ZWT 1 - To nie była miłość jak z "Przeminęło z wiatrem&

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Ravik

Post autor: Ravik »

To tak z biegu, kilka spostrzeżeń, zanim się zrobi jasno...

Orson - Posiłek
- Już chwila!
A tu by się interpunkcja przydała. Przecinek chociażby.
Tego by brakowało, żebyś po całym dniu głodówki truł mnie byle kanapkami.
Jak rozumiem głodował mąż.
Od początku ich znajomości, potem związku i małżeństwa, to Bob odpowiadał za kuchnię. Odkąd straciła pracę, główną rozrywką Catie było jedzenie.
Wychodzi, że kuchnia straciła pracę.

Co do całości:
Ot scenka, niespecjalnie poruszająca, mimo cienia makabreski w tle, co zapewne miało zbliżyć tekst do horroru, ale jakoś nie zbliżyło.

bejcej
Kan już prawie kończył rytualne inkantacje nad dymiącą, glinianą miską, na której leżał falisty, srebrny sztylet. Zerknął ukradkiem na leżącego na kamiennym ołtarzu Ibla.
Sztylet leżał, sztylet zerknął, ojojoj...

...podnosząc głowę.

...unosząc nóż...

...uniósł go nad głowę.
Trochę za dużo tego unoszenia, jak na tak krótki tekst.

Strasznie patetycznie. Kaptury głębokie, zaśpiewy się wznoszą, zresztą nie tylko zaśpiewy. No i przede wszystkim brakuje mi tutaj emocji. Chłopak się domyśla, że za chwilę go zarżną i nie przejawia żadnego instynktu samozachowawczego, nie panikuje, nie wścieka się. Zamiast tego on:
– Chyba już tego nie chcę.
No i te powtórzenia.

Keiko - Wieczorny news z Herkulanum

Przy pierwszym czytaniu, przyznaję, miałem chaos we łbie. No ale w końcu godzina późna, więc złożyłem to na karb zmęczenia. Dopiero za drugim podejściem się nieco poukładało. Nie wiem, czy skoki narracyjne - wyszczególnione jedynie kursywą - to dobry pomysł w takim krótkim tekście. Wiem natomiast jedno:
W jego ręku błysnął nóż. Błyskawicznie rzucił się w stronę zaskoczonej Gai.
Podmiotu trzeba pilnować.

No i nie zdążyłem, za oknem już jasno, trzeba pomyśleć o spaniu. ;)

Edit: był, bo późno i coś uciekło.

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

hundzia pisze: Powiedziala Xiri, ta, co w poprzedniej edycji miala TAKI prolblem w liczeniu, że powstały... hmmm. reperkusje(?)...
Trzeba naprawiać swe błędy, nie złośliwa czepialska? Wyjdź...

Awatar użytkownika
BMW
Yilanè
Posty: 3578
Rejestracja: ndz, 18 lut 2007 14:04

Post autor: BMW »

sgr - To nie była miłość jak z "Przeminęło z wiatrem"
Ada pisze list. Krótki, bo jest limit znaków – transmisje międzygwiezdne są kosztowne. Kurta nie ma już tak długo – całą wieczność, dwa miesiące.
Czyli on jeszcze leci na Alfa Centauri, a ona już ściga go listem?
Pociesza się, że technika pójdzie przez te lata do przodu i może uda się przesłać zdjęcie.
W dobie lotów międzygwiezdnych nie ma możliwości przesłania fotografii? Nie chce mi się w to wierzyć. Już raczej powinieneś/powinnaś napisać, że Ady nie stać na opłacenie większego pojemnościowo przekazu.
Na komputerze zapala się dioda – otrzymał nową wiadomość.
Informacja wysłana przez Adę trafia bezbłędnie do kompa Kurta. Czyli jednak technika jest na odpowiednio zaawansowanym poziomie.
Minęło tyle czasu, prawie zapomniał.
i
Odpowiada od razu: „Kocham, chcę mieć z Tobą dziecko”,
Prawie zapomniał o kobitce, ale chce mieć z nią dziecko? Jakby trochę naciągane.
w załączniku (technika rzeczywiście poszła do przodu)
Budowlańcy na Alfie Centauri dysponują wiekszym potencjałem naukowym, niż spece na Ziemi?
Na razie tyle, bo piszę z "doskoku"
Ostatnio zmieniony sob, 18 lip 2009 12:40 przez BMW, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
BlackHeart
Pćma
Posty: 221
Rejestracja: sob, 01 gru 2007 08:48

Post autor: BlackHeart »

==============================
Orson - Posiłek
==============================

Błędów językowych nie widzę (ostrzegam, zardzewiałem, więc mogłem coś przeoczyć), ale mam dwa zastrzeżenia.

Po pierwsze, kwestia córeczki. Nie mam pojęcia, o co autorowi chodziło. Ta córeczka już się urodziła? Czy to "pod mamusinym serduszkiem" oznacza, że jednak jeszcze nie? A może ten stek jest z córeczki? No, ale wtedy nie można by jej było nakarmić (co najwyżej nią). Nie wiem. I trapi mnie to niezmiernie.

Po drugie, fabuła i konwencja. Niech mi autor powie, w jakiej konwencji miał być utrzymany tekst? Poważnej czy humorystycznej? Bo nijak się nie da tego rozgryźć. Innymi słowy, nie wiem, czy mam się śmiać, czy pokiwać smutno głową nad zwyrodniałym gustem Catie. Szczerze powiedziawszy, ten tekst przywodzi mi na myśl pewien serial, który w zamierzchłych czasach oglądałem. Opowieści z krypty, taki był tytuł. Każdy odcinek charakteryzował się dziurawą i naiwną fabułą. Tu mam to samo. Proszę Cię, autorze, wyjaśnij mi parę rzeczy -

1) Dlaczego Bob nie odejdzie od Catie? Skoro ta przerodziła się w kapryśnego babsztyla? Że niby babsztyl grozi? No to niech chłop na policję zadzwoni, skoro sam jest taką ciotą. Może tak zrobić, autorze? No, może czy nie? Dlaczego nie?

2) Dlaczego Catie jje ludzkie mięso? To jest wyraz tej kapryśności? Moim zdaniem to zakrawa na chorobę psychiczną. Pytanie zatem, dlaczego Bob nie zwrócił się z tym, do kogo trzeba? Jemu też padło na głowę? A to ci, kurde, zbieg okoliczności. Zapewniam Cię, autorze, że dań na świecie jest tyle, że każdą kapryśność dało by się zaspokoić. Nie trzeba sięgać po ludzkie mięso. Statystycznie rzecz biorąc, do kanibalizmu posuwają się albo seryjni mordercy, albo ludzie wierzący w jakieś magiczne mambo jambo. Kapryśność to raczej kiepski powód. Nie, przepraszam. Nie powód. W tym tekście jest to pretekst.

Ogólnie rzecz biorąc, tekst mnie tylko rozdrażnił. Nie potrafię rozgryźć, o co chodzi z tą córeczką (gdzie ona się znajduje i po co występuje w tekście). A fabuła poraziła mnie swoją naiwnością (to już pewnie degustibus się odzywa).

==============================
(po jednym tekście będę leciał, bo cienko u mnie z czasem).

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

OK. Krótka ocena:

Orson - Posiłek
Bob zerknął nerwowo w stronę wąskiej przerwy między kuchennymi drzwiami, a framugą.
Szeroka ta przerwa, skoro coś było przez nia widać z takiej odległosci i to przygotowuac stek. Bo zakładam, że coś widział, skoro na nią zerkał.
- Gdzie córeczka? – zapytała z pełnymi, czerwonymi od krwi ustami.
Mi za to razi trochę rozbieżnosc ze słowem "ustami". Bo możemy nimi nazywać i wargi, i jamę gębową. Tutaj są użyte jako jedno i drugie jednoczesnie.
Ale taki język polski już jest, wiec nie czepiam sie zbytnio.
- Kto się nawinie ,kotku, kto się nawinie.
Brakujący przecinek (pogrubiony)

Pomysł średni. Owszem, przedstawiłes miłość i to dosyć ciekawą, ale nic z tego nie wynika. Końcówka zmiast wieńczyć historię jest raczej wymuszona.
Nagle pojawia sie kanibalizm - po co? To ma dopełnić obrazu?
S: Sam koncept niezły, lecz zabrakło dla niego odpowiedniej "perypetii". Jezykowo nienajgorzej, konstrukcja też nieźle dopasowana.

Ellaine - Dzień, jak co dzień
Czując wzrok na sobie otworzył oko, które w półmroku zabłyszczało złociście.
Uroczo... tylko czy naprawdę trzeba o tym informowac czytelnika?
Jeśli historia jest krótka takich opisów lepiej unikać.
- Lecę zapolować – krzyknął w głąb jaskini, gdzie znikła, idąc do piskląt, które zaczynały domagać się śniadania.
Nie do końca rozumiem, po co o tym informował. To chyba dla smoczycy dośc oczywiste.

Tutaj pomysł również przeciętny. Coda jest udana, świetnie definiuje małżeństwo - ona zrzędliwa baba, on śpioch, który nie ma ochoty na romantyczność.
Tylko, że ty również zakonczyłaś na przedstawieniu bohaterów, nie wplatajac ich w żadna historię.
Nie podoba mi się też, to jak rozciagnięta jest ta historia - dużo tu zapychaczy, a znaki można było wykorzystac na coś ciekawszego.
S: Pomysł średni, brakuje jego rozwinięcia - a monotonię można świetnie wykorzystać. Językowo też kuleje, choć może to wrażenie wywołane zapychaczami. Nie robisz błędów, ale brakuje operacji słowem.

Kret - To nie była miłość jak z „Przeminęło z wiatrem...”

Nie mam pojęcia, o co tu chodzi.
Rzucasz imionami, nazwami, wątkami różnych historii. I nic nie tłumaczysz, zamiast tego dostaję papkę pełną romantycznego, patetycznego sentymentu.
S: Nędzny tekst. Pomysłu brak - w każdym razie nie przedstawiłeś go.
Języka nawet nie jestem w stanie ocenić.

terebka - Wieczność
– Aż po wieczność – odrzekło dziecko.
Niezbyt to naturalne i niezbyt potrzebne.

S: To jest dobry tekst. Jest koncept dostosowany do wymagań - i to dobrze wykonany. Językowo nie mam zastrzeżeń.
Pomysł fajny - oże nie zachwycajacy, ale historia jest ciekawa, a wiadomo, że w 1000 znaków, wielu sie zmieścić nie da.

sgr - To nie była miłość jak z "Przeminęło z wiatrem"
za parę lat może porozmawiają przez videofon.
Z opóźnieniem 8 lat?
Ada się cieszy – dziecko z kosmonautą, to jest coś, w dodatku renta na dziecko.
Mam wrażenie, że to zdanie jest wymuszone. Nie rozumiem dlaczego dziecko z własnym chłopakim to ma "być coś"

Pomysł niezły, ale zabrakło tu jakiegoś wykorzystania tej beznadzieji czy samej bezndzieji zaakcentowania i uczynienia ciekawszej.
Krótkie zdania nie przeszkadzają, pasuje do historii, choc widac, że spora ich cześć była na siłe kompresowana na potrzeby limitu
S: Niezły pomysł, zabrakło dla niego odpowiedniego wykonania, rozwinięcia tematu. Językowo nie ma wielkich problemów, choć brakuje naturalności.

cdn.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Gharas
Sepulka
Posty: 29
Rejestracja: sob, 07 cze 2008 13:50
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gharas »

Ellaine- Dzień, jak co dzień.

- Nie bocz się. – Ziewnął.
"ziewnął". Z małej litery. A zresztą ciężkie do wykonania ;P Przynajmniej druga osoba by nie zrozumiała, właśnie to dogłębnie sprawdzam i nikt nie rozumie co tam "ziewam".
Rozłożył ramiona, a płaty skórne, tworzące skrzydła, napięły się do granic możliwości.
Nie jestem przekonany co do poprawności interpunkcyjnej. Nie powinno być przecinka między skórne, a tworzące, bo nie wygląda to jak zdanie wtrącone. "Płaty skórne tworzące skrzydła" są długim opisem podmiotu, "tworzące skrzydła" bardziej pełni tu funkcję przymiotnika. Ten trzeci przecinek też moim zdaniem jest zbędny. Wg mnie powinno to wyglądać tak: Rozłożył ramiona, a płaty skórne tworzące skrzydła napięły się do granic możliwości. Oczywiście, to ja tu mogę się mylić, w takim bądź razie proszę o wyprowadzenie z błędu ;) Nie lubie błądzić ;P
gdzie znikła, idąc do piskląt
Tego przecinka też chyba nie powinno być. Mógłby się pojawić, gdyby "idąc do piskląt, znikła". A nie "znikła idąc do piskląt"
Jak zwykle wracał z dużym łupem. Rzucił zdobycz obok samicy i wylądował zgrabnie.
Tutaj mi brakuje podmiotu.Można się domyślić, ale jednak tak pusto...

Całość mi się mało podoba. Generalnie znośny język, brak powtarzających się większych błędów, drobne błędy zawsze się zdarzą. Można je uniknąć, ale trzeba szczegółowo analizować zdanie po zdaniu. Tylko ten temat... Bez urazy, ale nudno... O codzienności nie warto pisać, ponieważ spotykamy się z nią na każdym kroku, poczytać chciałbym o rzeczach ciekawych, a nie zwykłych ;)
Tylko złe książki mówią, jacy są ich autorzy. Dobre książki mówią, jacy są ich bohaterowie
Andrzej Sapkowski

Awatar użytkownika
nimfa bagienna
Demon szybkości
Posty: 5779
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
Płeć: Nie znam

Post autor: nimfa bagienna »

Gharas pisze:Ellaine- Dzień, jak co dzień.
- Nie bocz się. – Ziewnął.
"ziewnął". Z małej litery.
Po pierwsze: małą literą. "Z małej litery" to błąd.
Po drugie - "Ziewnął" jest napisane dobrze. Wielką literą. Małą literą piszemy tylko wtedy, gdy po pauzie dialogowej następuje dalszy ciąg zdania. Np.:
- Nie bocz się - powiedział Gucio i ziewnął.
Nie to, żebym się czepiała, ale właśnie w jednym zdaniu udało ci się przemycić błąd oraz poprawienie z dobrze na źle. Tak degeneruje się język polski.
e. doczytałam do "gdzie znikła, idąc do piskląt" Czego chcesz od tego przecinka? Stawia się go przed imiesłowami. Jak najbardziej stawia. Pudło. Wyłazi na wierzch nieznajomość zasad interpunkcji.
Dalej czytać twojego komentarza będę, bo się boję, co w nim mogę wyczytać.
Sorry, to nie to, że po tobie jadę. Ale poprawiaj tylko wtedy, kiedy jesteś ABSOLUTNIE pewny. Inaczej swoimi komentarzami narobisz furę złego.
Pozdrawiam - nb
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

Wielką literą. Małą literą piszemy tylko wtedy, gdy po pauzie dialogowej następuje dalszy ciąg zdania. Np.:
- Nie bocz się - powiedział Gucio i ziewnął.
Czy w takim razie nie powinno być "- Nie bocz się - Powiedział Gucio i ziewnął."?
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
nimfa bagienna
Demon szybkości
Posty: 5779
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
Płeć: Nie znam

Post autor: nimfa bagienna »

Nie. Bo to jest jedno zdanie: Nie bocz się - powiedział Gucio i ziewnął.
W najgrubszym zarysie - jeśli po wypowiedzi bohatera następuje sugestia, że uprzednie słowa bohater wypowiedział (czyli szepnął, warknął, wymamrotał itd.), to po pauzie dialogowej następuje dalsza część zdania, zaczynana małą literą.
Natomiast jeśli mamy do czynienia z konstrukcją typu Nie bocz się. - Ziewnął. albo Nie mam ochoty z tobą gadać. - Odwrócił się na pięcie i odszedł., to mamy do czynienia z dwoma zdaniami. Jedno określa, co bohater powiedział, drugie, co zrobił. I wtedy przed pauzą dialogową stoi kropka, a zdanie po pauzie (jako nowe) rozpoczyna się wielką literą.
To zresztą kwestia piszącego. Bo to samo można wyrazić na dwa sposoby.
- Podaj mi wreszcie tę sól - mruknął Ziutek i spojrzał na Krzyśka, który nie miał ochoty ruszyć się z miejsca. Wzdychając, poszedł po solniczkę.
albo
- Podaj mi wreszcie tę sól. - Ziutek spojrzał na Krzyśka, który nie miał ochoty ruszyć się z miejsca, i z westchnieniem poszedł po solniczkę.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.

Ivireanu

Post autor: Ivireanu »

A co, jeśli uprzednie słowa poniekąd wyziewał, to znaczy wypowiedział je ziewając?
Tak pytam, z ciekawości.

Ravik

Post autor: Ravik »

Gharas - Spotkanie na placu Złamanych Serc

Po pierwsze: po myślniku zawsze stawiamy spację!
płomienno czerwone
O ile dobrze pamiętam zasady pisania przymiotników złożonych, to powinno być łącznie.
Młody rycerz trzymał się na dystans.
Tak trochę to wygląda, jakby trzymał się na dystans z powodu tych loków, co to je wiatr rozwiewał.
Błyskawicznie miotnęła w Xaviera zaklęciem, który w ostatniej chwili uskoczył wyciągając miecz.
W celu dynamizacji akcji, przydałoby się z tego zdania zrobić dwa. W drugim może być nawet podmiot domyślny. Przydałoby się także napisać, co to za zaklęcie było, skoro dało się tak łatwo je ominąć.
-Ślicznotko… -chciał coś powiedzieć otrzepując się z kurzu
A ja bym powiedział, że nie tylko chciał, a nawet powiedział. Coś. ;) Najlepiej skończyć na tym wielokropku, reszta jest całkowicie zbędna.
-Nie mów tak do mnie! –wrzasnęła rzucając kulą ognia, niecały krok od młodzieńca.
No to teraz zagwozdka, bo nagle wychodzi, że mimo odskoku rycerza, czarodziejka stoi obok niego - dosłownie krok od niego - i ciska fireballem. Ja wiem, pewnie teleport. Z drugiej strony - jeżeli wzmiankowany fireball minąłby/wylądowałby o krok od młodzieńca (bo zapewne to autor miał na myśli), to byłyby jakieś implikacje termiczne, ale nie ma.
Tym razem on zaatakował.
A tutaj mam problem z wiarygodnością psychologiczną rycerza. Wpierw bezproblemowo omija czary niewiasty, stara się ją uspokoić, aż tu nagle - z niewiadomych przyczyn - rzuca się na pannę z mieczem. Dlaczego? Nie mógł się odwrócić na pięcie i pójść w diabły? W samoobronę nie uwierzę, bo - jak już wspomniałem - gościu wydaje się magioodporny, bimba sobie na lądujące o krok od niego fireballe. Więc skąd nagle u niego taka przemożna chęć mordu? Niepojęte to dla mnie, autorze.
Chciała ostatni raz pocałować, ale nie zdołała.
Kolejna niekonsekwencja. Ja rozumiem, kobieta w histerii, kobieta w agonii, ale jakoś nie pasuje mi tutaj nagła chęć pocałunku. Wpierw fireball, później buzi-buzi? Wszystko widzi mi się jako na siłę wmuszony patetyczny motyw. On ją ciach, ona go ciach i jeszcze chcą się całować. To jest dopiero coś.

No i niestety powiało sztampą. Mamy bowiem "elficką dziwkę", mamy też przeklasycznego fireballa. To są symptomy braku kreatywności, a jednocześnie fantastyka na siłę. Bo co szkodziło opisać taką samą scenkę we współczesnej kuchni. Parka idzie na noże, ale wpierw bohaterka ciska tosterem (też gorący), czy innym gratem w bohatera.

E: duperele

Awatar użytkownika
nimfa bagienna
Demon szybkości
Posty: 5779
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
Płeć: Nie znam

Post autor: nimfa bagienna »

Ivireanu pisze:A co, jeśli uprzednie słowa poniekąd wyziewał, to znaczy wypowiedział je ziewając?
Tak pytam, z ciekawości.
Jeśli podejmujesz się umieścić w tekście określenie "wyziewał" w taki sposób, by nie brzmiało (i nie wyglądało) groteskowo, to stosuj do niego tę samą zasadę, co do innych odgłosów paszczowych.
Mam nadzieję, że zaspokoiłam twoją ciekawość.
;)
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.

Ivireanu

Post autor: Ivireanu »

A i owszem, dziękuję :-)

Kret

Post autor: Kret »

Jaki serial? :)

Edit: Nie jestem zażartą fanką żadnych seriali, dlatego trochę zszokowały mnie te posty:). I tak pewnie nikt mi nie uwierzy, ale z całymi błędami, tekst nie jest plagiatem. Na to sobie nie pozwalam, błędy językowe, niedomówienia, owszem, ale nie bezczelne zżynanie czyjś pomysłów. A jeżeli chodzi o całą fantastykę, tak szczerze powiedziawszy ciężko dzisiaj być prekursorem na miarę Tolkiena. Pomysł wampirów... no cóż, jest stary jak świat i nic w nim nie będzie już oryginalne (no chyba, że nagle napiszę, jakoby nie miały kłów albo starzały się jak zwykli śmiertelnicy). Po przeczytaniu postów przypuszczam, że plagiat dotyczył imienia? Otóż imię Angel w U.S.A jest popularne, a w tłumaczeniu polskim jest świetną ironią w stosunku do wampirów (dziecko ciemności nazwane imieniem kojarzącym się ze światłością), ale może to tylko moje, nieco spatrzone poczucie humoru:).
Dziękuję Radioaktywnemu za konstruktywne uwagi, rzeczywiście śmiertelnik/śmierć... nie pasują blisko ustawione i w ogóle pierwsze zdanie jest nieco poplątane.
Oprócz tego, fakt, trochę jest niedomówień, a raczej... bardzo dużo, zapewne to z powodu ograniczonej liczby znaków, która mi nie ułatwiała zadania. Prezentuję bardzo uciążliwą chorobę, zwaną słowotokiem. Oczywiście to także moja wina, przecież z czytelnika nie robi się jełopa:).
Pozdrawiam.

beton-stal
Fargi
Posty: 312
Rejestracja: wt, 12 gru 2006 01:49
Płeć: Mężczyzna

Post autor: beton-stal »

Kret pisze:Jaki serial? :)
Ja też nie wiem, zwłaszcza że z założenia w ogóle nie oglądam seriali, więc nie jestem w stanie zweryfikować przypisywanych Ci odniesień. Niemniej, rozumiem, że pewne podobieństwa imion czy artefaktów nasunęły takie skojarzenia uczonym w piśmie.... eee, to jest – uczonym w TV.

Zapominając na chwilę o kwestii: serial, plagiat czy rękodzieło własne, chciałbym się skupić na tekście samym w sobie, tzn. bazując wyłącznie na skojarzeniach kultury ogólnej:
Kret pisze:Czymże sto lat temu byłaby dla niego możliwość dostąpienia zaszczytu (...) śmierci (...)? Jednak teraz Angel nie chciał odchodzić.
A zatem – facetowi zbiera się na śmierć, choć sądząc po mierze czasu wskazanej w tekście to nie człowiek, ale jakiś zaświatowiec-kosmita lub ktoś w tym rodzaju. Moja znać angielskiego, więc imię (funkcja?) Angel nasuwa mi od razu skojarzenie – bohater to anioł. Pasuje do nieśmiertelności, więc jest git.
Kret pisze:- Cóż za ironia losu - pomyślała zrozpaczona Irina. – Ulubieniec bogów. Wampir, który na powrót stał się człowiekiem(,) umiera, nie mogąc zaznać upragnionego szczęścia.
Nie wiem, kim jest Irina (kochanką, siostrą, matką, sąsiadką), ale już wiem (domyślam się), że bohater Angel to – wbrew logice imienia – wampir. Dlaczego ulubieniec bogów? I jakich? Dlaczego stał się na powrót człowiekiem? Jakiego szczęścia zaznać nie może? I gdzie tu ironia losu?
Kret pisze:Chwyciła Złotą Kulę i już chciała ją roztrzaskać, gdy Angel szepnął(:)
Czym jest Złota Kula? O ile rozumiem, czymś innym niż złota kula, a więc pisana małymi literami. Duże litery sugerują albo nazwę własną, albo szczególne, kluczowe znaczenie przedmiotu dla tekstu. W tym pierwszym znaczeniu Złotą Kulą może być odtwarzacz mp3, pąk chryzantem albo maskotka. W tym drugim – Wielki Magiczny Artefakt, którego znaczenie objawi się wkrótce w tekście.
W obu przypadkach oczekuję wyjaśnienia, dlaczego wobec rychłej śmierci Angela Irina chce ten przedmiot zniszczyć.
Kret pisze: - Nie możesz jej zniszczyć. Być może nadejdzie dzień, w którym przyda się komuś innemu... komu fortuna będzie sprzyjać bardziej niż nam.
- Ale to my zasłużyliśmy na tę szansę!
Raczej stawiam na artefakt, ale wstrzemięźliwość autora w dawaniu wyjaśnień nie daje mi pewności. Dlaczego Złotej Kuli nie można zniszczyć? A może można – niech Irina walnie nią o podłogę, to będzie wiadomo na sto procent.
Niemniej, z tego fragmentu wynika, że bohaterowie wiązali z kulą nadzieję na zmianę losu, jednak przedmiot zawiódł. Ponieważ okazuje się, że oprócz kuli potrzeba też szczęścia (fortuny). Do dupy z taką magią!
Kret pisze: Wampir i śmiertelniczka – miłość bez perspektyw. Długa i ciernista droga ku szczęściu i promyk nadziei, dzięki któremu zaszli tak daleko. A teraz śmierć stanęła im na drodze.
Zaraz, chwila, moment! Przecież Angel nie jest już wampirem – "na powrót stał się człowiekiem". Chyba dopiero "uczłowieczenie" Angela otworzyło im perspektywę. Dlaczego droga ku szczęściu była długa i ciernista?
Generalnie śmierć zawsze stoi na przeszkodzie szczęściu śmiertelników. Tak się składa, że ludzie umierają i nie zawsze zdążą osiągnąć to, co planowali.
Kret pisze:- Jutro nie będzie żadnego „my”. Jutro możesz być już tylko „ty” – powiedział.
To najlepszy fragment tekstu, jest w nim nieprzesadzony sentymentalizm.


Co wynika z powyższego?
1. Tekst można zrozumieć bez odwołania do innego źródła. Wampir stał się człowiekiem (przypuszczalnie dlatego że się zakochał), jednak stało się to albo za późno, albo transformacja zawierała błędy, wobec czego nie dane mu było zaznać szczęścia z kobietą śmiertelną.
2. Złota Kula pozostaje zagadką, praktycznie bez większego znaczenia dla tekstu. Dowód? Usunąć fragmenty o kuli – sens tekstu zachowany.
3. Imiona równie dobrze mogłyby brzmieć: Bronisław i Helena. Imię Angel wprowadza wręcz pewne zamieszanie na początku tekstu, bo w zestawieniu z sugestią przechytrzenia śmierci kojarzy się z aniołem. A wampir to nie ta kategoria wagowa co anioł.
4. Wiele sugestii (kula, długa droga do szczęścia, ulubieniec bogów) wskazuje, że mamy do czynienia z nieznanym czytelnikowi tłem, które pozostaje zagadką, a które dla bohaterów jest ważnym elementem. Trzeba było albo to rozwinąć, albo dać sobie spokój. Odnoszę wrażenie, że jednak tekst jest inspirowany innym utworem (niekoniecznie cudzym), choć bez tej inspiracji też dałby sobie radę. Przecież wiadomo, że wampiry są nieśmiertelne. Ja jestem człowiekiem, jestem śmiertelny, mogę jeść czosnek, a srebro i święcona woda mnie nie parzą. Ergo – nie jestem wampirem. Quod erat demonstrandum.

ODPOWIEDZ