Ciekawy temat, szkoda, że obumarł. Ale pragnę wtrącić swoją opinię:
Elfy, krasnoludy, czarodzieje i inne podobne stwory to jest podstawa fantastyki, nie widzę powodów by z tego dorobku kultury nie korzystać w twórczości. Moim zdaniem nie istotne jest, czy w danym utworze pojawiają się te fantastyczne stworzenia. Liczy się to, o czym jest tekst. Z chęcią sięgnąłbym w 2000 roku za tekst o nastoletnim czarodzieju, uczącym się w szkole magii i żyjącym w świecie wraz z goblinami, smokami, itd. Inna sprawa, gdybym miał przed sobą książkę osadzoną również w świecie, gdzie takie stworzenia żyją, ale opowiada ona o przygodach półelfa, barbarzyńcy półorka, maga i człowieka-wojownika, którzy przemierzają swój świat w poszukiwaniu czegoś tam.
No-qanek pisze:
Liczą się nie problemy, ale ich kombinacje, nie kombinacje, ale spojrzenie na nie. I tak dalej. O ile schemat może być podobny, o tyle o istocie oryginalności decyduje koncepcja, czemu utwór ma służyć i jak. Poziomów jest naprawdę dużo.
Pani Rowling użyła znanych wszystkim stworzeń, ale opowiedziała naprawdę świetną historię. I w tym właśnie tkwi, moim zdaniem, klucz do oryginalności. Nieważne jest tło, ważna jest opowieść. A niech i ta opowieść osadzona będzie w krainie o nazwie Śródziemie, gdzie istnieje kraina Mordor, gdzie wiecznej ciemności zaległy cienie - jeżeli będzie równie fascynująca, co opowieść o czarodzieju z blizną na czole, przeczytałbym ją równie chętnie.
Tylko złe książki mówią, jacy są ich autorzy. Dobre książki mówią, jacy są ich bohaterowie
Andrzej Sapkowski