F 67

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Ebola
Straszny Wirus
Posty: 12009
Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
Płeć: Nie znam

F 67

Post autor: Ebola »

No?
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!

Awatar użytkownika
Q
Nexus 6
Posty: 3142
Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01

Post autor: Q »

Pierwsze wrażenia na gorąco?

1. B. ładne, b. osobiste wspomnienie Margot o Olafie.

2. Sporo recenzowanch książek podchodzi pod mój gust.

3. baron fajnie wspomina Avangardę (osobistą wzmianka czuję się cokolwiek połechtany).
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas

Awatar użytkownika
Agi
Fargi
Posty: 429
Rejestracja: ndz, 06 sie 2006 22:28

Post autor: Agi »

Margot, pięknie napisałaś o Olafie, mrówki mi po skórze chodziły w czasie czytania.
"Wiarą można manipulować. Tylko wiedza jest niebezpieczna." - Frank Herbert

Awatar użytkownika
symbeline
Mamun
Posty: 142
Rejestracja: czw, 26 lut 2009 15:45

Post autor: symbeline »

TAk. Tekst o Olafie - świetny. Recenzje ciekawe, nawet napaliłam się na jedną pozycję, ale...
O rany jak ja "kocham" tego typu recenzje Wrr :

"Chcąc ukryć przed towarzyszami podróży swą prawdziwą tożsamość, przybiera postać delikatnego, chudego jak szczapa i „ładniusiego” młodzieńca imieniem Raywen, nekromanty" po czym w dalszej części szczegółowo opisanej oczywiście prawie ze akcji autorka recenzji stwierdza co następuje:" Prawdziwa tożsamość Władcy, a także charakter grożącej światu zagłady aż do samego końca pozostają niewyjaśnione, co zdecydowanie należy zaliczyć autorce na jej korzyść "
Ha haha cóż, Ty naiwny czytelniku recenzji już tego zaskoczenia mieć nie będziesz. Tak się staram zawsze omijać części recenzji, kiedy wyczuwam zbliżające się nieuchronnie streszczenie omawianego utworu. Tym razem tej rafy nie udało mi się ominąć bo podstępnie autorka wygłosiła owe zdania w momencie, kiedy tekst ciążył już ku podsumowaniu w, w którym nie spodziewałam się już uchylania i to takiego ( !) kurtyny
Cóż, może to szczęście więc, że jednak i tak chyba nie sięgnęłabym do owej powieści.
a rzecz tyczy :
Karina Pjankowa

Prawa i powinności
"Każda kobieta obojętnie jak stosowana zagraża twemu życiu i zdrowiu "
Ja w sumie też jestem kobietą. trudno ideałem być nie mogę

Awatar użytkownika
Harna
Łurzowy Kłulik
Posty: 5588
Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14

Post autor: Harna »

symbeline pisze:Ha haha cóż, Ty naiwny czytelniku recenzji już tego zaskoczenia mieć nie będziesz. Tak się staram zawsze omijać części recenzji, kiedy wyczuwam zbliżające się nieuchronnie streszczenie omawianego utworu.
Rany jeża... No dobra, ujmę to najprościej, jak tylko zdołam. Pozostali bohaterowie nie wiedzą, że Raywen_jest_tak_naprawdę_Władcą, choć czytelnik wie o tym od samego początku. Samiuśkiego. Absolutnie. Na tym się zresztą opiera cały humor powieści. I teraz arcypodstępne pytanie od naiwnego recenzenta: skoro Raywen tak naprawdę jest Władcą, to jakim sposobem w trzech słowach "prawdziwa tożsamość Władcy" (powtarzam: Władcy, nie Raywena) zdradziłam zakończenie? Pomijam już fakt, że pytanie o wspomnianą tożsamość i zagładę również pojawia się już na samym początku. Samiuśkim. Absolutnie.

Co do "szczegółowo opisanej oczywiście prawie że akcji" — recenzja musiałaby mieć co najmniej arkusz, żeby mi się to udało. Rozumiem jednak, że dla niektórych czytelników nawet ogólne opisanie bohaterów i punktu wyjścia całej historii to już zbyt wiele. Bywa i tak :->

Mimo wszystko zachęcam do lektury. Książkę przeczytałam i wiem, że nie zdradziłam żadnego z istotnych elementów fabuły. Nie jestem aż taką idiotką...
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!

Awatar użytkownika
symbeline
Mamun
Posty: 142
Rejestracja: czw, 26 lut 2009 15:45

Post autor: symbeline »

Harno :)) Nie gorączkuj się tak. Znam ból ilości koniecznych znaków w tekście. Prawie każda recenzja niestety jakoś tam tę treść odkrywa, więc to standard, choć ja osobiście tego nie znoszę. Co do tego, że się zbulwersowałam o uświadomienie mi tożsamości Raywena- nie wspomniałaś w recenzji, że czytelnik wie. Stąd moje, błędne jak widać założenie, że czytelnik nie wie, bo według mnie to byłoby ciekawe spekulować, który z członków wyprawy jest Władcą. Skoro jednak jest to wiadome czytelnikowi od samiuśkiego początku, to oczywiście zwracam honor. Pamiętaj jednak, że wszak książki nie czytałam więc nic dziwnego, że się wystraszyłam iż objawionym mi zostaje tajemnica.
" I teraz arcypodstępne pytanie od naiwnego recenzenta: skoro Raywen tak naprawdę jest Władcą, to jakim sposobem w trzech słowach "prawdziwa tożsamość Władcy" (powtarzam: Władcy, nie Raywena) zdradziłam zakończenie? "
Nie wiem czy to stwierdzenie było naprawdę odnośnie mojej wypowiedzi, ale mniemam,ze tak bo tylko ja tknęłam ową recenzję. Więc odpowiem w ten sposób: W którym miejscu zarzucam recenzentowi, że zdradził mi zakończenie poświeci???
A one trzy słowa - Prawdziwa tożsamość Władcy, były skorelowane ze słowami : "Chcąc ukryć przed towarzyszami podróży swą prawdziwą tożsamość, przybiera postać delikatnego, chudego jak szczapa i „ładniusiego” młodzieńca imieniem Raywen, nekromanty" Wspólnie, jak mi się wydawało odkrywały przede mną tajemnicę, która jak mniemałam miała nią pozostać do końcowych aktów przedstawienia. Jako, że wyłuszczyłaś mi łopatologicznie, iż czytelnik to wie od samiuśkiego początku- znaczy - nie miałam racji.

Niemniej czytając recenzję można było faktycznie odnieść takowe wrażenie.
"Każda kobieta obojętnie jak stosowana zagraża twemu życiu i zdrowiu "
Ja w sumie też jestem kobietą. trudno ideałem być nie mogę

Awatar użytkownika
Harna
Łurzowy Kłulik
Posty: 5588
Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14

Post autor: Harna »

Czytelnik się rozgorączkował, to i na recenzenta padło ;-) Sama mam uczulenie na spoilery, więc za nic w świecie nie wyjawiłabym aż tak istotnej informacji, jak tożsamość Raywena — gdyby to rzeczywiście była tajemnica, a nie jest, bo to jedno z podstawowych założeń całej tej historii, w zasadzie punkt wyjścia i jeden z podstawowych budulców komizmu. Czytelnik chichocze razem z Władcą, obserwując pozostałych bohaterów :-) Specjalnie operowałam raz Raywenem, a raz Władcą, licząc, że to rozgraniczenie będzie dla każdego widoczne. Najwyraźniej się przeliczyłam, mój błąd :-)
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!

Awatar użytkownika
symbeline
Mamun
Posty: 142
Rejestracja: czw, 26 lut 2009 15:45

Post autor: symbeline »

Spoko :) Trudno też abyś w takiej recenzji kładła w umie to łopatologicznie do łba. W gruncie rzeczy. Fajnie, że się wyjaśniło i że ;) Podyskutowałyśmy se dzięki temu :))))
"Każda kobieta obojętnie jak stosowana zagraża twemu życiu i zdrowiu "
Ja w sumie też jestem kobietą. trudno ideałem być nie mogę

Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4202
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Post autor: A.Mason »

Z opoznieniem, bo z opoznieniem, ale zastanowil mnie fragment Barona:

O aparatach fotograficznych i wiekszym niz w lustrzankach spadku popytu na malpki:
"Dlaczego popyt spadł? Tak po mojemu, (jakiż to banał!) nabywca skutecznie ocenił przydatność, inaczej, wartość użytkową towaru."

Nie sledze rynku, a i kryzys tez nie interesowal mnie na tyle, zeby sledzic go uwaznie.
Zastanawiam sie, czy spadek popytu na kompakty nie jest spowodowany takze (a nawet bardziej) innymi czynnikami?

1. kompakty generalnie sa tansze, czesto przeznaczona dla mniej zamoznego uzytkownika. Wydaje mi sie, ze kryzys w znacznie wiekszym stopniu dotyka ta grupe ludzi - bogaty najwyzej kupi mniej wypasione lustro, dla biednego kryzys objawia sie w decyzji byc (kupic chleb) albo nie byc (kupic aparat i nie miec na chleb)...

2. ogolny spadek cen lustrzanek. Niezwiazany z kryzysem (w ktorego czasie ceny wzrosly), ale jest to mechanizm ciagly, powodujacy staly przeplyw uzytkownikow od kompaktow do luster.
Najtansze nowe lustrzanki (body) mozna dzis (sprawdzone w jednym z przypadkowych serwisow porownujacych ceny) kupic nawet ponizej tysiaca zlotych (z kitem - od 1300-1400zl). Mam wrazenie, ze nasze place wzrosly, a roznica pomiedzy cena kompaktu i lustra zmniejszyla sie na tyle, ze czesc ludzi, ktora wczesniej nie mialaby wyboru ze wzgledu na cene, dzis taki wybor ma i czesciej wybiera lustro.

3. ciekawi mnie, jak zostal zakwalifikowany i czy w ogole zdazyl sie juz zalapac w badaniu spadku sprzedazy system mikro 4/3?
W koncu to juz nie sa kompakty, ale tez nie lustra...
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec

Awatar użytkownika
baron13
A-to-mistyk
Posty: 3516
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11

Post autor: baron13 »

Powiem tak: pewnie Masonie też masz rację. Jeśli chodzi o system bez lustra z dużą matrycą to nie wiem co dalej. Widziałem jeden model w cenie zaporowej chyba 7 koła. Bez sensu. Pojawił się następny jeszcze ceny nie widać.

Awatar użytkownika
Keiko
Stalker
Posty: 1801
Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58

Post autor: Keiko »

Dodałabym trzeci czynnik mocno powiązany z ceną: moda. I myślę, że będzie on odgrywał coraz większą rolę. Nie wiem na ile krąg osób których znam jest reprezentatywny, ale wiele ludzi kupuje lustrzankę jako drugi aparat.

Najczęściej stwierdzają, że drugi aparat by im się przydał, a znajomi maja właśnie lustrzankę i robią „wypasione” zdjęcia. Więc oni tez kupią i „kiedyś tam” nauczą się używać kilku opcji więcej niż auto. 90% takich osób poza funkcję auto nie wychodzi (włączając tych znajomych, którzy do kupna ich zainspirowali), ale lustrzanka wciąż jeszcze robi lepsze zdjęcia niż kompakt, więc jakąś tam satysfakcję z zakupu mają. Wydaje mi się, że ten trend mocno nakręca tzw. „życie internetowe”. Zdjęcia do tej pory przeznaczone dla rodziny nagle docierają do bardzo szerokiego grona. I na takim urlopie pani biega z małym kompakcikiem, a pan z wielka kobyłą, aby pokazać swoje obycie z techniką ;)

Awatar użytkownika
savikol
Fargi
Posty: 407
Rejestracja: pn, 27 mar 2006 08:04

Post autor: savikol »

Keiko, to chyba odwieczny problem w amatorskiej fotografii. Wielu lajkoników uważa, że lepszy sprzęt = lepsze zdjęcia. Kolega kupił sobie drogą lustrzankę cyfrową i jest bardzo niezadowolony, bo zdjęcia nie są ani tak kolorowe, ani tak ładne jak w National Geographic. I nie idzie mu wytłumaczyć, że w fotografii sprzęt ma drugorzędne znaczenie.

Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4202
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Post autor: A.Mason »

Keiko pisze:Dodałabym trzeci czynnik mocno powiązany z ceną: moda.
Wydaje mi sie, ze to co opisujesz poniekad wynika z omawianej przez Barona oceny przydatnosci aparatow. Ludzie zobaczyli, ze profesjonalisci lataja z lustrzankami, poogladali reklamy, poczytali komentarze o lustrach i porownali zdjecia, a nastepnie polecieli do sklepow. Niekoniecznie bedac w pelni swiadomymi, niekoniecznie majac racje, ale przyjmujac jako pewnik, ze lustro=jakosc. To, ze powstala moda zwiazane jest z ugruntowaniem sie tego pogladu.

Prawda jest taka, ze firmy produkujace kompakty ciagle gonia lustra. Na forach fotograficznych stale sie to powtarza, ze przy ograniczonych zasobach finansowych amatora - dobry zaawansowany kompakt jest lepszy niz kiepskie lustro z kitem. Tyle ze niewiele osob slucha :)
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

savikol pisze:I nie idzie mu wytłumaczyć, że w fotografii sprzęt ma drugorzędne znaczenie.
To znaczy: dla kogoś, kto zdjęć robić nie potrafi, sprzęt ma pierwszorzędne znaczenie. Ja np. jako totalna fotograficzna noga, zanabyłem sobie małpę Canona, która jest mądrzejsza ode mnie i fachowcy nawet się dziwują, jak ona sama potrafi na automacie dobre zdjęcia robić. O to mi właśnie chodziło, kiedy roniłem łezkę nad tauzenem nad nówką sztuką lat temu prawie troje.

Tymczasem żon mój zdjęcia robi nie tylko dla frajdy, ale i zarobkowo. Długo ciskałem w nią cytatami z Cebuli (szczególnie smakowite są o porównywaniu Kijewa do tego strasznie drogiego Himmelstossa, czy Hohenstalza), ale niewiele to pomagało: musi mieć nowy obiektyw, bo ten co ma to g*no (w sensie gumno, albo nawet niżej). Raz się szarpnąłem i wyciąłem sobie kawałek ciała, kiedy zasponsorowałem zestaw ciało+obiektyw (ten, co teraz jest na poziomie gumna) - dwa lata temu. I powiedziałem, że następny będzie, jak się pierwszy spłaci. Cóż teraz robić? Spłacił się (z dokładnością 10%), a poza tym sama se zarobiła - no to se kupiła za 3,5KPLN nowy obiektyw. I co? I muszę powiedzieć, że tym razem miała rację: zdjęcia są lepsze. Pierwsze zlecenie to było fotografowanie zjazdu ważnych dyrektorów dużej korporacji. Odbyła się też prezentacja nowych ciężarówek, które wyczyniały harce i wszystko to trzeba było sfotografować. A na dworze śnieżyca. Lepsza jakość zdjęć, czy to z wnętrz, czy ze śnieżycy była dobrze widoczna.

Ale ja od początku wiedziałem, że ona zdjęcia robić potrafi. Czyli umie wykorzystać właściwości tego drogiego obiektywu. Zatem gotów jestem założyć awansem, że zdoła też wykorzystać większą matrycę. I tak sama se musi na nią zarobić, więc ból mniejszy. Zatem i dla fachowca sprzęt ma duże znaczenie - acz z zupełnie innych powodów niż dla mnie ;-)
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
Keiko
Stalker
Posty: 1801
Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58

Post autor: Keiko »

A.Mason pisze:
Keiko pisze:Dodałabym trzeci czynnik mocno powiązany z ceną: moda.
Wydaje mi sie, ze to co opisujesz poniekad wynika z omawianej przez Barona oceny przydatnosci aparatow.
Masz rację.* Bardziej chciałam podkreślić, że w przypadku części nabywców ta ocena nie ma żadnych racjonalnych przesłanek. Widziałabym bowiem pewne rozróżnienie pomiędzy osobami, które chcą robić dobre zdjęcia i są gotowe nauczyć się obsługiwać bardziej skomplikowany aparat, a takimi, które myślą, że dobre zdjęcia "robią się" same. W pierwszym przypadku popyt powinien się utrzymywać, w drugim może się bardzo gwałtownie załamać (pojawi się np. moda na jakąś hybrydę).

*Tak, bowiem czy jest jakiś temat publicystyczny, gdzie nie można napisać, że Baron już się w tej kwestii wypowiadał? ;)

ODPOWIEDZ