ZWT- 6A Służba nie drużba - kontynuacja - PRACE

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: ZWT- 6A Służba nie drużba - kontynuacja - PRACE

Post autor: neularger »

Pierwszy tekst.
Kordylion Kusiciel
Powiem na wstępie, że tekst wstawiony na ZWO jest znacznie lepszy, mimo wszelkich braków - staranniejszy. Ten rozłazi się szwach.
Na początku zawiązanie:
Siedzi anioł i mu smutno, bo zdaje się dostał złoty zegarek, składkowy prezent i... wesołe jest życie staruszka. Jednym słowem – emerytura. Coś tu, co prawda, od razu skrzypi, ale tym zajmiemy się później. Na razie metafora:
Gdybym był człowiekiem, pewnie siedziałbym teraz w dworcowej restauracji czekając na przyjazd autobusu, który zabrałby mnie w przyszłość. (...)
Anioł stróż na emeryturze – żałosne.
Według Autora to podkreślone, ta autobusowa metafora to obrazuje proces przechodzenia na emeryturę. Jakoś Ci to Autorze nie wyszło. Po pierwsze ludzie przechodzą na emeryturę w momencie, kiedy mają znacznie więcej życia za sobą niż prze sobą. Słówko „przyszłość” brzmi w takim przypadku nieco podejrzanie. Drugim błędem jest nadmierna ogólność – właściwie każde ważniejsze wydarzenie może być „autobusem do przyszłości”. Czy to ślub, rozwód, gigantyczny spadek, nowa praca, nowa znajomość... itp.
No, nie łapię dlaczego akurat emerytura.
Co zabawne – to kursywą właściwie całą próbę zrozumienia tej autobusowo-emerytalnej metafory wyrzuca na śmietnik. Narrator nie jest człowiekiem, zatem na autobus niosący w przyszłość nie czeka, narrator będzie też, co prawda, na emeryturze, ale jaka metafora określa anielski zasłużony odpoczynek – nie wiadomo.
Można w sumie już sformułować podstawowy zarzut do tego tekstu, czyli zarzucanie czytelnika szczegółami dla fabuły nieistotnymi.
Dalej.
Mojego gościa dobrze znałem, co nie znaczy, że byłem zadowolony z jego wizyty. Chociaż kiedyś byliśmy przyjaciółmi
Anioła, emeryta in spe, odwiedza inny anioł, eks-przyjaciel. Dla fabuły istotny jest wyłącznie fakt przybycia tego drugiego anioła, zaś informacja o obecnej czy poprzedniej temperaturze więzi międzyanielskiej jest zbyteczna. W sumie odpuściłbym sobie ten komentarz, gdy Autor zechciał na tym poprzestać. Ale nie zechciał:
- Wpadłeś tak sobie. Pogadać o starych dobrych i tak dalej, czy masz jak zwykle propozycję nie do odrzucenia? – zapytałem.
Usiadł na sofie przyjmując swobodną pozę jakby wpadł tylko na plotki, ale znałem go zbyt dobrze i czekałem na prawdziwy cel wizyty.
- Przyjacielu – zaczął z uśmiechem – nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. Może tylko – zawahał się - nie wszystko poszło tak jak zaplanowałem.
Interpretując, co przeczytałem: w czasach dawnych, kiedy anioły nazywały się wzajemnie - „mój przyjaciel”, jeden z nich, Szemal, zwykł składać propozycję nie do odrzucenia temu drugiemu – Lamaelowi (charakter propozycji nie został czytelnikowi ujawniony ;)). W czasie realizacji jednej z propozycji Lamael poniósł jakąś krzywdę i w konsekwencji przestał mówić „Niech będzie pochwalony”, kiedy przypadkiem spotykał Szemala na korytarzach biurowców niebiańskich, choć krzywda nie była intencjonalna.
Za cholerę nie wiem, co ma zrobić z tymi informacjami.
Autorze, czy Lamael, popularnie mówiąc, bił się z myślami podczas przyjmowania propozycji „kuszenia do dobra”? Czy zastanawiał się, czy wzmiankowana oferta (zważywszy kto ją składał) jest szczera? Czy w ogóle z tekstu można wnioskować, że przyjęcie nowej pracy „kuszenia do dobra” było w jakikolwiek sposób uzależnione od opisanych stosunków międzyanielskich?
Nie wydaje mi się.
Informacja o tym, że anioły się nie lubiły dla rozwoju fabuły jest kompletnie zbędna.

I coś co mi zgrzytnęło na samym początku:
Anioł stróż na emeryturze – żałosne.
(...)
Musiałem przyznać, że nic się nie zmienił. Ten sam figlarny uśmiech i śniada twarz okolona zakręconą burzą jasnych loków.
Anioł przechodzi na emeryturę. Ponieważ Autor ma raczej na myśli mitologię chrześcijańską, to przestałem rozumieć cokolwiek – anioły są istotami nieśmiertelnymi, więc ten anioł emeryt to już przez wieczność (koniec świata Królestwa Niebieskiego nie tyczy) będzie błąkał się po zaświatach? Tamtejszy ZUS padnie od razu....:D
Drugie zdanie i trzecie zdanie tylko powiększyły moje nierozumienie. Ten anioł-emeryt oczekiwał, że ten drugi się postarzeje? Jeżeli nieśmiertelne, to raczej jednak pozostające w jednym wieku (alternatywą byłoby Niebo zaludnione przez staruszków mających miliony lat i ciągle się starzejących... - normalnie horror).
Wypadałby, Autorze, jakoś wyjaśnić o co tu chodzi...
Przy okazji, nie wiem co to „zakręcona burza loków”. Burza z tyłozgięciem?

Mam wrażenie, Kordylionie, że miałeś pomysł na początek i na koniec tekstu. Niestety środek jest wypchany dość przypadkowymi elementami.
IMO, nie wyszło.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
BMW
Yilanè
Posty: 3578
Rejestracja: ndz, 18 lut 2007 14:04

Re: ZWT- 6A Służba nie drużba - kontynuacja - PRACE

Post autor: BMW »

hundzia
Heh, BMW, to chyba zaraźliwe, bo mnie się ubzdurało, że...
Witaj w klubie, hundziu:)

Awatar użytkownika
Radioaktywny
Niegrzeszny Mag
Posty: 1706
Rejestracja: pn, 16 lip 2007 22:51

Re: ZWT- 6A Służba nie drużba - kontynuacja - PRACE

Post autor: Radioaktywny »

Juhani - dzięki, cieszę się, że tekst się spodobał. Zrzedła mi jednak mina, gdy odkryłem miejsce tekstu pod kreską, i pojąć nie mogę, dlaczego tam się znalazł.

Nie robiłem łapanki całe wieki, niemniej spróbuję odświeżyć sobie tę umiejętność.

phoebe – Kolekcja (nowy autor) - koniec końców czytało się nieźle. Zawiązanie, które trąci opisem sztampowej sesji RPG, rozwinęło się jednak przewrotnie, wskutek czego wrażenie końcowe jest pozytywne. Nic powalającego, ale jako czytadło miłe, choć raczej nie zostające w pamięci.
Potwór zmaterializował się tuż przed Durisem z miejsca atakując. Barbarzyńca nie dał się zaskoczyć, zanurkował pod szponiastą łapą i ciął potwora przez krzyże.
Uch, dwa pierwsze zdania i już powtórzenie. Jest to tym dziwniejsze, że odpowiedni synonim - "kreatura" - pojawił się dwa zdania dalej. Jakby tak ustawić "tytuły" bestii w kolejności "Potwór(...)ciął kreaturę(...)łeb potwora" to by wyszło zgrabniej.
Uzbrojeni kapłani, strażnicy-ghule i wilkołak
I w taki sposób, Ałtorko, marnujesz sobie znaki, które można by w lepszy sposób wykorzystać. Pierwszego potwora nie określiłaś gatunkowo - i dobrze, nie było to potrzebne, bo wszak jego wątek zajął tylko kilka zdań. Po co więc nam tak szczegółowy bestariusz do bitwy, która zresztą nawet nie jest opisana?? Jeśli już tak koniecznie chcesz opisać obecność strażników to napisz, że byli "uzbrojeni kapłani, parę potworów - a na koniec zwykły krąg lawy". Takie szczegóły gatunkowe przydają się przy solucjach do gier albo przy sesjach RPG. Tutaj są właściwie mało istotne: równie dobrze można napisać, że "Duris rozprawił się ze strażnikami" i już.
Uzbrojeni kapłani, strażnicy-ghule i wilkołak – a na koniec zwykły krąg lawy - łatwizna, pomyślał. Barbarzyńca wziął rozbieg, zagrały mięśnie, i tygrysim skokiem wylądował wewnątrz.
- Oko Unam! - wyszeptał biorąc brylant z postumentu.– Pani będzie zadowolona.
1. Wspomniany wcześniej pierścień ognia a krąg lawy to jednak nie jest to samo. I to i to jest związane z ogniem, ale jednak pierścień ognia nasuwa czytelnikowi inne wyobrażenie niż magmową fosę.
2. Jak rozumiem z tego fragmentu, Duris opisał, co go czeka na drodze do kamienia, a potem skoczył i jak ten Małysz nad tymi wszystkimi niebezpieczeństwami i przeleciał aż do kamienia (pewnie sobie golnął soku z Gumijagód;-P). Twoim zamysłem, Ałtorko, było zapewne, żeby Duris powiedział "łatwizna" o walce, którą był już stoczył ze strażnikami (co by wyjaśniało, czemu o tej walce nie ma ani słowa). Ale mówi też "łatwizna" o kręgu lawy, którego jeszcze nie przeskoczył; ergo: komentuje jednocześnie czyn, którego już dokonał, i czyn, którego zaraz dokona. Trochę za dużo próbujesz, Ałtorko, upchnąć w tę jedną "łatwiznę."
3.
wylądował wewnątrz
Ale wewnątrz czego? Dookreślenie by się przydało. Wewnątrz tego kręgu lawy, jak mniemam. Ale i z tym jest problem, bo można rozumieć to "wewnątrz" jako w polu otoczonym lawą, jak i również w samej lawie. Mniej mylące byłoby napisać po prostu, że "tygrysim skokiem przebył lawę" albo po prostu "przeskoczył lawę" - bez wzmianki o tym tygrysim skoku da się żyć:-P
Fortis jedną ręką miotnął pod ścianę dębowy stół oddzielający go od Durisa.
Zakotłowało się.
Znaczy pod tą ścianą zakotłowało się od uderzenia ze stołem? Co, oburzona ściana wdała się w bójkę ze stołem?
- Wybacz pani – odparli unisono.
Przecinek - "wybacz, pani".
- Nie mogę wybrać! - jęknęła Adriana. - Och! Tak bardzo nie chcę was skrzywdzić... - Jej głos wypełniała rozpacz.
"Dlatego wysyłam was w miejsca pełne potworów i lawy - jestem pewna, że nic tam wam nie może się stać!"
- Na twe rozkazy pani!
Przecinek - "na twe rozkazy, pani."
Ale będą dostarczone przed balem, a baronowa już nigdy nie skomentuje mojej biżuterii!
Chyba chodziło Ci o słowo "skrytykuje". Bo nie wierzę, żeby baronowa była w stanie powstrzymać jakiegokolwiek komentarza na widok kolii ze staroźytnych klejnotów ze złupionych świątyń.
There are three types of people - those who can count and those who can't.
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: ZWT- 6A Służba nie drużba - kontynuacja - PRACE

Post autor: neularger »

Radioaktywny pisze:Zrzedła mi jednak mina, gdy odkryłem miejsce tekstu pod kreską, i pojąć nie mogę, dlaczego tam się znalazł.
Znalazł się, bo Libre Office powiedziało, że tekst liczy ponad 1500 znaków. Kim jestem, żeby się kłócić z pakietem biurowym... :)
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

phoebe
Sepulka
Posty: 2
Rejestracja: czw, 21 cze 2012 23:06

Re: ZWT- 6A Służba nie drużba - kontynuacja - PRACE

Post autor: phoebe »

Radioaktywny dziękuję za uwagi. Do kilku się odniosę... :)
I w taki sposób, Ałtorko, marnujesz sobie znaki, które można by w lepszy sposób wykorzystać. Pierwszego potwora nie określiłaś gatunkowo - i dobrze, nie było to potrzebne, bo wszak jego wątek zajął tylko kilka zdań. Po co więc nam tak szczegółowy bestariusz do bitwy, która zresztą nawet nie jest opisana??
Ałtorze.
Hm... Bestariusz był potrzebny po to, by wskazać czytelnikowi przez co przeszedł Duris, by zdobyć klejnot dla swojej mocodawczyni. Opisana jest końcowa część jego walki - pokonał już kogo miał pokonać i jest już pod koniec questu - zrobił sobie krótkie podsumowanie. Stoi przed tą lawową fosą, ma ją tylko przeskoczyć i wziąć klejnot.
Jak rozumiem z tego fragmentu, Duris opisał, co go czeka na drodze do kamienia, a potem skoczył i jak ten Małysz nad tymi wszystkimi niebezpieczeństwami i przeleciał aż do kamienia (pewnie sobie golnął soku z Gumijagód;-P).
Rozumiem co masz na myśli. To zdanie można faktycznie odczytać na dwa sposoby - jednym z nich jest właśnie wskazanie na listę potworów do pokonania. Nie wyszło.
phoebe pisze:- Nie mogę wybrać! - jęknęła Adriana. - Och! Tak bardzo nie chcę was skrzywdzić... - Jej głos wypełniała rozpacz.
"Dlatego wysyłam was w miejsca pełne potworów i lawy - jestem pewna, że nic tam wam nie może się stać!"
Nie rozumiem zarzutu. Napisałeś, że spodobało Ci się przewrotne zakończenie, więc domyślam się, że zrozumiałeś, że dla Adriany barbarzyńcy liczą się wyłącznie jako dostawcy klejnotów. Udaje że nie może wybrać najlepszego wojownika, że ją to wpędza w rozpacz i po raz kolejny każe przechodzić im przez próby, by uzupełnić biżuterię.
Chyba chodziło Ci o słowo "skrytykuje". Bo nie wierzę, żeby baronowa była w stanie powstrzymać jakiegokolwiek komentarza na widok kolii ze staroźytnych klejnotów ze złupionych świątyń.
Nie chodziło. Nigdzie nie pada informacja, ani o wadze klejnotów w karatach, ani o ich wieku, ani o miejscu pochodzenia. Baronowa nie jest jubilerem ani jasnowidzem, zatem nie zobaczy hrabiny w złupionych diamentach (i nie będzie komentowała jej złodziejskiego charakteru) tylko zobaczy Adrianę w kolii znacznie lepszej od jej własnej. Nie skrytykuje, ale pochwała jej nie przejdzie przez usta. Dlatego będzie milczała.

Awatar użytkownika
Kordylion
Pćma
Posty: 209
Rejestracja: pn, 18 lut 2013 19:35
Płeć: Mężczyzna

Re: ZWT- 6A Służba nie drużba - kontynuacja - PRACE

Post autor: Kordylion »

Dziękuję za analizę tekstu. Spróbuję go bronić, bo przecież ważne co autor miał na myśli:)
neularger pisze:Anioł przechodzi na emeryturę. Ponieważ Autor ma raczej na myśli mitologię chrześcijańską, to przestałem rozumieć cokolwiek – anioły są istotami nieśmiertelnymi, więc ten anioł emeryt to już przez wieczność (koniec świata Królestwa Niebieskiego nie tyczy) będzie błąkał się po zaświatach? Tamtejszy ZUS padnie od razu....:D
Może i tradycji chrześcijańskiej jest utrwalone wyobrażenie aniołów, ale w literaturze fantasy (Kossakowska, Kańtoch) najczęściej aniołowie nie są grzecznymi aniołkami z aureolą, są zmęczeni, czasem wredni, mają problemy podobne jak my, włączając w to Niebiański ZUS :) Ja również skłaniam się do takiego wyobrażenia Skrzydlatych.
neularger pisze:Według Autora to podkreślone, ta autobusowa metafora to obrazuje proces przechodzenia na emeryturę. Jakoś Ci to Autorze nie wyszło. Po pierwsze ludzie przechodzą na emeryturę w momencie, kiedy mają znacznie więcej życia za sobą niż prze sobą.
To też prawda, ale dotyczy ludzi, którzy mają rodziny, mają gdzie i do kogo wracać. Samotnicy, którzy poświęcili życie pracy lądują w jakiejś samotni, domu starców itp. i to na pewno jest nowa droga życia, na którą może zabrać nas autobus.
neularger pisze:Interpretując, co przeczytałem: w czasach dawnych, kiedy anioły nazywały się wzajemnie - „mój przyjaciel”, jeden z nich, Szemal, zwykł składać propozycję nie do odrzucenia temu drugiemu – Lamaelowi (charakter propozycji nie został czytelnikowi ujawniony ;)). W czasie realizacji jednej z propozycji Lamael poniósł jakąś krzywdę i w konsekwencji przestał mówić „Niech będzie pochwalony”, kiedy przypadkiem spotykał Szemala na korytarzach biurowców niebiańskich, choć krzywda nie była intencjonalna.
neularger pisze:Autorze, czy Lamael, popularnie mówiąc, bił się z myślami podczas przyjmowania propozycji „kuszenia do dobra”?
Właśnie o to chodzi, że mimo nieufności do dawnego przyjaciela, Lamael przyjął ofertę nowej pracy wśród ludzi bez wahania, bo dla niego było to coś za czym najbardziej tęsknił i zrobi wszystko aby mógł wrócić na Ziemię.
neularger pisze:Przy okazji, nie wiem co to „zakręcona burza loków”. Burza z tyłozgięciem?
No cóż, określenie "burza loków" wydawało mi się raczej jednoznaczne. Dodatkowe zakręcenie miało tylko podkreślić typ fryzury ala Einstein. Dziękuję za poświęcony czas i może następnym razem będziemy mieli zbliżoną wizję opisanego świata:)

A teraz słówko do Juhani - dziękuję. Myślę, że dla Ciebie tekst był bardziej zrozumiały.
Juhani pisze:Tu jest opinia moja oficjalna. Całkiem dobrze napisany tekst. Nie przyczepię się.
Są rzeczy ważne, ważniejsze i te do zrobienia

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: ZWT- 6A Służba nie drużba - kontynuacja - PRACE

Post autor: neularger »

Kordylion pisze:
Ju pisze:Tu jest opinia moja oficjalna. Całkiem dobrze napisany tekst. Nie przyczepię się.
A teraz słówko do Juhani - dziękuję. Myślę, że dla Ciebie tekst był bardziej zrozumiały.
Znaczy, uwagi do tekstu = niezrozumienie. Brak uwag do tekstu = pełne zrozumienie.
Gratuluję podejścia Autorze.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
Kordylion
Pćma
Posty: 209
Rejestracja: pn, 18 lut 2013 19:35
Płeć: Mężczyzna

Re: ZWT- 6A Służba nie drużba - kontynuacja - PRACE

Post autor: Kordylion »

neularger pisze:Znaczy, uwagi do tekstu = niezrozumienie. Brak uwag do tekstu = pełne zrozumienie.
Gratuluję podejścia Autorze.
Znowu się nie zrozumieliśmy. Twoje uwagi Neulagerze dotyczyły głównie (tak ja to odebrałem) innego wyobrażenia o świecie Aniołów, a mniej samego tekstu. Skoro więc Ju lepiej mnie zrozumiał, to chyba wolno się z tego cieszyć.
Twoje uwagi zrozumiałem i przyjąłem. Niepotrzebnie odpowiedziałem Wam oby w jednym poście, stąd chyba takie wrażenie:(
Są rzeczy ważne, ważniejsze i te do zrobienia

Awatar użytkownika
troll
Strażniczka Onlajna
Posty: 327
Rejestracja: śr, 06 maja 2009 00:35
Płeć: Kobieta

Re: ZWT- 6A Służba nie drużba - kontynuacja - PRACE

Post autor: troll »

Myślę Kordylionie, że tu chodzi przede wszystkim o błędy w konstrukcji fabuły, które wykazał Neularger i one dotyczą jak najbardziej Twojego tekstu.Też mam wątpliwości w kilku kwestiach. Są to „dziury fabularne” z jednej strony oraz redundancja z drugiej. Częściowo pokazał to Neu, ja uzupełnię o kilka uwag.
Zacznijmy od zawiązania fabularnego. Po pierwsze, Autorze, nie rozumiem, w jakim celu w tak krótkim fragmencie umieszczasz rozwleczony opis miasta. Jest zachód słońca, las wieżowców, tylko nie rozumiem, po co są tu informacje, które nie mają znaczenia dla fabuły? Zawiązanie miało być napisane z perspektywy osoby służącej. Ważniejszym wydają się więc emocje głównego bohatera, niż opis miasta, które więcej się nie pojawia. Informacja, że anioł opuszcza „swoje miasto” w zupełności wystarcza. Następnie próbujesz stopniowo wprowadzić bohatera, ale IMO zamiast powolnego rozwiązania tajemnicy kim jest postać, wychodzi redundancja.
Gdybym był człowiekiem, pewnie siedziałbym teraz w dworcowej restauracji czekając na przyjazd autobusu, który zabrałby mnie w przyszłość. Ale ja nie jestem człowiekiem, chociaż ludzi znam lepiej niż oni sami.
Autorze łopatologia. Każdy odbiorca o przeciętnym poziomie oczytania domyśli się, że zdanie: „Gdybym był człowiekiem…” informuje, że nadawca tym człowiekiem nie jest. Po co, więc następne zdanie : „Ale ja nie jestem człowiekiem…”? Idealny przykład na marnowanie znaków, których masz do dyspozycji tylko 600.
Teraz dalsza część tekstu.
Kordylion pisze:
neularger pisze:Autorze, czy Lamael, popularnie mówiąc, bił się z myślami podczas przyjmowania propozycji „kuszenia do dobra”?
Właśnie o to chodzi, że mimo nieufności do dawnego przyjaciela, Lamael przyjął ofertę nowej pracy wśród ludzi bez wahania, bo dla niego było to coś za czym najbardziej tęsknił i zrobi wszystko aby mógł wrócić na Ziemię.
Może, Kordylionie, takie było Twoje zamierzenie, ale niestety nie zostało ono zrealizowane. Nie ukazałeś dylematu Lamaela, tego że „bije się z myślami”. Powiadomiłeś tylko czytelnika, że :
Propozycję Szemala przyjąłem bez wahania.
Brak jest tu ukazania emocji Lamaela. Oznajmiasz czytelnikowi, że:
Z emocji nie mogłem usiedzieć w miejscu.
ale nie ma potwierdzenia tego (tych emocji) w tekście.
Poza tym cały wcześniejszy dialog jest wypełniony informacjami, które się powtarzają lub są kompletnie nieistotne dla fabuły. Takie coś np.
- Wpadłeś tak sobie. Pogadać o starych dobrych i tak dalej, czy masz jak zwykle propozycję nie do odrzucenia? – zapytałem.
Jak rozumiem jest to pytanie retoryczne, bo Lamael wie doskonale, że Szemal przyszedł tu w konkretnym celu. Po chwili następuje nawiązanie do tej samej informacji :
Usiadł na sofie przyjmując swobodną pozę jakby wpadł tylko na plotki, ale znałem go zbyt dobrze i czekałem na prawdziwy cel wizyty.
Po czym znowu:
- A jednak. Wyobraź sobie, że nawet mnie to nie dziwi. Ale to dobrze, że niektórzy się nie zmieniają. Przynajmniej wiadomo czego się spodziewać. Słucham.
Autorze, czy naprawdę musisz trzy razy informować czytelnika, że Szemal przyszedł tu w określonym celu, a nie na przyjacielską pogawędkę? Zwłaszcza, że już samo imię Szemal budzi pewne asocjacje.
Widzę także nielogiczność w zachowaniu Szemala, bo skoro przyszedł z propozycją do Lamaela, w dodatku pomiędzy nimi wcześniej istniał konflikt, to w jakim celu drażni złośliwostkami? Czy jest przekonany z góry, że Lamael przyjmie jego ofertę? A skoro tak, to gdzie tu konflikt? Szemal nie stara się zdobyć na nowo zaufania dawnego przyjacielela, ale traktuje go wręcz arogancko. W ten sposób raczej nie przedstawia się oferty, jeżeli nie jest się pewnym tego, że druga strona ją przyjmie bez zastrzeżeń.
Poza tym jest też kilka niezręczności stylistycznych:
Mojego gościa dobrze znałem, co nie znaczy, że byłem zadowolony z jego wizyty. Chociaż kiedyś byliśmy przyjaciółmi.
Powtórzenie czasownika "być" oraz zaimkoza.
- Wpadłeś tak sobie. Pogadać o starych dobrych i tak dalej, czy masz jak zwykle propozycję nie do odrzucenia? – zapytałem.
Wtącenie narratora jest w tym przypadku zbędne, ponieważ o formie wypowiedzi informuje znak interpunkcyjny na końcu zdania, a brak tu jakiegokolwiek określenia mającego coś doprecyzowć. (np. stan emocjonalny postaci)
- Tak, właśnie widzę. Zawsze byłem zdumiony widząc, jak emeryci są zajęci. Chyba sobie urlop musisz wziąć.
Znowu powtórzenie.
twarz okolona zakręconą burzą jasnych loków.
No cóż, określenie "burza loków" wydawało mi się raczej jednoznaczne. Dodatkowe zakręcenie miało tylko podkreślić typ fryzury ala Einstein.
Neu zwrócił już na to uwagę. Autorze redundancja bije po oczach. Skoro rozumiesz pojęcie "burzy loków", to zdecydowanie nie powinieneś jej "dodatkowo zakręcać". :)
„Najcenniejszym darem dla dobrego pisarza jest wewnętrzny, odporny na wstrząsy wykrywacz gówna”
E. Hemingway

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: ZWT- 6A Służba nie drużba - kontynuacja - PRACE

Post autor: neularger »

Kodylion pisze:Twoje uwagi Neulagerze dotyczyły głównie (tak ja to odebrałem) innego wyobrażenia o świecie Aniołów, a mniej samego tekstu.
To źle odebrałaś. Twoja wizja mi się nie podoba, nie dlatego, że ja mam inną, tylko dlatego, że jest niedopracowana.
Zacznijmy od tej metafory.
To też prawda, ale dotyczy ludzi, którzy mają rodziny, mają gdzie i do kogo wracać. Samotnicy, którzy poświęcili życie pracy lądują w jakiejś samotni, domu starców itp. i to na pewno jest nowa droga życia, na którą może zabrać nas autobus.
Czy, Autorze, na pewno zrozumiałeś moje uwagi?
Napisałem Ci, że metafora jest zbyt ogólnikowa, każde ważne wydarzenie w życiu może być interpretowane jak podróż gdzieś. Stąd powiązanie: emerytura = podróż może być zmienione na ślub = podróż lub nowy kochanek/kochanka = podróż czy cokolwiek. Nowy etap w życiu.
Także status rodzinny osoby przechodzącej na emeryturę nie ma znaczenia. To zawsze może być podróż, rozumiana jako nowy etap w życiu. A czasem nawet faktycznie zmiana miejsca pobytu.
Napisałem Ci też, że emerytura jest ostatnim etapem w życiu człowiek; wydaje mi się, że ten fakt powinien być w metaforze podkreślony - choćby poprzez określenie "ostatnia podróż".
Wtedy metafora jest precyzyjniejsza i nie przypomina tak wytrychu pasującego do wszystkiego.
Zaznaczone boldem - przeczysz sobie w wyjaśnieniach, Autorze. Z tekstu wynika, że metafora ma dotyczyć wszystkich ludzi - nie tylko samotników.
No i najważniejsze metafora ma się nijak do narratora, który nie jest człowiekiem. Zatem po co mi widzieć o tym autobusie i podróży, które ma obrazować emeryturę człowieka?
BTW, autobusy zabierają raczej w drogę niż na drogę.
Może i tradycji chrześcijańskiej jest utrwalone wyobrażenie aniołów, ale w literaturze fantasy (Kossakowska, Kańtoch) najczęściej aniołowie nie są grzecznymi aniołkami z aureolą, są zmęczeni, czasem wredni, mają problemy podobne jak my, włączając w to Niebiański ZUS :) Ja również skłaniam się do takiego wyobrażenia Skrzydlatych.
Teraz to sobie nadinterpretujesz. Kossakowska i Kańtoch faktycznie wprowadziły nowy sposób spojrzenia na anioły, ale nie oznacza to, że jest to ogólnie znany sposób. Ktoś, kto nie czytał literatury obu pań będzie zaskoczony.
U Mastertona w "Demonach Normandii" anioł to rodzaj energii, który może czasowo przyjąć ludzką postać.
U Marcina Wolskiego w "Agencie Dołu" anioł jest kobietą.
Każdy z wymienionych autorów włożył wysiłek we wprowadzenie czytelnika w swój świat i swoje anioły.Ty Autorze takiego wysiłku nie uczyniłeś (inna sprawa, że miałeś mało znaków) - niemniej w takim razie nie należało zaczynać lub umieścić ostrzeżenie, że dla pełnego zrozumienia tekstu należy przeczytać Kossakowską i Kańtoch (jest to w takim razie fanfick). Zresztą, nawet jak ktoś przeczyta na przykład "Zbieracza burz", to nadal będzie zaskoczony. U Kossakowskiej anioły nie są nieśmiertelne, można je zabić, ale nie starzeją się. Jak to pożenić w takim razie z ziemską koncepcją emerytury wymyślonej dla śmiertelników? Skąd uwaga Lamaela o Szemalu - "nie zmienił się", czyżby miał się zmienić? Miało mu przybyć zmarszczek?
I najważniejsze na koniec - co wynika z przyjęcia koncepcji aniołów pań K&K dla fabuły, Autorze?
Jak istotna część testu nie mogłaby istnieć?
Właśnie o to chodzi, że mimo nieufności do dawnego przyjaciela, Lamael przyjął ofertę nowej pracy wśród ludzi bez wahania, bo dla niego było to coś za czym najbardziej tęsknił i zrobi wszystko aby mógł wrócić na Ziemię.
A teraz znajdziesz, Autorze, w swoim tekście cytat z którego wynika powyższa konkluzja. Lamael po otrzymaniu propozycji, przyjmuje ją bez wahania, mimo że nie ufa Szemalowi.
No cóż, określenie "burza loków" wydawało mi się raczej jednoznaczne. Dodatkowe zakręcenie miało tylko podkreślić typ fryzury ala Einstein.
Lok z definicji to coś zakręconego Autorze. Serwujesz zwyczajną łopatologię

edit. Nie widziałem łapanki Troll, więc pewnie się gdzieś powtarzam.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
Kordylion
Pćma
Posty: 209
Rejestracja: pn, 18 lut 2013 19:35
Płeć: Mężczyzna

Re: ZWT- 6A Służba nie drużba - kontynuacja - PRACE

Post autor: Kordylion »

neularger pisze:To źle odebrałaś. Twoja wizja mi się nie podoba, nie dlatego, że ja mam inną, tylko dlatego, że jest niedopracowana.
No tak. Wreszcie do mnie DOTARŁO! Chyba dokładniej już nie trzeba tłumaczyć. Przeczytałem sobie dokładnie i tekst i uwagi. Za dużo mi się wyobraziło w głowie, za mało na papierze. A powtórzenia i niepotrzebne informacji nie były dla mnie widoczne. Rozumiem też złe wykorzystanie dotępnej ilości znaków - brak opisu emocji, watpliwości, niepotrzebne informacje.
Dzięki za wszystkie uwagi. Postaram się nastepnym razem aby ich było mnie, albo chociaż inne:)
Są rzeczy ważne, ważniejsze i te do zrobienia

Awatar użytkownika
Kordylion
Pćma
Posty: 209
Rejestracja: pn, 18 lut 2013 19:35
Płeć: Mężczyzna

Re: ZWT- 6A Służba nie drużba - kontynuacja - PRACE

Post autor: Kordylion »

troll pisze:Mojego gościa dobrze znałem, co nie znaczy, że byłem zadowolony z jego wizyty. Chociaż kiedyś byliśmy przyjaciółmi. Powtórzenie czasownika "być" oraz zaimkoza.
troll pisze:- Tak, właśnie widzę. Zawsze byłem zdumiony widząc, jak emeryci są zajęci. Chyba sobie urlop musisz wziąć.
Błędy fabuły mam już jasno przedstawione. Postaram sie w przyszłości o większą precyzję w wyrażaniu swoich myśli.
Powtórzenia nie były dla mnie widoczne. Korektorzy też nie wychwycili:) Dziękuję za analize tekstu.
Są rzeczy ważne, ważniejsze i te do zrobienia

Awatar użytkownika
jaynova
Niegrzeszny Mag
Posty: 1718
Rejestracja: pt, 10 lut 2012 17:42
Płeć: Mężczyzna

Re: ZWT- 6A Służba nie drużba - kontynuacja - PRACE

Post autor: jaynova »

Neu: Jaynova, chyba nie sądziłeś, że to zostawię?
Jakimś cudem umknęło Ci przeznaczenie tego wątku?
Chcesz pisać o pułkowniku i jego walce z wrogami USA - proszsz... ZWO stoją otworem.
"Wśrod szczęku oręża cichną prawa.". - Cyceron.

Awatar użytkownika
Radioaktywny
Niegrzeszny Mag
Posty: 1706
Rejestracja: pn, 16 lip 2007 22:51

Re: ZWT- 6A Służba nie drużba - kontynuacja - PRACE

Post autor: Radioaktywny »

neularger pisze:Znalazł się, bo Libre Office powiedziało, że tekst liczy ponad 1500 znaków. Kim jestem, żeby się kłócić z pakietem biurowym... :)
Ech, no tak, odwieczny problem programów z przelicznikami znaków, gdy każdy rozumie matematykę na własny sposób:-) Przydałby się jakiś przelicznik uniwersalny, taki to rule them all:-)
phoebe pisze:Ałtorze
.
Wybacz pomyłkę. Phoebe to angielskie imię żeńskie, stąd to moje przekręcenie:-)
Hm... Bestariusz był potrzebny po to, by wskazać czytelnikowi przez co przeszedł Duris, by zdobyć klejnot dla swojej mocodawczyni. Opisana jest końcowa część jego walki - pokonał już kogo miał pokonać i jest już pod koniec questu - zrobił sobie krótkie podsumowanie. Stoi przed tą lawową fosą, ma ją tylko przeskoczyć i wziąć klejnot.
Rozumiem zamiar; nie wynikł mi on jednak z treści utworu. Może to wynikać z poruszonego przeze mnie wcześniej problemu zaburzenia kolejności czynności (walki i przeskoczenia przez krąg lawy).
phoebe pisze:- Nie mogę wybrać! - jęknęła Adriana. - Och! Tak bardzo nie chcę was skrzywdzić... - Jej głos wypełniała rozpacz.
"Dlatego wysyłam was w miejsca pełne potworów i lawy - jestem pewna, że nic tam wam nie może się stać!"
Nie rozumiem zarzutu. Napisałeś, że spodobało Ci się przewrotne zakończenie, więc domyślam się, że zrozumiałeś, że dla Adriany barbarzyńcy liczą się wyłącznie jako dostawcy klejnotów. Udaje że nie może wybrać najlepszego wojownika, że ją to wpędza w rozpacz i po raz kolejny każe przechodzić im przez próby, by uzupełnić biżuterię.
Po przemyśleniu zauważyłem swój błąd: otóż za dosłownie wziąłem to "skrzywdzenie" - kłóciło mi się po prostu to, że hrabina mówi, że nie chce wojowników skrzywdzić, a przecież wysyła ich na te niebezpieczne misje, i zrozumiałe, że wyłonienie najlepszego wojownika nie obejdzie się bez bólu dla kogoś. Ale odczytałem ten ból zbyt fizycznie kiedy Ty mówiłeś o bólu bardziej psychicznym - stąd cofam ten zarzut.
Chyba chodziło Ci o słowo "skrytykuje". Bo nie wierzę, żeby baronowa była w stanie powstrzymać jakiegokolwiek komentarza na widok kolii ze staroźytnych klejnotów ze złupionych świątyń.
Nie chodziło. Nigdzie nie pada informacja, ani o wadze klejnotów w karatach, ani o ich wieku, ani o miejscu pochodzenia. Baronowa nie jest jubilerem ani jasnowidzem, zatem nie zobaczy hrabiny w złupionych diamentach (i nie będzie komentowała jej złodziejskiego charakteru) tylko zobaczy Adrianę w kolii znacznie lepszej od jej własnej. Nie skrytykuje, ale pochwała jej nie przejdzie przez usta. Dlatego będzie milczała.
To kwestia subiektywna, wynikająca z tego, jak człowiek wyobraża sobie zachowania ludzi w danej sytuacji - tu więc nie do końca mogę się kłócić, bo każdy z nas może mieć swoją rację:-)
There are three types of people - those who can count and those who can't.
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: ZWT- 6A Służba nie drużba - kontynuacja - PRACE

Post autor: Małgorzata »

Przymierzam się jak do jeża, normalnie... Do tego czas zawsze, ZAWSZE jest przeciwko mnie. :(((

Autorzy z poprzednich WT mają pierwszeństwo (bo jest mi łatwiej, żeby była jasność), więc teraz Narsil. Pisałam w poprzednich WT, że wiem, co będzie dalej. I wiedziałam.
A to oznacza, że źle zrobiłeś zawiązanie, Autorze, i ciąg dalszy był już skazany na klęskę... Niestety. Zawiązanie ma intrygować, a nie zdradzać treść ciągu dalszego - bo wtedy jaki sens ma ciąg dalszy?
Co zabawne, gdy przeczytałam cały tekst, dostrzegłam, że wymyśliłeś fajne zakończenie. Wszystko inne jest słabe, przewidywalne i pozbawione napięcia, ale zakończenie ładne...
I zmarnowane. :(((

Błędy wytknęła Troll, więc nie będę powtarzać.

Kolejna praca, Marcina R., zyskała na WT6-A uznanie za pomysł. Ale obawiałam się wtedy, że to nie jest zawiązanie, lecz już gotowiec - miniatura. Wolałabym dalszego ciągu nie czytać, pozostać przy poprzedniej, krótkiej wersji.
Bo teraz zrobiło się fabularnie niejasno. Spróbuję szerzej wyjaśnić.
Miniaturka omfalosu z Delf. No tak, doktorek, jak wszyscy zamożniejsi obywatele miasta, wykupił udziały w pępku świata – pomyślała. Dzięki jego wpływowi, każda najgłupsza nawet decyzja znajdowała uzasadnienie, a pozytywny wynik badania alkomatem okazywał się skutkiem jabłkowego obżarstwa.
Nie bardzo wiem, co ten omfalos robił. Uzasadnienie dla najgłupszej decyzji zawsze się znajdzie - ale CO Z TEGO? Czy to znaczy, że ludzie z otoczenia osobnika posiadającego udziały w omfalosie znajdują takie usprawiedliwienia, czy też robi to wzmiankowany osobnik? I w obu przypadkach - co z tego wynika? Chodzi o to, że gdyby taki osobnik np. okradł bank, to ludzie by go pogłaskali i powiedzieli "Okej, zdarza się", po czym nikt nie wyciągnąłby z tego konsekwencji, a osobnik z omfalosem mógłby zabrać łup do domu? Czy też może po prostu musiałby oddać łup, ale by mu się upiekło - w sensie, że nikt by mu niczego nie zarzucił?
No, nie bardzo rozumiem... :X
Załóżmy jednak, że to na skutek mojej wrodzonej tępoty, a omfalos jest sposobem, aby odnieść sukces w polityce. Powstają jednak kolejne wątpliwości.
Przecież najdrobniejsze nawet inwestycje, jakie pragnął zainicjować, wymagały załatwienia w terminie rozmaitych papierów, czego nigdy nie potrafiłby zrobić.
Ale "każda, najgłupsza nawet decyzja znajdowała uzasadnienie". Zatem doktorek może podjąć decyzję, że załatwiłby wszystko "na ryja" i to by znalazło uzasadnienie, prawda?
No i przede wszystkim miał zbyt słabą głowę do alkoholu.

Ale co z tego? Przecież omfalos zapewnia w takich przypadkach bezkarność, czy czegoś nie zrozumiałam?
Potem pojawia się znowu problem z objawieniem w kościele. Proboszcz i doktor mają udziały w omfalosie, ale proboszcz większe, więc decyzje proboszcza mają pierwszeństwo nad doktorskimi. Dobra. Ale co z tego? Przecież księdza nie obchodzi, kto będzie/jest radnym (nic w tekście nie wskazuje, że ksiądz ma jakikolwiek związek z czymkolwiek, co dotyczy doktora). Więc nie rozumiem, o co chodzi.
Czytałam wyjaśnienia w komentarzach, ale nadal jestem w kropce. Mogę się domyślić z zakończenia, że muza weszła do kościoła i dokonała objawienia, ale co ma do tego omfalos?!
Wszystko się rozjechało dla mnie.. :X
Znaczy, wcześniej była miniatura lub szkic, Autorze. Teraz jest... niedobrze. :(((

Hundziu, liczyłam na Ciebie. Na WT6-a napisałaś ładne otwarcie, ciąg dalszy nastąpił i... w zasadzie o-okej... Znaczy, to opowiadanie. :)))
Ale pada tam taka wzmianka, która mnie zaintrygowała:
- Sobakom nic już nie pomoże.
Nie mogłem się nie zgodzić.
- Potemu ratujemy ludzi – rzekł Dima, jakby w to wierzył.
Znaczy, teraz ratują psy? Interesujące... Ale zagmatwane. Rozumiem, że była zaraza, że ludzie teraz w bunkrach, bo atomówki poleciały, a chłopaki robią codziennie czystkę z psów, bo pewnie psy są nosicielami zarazy. I pewnie jacyś ludzie też, ale PO CO CZEKAĆ? Ludzie to gorsi nosiciele - sprytniejsi niż psy.
No, coś mi się tu nie zgadza... :X
So many wankers - so little time...

ODPOWIEDZ