ZWT 1 - To nie była miłość jak z "Przeminęło z wiatrem&

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Jessabel
Sepulka
Posty: 79
Rejestracja: ndz, 20 sty 2008 18:57

Post autor: Jessabel »

Ok, rozumiem, dziękuję komentującym. Nastepnym razem będzie lepiej, słowo! :P
A swoją drogą... jak na warsztatowy debiut zerowy bilans jest takim małym osiągnięciem, nie? :)
Nie ma to jak mała prywatna wojna pośród ogólnego szaleństwa...

MoNnaBelL

Post autor: MoNnaBelL »

Przeczytałam z lekkim opóźnieniem opowiadanka, ale i tak zamierzam je skomentować :) Jednak w związku z dość dużą ilością zakwalifikowanych tekstów, napiszę może o tych najlepszych, oczywiście według mojego skromnego zdania :) :
1. sgr - To nie była miłość jak z "Przeminęło z wiatrem" – zecydowanie najlepsze opowiadanko, z humorem, a ja takie humoreski bardzo lubię ! Brawo! ;)
2. terebka – Wieczność: tekścik wciągający, podobały mi się te powtórzenia (zabiegi językowe), dzięki którym został nadany naprawdę ciekawy klimat. Poza tym ujełaś/ ująłeś temat od innej strony, jako rozmowę wnusi i grabarza, a nie jako po prostu rozmowę kochanków. Za to masz u mnie punkt :)
3. Xiri - Ciężko być pro – nie podobało mi się zakończenie, ale poza tym sam pomysł z Afrodytą doceniam.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Po pierwsze: marsz do Łowiskaprzedstawić się. Po drugie: marsz do Forumetykietysprawdzić, co na FF nie jest dozwolone, zanim paru Użytkowników (ze mną włącznie) trafi szlag.
Po trzecie: gdzie był humor w tekście Sgra, mogę prosić o szersze wyjaśnienie po dopełnieniu formalności?
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
terebka
Dwelf
Posty: 562
Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56

Post autor: terebka »

Dziękuję Ci, MoNnaBelL, za miłe słowa :) ale Małgorzatę trzeba słuchać. Wie, co mówi. Forumokieta - tam dowiesz się wszystkiego.

MoNnaBelL

Post autor: MoNnaBelL »

Jestem już świeżo po dopełnieniu obowiązków (liczę, że wszystkich), dlatego chyba bez przeszkód mogę wytłumaczyć swój punkt widzenia à propos opowiadania sgr - To nie była miłość jak z "Przeminęło z wiatrem". Napisałam, że można odnaleźć w tym tekście humor, co jest oczywiście tylko subiektywną oceną, a zapewne to pokłosie mojego poczucia humoru. „Przyglądając się” bowiem dokładnie opowiadaniu, myślę, że dla jednych (czyli jak dla mnie) ładnie opisany problem postępujących innowacji i oczekiwaniu na nie (dosadnie i dramatycznie przeżywany przez główną bohaterkę) u jednych może wywołać cień uśmiechu, a u innych (prawdopodobnie u Ciebie Małgorzato) wręcz przeciwne emocje: smutek, pełne zrozumienie dla przeżywanego dramatu. Jednak ja podeszłam do niniejszego tekstu z innej strony, uznając rozpacz i fatalną sytuację bohaterki za nieprzypadkowy zabieg autora, mający na celu poprzez ten bezwzględny pesymizm, poczęstować czytelnika dozą humoru.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Od razu też wyjaśnię, że uważam tekst Sgr-a za nieprzemyślany i zdecydowanie niezakończony. Nie budzi we mnie żadnych odczuć, zrozumienia (ani dla bohaterki, ani dla jej "dramatu" - cokolwiek to znaczy - ani w stosunku do fabuły) czy smutku. Jest mi dokładnie zerowo obojętny.
Mam jednak nieodparte wrażenie, że w kwestii "innowacji" popełniłaś nadinterpretację. Jak również w kwestii uczuć bohaterki (tym samym w kwestii tego, co bohaterka przeżywa).
W oksymoroniczną przewrotność Autora zwyczajnie nie wierzę. :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

Mam koszmarne uczulenie na słowo "innowacja". Na mnóstwo innych słów też. Od ich nagromadzenia w jednym poście mogę dostać wstrząsu anafilaktycznego.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

Jakiego dramatu? Dziewczyna ma dziecko z dobrymi genami i rentę. Po tylu latach statystyczna para już by się rozwodziła a ona tego stresu nie ma, bo na odległość X lat świetlnych większość problemów małżeńskich nie ma jak zaistnieć. Może mieć kochanka praktycznie bez szans wykrycia i bez wyrzutów sumienia. Chłopak ma natomiast kogo miło wspominać i ma pewność że jego geny przetrwają na Ziemi, a przy tym nic nie stoi na przeszkodzie żeby sobie znalazł nową partnerkę na kolonizowanej planecie.
Wszyscy wygrywają. Jest super :)
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

A
tekst Sgr-a pisze: Ada się cieszy.
MSPANC
So many wankers - so little time...

MoNnaBelL

Post autor: MoNnaBelL »

Cóż, Ika, mogę powiedzieć na swoją obronę tylko, że to nie było z premedytacją ;)

Co do opowiadania, nie zmienię zdania, że uważam je za najlepsze z zaprezentowanych i dla mnie można w nim odnaleźć humor, i nie ważne, jak słusznie zauważyła Małgorzata, że taki efekt zapewne wypełz na drodze przypadku :P

A jeśli chodzi o ten dramat, to faktycznie nie da się potraktować sytuacji bohaterki poważnie. Można tylko się uśmiechnąć, z robawieniem albo zażenowaniem. Jak kto woli i czuje :))

Awatar użytkownika
Orson
Ośmioł
Posty: 686
Rejestracja: ndz, 05 kwie 2009 18:55

Post autor: Orson »

Ostatecznie, dyskusję na temat tego co jest zabawne, a co nie w tekście, uważam za jałową. Poczucie humoru bywa różne. Jednych śmieszy zginający się palec, innych humor angielski, jeszcze innych komedie amerykańskie, czarny humor, makabra, poszczególne wyrazy, mięso wiszące na rzeźniczym haku, czy niepełnosprawni. Bo humor, to rzecz względna jest i oględna, jak i kontrowersyjna.
Dlatego też, MoNnaBelL może wskazać co ją śmieszy w tekście, powiedzieć co widzi w tym zabawnego i śmiać się do rozpuku, a reszta będzie patrzyła się w monitor, na te fragmenty, z marsową miną.
Ale to tylko tak, względem humoru. Się wtrąciłem, się:).
,,Mówię po hiszpańsku do Boga, po włosku do kobiet, po francusku do mężczyzn, a po niemiecku do mojego konia" Karol V Obieżyświat

Awatar użytkownika
terebka
Dwelf
Posty: 562
Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56

Post autor: terebka »

Orson pisze:... oględna
W jakim sensie?

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Tak, ale komizm nie jest względny. Odbiór komizmu jest kwestią indywidualną, ale sam komizm jest kwestią, powiedziałabym, "techniczną". Dlatego mnie to zainteresowało - żeby porównać odbiór z tekstem, żeby zrozumieć, gdzie komizm jest.

Jak zauważyłeś, nie uznałam tego za nadinterpretację, Orsonie. Za to całą resztę - jak najbardziej.
A w konfrontacji z wypowiedzią Sgr-a na temat celów swojego tekstu, mam też pełne prawo twierdzić, że oksymoroniczna przewrotność, jakiej doszukała się MoNnaBelL, jest zwyczajnym wymysłem ubranym w ładne słówka. Mogłabym nazwać to nawet dosadniej, ale na razie nie mam czasu udowodnić, niestety, a zarzut o czerpanie z ciemnej strony języka wymagałby dowodów. :)))
Wrócę do tego na koniec, podobnie jak do kwestii kompetencji Komentujących. Zdaje się, że obie sprawy będą się nawet wiązać... :)))
Jednak jeszcze nie teraz - niestety, Oko Władzy dało mi misję specjalną i misja specjalna ma priorytet.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Orson
Ośmioł
Posty: 686
Rejestracja: ndz, 05 kwie 2009 18:55

Post autor: Orson »

Ach, tak. Do ,,całej reszty" nie ośmieliłbym się nawet przyczepić. Osobiście też uważam ją, za pewną nadinterpretację, o czym pisałem wcześniej, wyżej.
Terebko, w sensie szerokim;). Oględny, jako ostrożny, w niektórych przypadkach. Bo z niektórymi lepiej nie żartować, na niektóre tematy;).
,,Mówię po hiszpańsku do Boga, po włosku do kobiet, po francusku do mężczyzn, a po niemiecku do mojego konia" Karol V Obieżyświat

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Spróbuję się rozkręcić na nowo. Jedziemy, Terebko.
– Spójrz, wnusiu – wyszeptał stary grabarz, kładąc dłoń na ramieniu chłopca. – Widzisz ich?
– Widzę, dziadku. (...)
– Od tamtej pory mogą jedynie patrzeć na siebie, grób w grób.
Zasadnicze pytanie, jakie natychmiast mi się pojawiło, to: co widzi dziecko? Dwa groby? Nie. Dwa krzewy? Owszem, ale nie w tej chwili. A zatem duchy? Chyba tak, bo:
wpatrzone w siebie postaci przeszło drżenie
To raczej nie są pomniki nagrobne zatem.
Ale dlaczego dziecko i dziadek widzą duchy? Co to za jedni, ta para? Wątek wisi, proszę Autora. Niedokończony i niewyjaśniony.
Motyw splatających się drzew znajomy jakby. Z „Tristana i Izoldy”, choćby. Nie, to nie zarzut, to niewykorzystany motyw, Terebko. Nie lubię niewykorzystanych motywów... W sensie, nie lubię motywów, które się pojawiają jako elementy utworu, ale nie wnoszą żadnych odniesień do źródła, z jakiego pochodzą. Motyw dla motywu – ot, jest. Szkoda.
Ale w przypadku motywów – to mój gust wyłącznie.
Prosta, zamknięta historia – czyli utwór, IMAO. Gratuluję. Nienachalna fantastyka, bardzo ładnie wyszła. Zakończenie za to słabe i nijakie.
Bo co z niego wynika? Że samobójstwo to grzech śmiertelny i kara jest wieczna? OK, wiadomo powszechnie... No, właśnie. I co z tego?
To ma być przestroga przed samobójstwem? Zastosowanie pary dziadek-wnuczek, czyli odruchowych skojarzeń mentor-uczeń, bo takie role przyjmują ludzie w takich parach, potwierdzałoby przypuszczenie. Ale nie ma nic więcej, poza właśnie tym oczywistym wnioskiem, że za samobójstwo kara jest wieczna. Trochę mało...
No, stwierdzenie w końcówce do dziecka jakoś nijak mi nie pasuje. Niech będzie nawet ten wnuczek nadmiernie dojrzały, pewnie przez widzenie duchów, ale... Nic nie wiadomo. Takie dojrzałe przedwcześnie dziecko? Tak bez uzasadnienia?
Zwłaszcza, że zastanawia mnie, po co właściwie dziadek dziecku pokazuje tę scenę? Jaką naukę wnuczek z tego pokazu wyciągnie, ma wyciągnąć? Pewnie wyjaśniłoby się to, gdyby wątek dziadka i wnuka widzących duchy miał rozwinięcie. Ale rama opowieści wisi w powietrzu, jak dla mnie, nie ma wyrazistego oparcia dla historii. Skupiłeś się na scenie tu i teraz z domyślną historią nieszczęśliwej miłości i samobójstwa w tle, Terebko. Ale nie osadziłeś porządnie historii na planie teraźniejszym fabuły (tej, z której wynika obecność dziadka i wnuka na cmentarzu). I dlatego wychodzi tak sobie – nie robi wrażenia miniatura. Jest niepełna.
Nawet nie jestem pewna, czy to już utwór, czy jeszcze tekst - ale: wątpliwości na korzyść Autora. :P

I jeszcze nieprecyzyjne wydaje mi się to stwierdzenie:
Popełnili niewybaczalny grzech. On podciął sobie żyły, ona przedawkowała leki.
Wynika mi, że podcięcie sobie żył jest grzechem. A przecież tylko ze skutkiem śmiertelnym. Rzecz jasna, tu się domyślę odruchowo – to określenie niemal automatycznie synonimizuje mi się z samobójstwem. Niemniej w przypadku „onej” sprawa nie jest tak łatwa, bo przecież leki można przez przypadek też przedawkować i zdarza się to często. No, nie do końca mi się zgadza zatem łączność zdań...
So many wankers - so little time...

ODPOWIEDZ