F 68
Moderator: RedAktorzy
- Ebola
- Straszny Wirus
- Posty: 12009
- Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
- Płeć: Nie znam
F 68
Czas start! Kto pierwszy zrecenzuje literaturę z tego numeru otrzyma nadmuchiwaną żabkę wielkanocną nadnaturalnych rozmiarów.
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!
- Mara
- Stalker
- Posty: 1888
- Rejestracja: ndz, 12 cze 2005 12:31
Przeczytalam dopiero dwa opowiadania, ale chce dmuchana zabe, wiec sie wypowiem :)
George Saunders i Sea Oak. Chociaz sama fabula, jako taka, nie powalila mnie na kolana, to autor genialnie opisal zycie w slamsach. Pamietal o opisie drobnych rzeczy i zdarzen, co sprawialo, ze calosc nabierala zycia. Bardzo dobry i sugestywny opis rodziny i ich mieszkania. Z knajpa Sea Oak bylo juz gorzej. W porownaniu z mieszkaniem wypadla bardzo plasko i sztucznie. Ale moze takie bylo wlasnie zamierzenie autora?
Anna Szumacher i Syndrom Kaina. Genialne :) Ja od lat mam sentyment do tego typu aniolow :) Bardzo mi sie podobalo - dowcipne i lekkie. Czytalo sie z prawdziwa przyjemnoscia.
To jak? Dostane te zabe? :)
George Saunders i Sea Oak. Chociaz sama fabula, jako taka, nie powalila mnie na kolana, to autor genialnie opisal zycie w slamsach. Pamietal o opisie drobnych rzeczy i zdarzen, co sprawialo, ze calosc nabierala zycia. Bardzo dobry i sugestywny opis rodziny i ich mieszkania. Z knajpa Sea Oak bylo juz gorzej. W porownaniu z mieszkaniem wypadla bardzo plasko i sztucznie. Ale moze takie bylo wlasnie zamierzenie autora?
Anna Szumacher i Syndrom Kaina. Genialne :) Ja od lat mam sentyment do tego typu aniolow :) Bardzo mi sie podobalo - dowcipne i lekkie. Czytalo sie z prawdziwa przyjemnoscia.
To jak? Dostane te zabe? :)
42
- Mara
- Stalker
- Posty: 1888
- Rejestracja: ndz, 12 cze 2005 12:31
No jaki ten Wirus wredny... :)
Na szczescie mam dzisiaj w pracy dzien obijania sie, wiec przeczytalam wszystkie opowiadania i moge zarobic na zabe :)
Jerzy A. Kozlowski i F. Opowiadanie niezle, ale do mnie nie przemowilo. Mialam wrazenie, ze jest takie troche niedokonczone, a glowny bohater nieco naiwny jest i malo przewidujacy, jak na Zlodzieja Dusz z doswiadczeniem (co wytknela mu kobieta). No i kim jest ta kobieta? Telepatka? Pania Zima? Sama Smiercia obserwujaca go przez lornetke? Przedstawicielem tajnej Organizacji? Pojawia sie ni z tego ni z owego i rownie tajemniczo odchodzi, nie pozwalajac sie czytelnikowi nawet domyslac, kim moze byc. To taka postac zupelnie "wyrwana z kontekstu". Ale zaznaczam, ze jest to wylacznie moja subiektywna ocena tego opowiadania.
Maciej Zytowiecki i Piaskun. Bardzo dobrze czytalo mi sie to opowiadanie. Odnioslam jednak wrazenie, ze czesc trzecia opowiadajaca o uwolnieniu Piaskuna, jest jakby zbyt krotka w stosunku do bardzo rozbudowanych czesci pierszej i drugiej, ktore odebralam jako wprowadzenie i przedstawienie postaci. Szczerze mowiac, odczulam pewien niedosyt. Niemniej i tak przyjemnie spedzilo mi sie czas czytajac Piaskuna :)
Agnieszka Kowalska - Bojar i Moj wymarzony ksiaze. To dosyc chaotyczna bajka. Moge porownac ja z przeciagiem - nagly podmuch wiatru wpada przez okno, zwieje wszystkie papiery z biurka i zanim sie obejrzysz, to juz uciekl drzwiami :) To, oczywiscie, tez ma swoj urok :)
No i co z ta zaba? Zasluzylam juz? :)
Na szczescie mam dzisiaj w pracy dzien obijania sie, wiec przeczytalam wszystkie opowiadania i moge zarobic na zabe :)
Jerzy A. Kozlowski i F. Opowiadanie niezle, ale do mnie nie przemowilo. Mialam wrazenie, ze jest takie troche niedokonczone, a glowny bohater nieco naiwny jest i malo przewidujacy, jak na Zlodzieja Dusz z doswiadczeniem (co wytknela mu kobieta). No i kim jest ta kobieta? Telepatka? Pania Zima? Sama Smiercia obserwujaca go przez lornetke? Przedstawicielem tajnej Organizacji? Pojawia sie ni z tego ni z owego i rownie tajemniczo odchodzi, nie pozwalajac sie czytelnikowi nawet domyslac, kim moze byc. To taka postac zupelnie "wyrwana z kontekstu". Ale zaznaczam, ze jest to wylacznie moja subiektywna ocena tego opowiadania.
Maciej Zytowiecki i Piaskun. Bardzo dobrze czytalo mi sie to opowiadanie. Odnioslam jednak wrazenie, ze czesc trzecia opowiadajaca o uwolnieniu Piaskuna, jest jakby zbyt krotka w stosunku do bardzo rozbudowanych czesci pierszej i drugiej, ktore odebralam jako wprowadzenie i przedstawienie postaci. Szczerze mowiac, odczulam pewien niedosyt. Niemniej i tak przyjemnie spedzilo mi sie czas czytajac Piaskuna :)
Agnieszka Kowalska - Bojar i Moj wymarzony ksiaze. To dosyc chaotyczna bajka. Moge porownac ja z przeciagiem - nagly podmuch wiatru wpada przez okno, zwieje wszystkie papiery z biurka i zanim sie obejrzysz, to juz uciekl drzwiami :) To, oczywiscie, tez ma swoj urok :)
No i co z ta zaba? Zasluzylam juz? :)
42
- Ebola
- Straszny Wirus
- Posty: 12009
- Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
- Płeć: Nie znam
- Hitokiri
- Nexus 6
- Posty: 3318
- Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
- Płeć: Kobieta
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
A ja nie napisałem, bo zapomniałem. Mea culpa. Poprawię się po weekendzie, albowiem będę na wakacjach i więcej myśli poślę ku przyjemnościom.Hitokiri pisze:Ja czytam. Opowiadania w tym numerze, przeleciałam już wszystkie, ale skoro nic konstruktywnego na ich temat nie mam do powiedzenia, to siedzę cicho.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- Bakalarz
- Stalker
- Posty: 1859
- Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08
To może ja... Zacznę od "Piaskuna" głównie dlatego, że mam trochę inne zdanie na jego temat niż Mara.
Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy to nierówne myślniki przy okazji dialogów. Przy okazji FF-owej bytności jakoś zacząłem zwracać na nie większą uwagę niż zazwyczaj i nawet pal licho liczbę znaków. Jakaś taka skrzywiona estetyka.
Mnie osobiście opowiadanie wydaje się być nieco mało konsekwentnym w opisach, zbyt dokładnych momentami, żeby były czytelne. I nie wiem, o czym był ten tekst tak naprawdę. W którymś momencie "szybko się czytało", ale kosztem ogólnego rozeznania w głównym wątku.
Tak na wszelki wypadek:
[reverse]Zastanawiam się jaką on w ogóle rolę pełni w opowiadaniu? Ma pokazywać, że współczesny wioskowy maczo niekoniecznie tym maczo jest naprawdę? Zmierził mnie klarownością myśli (choć ponoć był kompletnie pijany) i koniec końców nieporadnością. IMO w tym fragmencie też najbardziej szwankują opisy (choćby o przyciskaniu do umywalki, wbijającym się kranie i wodzie cieknącej na tyłek jest dla mnie trudna do wyobrażenia, druga - o ramionach Tomasza. Niby mogą się na nich zmieścić chude dziewczyny, ale mają jeszcze sporo miejsca.)
Pierwsze skojarzenie z tym chłopakiem, to święty Tomasz z Akwinu. Ale im dalej w las tym podobieństwa się kończą, począwszy od fizjonomii obu panów. Chyba tylko pasuje mi do opowiadaniowej postaci pogląd Akwinaty, że cielesność jest częścią człowieka. Ale co to ma do rzeczy skoro to chyba opowiadanie jest o Piaskunie - człowieku/nie człowieku odpowiedzialnym za sferę snów. To miał być taki ying-yang? Przeciwwaga dla Piaskuna? [/reverse]
Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy to nierówne myślniki przy okazji dialogów. Przy okazji FF-owej bytności jakoś zacząłem zwracać na nie większą uwagę niż zazwyczaj i nawet pal licho liczbę znaków. Jakaś taka skrzywiona estetyka.
Mnie osobiście opowiadanie wydaje się być nieco mało konsekwentnym w opisach, zbyt dokładnych momentami, żeby były czytelne. I nie wiem, o czym był ten tekst tak naprawdę. W którymś momencie "szybko się czytało", ale kosztem ogólnego rozeznania w głównym wątku.
Miałem podobnie, co tu kryć. Dwie pierwsze części względem kulminacji [?] - uwolnienia Piaskuna były za bardzo rozbudowane, Autor napchał w nie trochę za dużo wszystkiego. Postaci, opisów, całych scenek (szczególnie nie jestem w stanie powiązać z całością sceny z Tomaszem Akwinem, nie bardzo rozumiem całą postać)Mara pisze:Odnioslam jednak wrazenie, ze czesc trzecia opowiadajaca o uwolnieniu Piaskuna, jest jakby zbyt krotka w stosunku do bardzo rozbudowanych czesci pierszej i drugiej, ktore odebralam jako wprowadzenie i przedstawienie postaci.
Tak na wszelki wypadek:
[reverse]Zastanawiam się jaką on w ogóle rolę pełni w opowiadaniu? Ma pokazywać, że współczesny wioskowy maczo niekoniecznie tym maczo jest naprawdę? Zmierził mnie klarownością myśli (choć ponoć był kompletnie pijany) i koniec końców nieporadnością. IMO w tym fragmencie też najbardziej szwankują opisy (choćby o przyciskaniu do umywalki, wbijającym się kranie i wodzie cieknącej na tyłek jest dla mnie trudna do wyobrażenia, druga - o ramionach Tomasza. Niby mogą się na nich zmieścić chude dziewczyny, ale mają jeszcze sporo miejsca.)
Pierwsze skojarzenie z tym chłopakiem, to święty Tomasz z Akwinu. Ale im dalej w las tym podobieństwa się kończą, począwszy od fizjonomii obu panów. Chyba tylko pasuje mi do opowiadaniowej postaci pogląd Akwinaty, że cielesność jest częścią człowieka. Ale co to ma do rzeczy skoro to chyba opowiadanie jest o Piaskunie - człowieku/nie człowieku odpowiedzialnym za sferę snów. To miał być taki ying-yang? Przeciwwaga dla Piaskuna? [/reverse]
Sasasasasa...
- Yuki
- Furia Bez Pardonu
- Posty: 2182
- Rejestracja: śr, 22 cze 2005 13:17
- Bakalarz
- Stalker
- Posty: 1859
- Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08
Akurat w to nie wątpię i jestem przekonany, że to tylko wypadek przy pracy... Aż mi się przypomniało, jak ktoś musiał się nakombinować, żeby w jednym z numerów wstawić cyrylice :)
EDIT:
Ciągnąc opowiadania z F: Anna Szumacher "Syndrom Kaina"
Zazwyczaj jestem zdania, że w opowiadaniu/książce o współczesnych aniołach - zwłaszcza takiej, w której owe anioły wołają do siebie skrótami imion (ot choćby Bri, Luc, albo jeszcze gorsze) - nie może znaleźć się nic nowego. Ile by nie było, i tak wszystko zahaczy o koniec świata. "Syndrom Kaina" IMO wpisuje się w schemat. To na minus.
Drugi (bardzo subiektywny) minus to sugestia z samego początku. Nazwa radia "Hades" jakoś niekoniecznie się wpisuje w całą konwencję. Czytałem opowiadanie słuchając wymienionych w nim utworów. Same w sobie je bardzo cenię, ale po diabelskim radiu i anielskowspółczesnym opowiadaniu spodziewałem się czegoś innego (energiczniejszego?)
Na plus: tekst udało mi się przeczytać bez jakiegoś szczególnego zgrzytu zębów. W kilku miejscach się uśmiechnąłem [reverse](scena z niedźwiedziem, czy zegarkiem)[/reverse] i stosunkowo łatwo dobrnąłem do końca.
Takich aniołów jest zbyt dużo i to strasznie rzutuje na mój odbiór opowiadania. Chętnie bym przeczytał coś tej autorki, co nie ociera się o taką tematykę.
EDIT:
Ciągnąc opowiadania z F: Anna Szumacher "Syndrom Kaina"
Zazwyczaj jestem zdania, że w opowiadaniu/książce o współczesnych aniołach - zwłaszcza takiej, w której owe anioły wołają do siebie skrótami imion (ot choćby Bri, Luc, albo jeszcze gorsze) - nie może znaleźć się nic nowego. Ile by nie było, i tak wszystko zahaczy o koniec świata. "Syndrom Kaina" IMO wpisuje się w schemat. To na minus.
Drugi (bardzo subiektywny) minus to sugestia z samego początku. Nazwa radia "Hades" jakoś niekoniecznie się wpisuje w całą konwencję. Czytałem opowiadanie słuchając wymienionych w nim utworów. Same w sobie je bardzo cenię, ale po diabelskim radiu i anielskowspółczesnym opowiadaniu spodziewałem się czegoś innego (energiczniejszego?)
Na plus: tekst udało mi się przeczytać bez jakiegoś szczególnego zgrzytu zębów. W kilku miejscach się uśmiechnąłem [reverse](scena z niedźwiedziem, czy zegarkiem)[/reverse] i stosunkowo łatwo dobrnąłem do końca.
Takich aniołów jest zbyt dużo i to strasznie rzutuje na mój odbiór opowiadania. Chętnie bym przeczytał coś tej autorki, co nie ociera się o taką tematykę.
Sasasasasa...
- terebka
- Dwelf
- Posty: 562
- Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56
Agnieszka Kowalska-Bojar – Mój wymarzony książę
Lubię krótkie opowiadania. Jednak to jakoś nie podeszło mi i nie wiem dlaczego. Bo przecież był tu pomysł i była wyrazista puenta. A jednak przeleciał ten Wymarzony książę gdzieś obok mnie. Może odrobinę to wszystko przegadane? Może całość zbyt wyraźnie zmierzała ku olśniewającemu zaskoczeniu, a ono, choć w istocie zaskakujące, to wcale aż tak olśniewające nie było? Ot, taka sobie opowiastka.
Lubię krótkie opowiadania. Jednak to jakoś nie podeszło mi i nie wiem dlaczego. Bo przecież był tu pomysł i była wyrazista puenta. A jednak przeleciał ten Wymarzony książę gdzieś obok mnie. Może odrobinę to wszystko przegadane? Może całość zbyt wyraźnie zmierzała ku olśniewającemu zaskoczeniu, a ono, choć w istocie zaskakujące, to wcale aż tak olśniewające nie było? Ot, taka sobie opowiastka.