No i mamy tego Mage Knighta... Aż sam nie wiem od czego zacząć.
Gra jest skomplikowana i to na takim poziomie, że zasady są chyba nie do ogarnięcia w przeciągu jednej partii. W pudełku dostajemy dwie instrukcje, każda ma chyba jakieś 20 stron A4 maczkiem. Jedna służy do rozegrania scenariusza wprowadzającego (takiego jakby tutorialu), druga zawiera pełne zasady gry. Masakra.
My zebraliśmy się we trzech, bo tylu liczy stały skład grających i wszystkiego uczyliśmy się razem. To jest najlepszy wybór, bo nauczenie kogoś grać w Mage Knighta bez kilku wolnych godzin i ogromnej dozy cierpliwości, to musi być zadanie niewykonalne, serio.
Podczas pierwszej partii czuliśmy się mniej więcej tak:
Jutub ;)
Gracze wcielają się w bohaterów, których zadaniem jest wykonanie celu zawartego w scenariuszu. Jak dotąd graliśmy takie polegające na znalezieniu i zdobyciu miast w przeciągu 2 lub 3 dni i tej samej ilości nocy (gra dzieli się na rundy, które zmieniają porę dnia, w każdej rundzie gracz rozgrywa 5-6 tur, każda pora dnia ma także swoje ułatwienia i przeszkody). Scenariusze mogą polegać na konkurowaniu ze sobą, ale też wyznaczać wspólny cel (wtedy trzeba go osiągnąć zanim skończy się wyznaczony czas). Jest też wariant gry dla jednego gracza.
CIekawostką jest, że nie rzuca się kośćmi by coś osiągnąć, a wykorzystuje talie kart, podobne do znanych z karcianek. Gracz rozwija swoją postać dobierając do talii kolejne karty, przez co zwiększa potencjał swojej postaci, ale nie wie co mu dojdzie. Za to koścmi rzuca się losując pulę dostępnej dla graczy many, potrzebnej do aktywowania umiejętności.
Postacie łażą po losowo generowanej mapie (jak w cywilizacji, dobiera się płytki i dokłada do już ustawionych), przez co cały czas nie wiadomo co czai się za rogiem. Pola na planszy są różnorodne, każde ma osobną kartę z regułami, żetony wyskakujących z nich potworów, inne nagrody. Ma-sa-kra.
Tutaj zaczynają się schody, bo dobierać można chyba ze 4 rodzaje kart, każde zdobywa się w inny sposób i trzeba też dynamicznie planować czego postaci brakuje albo co będzie potrzebne za chwilę.
Dla mnie zdecydowanym minusem jest czas rozgrywki. Pierwszą partię graliśmy chyba 6 albo 7 godzin, drugą 4. Co siądziemy to kończy się tak późno, że wszyscy są zbyt zmęczeni żeby się cieszyć z tego co osiągneli :D W dodatku jeszcze nie udało nam się przejść żadnego scenariusza, nigdy nie mieścimy się w czasie.
Za to podejrzewam, że dzięki jej rozbudowaniu spędzimy z tą grą najbliższe pół roku i jak nauczymy się na pamięć pewnych zależności to rozgrywki będą przebiegać znacznie sprawniej. Poza tym myślę, że paradoksalnie, we dwóch gra się ciekawiej niż we trzech, bo nie trzeba czekać 10 minut na swoją kolej ;)