WT2-10-Jasnowidz

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Marcin Robert
Niegrzeszny Mag
Posty: 1765
Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
Płeć: Mężczyzna

WT2-10-Jasnowidz

Post autor: Marcin Robert »

Jasnowidz

Pierwszy dzień mojej służby w Straży Materii był wyjątkowo ponury. Od ponad dwóch tygodni niebo zasnuwały jesienne chmury i lało jak z cebra, chociaż niby mieliśmy pełnię lata. W tym czasie nasze miasto zdążyło nawiedzić tornado i dwie awarie prądu. Nawet taki świeżak, jak ja, nie miał najmniejszych wątpliwości, że granice naszej fizycznej rzeczywistości od dłuższego już czasu były systematycznie naruszane. Wiecie jak to jest: Świat Materii otaczają Światy Chaosu, a jeśli połączysz się z nimi dzięki magicznym artefaktom, możesz czynić cuda. Tyle że takie naruszanie praw fizyki powoduje po pewnym czasie coraz większą destabilizację natury i rozmaite kataklizmy. Strażnicy Materii mieli im właśnie zapobiegać.

Tamtego dnia przemierzaliśmy miasto nieoznakowanym wozem patrolowym, usiłując zlokalizować domniemany artefakt. Jako szeregowy strażnik siedziałem za kierownicą, natomiast mój partner, sierżant Tomasz, obsługiwał pelengator międzywymiarowych kanałów. Nagle urządzenie zapiszczało. Czyżbyśmy trafili na ślad? Podążyliśmy za sygnałem, gdy jednak wjechaliśmy między bloki, pelengator zamilkł. Krążyliśmy chwilę po okolicy, ale bez skutku.

– Nos mi mówi, że to musi być gdzieś tutaj. – Tomasz rozglądał się po okolicy. – Artefakt ukryty jest na tym blokowisku. Tym bardziej, że działa tutaj zarejestrowany wróżbita. O właśnie! Popatrz.

Na słupie ogłoszeniowym, koło którego przejeżdżaliśmy, przyciągała wzrok barwna reklama, głosząca:
"Notowania giełdowe i wyniki zawodów sportowych przewiduję. Jasnowidz Radżat."

– Ale to chyba nie jest prawdziwy jasnowidz? – zapytałem.
– Nie, to najzwyklejsze oszukańcze usługi dla ludności. Pelengator na niego nie wskazuje, nie zaszkodzi jednak sprawdzić.

Postanowiliśmy odwiedzić samozwańczego wróżbitę. Do ciasnego przedpokoju, zamienionego na poczekalnię, wpuścił nas ponury ochroniarz. Ponieważ nie mieliśmy nakazu, pelengator musieliśmy odnieść z powrotem do samochodu. Jasnowidz przyjmował w typowym mieszkaniu – dwa pokoje plus kuchnia. Najwidoczniej nie wyrobił sobie jeszcze renomy, albo może przyszliśmy za wcześnie, w środku zastaliśmy bowiem tylko jednego klienta. Młodego mężczyznę wyglądającego na korpoludka, który usiadł na skraju ustawionej pod ścianą ławy i przeglądał jakiś kolorowy magazyn. Kiedy nadeszła jego kolej, zostaliśmy sami, pilnowani przez ochroniarza, który zerkał na nas od czasu do czasu z kuchni.

– Zauważyłeś, że założył okulary? – spytał Tomasz. Nie wydało mi się to jednak wtedy istotne.

Jasnowidz przyjął nas w pomieszczeniu wyłożonym pudełkami po jajkach, mającymi najwidoczniej tłumić dźwięki i zapobiegać podsłuchom.

– Czym mogę służyć? – Za niewielkim biurkiem siedział szpakowaty mężczyzna w średnim wieku, zupełnie nie wyglądający na wróża imieniem Radżat.
– Interesuje mnie wynik dzisiejszego meczu Polska – Mołdawia. – Tomasz rozsiadł się na wskazanym mu krześle, a ja stanąłem obok.
– Oczywiście wygra Mołdawia – odpowiedział z szerokim uśmiechem jasnowidz.
– Wolałbym jednak konkretniejszą odpowiedź.
– Muszę zapytać duchy. – Jasnowidz zasłonił dłonią oczy i zastanawiał się dłuższą chwilę. – Są jakieś zakłócenia. W tym pokoju musi być sceptyk. – Spojrzał na mnie oskarżycielsko. – Sceptycyzm przeszkadza w nawiązaniu kontaktów z duchami. Ale coś czuję. Dwa – zero. Tak, duchy mówią, że Mołdawia zwycięży dwa do zera. A tu pokazują cennik.

Trzy godziny później wiedzieliśmy już, że Mołdawia pokonała naszą reprezentacją cztery do zera. Czyżby więc oszust? Odpowiedź naszego wróżbity była jednak zbyt precyzyjna, jak na zwykłego naciągacza. Jakby robił sobie z nas jaja. Przez cały następny dzień prowadziliśmy obserwację okolicy i czasami artefakt był aktywny, czasami zaś nie. A najciekawsze było to, że wyłączał się zawsze wtedy, gdy zbliżaliśmy się do bloku wróżbity.

– Dobra, najwyższy czas załatwić nakaz u znajomego sędziego – powiedział Tomasz. – Jutro z samego rana zrobimy eksperyment. No i przy okazji trzeba zwinąć kilku meneli.

Następnego dnia weszliśmy jakby nigdy nic do mieszkania wróżbity. Mój partner pomachał przed nosem ochroniarza nakazem:

– Proszę z łaski swojej założyć swoje śliczne okularki – powiedział.

Zanim ochroniarz spróbował wykonać jakikolwiek ruch, agent Tomasz przygwoździł go do podłogi, ja zaś wyciągnąłem z kieszeni zbira okulary i założyłem mu je. Pelengator zapiszczał. A więc to gdzieś tutaj. Wziąłem urządzenie do ręki i skierowałem się do kuchni. Pelengator wskazywał na toster.

Jasnowidz został aresztowany, a toster zabezpieczony i przesłany do zniszczenia w specjalistycznym laboratorium.

– Jak na to wpadłeś! – nie mogłem wyjść ze zdumienia tak szybkim rozwiązaniem zagadki.
– To było proste. – Agent Tomasz był naprawdę z siebie zadowolony. – Jasnowidz zatrudniał czujki, które informowały go o zbliżaniu się podejrzanych ludzi. To właśnie ich kazałem zwinąć nad ranem. Wyłączał wtedy artefakt i udawał przygłupiastego naciągacza. Nie mogliśmy mu nic zrobić, bo przecież miał zarejestrowaną działalność.
– Ale w jaki sposób wyłączał artefakt?
– To jest właśnie najlepsze. Wróżbita zatrudnił niedowiarka. Sceptycy faktycznie utrudniają łączność ze światami Chaosu, im zaś są większymi niedowiarkami, tym silniej.
– Ale czy taki sceptyk nie jest raczej przeszkodą, kompletnie utrudniającą magom pracę.
– Nie, jeżeli założy ciemne okulary. Jego brak wiary nie rozprzestrzenia się wtedy i każdy posiadacz magicznego artefaktu może działać normalnie. Jeżeli zaś niedowiarek zdejmie okulary, to nawet gdy śpi, tłumi wszelką nadprzyrodzoną aktywność.
– Może więc powinniśmy zatrudnić takich sceptyków w straży?
– Niestety, stanowią oni wielką rzadkość, przecież tak naprawdę niemal wszyscy wierzymy w jakąś magię.

Następnego dnia po aresztowaniu wróżbity wróciła słoneczna, letnia pogoda. Kilka następnych tygodni nasza służba przebiegała spokojnie, żeby nie powiedzieć, nudno. Odkryliśmy tylko kilka samorzutnie powstałych artefaktów, które zlikwidowaliśmy od ręki. Ostatnio jednak w naszym mieście pojawiło się kilka piorunów kulistych. Czyżby znowu?

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: WT2-10-Jasnowidz

Post autor: neularger »

Z komentarzami czekamy do 15.01.2014 :-)
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: WT2-10-Jasnowidz

Post autor: Małgorzata »

Nie mogę... Zrobił TO! :)))

Skończę zaślinione wampiry (jeszcze trzy strony), to się wezmę za czytanie. :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Kordylion
Pćma
Posty: 209
Rejestracja: pn, 18 lut 2013 19:35
Płeć: Mężczyzna

Re: WT2-10-Jasnowidz

Post autor: Kordylion »

Jestem pod wrażeniem szybkości działania, Marcinie Robercie.
Są rzeczy ważne, ważniejsze i te do zrobienia

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: WT2-10-Jasnowidz

Post autor: Małgorzata »

Nie wiem, czy to jest opowiadanie - nawet takie mini, bardzo okrojone. Bardziej przypomina mi wykład albo referat, albo raport, ponieważ zostało pozbawione śladu napięcia.

Popatrz, Marcinie R., na konstrukcję.
1. Zaczynasz od informacji, że to pierwszy dzień narratora w Straży Materii. OK.
2. Wskazujesz na potencjalny problem => naruszenie równowagi (bardzo ładny motyw) świata. OK.

Ad.1. Ponury dzień, do tego pierwszy w pracy. Po takiej zapowiedzi spodziewam się, że nowicjusz/debiutant w branży popełni jakieś błędy, zrobi coś głupiego, zepsuje akcję przez swoją niewiedzę, cokolwiek. Innymi słowy - oczekuję, że ta informacja (nowicjusz) jakoś zagra w fabule. A że narrator jest osobowy i bezpośredni, to jeszcze mogłabym się zapoznać, co on sobie myślał, kiedy psuł (zapewne myślał, że np. zostanie bohaterem - a tu klapa).
Wiem, że to oczywiste jest, banalne. Ale JAK to rozegrasz i CO z tymi okolicznościami zrobisz, nie musi być trywialne, wręcz przeciwnie.
No, i tym robi się napięcie. :P

Ad.2. Wyjaśnienie, w czym problem. Ładne, podane jak oczywistość, czyli okrojone ze szczegółów (narrator to wie, zakłada, że wszyscy wiedzą, co będzie sobie jęzor strzępił - i GIT). Poza jednym drobiazgiem.
Wiecie[,] jak to jest (ciach)
No, i po co? Do kogo zwraca się narrator? Jaka tu gawęda ma być, skoro nie ma okoliczności odpowiednich, ramy stosownej? Zwrot do odbiorcy - poza zasięgiem. Przedobrzyłeś. Tu powinien pojawić się bezosobowy jakiś zwrot, typu: Wiadomo, jak to jest... Albo nic. Popieram to drugie rozwiązanie.
jeśli połączysz się z nimi dzięki magicznym artefaktom, możesz czynić cuda
Do mnie gada? Trzeba było sobie darować, bo nie znoszę, jak narrator fraternizuje się ze mną bez powodu.

3. Po wstępie przechodzisz do "akcji właściwej". I spójrz, na co stawiasz akcenty.
Tamtego dnia przemierzaliśmy miasto nieoznakowanym wozem patrolowym, usiłując zlokalizować domniemany artefakt.
Co właściwie jest ważne? O dniu była już mowa, nie wiem, po co to obojętne przypomnienie - tekst krótki jest, trzeba było informację ubrać w emocje, może wtedy by przeszła nieredundantnie. Wóz patrolowy nie ma oznakowań - to chyba jakaś cecha pracy, która wymaga komentarza narratora, IMAO. Żeby stał się ludzki bardziej ten narrator, a nie taki mechaniczny - referent. Ale ważny tak naprawdę jest artefakt. I to właśnie artefakt powinien służyć za łącznik ze wstępem.

Znaczy, co teraz mamy? Dzień był ponury, ja jestem nowy, szukam artefaktu.
Pierwszy dzień - a narrator nie jest nawet podniecony trochę, nie boi się, niczemu nie dziwi, niczego nie komentuje, choćby na mój (czy innego odbiorcy) użytek. Po co Ci narrator osobowy, skoro z niego nie korzystasz, Autorze? :P

Potem jest referat, jak para Strażników Materii przeprowadza akcję. Czysty raport, zero emocji, zero napięć - przyszli, sprawdzili, znaleźli, po czym senior wyjaśnia zdziwionemu (NARESZCIE!) żółtodziobowi, czemu tak łatwo poszło => i koniec. Narrator rzuca, że pioruny kuliste się pojawiły, czyli nie koniec.

No, nie koniec. Bo miało być o pierwszym dniu narratora w pracy (ponurym). Ale gdzieś w środku referatu okazuje się, że bynajmniej nie o jeden dzień chodzi.
Przez cały następny dzień prowadziliśmy obserwację okolicy (ciach!)
Znaczy, już drugi dzień w pracy - a na wstępie była mowa o jednym, tym pierwszym.
To nie jedyne niejasności w opowieści. Oto kolejne.
Artefakt ukryty jest na tym blokowisku. Tym bardziej, że działa tutaj zarejestrowany wróżbita
No, chyba jednak coś nie tak. Wróżbita jest legalny, więc po co ukrywa artefakt? Legalnie można wróżyć, ale tylko bez artefaktów? Ta informacja winna się zatem pojawić w narracji.
Postanowiliśmy odwiedzić samozwańczego wróżbitę.
No, ale jaki on samozwańczy, skoro zarejestrowany?

Jest jeszcze Tomasz - najpierw sierżant, potem agent. No, miało być nawiązanie, ale PO CO? Nie załapałam, niestety. Tomasz na dodatek jest obdarzony przeczuciem/intuicją i od razu orientuje się, że menele to czujki. Tyle, że ja się nie zorientowałam, bo menele wychynęły z próżni. Jeżeli byli elementem istotnym dla fabuły (a byli trochę), należało o nich obojętnie wspomnieć przy opisie okolicy - bloki, menele i ogłoszenie. Żeby tych "meneli" wkomponować w krajobraz, osadzić w fabule.
Zastanawia mnie jednak, czemu akurat menele robili za czujki, to nie jest bynajmniej element najbardziej wtapiający się w tło, wręcz przeciwnie, na dodatek niekoniecznie można polegać na takich... Ale licentia poetica, niech będzie.
Skąd agent Tomasz wiedział, że to właśnie menele? Bo Autor tak chciał, niestety. Innego, wynikającego z fabuły, nie z chciejstwa Autora, wyjaśnienia nie znalazłam. A powinnam.

Motyw okularów też jest niejasny. Korpoludek je zakłada - ale jakim cudem dopiero na końcu dowiaduję się, że to CIEMNE okulary? Czemu mam się tego wcześniej domyślić? JAK?!
Nie jest też jasne, kto zakłada te nieszczęsne okulary - korpoludek, ochroniarz czy jasnowidz?

Na zakończenie tego epizodu agent Tomasz aresztuje sceptyka - za to, że jest sceptykiem. Nie wiedziałam, że w tym świecie przedstawionym to wykroczenie. Myślałam, że agent i narrator przyszli po jasnowidza, który ma nielegalny artefakt...

Znaczy, rozjechało się w fabule. I zabrakło najważniejszego elementu => stosunku narratora do zdarzeń. To bezpośredni narrator, osobowy, z krwi i kości. Jego obowiązkiem jest komentować zdarzenia, formułować swój stosunek, opinie, stany emocjonalne, przekazywać czytelnikowi swoje myśli. Bo od tego właśnie ten narrator jest. A tutaj w ogóle nie spełnia swojej roli.

I dlatego dowcipy nie śmieszą, a tekst wydaje się nijaki... Na dodatek zwyczajnie zabrakło porządnej akcji. O obezwładnieniu ochroniarza nie wspomnę - zero dramatyzmu, a przecież dla narratora (pierwszy dzień w pracy albo drugi) powinna być to nowość! I dla mojej satysfakcji jeszcze może mała jatka...? Trochę krwi przy obezwładnianiu ochroniarza w okularkach (ciemnych)? :P

To prawie-opowiadanie... :)))

Językowo sprawnie, tylko paru przecinków brakowało (nie pamiętam, gdzie)...

e... fleksja mi się obsunęła...
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Marcin Robert
Niegrzeszny Mag
Posty: 1765
Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
Płeć: Mężczyzna

Re: WT2-10-Jasnowidz

Post autor: Marcin Robert »

Wielkie dzięki, Małgorzato, za obszerny komentarz! Bardzo mi się Twoje uwagi przydadzą podczas rozbudowy zaprezentowanego szkicu.
Małgorzata pisze:Motyw okularów też jest niejasny. Korpoludek je zakłada
Zakłada je ochroniarz-niedowiarek w celu zablokowania rozprzestrzenienia się jego niedowiarstwa. Siedzący w poczekalni korpoludek to tylko element tła, pozostałość po tłumie interesantów, jaki tłoczył się w niej w pierwszej wersji tekstu.
Małgorzata pisze:No, chyba jednak coś nie tak. Wróżbita jest legalny, więc po co ukrywa artefakt? Legalnie można wróżyć, ale tylko bez artefaktów? Ta informacja winna się zatem pojawić w narracji.
W świecie przedstawionym mogą istnieć legalni wróżbici-naciągacze, podobnie jak mogą istnieć legalni naciągacze-sprzedawcy garnków. Wolność gospodarcza, po prostu! :D Natomiast nie wolno korzystać z magicznych artefaktów dających prawdziwe nadprzyrodzone umiejętności.
Małgorzata pisze:Na zakończenie tego epizodu agent Tomasz aresztuje sceptyka - za to, że jest sceptykiem.
Za to, że jako sceptyk był w stanie pomóc jasnowidzowi w ukryciu artefaktu.

No tak, jeżeli czytelnik czegoś nie rozumie, rozsądny autor powinien wziąć winę na siebie, więc: wszystko do gruntownej poprawki.
Małgorzata pisze:Skąd agent Tomasz wiedział, że to właśnie menele? Bo Autor tak chciał, niestety.
Fakt, jest trochę chciejstwa. Ale nawiązałem tutaj do wczesnych opowiadań o Sherlocku Holmesie, w których też sporo autorskiego chciejstwa dostrzegłem (słynny detektyw jest genialny, bo Conan Doyle kazał nam w to wierzyć). I myślę, że w ostatecznej wersji tekstu ten element jednak pozostawię, jako takie zabawne nawiązanie (nadam agentowi Tomaszowi więcej cech Sherlocka).
Małgorzata pisze: I dla mojej satysfakcji jeszcze może mała jatka...? Trochę krwi przy obezwładnianiu ochroniarza w okularkach (ciemnych)?
Chciałem, żeby było bardziej śmiesznie niż krwawo. I chyba w ostatecznej wersji też tak będzie. :P
Małgorzata pisze:To prawie-opowiadanie... :)))
W innym miejscu użyłem określenia quasi-opowiadanie. :)

Jeszcze raz wielkie dzięki i zapraszam do skomentowania mojego opowiadania z poprzedniej edycji Warsztatów Tematycznych.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: WT2-10-Jasnowidz

Post autor: Małgorzata »

Nie skomentowałam? Pewnie mi się zdawało, że to zrobiłam. Znaczy, zrobiłam to, tylko nie wpisałam na FF. :)))
Zajmę się tym, ale nie obiecuję, że dzisiaj. :P
So many wankers - so little time...

ODPOWIEDZ