ZWT 2 - Tonąc w srebrzystej sadzawce lustra...

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

No, patrz, na pięcie się nie wpadłam. :P
<szuka ciężkiego przedmiotu, żeby też się w czoło...>

W kwestii streszczenia akcji. Pośpiesznie pewnie się wyraziłam. Chodziło mi raczej o zbyt bezpośrednie streszczenie węzła fabularnego, inicjację fabuły. Czyli to:
Z tekstu ZWT2 pisze:Byliśmy najlepszymi kumplami. Pokłóciliśmy się o jakąś pierdołę. Rzuciłeś się na mnie z pięciami, ale to ja byłem zawsze tym silniejszym. Pobity, uciekłeś.
No, nie pasuje mi. Oni obaj to wiedzą, byli uczestnikami. Narrator, który to referuje, brzmi nienaturalnie, IMAO, jakby specjalnie ukłon robił w stronę odbiorcy, który - wiadomo - potrzebuje wyjaśnień. Ale para narrator-bohater na pewno nie.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Post autor: neularger »

Aaa... Rozumiem.
A przynajmniej zda mi się, że rozumiem. :)
Dzięki, Margo.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

shimazu

Post autor: shimazu »

Małgorzato, dzięki za komentarz;)
Małgorzata pisze:
Z pewnością mnie słyszysz.
To zdanie i tytuł obroniło narratora. Jednak, co chyba ważne - nie nastąpiło uwiarygodnienie tutaj. Narrator mówi, że bohater go słyszy i referuje, kiedy. Ale na jakiej podstawie to przypuszczenie? Może właśnie zza tafli lustra obserwuje, że bohater coś robi, co daje mu to przekonanie? Tego mi zabrakło w tej koncepcji. Że bohater (nie narrator) robi coś (np. z obawą zerka w lustro, żeby wziąć pierwszy lepszy banał z brzegu), co narratorowi każe przypuszczać... Zapewne - tak podejrzewam - z tego można by wyprowadzić bardziej emocjonalną wypowiedź.

Mam też wrażenie, że kondensacja akcji na początku, to tylko streszczenie fabuły. Ot, ugryzł limit znaków, niestety.
Limit znaków faktycznie mnie gryzł i uwierał pod pachami.
Narrator przypuszcza, że bohater go słyszy właśnie ze względu na to, że on sam wie - jest o tym w każdym razie szczerze przekonany - kiedy i co robi poprzedni więzień lustra, który przejął jego ciało. Narrator tak sobie po prostu gada w myślach do osoby przy nim nieobecnej, a przy tym wypatruje sposobności do ucieczki.
Co do wyprowadzenia bardziej emocjonalnej wypowiedzi, to nie pomyślałem o tym. Tekst powstał - o ile mnie pamięć nie myli - w nieco ponad kwadrans, a ja sam jestem zazwyczaj podatny na emocje niewiele bardziej niż głaz narzutowy. Na przyszłość postaram się zwracać uwagę na momenty mogące budzić emocje i odpowiednio je podkręcać.
BTW miałem jeszcze inny pomysł na tekst - list nawiązujący do mitologii Cthulhu zawierający opis przyzwania potwora, sądziłem jednak, iż połowa tekstów na warsztatach będzie miała formę epistolarną, zaś takich, jak "Szepty z lustra" będzie tylko 1/3:P

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Też byłam przekonana, że tekstów w formie listu będzie więcej. I proszę, wygrała Autorka, która olała marketing. :P

No, to następny Autor, który zapomniał osadzić porządnie narratora. Wyklęty, powstań! I gadaj mi tu zaraz, dlaczego narrator gada, skoro nic z tego gadania nie wynika dla postaci, do której gada? No, dlaczego? I dlaczego nie wiadomo, kim jest narrator? I co tam robi, gdzie powinien być tylko Kain i Abel? I zapewne narrator zewnętrzny...
Zwłaszcza, że ładny topos Kaina i Abla, oraz interesujące zakończenie. Ale narrator, proszę Autora, do bani. Wymuszony zwrot w II osobie ma i to widać. Cała reszta, IMAO, bez zarzutu. Ale ponieważ wymóg konstrukcyjny dotyczył właśnie narracji...

Ech.

No, i jeszcze takie tam drobiazgi:
zamordowany przez ciebie twój brat
Więcej tych zaimków się upchnąć nie dało po sąsiedzku, co?
(Oczy). Bez przerwy błąkają się w różne strony, sugerując wszystkim, że mają coś do ukrycia.
Wszystkim sugerują. Te oczy. A widownia to niby skąd się wzięła, proszę Autora?
I, przyznam szczerze, oczy widziałam rozbiegane. Zabłąkane/zbłąkane spojrzenia lub wzrok. Ale błąkające się oczy, które sugerują... - nie. Zdecydowanie nie.
<Yoda mode/on> Ciemna strona języka podstępna jest... <Yoda mode/off>


edit:
Albiorix mi się zapodział. A tak nie lzja. :P
W zasadzie, to utwór - gratuluję. I nawet mnie końcówka rozbawiła trochę. Nie do końca, bo nie do końca rozumiem, o co chodzi. A dokładniej - nie rozumiem wyjaśnień w tym fragmencie fabuły:
Kto cię zrobił? Kto próbuje zastąpić mnie sobowtórem? ... Nie wierzę! Mają możliwości, ale nie mają motywu. Jestem stałym klientem. To mój kościół; daję na tacę, dostaję nadzieję na życie wieczne. Przyszłość medycyny, klonowanie, kopiowanie struktur neuronowych, te sprawy. No tak. Udało się. Nie mogli po prostu poprosić...
Nie wiem, o co chodzi. Nie udało mi się domyślić, Autorze. Poza moim zasięgiem poznawczym, jaki kościół i gdzie dzwonią, i dlaczego ten sobowtór oraz po co on tam przylazł (gdziekolwiek jest to tam). Fabuła sięgnęła obszaru niejasności - zapewne przekroczyła granicę komunikacji i trafiła na drugą stronę. Tę ciemną.
Przynajmniej dla mnie.
Może limit znaków ugryzł. Niedobrze, IMAO.
Ale narrator obroniony - i to jest dobrze.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Yuki
Furia Bez Pardonu
Posty: 2182
Rejestracja: śr, 22 cze 2005 13:17

Post autor: Yuki »

Małgorzata pisze:Wyklęty, powstań!
A gdzie ludu ziemi?!

BP NMSP
There's some questions got answers and some haven't

Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

\o/
Rzeczywiście namotałem pod koniec.

Koncepcja była taka: Narrator uważa że intruz jest sobowtórem wysłanym przez wrogą organizację by przejąć jego stanowisko. Dlatego też próbuje go zabić siedząc w swoim biurze, wydając polecenia ochronie i kontrolując automatyczne systemy w budynku.

Intruz tak naprawdę jest klonem Narratora z jego wspomnieniami. Osiągana w ten sposób nieśmiertelność jest nowością w tym świecie przedstawionym. Narrator finansował badania w tym kierunku w firmie Nie Wymyśliłem Nazwy Bionics, oddał swoje DNA i dał sobie przeskanować mózg, jednak dotychczas nie miał wyników i przestał o tym myśleć.

Pyta więc intruza "kto cię wysłał". Intruz odpowiada wewnątrz "..." "wysłało mnie NWNB". Nie wiedziałem jak napisać że Intruz coś mówi bo cała reszta tekstu to monolog Narratora, dlatego zostawiłem "..." i pomyślałem że czytelnik się domyśli że w tych "..." zostało coś powiedziane bo potem Narrator odpowiada. Nie jestem za bardzo zadowolony z tego rozwiązania ale nie wymyśliłem lepszego.

Narrator odpowiada więc na "wysłało mnie NWNB", odpowiada niedowierzaniem. Jednocześnie, niejako przy okazji, opisuje co to jest NWNB - tj firma w której płaci za obietnicę nieśmiertelności. Pod koniec tej przemowy dociera do niego kim jest Intruz i czemu tu jest.

Chyba za dużo wyciąłem i podejrzewam że nie dało się tego zrozumieć z 2 zdań :(.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

Jeszcze BMW i Buka i wreszcie ja! :D
FTSL
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

No, to Czterokołowy pod tablicę.
Napisałeś utwór, który mnie irytuje. I nawet nie bardzo wiem, dlaczego mnie irytuje, więc dzielę się tylko wrażeniem. Może to mój czytelniczy widzimiś, ale czemuś mam wrażenie, że próbujesz mnie oszukać, Autorze...
Nieważne.

Ważne, że np.
Koryfeusz. Omnibus. To prawdziwy wykładnik twoich wartości. Przyzwolenie, by uległy atrofii byłoby grzechem najcięższym z możliwych.
Koryfeusz i omnibus to wykładniki? No, ja Cię, Autorze, przepraszam.
I co uległo atrofii? Owe wykładniki?
Ciemna strona silna jest, Autorze...

Ale jeszcze ważniejsze, że chociaż wiem, o czym to jest, jednak absolutnie nie wiem, co tam robi narrator. Do kogo ta gadka? I od kogo ta gadka? Hę?
Narrator sztuczny, gramatyczny i całkowicie nieuzasadniony w fabule. Fabuła jest - to dobrze. Rozmyta - i pewnie stąd moja irytacja. Bo nie wiem, normalnie nie wiem, co właściwie jest ważne? Że facet był piękny jak młody bóg, ale zrobiono z niego ducha, pozbawiono go tego ciała? Nie, bo zakończenie nie pasuje, choć początek wskazywałby właśnie na ten problem. Czy też może fabuła została związana wokół problematyki, że z materii można przenieść intelekt/świadomość w niematerialne wymiary istnienia, jak wskazuje końcówka, tyle że wówczas co za różnica, czy bohater był piękny i zdrowy, skoro przeniesienie świadomości było ważne, a nie ciało?
I gdzie w tym wszystkim właściwie suspens, czy coś? O jaki kompromis chodziło? Czy to on był rozwiązaniem problemu zapowiedzianego na początku?
Masz prawdziwy talent, BMW, do odjeżdżania od tematu tego, co chcesz opowiedzieć, jak mi się zdaje. Fabuła Ci skręciła chyba. I zero napięć wyszło. Ot, przeczytane i... yyy... wqr... zdenerwowanie, BMW, po lekturze pozostaje. Że było o czymś, tylko nie wiadomo dokładnie, o czym.
A taki fajny tytuł... :(((
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
BMW
Yilanè
Posty: 3578
Rejestracja: ndz, 18 lut 2007 14:04

Post autor: BMW »

Dzięki za recenzję, Małgorzato.
Napisałeś utwór, który mnie irytuje
A jednak udało mi się wzbudzić pewne emocje. Co prawda dalekie od oczekiwanych, ale jednak... :)
absolutnie nie wiem, co tam robi narrator.
Bo ostatnie zdanie powinno brzmieć: wystarczająco długo, by mnie - twojej świadomości - dać szansę na miliard nowych dni.
Ale co ślepemu po oczach.
O jaki kompromis chodziło?
W założeniu chodziło o decyzję: piękny, szczęśliwy i krótkowieczny, czy pozbawiony uciech doczesnych, ale praktycznie nieśmiertelny. Takie pytanie z mrugnięciem oka. Pomyśl czytelniku, co ty byś wybrał, gdybyś mógł wybrać.

Raz jeszcze dzięki za recenzję. I cenne porady.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

BMW pisze:
ja pisze:absolutnie nie wiem, co tam robi narrator.
Bo ostatnie zdanie powinno brzmieć: wystarczająco długo, by mnie - twojej świadomości - dać szansę na miliard nowych dni.
Ale co ślepemu po oczach.
Ale wtedy brakowałoby czasowości wyraźnej, co kłóciłoby się z zamierzeniem, o jakim wspominasz poniżej (Pomyśl, czytelniku...).
I wówczas pojawiłoby się pytanie, po co ta świadomość-narrator gada do martwego ciała?
Czterokołowy pisze:
ja pisze:O jaki kompromis chodziło?
W założeniu chodziło o decyzję: piękny, szczęśliwy i krótkowieczny, czy pozbawiony uciech doczesnych, ale praktycznie nieśmiertelny. Takie pytanie z mrugnięciem oka. Pomyśl czytelniku, co ty byś wybrał, gdybyś mógł wybrać.
Ach, jeżeli czytelnik ma się zastanawiać, to najpierw winien się pozastanawiać narrator (w tym przypadku konkretnym, rzecz jasna). Znaczy, zasygnalizowanie problemu winno nastąpić, że tu chodzi o dylemat, co wybrać. U Ciebie tego dylematu nie ma. Nie miał go facet jak młody bóg (bo narracja nic o tym nie wspomina), nie ma świadomość na końcu. Dylemat nie istnieje = nie będzie w odbiorze.
A szkoda, bo wybór zawsze jest dobry na szkielet fabularny. Literatura lubi o wyborach. Nieustannie. :P

No, dobra, dalej. Buki czytam. Językowo ktoś przede mną zwrócił uwagę na niezręczności. Mnie szczególnie ta ręka, co nieprzymuszona. Ona jest niedobra, ta ręka. Może lepiej, żeby z własnej woli rękę. Po polsku wtedy jest, nie po angielsku.

A poza tym to mam wątpliwości.
Nie pamiętałeś, że jeśli ty patrzysz we mnie, to i ja patrzę w ciebie.
No, właśnie. Wszyscy pamiętamy stosowny cytat, kto w kogo czy raczej co w kogo patrzy i nawzajem. I co? Ta otchłań jest narratorem? :P
Z kontekstu mi wynika, że nie. Ale ponieważ pamiętam cytat...
Mącipole. Z nawiązaniami trzeba ostrożnie. Bardzo ostrożnie.

Nie wiem, czy to utwór. Pewnie blisko, dlatego nie wiem. Bo nawet jeżeli utwór, to rozmyty, okulawiony. I narrator też ochwacony przez zakończenie mi się zdaje...

edit: No-qanek przeczytany.
Jak za pierwszym razem dawno temu, tak i teraz mam to samo wrażenie po lekturze. Że coś jest popsute. Świetny pomysł tu jest. A szczególnie interesujące jest to, czego w tym utworze nie ma. Czyli tego:
Tyle, że ta urocza dziewczynka zaczęła dojrzewać. Szaleństwo otoczenia zaczęło cię przytłaczać, nie było już intrygujące i zabawne. Gadające króliki i magiczne ciastka spowszedniały.
I zaczęłaś szaleć na swój obrzydliwy ludzki sposób, pamiętasz?
Bo, rzecz jasna, w tym momencie jest już wiadomo, kim jest bohaterka. A wcześniej powiedziałeś mi, No-qanku, kim jest narratorka.
To jakie tajemnice zdradzi zakończenie?
Ano, właśnie. Żadne. OK, samobójstwo chciała popełnić bohaterka. To jest to "szaleństwo na obrzydliwy ludzki sposób"? Szaleństwo, które nie dotyka świata, jaki przywołałeś, lecz jedynie postaci? Ee... Znaczy, bez wpływu na ten świat, bo bohaterka postanowiła się z niego po prostu usunąć. Wygodne dla Autora, jasne. Ale jakoś się nie zgadza - cytowany przeze mnie fragment obiecuje eksplozję. Tymczasem okazuje się, że to implozja li tylko.
I jakie powiązanie mają ze sobą bohaterka i narratorka? W sensie, wiem, kim są, ale nie wiem, po co jedna z nich gada do drugiej. Nie zmieściło się w koncepcji osadzenie narratora, IMAO.
Utwór, rzecz jasna, że utwór.
Ale chyba nie taki, który chciałam przeczytać... :(((
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

To jakie tajemnice zdradzi zakończenie?
Liczyłem, że czytelnikowi zacznie już coś świtać przy czytaniu, ale nie będzie to nadmiernie jasne. No i się pomyliłem - następnym razem będę ostrożniejszy ;-)
Szaleństwo, które nie dotyka świata, jaki przywołałeś, lecz jedynie postaci?
Przyznam się, że się podłożyłem. Jak rozumiem sformułowanie "szaleństwo otoczenia" sprowadziło na manowce.
Chodziło o normalne, psychiatryczne szaleństwo - na ludzki sposób, bo szaleństwo Krainy Czarów objawiało się zupełnie inaczej, bajkowo.

Alicja miała dosyć tego świata, oszalała, popadła w depresję, chciała się zabić. (to chyba dość logiczny ciąg?). Brzydko, szaro, nudno i po ludzku. W kontraście do kolorowej krainy.
Ten kontrast i gorzka ironia pewnie w utworze nie wyszły.
po co jedna z nich gada do drugiej
Bo Alicja ciągle wali w drzwiczki i ajcilA musi czasem z nią pogadać, uspokoić, bo ma dosyć jej furii. :P

Ale cieszy mnie, że pomysł udany. Następnym razem nie spieprzę - obiecuję, będę jeno solić!

EDIT:
Ale chyba nie taki, który chciałam przeczytać... :(((
No tak... Jak rozumiem chciałaś jatki, w której Alicja odrąbuje głowę królikowi, wbija Czerwonej Królowej w rzyć flaminga, a Kapelusznika topi w herbatce :P
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Ech, niekoniecznie, choć jateczka milutka - mniam. Znaczy, to wszystko - dekapitacja królika i inne mieściłoby się w szaleństwie świata przedstawionego "Alicji" Carolla. A najbardziej intrygujący byłby wpływ dojrzałej Alicji (o której napisałeś) na świat przedstawiony. Jej ludzkie szaleństwo kontra to, które już jest w świecie przedstawionym. To mnie zaintrygowało. Interakcja dwóch światów. Niekoniecznie krwawa, nie. Choć pewnie - jak to przy dojrzewaniu i SturmundDrangPeriode, całkiem możliwe, że jatka też byłaby... :)))
Ale wyprowadziłeś z tego tylko samobójstwo, które interakcję wyklucza. I rozczarowałeś mnie. :P
Może to użyte słowa "szaleństwo" i "obrzydliwie ludzkie" => źle posterowały moim odbiorem.
Jasne, że przywołałeś też Wertera, nie zapominam. Problem w tym, że bohaterka nijak się ma do Wertera - a przynajmniej nijak o tym nie wspomniałeś w tekście. Nawiązałeś do czynu romantycznego przez Wertera, ale... Motywy postępowania jakby niezbieżne mi się wydają i nie łączy mi się w tym wszystkim Werter dobrze. Zapewne dlatego, że nie da się wziąć dowolnego motywu z literatury i wykorzystać go tak trochę, gdy się go sygnalizuje li tylko. Wówczas dajesz odbiorcy całe dobrodziejstwo inwentarza. A wiadomo, że przy całej swoje melodramatyczności i teatralności postępowaniem Wertera kierowała obsesyjna, egotyczna miłość.

A co do kwestii związku Alicji i ijcilA - nie widać interakcji znowu. Narratorka gada, bo bohaterka coś robi, ale... Co z tego, że bohaterka się wścieka? Ma to jakieś przełożenie na narratorkę? Przełożenie wynikające z tekstu, wskazujące, że furia Alicji wpływa na jej odbicie, etc.?

Chyba gadając o Twojej koncepcji, uświadomiłam sobie, że kluczowym mankamentem jest brak interakcji wyrazistych. A w Twojej koncepcji chyba one właśnie poruszałyby najbardziej... :X
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

Znaczy... Byłoby niezłym pomysłem rozwinąć ten wątek w jakimś innym utworze i stworzyć interesującą historię, z wyrazistymi interakcjami?
Mi się to podoba :)

"...Alicja wypadła z lustra, malowane drzwiczki otwarły się z hukiem. Poczuła jak zderza się z własnym odbiciem, które momentalnie traci głowę.
Alicja rozbudziła się już całkiem. "Miałam strasznie dziwny sen" - pomyślała - "Byłam dorosła, nudna i cały czas siedziałam w lustrze. Sny w Krainie Czarów zamiast zadziwiać, są potwornie rozczarowujące!".
Dopiero teraz zwróciła uwagę, że u jej stóp leży bezgłowe ciało..."

Ciąg dalszy nastąpi... - może coś z tego będzie? W piątek poszukam inspiracji w filmie Burtona, który zresztą wątek wyrośniętej Alicji bezczelnie ze mnie zerżnął :P
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Jeżeli bezgłowe ciało jest punktem wyjścia (a - trzeba dodać - jest to ciało narratorki), to mnie się bardzo podoba. :P
Nie ma to jak utrupić narratora na samym początku. :)))

A tak bardziej serio - pewnie. Dłuższa forma, wpływ starszej Alicji (obu?) na świat przedstawiony Krainy Czarów i jeżeli są dwie, na siebie nawzajem => z tego może nawet powieść wyjść.

..........................................................................................

edit: Nocny Śpiewak
No, i wracamy do mojej starej nudnej śpiewki, proszę Autora.
Kim jest narrator? Czemu zwraca się do bohatera? Czemu bohater go nie widzi (zważywszy, że widzi różne rzeczy), nie reaguje na jego obecność i jego gadanie?
Po mojemu, narrator do bani, zepsuty, wstawiony na siłę, gramatyczny. Nieprzemyślany.
Reszta byłaby nawet w porządku. Porywająca może nie, ale do przeczytania. Ale wymogiem tych warsztatów było...
No, właśnie.

Zmęczyło mnie ciągłe powtarzanie tej samej śpiewki, więc niewiele mam już do powiedzenia. :(((

...................................

Jeszcze jeden edit: Baba_jAGA.
Jestem w kropce. Tu jest ładny język. I te nenufary mi się kojarzą, choć nie wiem, czy stosownie. I tu pierwszy zarzut: co z tymi nenufarami właśnie? Skoro takie ważne (a ważne, bo jest w tytule), dlaczego nie wiem, które ze skojarzeń wybrać? Chyba zabrakło sugestii w tekście...

I właściwie mam problem ze zrozumieniem, co właściwie ze zdarzenia wynikło? Dla bohatera, rzecz jasna. Zabrakło konkluzji. Ładna, nastrojowa scena, ale nic więcej chyba.

Poza tym bardzo się staram nie zaśpiewać jeszcze raz, ale muszę: narrator co tam robi w tej scenie opisanej? Skąd on jest, po co jest taki właśnie i czemu taki właśnie?
Uzasadnienia brak. Narrator sztuczny wychodzi, IMAO. Nieosadzony w koncepcji, wstawiony na siłę.
Niestety.

I ten "znajomy gest" bardzo mnie dręczy. On chyba nie jest po polsku...

............................................................

edit: Sengir
Dwie rzeczy mi się nie podobają. Po pierwsze: z ciągu zdarzeń wynika, że narrator-bohater zwraca się do... no, właśnie, do kogo? Córkę w chwili, gdy narrator gada, nanoboty przerabiają na zdrową, operacja trwa. Narrator-bohater nie referuje zdarzeń na bieżąco, lecz z przeszłości (niedalekiej). Czyli: coś się nie zgadza. Do kogo mówi narrator (do córki, której tam nie ma, wiem, właśnie dlatego pytam, bo cel tego gadania jest jaki)?
Narrator jest osadzony w koncepcji, ale w fabule już się obsunął, IMAO.
Znaczy, jeżeli chodzi o wymóg techniczny, to tak - narrator się obronił. Konstrukcyjnie. Treściowo - niekoniecznie. IMAO: nie.

Po drugie: zapomniałeś, Autorze, zasygnalizować, że ta zabawa z Lustrem, to niebezpieczna jest. Dlatego dramat ojca nie wychodzi zupełnie. Zero napięcia w fabule.

I zupełnie poza kompetencjami moimi, czyli bezczelnie grzebanie paluchami w koncepcji kreatywnej: czyż nie ciekawszy byłby nie ojciec, który martwi się, czy córka przeżyje, lecz ojciec, który zastanawia się nad kwestią, na ile odtworzona przez nano córka będzie jego córką, a nie kopią? Z perspektywy fantastyki - dylemat o wiele ciekawszy niż banał, który opowiedziałeś, Autorze.

...........................

edit spod krechy:
Autor spod kreski pisze:Pisząc Fim, skupiłem się na fabule oraz na przesłaniu z zakończenia.
I nie skupiłeś się dość, niestety, nawet na wzmiankowanych elementach. Jaka fabuła? Siedzą sobie dwie osoby i prowadzą rozmowę.
Związek między rozmową i podsumowaniem bardzo wątpliwy, Autorze, jak dla mnie. Związek tytułu z rozmową - również się rozmija. Opowieść w opowieści tego nie uratuje. Ani odwołanie się do mojej znajomości bajki.
I jeszcze temat warsztatów - absolutnie nie ma nic wspólnego z Twoim tekstem, występuje jedynie jako element zdobniczy, wciśnięty na siłę. Mogę go wymienić na inny cytat, nie będzie to miało żadnego znaczenia.
Ogranicznik kompozycyjny - wiadomo, za to wylądowałeś pod kreską.

Krótko mówiąc: ani fabuły, ani przesłania, ani formy, ani nawet tematu warsztatów - nie ma.
Powiedzmy sobie to jasno, Autorze: ten tekst nie był w ogóle pisany na WT.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Buka
C3PO
Posty: 828
Rejestracja: sob, 13 paź 2007 16:55
Płeć: Kobieta

Post autor: Buka »

Dzięki, Małgorzato. Tamto zdanie rzeczywiście nie jest zbyt udane... Nie ono jedno, ale to już nawiasem :P
Z nawiązaniami trzeba ostrożnie. Bardzo ostrożnie.
Zapamiętam.

ODPOWIEDZ