mam zapchaną skrzynkę. I tak. Przepadałam, ale staram się wrócić. Margo też się stara.Kruger pisze:A to wiesz Iko, tak to jest - Margoty ni ma, inni rEdAktorzy komentują rzadko a w pozostałe komentarze ludziska nie dowierzają chyba :)
A że przepadła to fakt, cosik naszej Gadulissimy nie widać. Tęsknimy.
BTW Iko, myślałem że tyś też przepadła, bo mój PW wisi prawie miesiąc nieczytany na Twej skrzynce.
ZWT 2 - Tonąc w srebrzystej sadzawce lustra...
Moderator: RedAktorzy
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
Im mniej zębów tym większa swoboda języka
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
Margareta jest ofiarą mojej klątwy. Ja jestem ofiarą mojej klątwy. Jest straszno. Zupełnie nie mogie się wciągnąć w te teksty.
Czy jest opcja, ze zredaguję i ocenię coś w zamian?
A Paskudnica-Latawica ma szanse na powrót z wygnania w przyszłym tygodniu, to wróci do tych warsztatów.
Autentycznie nie rozumiem, co tu czytam - coś mi się w oprogramowaniu powaliło.
Ale jeśli są chętni na sekcję to zapraszam na mój stół, proszę tyko dać znać, co kroić.
Czy jest opcja, ze zredaguję i ocenię coś w zamian?
A Paskudnica-Latawica ma szanse na powrót z wygnania w przyszłym tygodniu, to wróci do tych warsztatów.
Autentycznie nie rozumiem, co tu czytam - coś mi się w oprogramowaniu powaliło.
Ale jeśli są chętni na sekcję to zapraszam na mój stół, proszę tyko dać znać, co kroić.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka
- Kruger
- Zgred, tetryk i maruda
- Posty: 3413
- Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
- Płeć: Mężczyzna
Aż mnie szczena opadła, jak wyczytałem, że naczelna wREDota deklaruje możność sekcji i rozwałki. Co prawda już byłem sekcjonowany, ale chyba zaraz jakiś szybki tekst popełnię, żeby się załapać!
MSPANC
Edit.
Czy to znaczy Iko, że już odbierasz PW?
MSPANC
Edit.
Czy to znaczy Iko, że już odbierasz PW?
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
- Kruger
- Zgred, tetryk i maruda
- Posty: 3413
- Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
- Płeć: Mężczyzna
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Wróciłam, ale jeszcze nie mam wiele czasu, więc obawiam się, że za kolejne omówienia nie wezmę się tak od razu - za co bardzo przepraszam Autorów. Co nie znaczy, że zamierzam zostawić teksty odłogiem, nic z tych rzeczy. Chciałabym jednak prosić o trochę cierpliwości jeszcze...
W tzn. międzyczasie - dlaczego nikt nie dzieli się wrażeniami? Aż tak źle w tych WT było?
W tzn. międzyczasie - dlaczego nikt nie dzieli się wrażeniami? Aż tak źle w tych WT było?
So many wankers - so little time...
- Kruger
- Zgred, tetryk i maruda
- Posty: 3413
- Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
- Płeć: Mężczyzna
Ano, strach padł blady na brać forumową, że jak ktoś spróbuje takowe ogólne wnioski wyciągać - to go wetnie gdziesik, na podobieństwo Twoje.
A tak poważnie, to chyba w pół drogi między strachem o posądzenie o słabe komentarze a oczekiwaniem aż prawdziwi komendatorzy skończą komentować - ten marazm wypowiedziowy się pojawił :)
A tak poważnie, to chyba w pół drogi między strachem o posądzenie o słabe komentarze a oczekiwaniem aż prawdziwi komendatorzy skończą komentować - ten marazm wypowiedziowy się pojawił :)
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
- Orson
- Ośmioł
- Posty: 686
- Rejestracja: ndz, 05 kwie 2009 18:55
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Nie mam już melodii na pracę, to trochę rozrywki, czyli: yyy, gdzie skończyłam? :)))
Niliann - Uważaj
Znaczy, sytuacja jest czysta, narrator się w niej mieści i po mojemu to utwór.
Ale:
Znaczy, skopana puenta. A to źle.
Językowo w porządku, na niczym się nie potknęłam, choć pierwsze zdanie wykręciło mi flaki, bo dęte takie, napuszone... W połączeniu jednak z banalnością problemów bohaterki (choć bynajmniej nie narratorki), to nawet zaczęło mi pasować. No, ale to już mój gust czytelniczy, obawiam się.
I idąc dalej za gustem jedynie, nie za kwestiami "technicznymi", (bo technicznie nie mam się już czego czepić), muszę przyznać, że forma wypowiedzi nie do końca mi pasuje. W sensie - mało emocjonalna mi się wydaje. Za dużo ta narratorka referuje, jak mi się zdaje, beznamiętnie. Może należało dodać jej wypowiedzi więcej cech emotywnych, by lepiej wyszła pogarda dla bohaterki? Poprzerywać trochę bardziej te okrągłe zdania, by nadać im właśnie tę cechę, która wychodzi tylko z treści wypowiedzi, nie z jej formy. Jakieś inwektywy rzucone w twarz bohaterce? Cytowane wcześniej przeze mnie zdanie (Poczekaj, powiem...) byłoby wtedy - tak myślę - bardziej "prawdziwe", wiarygodne.
Ale, jak powiedziałam, to już tylko mój gust czytelniczy. :)))
edit: Był, bo sobie przypomniałam...
Edit kolejny, bo sen mnie opuścił.
Radioaktywny - Bo trzeba wiedzieć, gdzie szukać
Tak, ten tytuł mnie ujął. Bo nie wiem, gdzie szukać tożsamości narratora w Twoim tekście. Czyli standardowe na tych WT pytanie: kim jest narrator, Autorze? :P
Tu Cię, Radio, zniosło. Na tę drugą stronę języka.
Z palcami - które się wyprostowują => się prostują. Ot, dla lepszego rytmu wypowiedzi.
I tak dalej. Ale nie w tym rzecz, że zabawne problemy ze słownictwem tu się pojawiły, Radioaktywny. To jest tekst. Nie mam żadnych, ale to żadnych wątpliwości.
Ponieważ zwyczajnie nie mam pojęcia, o czym Ty właściwie chcesz opowiedzieć? O procedurze odzyskiwania młodości? O powtórce z rozrywki, jak to może wynikać z końcówki? Czy też o nieudanych poszukiwaniach wzmiankowanego źródła młodości, jak sugeruje początek i niezbyt do niego dopasowany tytuł (głównie dlatego niedopasowany, że nie doczekał się rozwinięcia i wyjaśnienia w fabule)?
O czym, Radioaktywny?
Krótko mówiąc, ta ciemna strona języka nie dotyczyła jedynie kwestii leksyki, objęła również fabułę i rozerwała jej związki.
A na końcu ciemna strona pochłonęła narratora i odebrała mu tożsamość.
Krótko mówiąc: wymuszony narrator, niejasny przebieg zdarzeń, brak zakończenia i błędy językowe.
Marnie, proszę Autora.
Edit jeszcze jeden (nie wiem, który, pewnie trzeci lub czwarty), bo nikt więcej nie gada:
Ivireanu - Błąd
To jest przykład tekstu, w którym narrator zamiast wyjaśnić, gmatwa, proszę Autorki. Rozumiem, że narrator jest jednym z odbić-bohaterów, ale za dużo tego mącipola, za dużo niejasności.
Wszak potem mówi:
I druga sprawa - dlaczego ten narrator gada do bohatera, skoro nic z tego nie wynika? OK, to jakieś powtórzenie zdarzeń, narrator już je zna, bo sam przeżył, przewiduje je zatem. Ale jaki sens ma gadanie, skoro bohater nie słyszy? I jaki sens ma opisywanie tych zdarzeń z wyprzedzeniem, skoro nie zachodzi tu nawet konflikt czy choć ślad napięcia - znaczy, nie chodziło o to, żeby naprawić błąd, lecz tylko o to, by go jeszcze raz zobaczyć? To trochę mało napięta sytuacja, nie rodzi dramatyzmu - bo go nie podkreśliłaś nawet, a wypadało choćby zaznaczyć, że narrator np. odczuwa rezygnację, bo wie, co się stanie i wie, że nic nie może zrobić. Ale tego nie ma. Nie ma też sytuacji, że narrator chciałby, lecz nie może, więc patrzy w nadziei, że może jednak tej wersji się uda. Nic. Więc o co chodzi?
Nie obroniłaś narratora w koncepcji, IMAO, forma narracji nie ma żadnego uzasadnienia. I to jest ten błąd, który zasygnalizowałaś w tytule. :P
Językowo - bardzo ładnie. Teraz opowiedz mi, Ivireanu, coś ciekawego. Wiesz jak, teraz wypada, żebyś wiedziała - co. :P
Niliann - Uważaj
I tym krótkim zdaniem (oraz zakończeniem) narrator został obroniony. :)))Poczekaj, powiem ci to wszystko głośno, tylko się zbliż.
Znaczy, sytuacja jest czysta, narrator się w niej mieści i po mojemu to utwór.
Ale:
Zastanawiałam się, czemu mnie ten utwór do końca nie satysfakcjonuje. Teraz już wiem. To jest trzecie zdanie. I to zdanie winno brzmieć: ...stoisz przede mną albo podobnie. Ale nie ma prawa zdradzać puenty. Puenta ma być na końcu:Teraz stoisz przed lustrem
I puenta tu jest. I tylko tu powinna być. Ale wcześniejsze zdanie ją popsuło, odarło z elementu zaskoczenia.Bliżej. Jeszcze milimetr, dotknij lustra.
Znaczy, skopana puenta. A to źle.
Językowo w porządku, na niczym się nie potknęłam, choć pierwsze zdanie wykręciło mi flaki, bo dęte takie, napuszone... W połączeniu jednak z banalnością problemów bohaterki (choć bynajmniej nie narratorki), to nawet zaczęło mi pasować. No, ale to już mój gust czytelniczy, obawiam się.
I idąc dalej za gustem jedynie, nie za kwestiami "technicznymi", (bo technicznie nie mam się już czego czepić), muszę przyznać, że forma wypowiedzi nie do końca mi pasuje. W sensie - mało emocjonalna mi się wydaje. Za dużo ta narratorka referuje, jak mi się zdaje, beznamiętnie. Może należało dodać jej wypowiedzi więcej cech emotywnych, by lepiej wyszła pogarda dla bohaterki? Poprzerywać trochę bardziej te okrągłe zdania, by nadać im właśnie tę cechę, która wychodzi tylko z treści wypowiedzi, nie z jej formy. Jakieś inwektywy rzucone w twarz bohaterce? Cytowane wcześniej przeze mnie zdanie (Poczekaj, powiem...) byłoby wtedy - tak myślę - bardziej "prawdziwe", wiarygodne.
Ale, jak powiedziałam, to już tylko mój gust czytelniczy. :)))
edit: Był, bo sobie przypomniałam...
Edit kolejny, bo sen mnie opuścił.
Radioaktywny - Bo trzeba wiedzieć, gdzie szukać
Tak, ten tytuł mnie ujął. Bo nie wiem, gdzie szukać tożsamości narratora w Twoim tekście. Czyli standardowe na tych WT pytanie: kim jest narrator, Autorze? :P
Sprawdź w SJP znaczenie wyrazu. Pewnie chodziło o to słówko.mierzwi cię twoja nagość
SJP. Oba zaznaczone wyrazy. Poza tym przeniesienie od czapy kompletnie, biorąc pod uwagę, że bohaterka zanurza się w tafli. Lustra.zanurzasz w toń akwenu
Tu Cię, Radio, zniosło. Na tę drugą stronę języka.
Nieładnie... Ze dwa "się" można było opuścić. I czym się te piersi napełniają? Yyy... Nie, cofam pytanie - nie chcę wiedzieć. :PWłosy stają się znów miękkie, skóra się wygładza, palce wyprostowują się, piersi się napełniają
Z palcami - które się wyprostowują => się prostują. Ot, dla lepszego rytmu wypowiedzi.
Ciemna strona języka silna jest.usta napływają szkarłatem
A nie, bo przynosząc. Prawie to samo, ale prawie robi wielką różnicę.dając ulgę
Tak mi się wydaje, że ten imiesłów tu nie pasuje, zdecydowanie nie. Zwłaszcza, że następny jest też imiesłów czynny i wynika mi, że to wypływanie przynosi ulgę płucom. W życiu. Zapewniam Cię, Autorze, że choćby nie wiem, jak się napiąć w metaforach, ulgę przynosi dopiero wydostanie się na powierzchnię i wdech. Te imiesłowy czynne zdradliwie są.Wypływasz na powrót do swego świata, wyrywając się
I znowu muszę Cię odesłać do SJP.przywracasz zwierciadłu dawną powierzchowność
I tak dalej. Ale nie w tym rzecz, że zabawne problemy ze słownictwem tu się pojawiły, Radioaktywny. To jest tekst. Nie mam żadnych, ale to żadnych wątpliwości.
Ponieważ zwyczajnie nie mam pojęcia, o czym Ty właściwie chcesz opowiedzieć? O procedurze odzyskiwania młodości? O powtórce z rozrywki, jak to może wynikać z końcówki? Czy też o nieudanych poszukiwaniach wzmiankowanego źródła młodości, jak sugeruje początek i niezbyt do niego dopasowany tytuł (głównie dlatego niedopasowany, że nie doczekał się rozwinięcia i wyjaśnienia w fabule)?
O czym, Radioaktywny?
Krótko mówiąc, ta ciemna strona języka nie dotyczyła jedynie kwestii leksyki, objęła również fabułę i rozerwała jej związki.
A na końcu ciemna strona pochłonęła narratora i odebrała mu tożsamość.
Krótko mówiąc: wymuszony narrator, niejasny przebieg zdarzeń, brak zakończenia i błędy językowe.
Marnie, proszę Autora.
Edit jeszcze jeden (nie wiem, który, pewnie trzeci lub czwarty), bo nikt więcej nie gada:
Ivireanu - Błąd
To jest przykład tekstu, w którym narrator zamiast wyjaśnić, gmatwa, proszę Autorki. Rozumiem, że narrator jest jednym z odbić-bohaterów, ale za dużo tego mącipola, za dużo niejasności.
Jeżeli domyśliłam się dobrze (na podstawie końcówki), że narrator jest jednym z "odbitych", to dlaczego o sobie podobnych mówi per oni?Zirytowany gasisz świece. Mrok wypełza z kątów, pożera Aaltonena odbitego w polerowanym srebrze lunety, Aaltonena ze szklanej kuli, a na koniec, wraz z ostatnim płomykiem, znika Aaltonen ze zwierciadła.
Już cię nie obserwują… chyba.
Wszak potem mówi:
Coś tu się nie zgadza.Uderzysz ciężko o powierzchnię, scalając się w jedno ze mną i każdym innym Aaltonenem
I druga sprawa - dlaczego ten narrator gada do bohatera, skoro nic z tego nie wynika? OK, to jakieś powtórzenie zdarzeń, narrator już je zna, bo sam przeżył, przewiduje je zatem. Ale jaki sens ma gadanie, skoro bohater nie słyszy? I jaki sens ma opisywanie tych zdarzeń z wyprzedzeniem, skoro nie zachodzi tu nawet konflikt czy choć ślad napięcia - znaczy, nie chodziło o to, żeby naprawić błąd, lecz tylko o to, by go jeszcze raz zobaczyć? To trochę mało napięta sytuacja, nie rodzi dramatyzmu - bo go nie podkreśliłaś nawet, a wypadało choćby zaznaczyć, że narrator np. odczuwa rezygnację, bo wie, co się stanie i wie, że nic nie może zrobić. Ale tego nie ma. Nie ma też sytuacji, że narrator chciałby, lecz nie może, więc patrzy w nadziei, że może jednak tej wersji się uda. Nic. Więc o co chodzi?
Nie obroniłaś narratora w koncepcji, IMAO, forma narracji nie ma żadnego uzasadnienia. I to jest ten błąd, który zasygnalizowałaś w tytule. :P
Językowo - bardzo ładnie. Teraz opowiedz mi, Ivireanu, coś ciekawego. Wiesz jak, teraz wypada, żebyś wiedziała - co. :P
Ostatnio zmieniony czw, 18 lut 2010 05:21 przez Małgorzata, łącznie zmieniany 1 raz.
So many wankers - so little time...
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Nikt nie gada, nikt. A mnie się nastrój do pracy nie chce udzielić, więc jeszcze jedna przerwa w pracy.
Melchior - Jezioro.
Narrator dialogowy, upostaciowiony, obroniony w koncepcji. Pod tym względem - nie mam zarzutów. Ani też do języka, bo przy czytaniu nic mi się w oczy szczególnie nie rzuciło.
Nie ma się czego czepić.
Ale po przeczytaniu pozostaje niedosyt. W zasadzie nie wiem, dlaczego. Może dlatego, że nic z tego epizodu nie wynika - dziecko nad wodą spotkało topielca i topielec zrobił to, co topielcom właściwe, czyli smarkacza wziął i utopił. I co z tego? Ano, tu właśnie się kryje problem - nic z tego, proszę Autora. Ten epizod nie ma jakiegoś zamknięcia, podsumowania, konkluzji czystej, wychodzącej poza/ponad ciąg zdarzeń wiadomych, nadający wymiar tym zdarzeniom w jakiejś większej przestrzeni - nie wiem: myśli Autora, interpretacji, czegokolwiek.
I choć wątpliwości na korzyść Autora winny rozstrzygać - dla mnie nadal będzie to tylko scenka. A szkoda...
Edit następny i może jeszcze dzisiaj będą kolejne.
Shimazu - Szepty z lustra
Językowo bez uwag - ładnie, płynnie i... beznamiętnie. Może należało, Autorze, trochę odpuścić ten patos na starcie, bo potem już tylko blednie emocjonalność wypowiedzi. To nie zarzut, obserwacja raczej, że tego rodzaju wypowiedź nie pobudzi pamięci odbiorcy. Bo zakończenie nie rodzi emocji, a chyba powinno, co? Nie nastąpiła eskalacja uczuć, jaką sugerujesz w treści.
Mam też wrażenie, że kondensacja akcji na początku, to tylko streszczenie fabuły. Ot, ugryzł limit znaków, niestety.
Ale - IMAO - to utwór.
No, to następny edit.
Urlean - Powiedz przecie...
Klasyka, Autorze. Wszystko jest jasne: on i ona, i ten trzeci w odbiciu. Tak Ci się wydawało, prawda? Ale jest jeszcze ten czwarty, o którym zapomniałeś: narrator. Kim jest narrator, co robi, dlaczego gada do odbicia w lustrze, skoro w tym lustrze jego nie widać ani on z tego lustra nie wyziera na realną stronę? I po co narrator gada do odbicia?
Krótko mówiąc, ładny pomysł - byłby, gdyby narrator nie okazał się li tylko gramatyczny.
Ten tekst najlepiej wyglądałby w narracji pierwszoosobowej od odbicia, które wówczas mogłoby się zwracać do tych, którzy się odbijają (choć nie musiałoby). Tak mi się wydaje. Narrator zewnętrzny - trzecioosobowy - również zmieściłby się w tej koncepcji kreatywnej bezbłędnie. Ale typ narratora, jaki wprowadziłeś, Autorze, to właśnie ten, który za żadne skarby do tego tekstu nie pasuje.
Dlatego miniatura nie wyszła, Autorze.
Językowo, Autorze, już powinieneś wiedzieć. Zaimki nie zrobią podmiotu w języku polskim - podmiot musi być konkretny, rzeczowny. Wcześniej czy później. Bo polegniesz.
I poległeś.
I jeszcze jeden edit.
Neulargerze, się doczekałeś.
Najpierw, ku mojemu zaskoczeniu, potknęłam się na dziwnych słowach z języka niekoniecznie obcego, ale...
Idiotyczne literówki, proszę Autora.
Fabularnie - obsuwa, Neulargerze. Nienaturalne to jest, gdy narrator wyjaśnia, co się stało komuś, kto był inicjatorem czy też uczestnikiem zdarzenia. Ujęcie niekoniecznie dobre zatem. No, i streszczenie akcji - niedobre. Można było przemyśleć, jak to rozwiązać lepiej w ramach limitu znaków. Bo tu widać, że limit ugryzł był mocno.
Ale narrator obroniony - upersonifikowany, zidentyfikowany i osadzony w sytuacji. Tu nie mam zarzutów.
Ze względu na ten początek - konspekt akcji, waham się, czy to utwór. Ale wątpliwości na Twoją korzyść. :P
Melchior - Jezioro.
Narrator dialogowy, upostaciowiony, obroniony w koncepcji. Pod tym względem - nie mam zarzutów. Ani też do języka, bo przy czytaniu nic mi się w oczy szczególnie nie rzuciło.
Nie ma się czego czepić.
Ale po przeczytaniu pozostaje niedosyt. W zasadzie nie wiem, dlaczego. Może dlatego, że nic z tego epizodu nie wynika - dziecko nad wodą spotkało topielca i topielec zrobił to, co topielcom właściwe, czyli smarkacza wziął i utopił. I co z tego? Ano, tu właśnie się kryje problem - nic z tego, proszę Autora. Ten epizod nie ma jakiegoś zamknięcia, podsumowania, konkluzji czystej, wychodzącej poza/ponad ciąg zdarzeń wiadomych, nadający wymiar tym zdarzeniom w jakiejś większej przestrzeni - nie wiem: myśli Autora, interpretacji, czegokolwiek.
I choć wątpliwości na korzyść Autora winny rozstrzygać - dla mnie nadal będzie to tylko scenka. A szkoda...
Edit następny i może jeszcze dzisiaj będą kolejne.
Shimazu - Szepty z lustra
Językowo bez uwag - ładnie, płynnie i... beznamiętnie. Może należało, Autorze, trochę odpuścić ten patos na starcie, bo potem już tylko blednie emocjonalność wypowiedzi. To nie zarzut, obserwacja raczej, że tego rodzaju wypowiedź nie pobudzi pamięci odbiorcy. Bo zakończenie nie rodzi emocji, a chyba powinno, co? Nie nastąpiła eskalacja uczuć, jaką sugerujesz w treści.
To zdanie i tytuł obroniło narratora. Jednak, co chyba ważne - nie nastąpiło uwiarygodnienie tutaj. Narrator mówi, że bohater go słyszy i referuje, kiedy. Ale na jakiej podstawie to przypuszczenie? Może właśnie zza tafli lustra obserwuje, że bohater coś robi, co daje mu to przekonanie? Tego mi zabrakło w tej koncepcji. Że bohater (nie narrator) robi coś (np. z obawą zerka w lustro, żeby wziąć pierwszy lepszy banał z brzegu), co narratorowi każe przypuszczać... Zapewne - tak podejrzewam - z tego można by wyprowadzić bardziej emocjonalną wypowiedź.Z pewnością mnie słyszysz.
Mam też wrażenie, że kondensacja akcji na początku, to tylko streszczenie fabuły. Ot, ugryzł limit znaków, niestety.
Ale - IMAO - to utwór.
No, to następny edit.
Urlean - Powiedz przecie...
Klasyka, Autorze. Wszystko jest jasne: on i ona, i ten trzeci w odbiciu. Tak Ci się wydawało, prawda? Ale jest jeszcze ten czwarty, o którym zapomniałeś: narrator. Kim jest narrator, co robi, dlaczego gada do odbicia w lustrze, skoro w tym lustrze jego nie widać ani on z tego lustra nie wyziera na realną stronę? I po co narrator gada do odbicia?
Krótko mówiąc, ładny pomysł - byłby, gdyby narrator nie okazał się li tylko gramatyczny.
Ten tekst najlepiej wyglądałby w narracji pierwszoosobowej od odbicia, które wówczas mogłoby się zwracać do tych, którzy się odbijają (choć nie musiałoby). Tak mi się wydaje. Narrator zewnętrzny - trzecioosobowy - również zmieściłby się w tej koncepcji kreatywnej bezbłędnie. Ale typ narratora, jaki wprowadziłeś, Autorze, to właśnie ten, który za żadne skarby do tego tekstu nie pasuje.
Dlatego miniatura nie wyszła, Autorze.
Językowo, Autorze, już powinieneś wiedzieć. Zaimki nie zrobią podmiotu w języku polskim - podmiot musi być konkretny, rzeczowny. Wcześniej czy później. Bo polegniesz.
I poległeś.
Taa... wymagające te tricepsy, co tu kryć.Splatasz dłonie, prostujesz ręce, zwał tłuszczu zakrywający triceps znika. Potrafisz czynić cuda. Robisz dokładnie to, czego od ciebie oczekiwał.
I jeszcze jeden edit.
Neulargerze, się doczekałeś.
Najpierw, ku mojemu zaskoczeniu, potknęłam się na dziwnych słowach z języka niekoniecznie obcego, ale...
No, nie wiem, co to jest pięcia. Coś musi być, bo słownik nie podkreśla, ale w SJP nie znalazłam.Rzuciłeś się na mnie z pięciami
Lutry - wiem, co to, ale z kontekstu nijak nie wychodzi. :POba światy, mój i twój, idealnie zsynchronizowane, zbiegają w lutrach
Idiotyczne literówki, proszę Autora.
Fabularnie - obsuwa, Neulargerze. Nienaturalne to jest, gdy narrator wyjaśnia, co się stało komuś, kto był inicjatorem czy też uczestnikiem zdarzenia. Ujęcie niekoniecznie dobre zatem. No, i streszczenie akcji - niedobre. Można było przemyśleć, jak to rozwiązać lepiej w ramach limitu znaków. Bo tu widać, że limit ugryzł był mocno.
Ale narrator obroniony - upersonifikowany, zidentyfikowany i osadzony w sytuacji. Tu nie mam zarzutów.
Ze względu na ten początek - konspekt akcji, waham się, czy to utwór. Ale wątpliwości na Twoją korzyść. :P
So many wankers - so little time...
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Aj! Fakt. <posypuje głowę popiołem>Margo pisze:Idiotyczne literówki, proszę Autora.
I też poszukałem pięcia i znalazłem piecia czyli polonistka
Słownik firefoxa tego też nie uważa za błąd (pięcia znaczy, choć piecia nie znosi). Dziwne to... :/
I też prawda. :(Margo pisze:Nienaturalne to jest, gdy narrator wyjaśnia, co się stało komuś, kto był inicjatorem czy też uczestnikiem zdarzenia. Ujęcie niekoniecznie dobre zatem.
A tu mam pytanie. Czy chodziło ci o to:Margo pisze:No, i streszczenie akcji - niedobre
To jest to? Zdradza zakończenie?neularger w ZWT2 pisze:Po tym co mi zrobiłeś, zabiję cię z zimną krwią. Jest tylko jeden sposób.
e. bo to jest od piąć się, dlatego. <Wali się w łeb czymś ciężkim.>
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola