Millenium Falcon pisze:Casus Pilipiuka, że tak tylko wtrącę. Żona, dziecko, dom... I absolutnie nie ma czasu książek pisać. Nic a nic.
Pilipiuk to jednak co innego - dla niego pisanie jest pracą zawodową. Przeciętny autor pisze zaś po pracy, a więc musi zarezerwować na to swój czas wolny, co zwykle wygląda w ten sposób - "czy nadchodzącej niedzieli moje pół godziny wolnego czasu przeznaczyć na czytanie, czy na pisanie?".
Pan Rzóhfa pisze:Osobiście mówię ,,nie" związkowi zalegalizowanemu na świstku papieru. Mnie to osobiście nie bawi, ale rozumiem jeśli komuś jest to na rękę. Dla mnie straszna, nużąca, przerażająca pospolitość się z tego wyłania.
Ale mnie ten problem nie dotyczy na szczęście:D.
Przecież głupi świstek o niczym jeszcze nie świadczy. Ja wprawdzie żyję z moją połowinką bez papierka, ale nie sądzę, że gdy już wreszcie kiedyś weźmiemy ślub, nagle nasz związek stanie się pospolity. Bo niby czemu?
Pan Rzóhfa pisze:Mi osobiście nie sprawiało by to radości, dzieci mnie męczą, zabierają czas, który można poświęcić na ukochaną osobę
Ale dziecko to nie jakiś zwierzaczek, to JEST właśnie ukochana osoba, dla której z radością poświęca się czas. Twierdzisz, że nie dla Ciebie - ok, ale skąd wiesz, skoro nie masz własnego dziecka? A może miałeś i porzuciłeś?
Żeby nie było wątpliwości - nie widzę w Twojej postawie niczego niestosownego, ale zaskakują mnie kuriozalne argumenty, jakie wykładasz dla jej potwierdzenia :)
wpis moderatora:ZGC: Fragment postu usunięty na prośbę autora.