi, ale nie odpowiadam za twoje wrażenie:PBorsuk pisze:Czytając twoją wypowiedź odniosłem wrażenie, że nie ma zapotrzebowania na sprawnych rzemieślników.
(...)
Wrażenie. O to właśnie chodzi. Jakie dana rzecz wywrze wrażenie.
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Oczywiście, że to jest rozmowa o gustach. Obiektywizm jako taki to mit, każdą rzecz oceniamy z punktu widzenia swoich gustów i doświadczeń, nawet, jeśli twierdzimy, że jesteśmy obiektywni.
Tak, z całą pewnością istnieją fani Kuzynek i Wędrowycza. I niech istnieją. I niech przez przypadek któryś z moich interlokutorów nie uzna, że uważam ich za coś gorszego. To ich zamiłowania, ich wartości, ich świat. Nie należy oceniać osiągnięć Euklidesa z punktu widzenia Riemanna;)
Z drugiej strony - cała rozmowa o talencie i grafomanii jest z gruntu subiektywna, tak, jak samo określenie, co jest błyskiem geniuszu, a co poprawnym wyrobnictwem. Kwestia zapatrywań.
Nie wiedzieć czemu większość z nas uważa, że jeśli ktoś ma inne zdanie niż x, to on tego iksa atakuje. Guzik prawda. Poglądów jest na świecie około sześciu miliardów, tyle, ilu ludzi.
I wszystkie są dobre. Dla tych, którzy je wyznają.
:)
Tak, z całą pewnością istnieją fani Kuzynek i Wędrowycza. I niech istnieją. I niech przez przypadek któryś z moich interlokutorów nie uzna, że uważam ich za coś gorszego. To ich zamiłowania, ich wartości, ich świat. Nie należy oceniać osiągnięć Euklidesa z punktu widzenia Riemanna;)
Z drugiej strony - cała rozmowa o talencie i grafomanii jest z gruntu subiektywna, tak, jak samo określenie, co jest błyskiem geniuszu, a co poprawnym wyrobnictwem. Kwestia zapatrywań.
Nie wiedzieć czemu większość z nas uważa, że jeśli ktoś ma inne zdanie niż x, to on tego iksa atakuje. Guzik prawda. Poglądów jest na świecie około sześciu miliardów, tyle, ilu ludzi.
I wszystkie są dobre. Dla tych, którzy je wyznają.
:)
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
Ufff... bo już, czytając tą dyskusję, zaczynałem jakichś kompleksów nabywać (mimo, że interlokutorem nie byłem ;) )nimfa bagienna pisze:Tak, z całą pewnością istnieją fani Kuzynek i Wędrowycza. I niech istnieją. I niech przez przypadek któryś z moich interlokutorów nie uzna, że uważam ich za coś gorszego.
No właśnie, grafomanianimfa bagienna pisze:Z drugiej strony - cała rozmowa o talencie i grafomanii [...]
Nie znalazłem nigdzie dobrej definicji grafomanii. Ta słownikowa "mania pisania utworów literackich przez osoby nie mające talentu" jakoś nie bardzo mi pasuje. Talentu można mieć troszkę, malutko lub ciut ciut i mimo to grafomanić. Można go nie mieć, ale być mistrzem warsztatu (chyba taka koncepcja też się przez tą dyskusję przebija). Nieraz widzę opinię o książce, że grafomania i właściwie nie wiem dlaczego.
Zauważyć chciałbym, że trochę więcej. A konkretnie, więcej o jakieś 20 milionów :)nimfa bagienna pisze:Poglądów jest na świecie około sześciu miliardów, tyle, ilu ludzi.
Zgodnie z tezą, że gdzie dwóch Polaków, tam trzy poglądy :)
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20028
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Grafoman to ktoś, kto lubi pisać. Albo nawet więcej niż lubi. Zwrócił na to uwagę chyba Kres w jednej ze swoich pogadanek. A więc grafomania to wstęp do bycia prawdziwym pisarzem (zakładając, że chcąc coś robić dobrze, trzeba to lubić).
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Zaraz mi się przypomina dyskusja o SF vs F (na exFF, o definicjach obu trendów). I mam wrażenie, że z grafomanią będzie podobnie, bo definicja tak czy inaczej okaże się intuicyjna.
Generalnie, to chyba grafomanią nazywa się utwór literacki, któremu do literackiego brakuje owej literackości, heh! Czyli, mówiąc prościej, utwór literacki kaleki językowo lub konstrukcyjnie. Określenie jednak stopnia kalectwa też chyba będzie trudne.... :))))
Generalnie, to chyba grafomanią nazywa się utwór literacki, któremu do literackiego brakuje owej literackości, heh! Czyli, mówiąc prościej, utwór literacki kaleki językowo lub konstrukcyjnie. Określenie jednak stopnia kalectwa też chyba będzie trudne.... :))))
So many wankers - so little time...
- Karola
- Mormor
- Posty: 2032
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 23:07
No to ze znanych mi grafomanów: Sapkowski, Kossakowska, Dębski, Białołęcka, Pacyński, Ziemiański, Pilipiuk, Grzędowicz (kolejność czysto przypadkowa) - wszyscy oni lubią pisać. A nawet więcej niż lubią :)))))))Alfi pisze:Grafoman to ktoś, kto lubi pisać. Albo nawet więcej niż lubi.
Indiana Jones miał brata. Nieudacznika rodem z Hiszpanii. Imię brata nieudacznika brzmiało Misco. Misco Jones.
- A.Mason
- Baron Harkonnen
- Posty: 4202
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
- Płeć: Mężczyzna
Ekhm, masz Ty szczescie, ze nie slyszales mnie spiewajacego... a w przeciwienstwie do wszystkich w okol, lubie spiewac ;-)Alfi pisze:Grafoman to ktoś, kto lubi pisać. Albo nawet więcej niż lubi. Zwrócił na to uwagę chyba Kres w jednej ze swoich pogadanek. A więc grafomania to wstęp do bycia prawdziwym pisarzem (zakładając, że chcąc coś robić dobrze, trzeba to lubić).
Grafoman, to nie ktos kto lubi pisac, to ktos kto ma manie pisania.
Ja rozroznam dwa stopnie grafomanstwa: grafoman i pseudografoman.
Pseudografomanem jest dla mnie Andrzej Pilipiuk, ktory sie sam bez zazenowania przyznaje, ze pisal czesto po prostu dla kasy, klepal kolejne opowiadanie/powiesc, nie dbajac o ich poziom. Pseudografomanem bedzie dla mnie tez osoba, ktora chce pisac i pisze duzo, ale ma cos do powiedzenia. Takiej osobie brakuje albo warsztatu, albo iskry bozej przy sklejaniu wyrazow w zdania. Czytajac takich ludzi mam wrazenie, jakbym sluchal czlowieka, ktory sie zajaknie czasem lub czesciej.
Definicja grafomanii czystej bedzie jeszcze bardziej subiektywna.Grafomanem jest dla mnie ktos, kto musi pisac, uwaza ze ma cos do powiedzenia i... uwaga... mysli, ze pisze co najmniej dobrze.
Dlatego przeczytawszy jedna ksiazke, nie jestem w stanie powiedziec o autorze, ze to grafoman. Ocena, czy ktos jest, czy nie jest grafomanem, zalezy w zbyt duzej mierze od sposobu traktowania swojej tworczosci przez autora.
Jestem jednak w stanie powiedziec, o ksiazce, ze jest grafomanska, jesli wpisuje sie w nurt grafomanii. Czyli bezkrytyczne, nieudolne powielanie schematow literackich, albo ich czesci. Bardzo podatne na grafomanie sa wedlug mnie fanfiki, ktorych samym zalozeniem jest korzystanie z cudzego schematu. Nie, zeby mi ktos zaraz wmawial krytyke fanfikow! Po prostu w fanfikach latwiej jest odsiac i wyrazniej widac grafomanie. Taka ich specyfika.
--
Gdy kobieta wychodzi za maz, powinno jej byc wszystko jedno, czy jej maz
ma na glowie wlosy, czy peruke, jesli sie nie myle. To nawet wiekszy
zaszczyt, gdy ma on peruke, bo to oznacza, ze jego wlosy cos musialy
kosztowac, a prawdziwe rosna za darmo.
K.May - "Winnetou"