VI EDYCJA ZAKUżONYCH WARSZTATóW TEMATYCZNYCH

Moderator: RedAktorzy

Zablokowany
Awatar użytkownika
Nath
Fargi
Posty: 332
Rejestracja: śr, 03 paź 2007 15:55

Post autor: Nath »

Możliwe spoilery - Odpowiadam Bebe na pytanie:
Gdzie. Jest. Fantastyka? Za 300$ :P

Moja fantastyka miała zasadzać się w pewnej niejednoznaczności. Czy wydarzenia to tylko majaki narkomana? Czy może coś więcej? Może rzeczywiście przyszedł Pan? Starałem się to zasugerować delikatnymi sugestiami takimi jak jasność napisane przez duże "J" czy7 sygnałów trąby - co kojarzy się, przynajmniej mi, z apokalipsą i ponownym przyjściem Pana, czyli paruzją.

Miała się fantastyka także zasadzać w zbudowaniu jakiegoś takiegoś przekonania u czytelnika, że bohater żyje w świecie post apokaliptycznym, zamieszkałym przez demony. Które to przekonanie rozwiewa oczywiście końcówka, no ale chciałem je zbudować i tak mniemałem naiwnie, że to tak zahacza o fantastykę.

Podobnie jak KPiach żałuję, że być może przekaz tekstu nie do końca zgodny był z moimi intencjami.

Jeszcze mała odpowiedź dla flamenco108:

flamenco 108:

Dziękuję za przeczytanie i opinię. Mogło się nie spodobać i szanuję to. Aczkolwiek stwierdzenie, że nie zrobiłem nic, żeby tekst się przyjemnie czytało, zachowaj dla siebie. Warsztaty służą do nauki, o ile się nie mylę. I z takiego założenia wyszedłem, próbując nieco innego pisania niż zazwyczaj.

Tytuły są ważne. Przez ich pryzmat można niejednokrotnie inaczej odczytać pewne treści. Szanuję Twoje zdanie, że tekst ma niewiele wspólnego z tematem. Dla mnie był on pewną inspiracją i żałuję jeśli tego w tekście nie widać.

Niemniej poczekam jeszcze na inne komentarze. Jeśli opinie będą zgodne, to będzie to dla mnie wskazówka czego unikać i jak nie próbować pisać. Od tego przecież są warsztaty.

Pozdrawiam :)
Ika: Poczuł, że umiera i zapewne doszedł do wniosku, że nie da się złapać tym metroseksualistom ze skrzydełkami. Nie widział swojej przyszłości w chórze.

Wyklęty

Post autor: Wyklęty »

Teraz ja! Teraz ja! Proszę, proszę, proszę! Pozwólcie mi się poznęcać! Proszę! Bedę bezlitosny! Będzie się lała krew!...

No. To do dzieła:)

Lost_Soldier: Grona Zemsty

Tak ogólnie – najpierw mi się nie podobało. Później troszkę zaciekawiło. A na koniec znowu nie podobało. Pomysł dobry. Wykonanie już jednak nie. Ten dialog jest taki... mało wiarygodny. Kapłan powinien być bardziej kapłanem, a urzędnik jakoś inaczej się wyrażać... bardziej pewnie? A w ogóle po co rozmawia z tym kapłanem? No i literówki...

Plusy:
+ pomysł

Minusy:
- wykonanie
- brak więzi z postaciami (wiem że w 3000 znaków ciężko jest więź nawiązać, ale trzeba się starać)
- sztywność, brak emocji
- hehehe to o siedmiu... hmm paniach nie-za-ciężkich obyczajów powaliło mnie. Moim zdaniem zupełnie tutaj nie pasuje. Chciałeś pewnie pokazać jacy to ludzie są wyzwoleni i w ogóle... ale nie wyszło...

Mirael: Obrazy, Pustkowie i Próba

... Nie wiem co napisać. Nie podobało mi się. Chaotyczne. Nudne. Bez sensu. Chciałaś oddać zagubienie i szaleństwo postaci... ale udało Ci się zagubić głównie mnie. W połowie straciłem zainteresowanie. Realizacja tematu moim zdaniem na siłę. Jako tako by się broniło jako część większej całości... może.

Plusy:
+ szukam...

Minusy:
- sposób narracji
- wprowadzenie kilku postaci na początku... i koniec. Niczego się o postaciach nie dowiadujemy. A to podobno miała być CAŁOŚĆ, a nie urywek jakiegoś tekstu.
- wymuszona realizacja tematu
- takie to nudne i sztampowe... (z serii: kobieta-czarodziejka-miłość-facet-próba...)
- część większej całości, a nie o to chodzi w Warsztatach

FMeier: Fakty

Miało być śmiesznie. Nie było. Czasami tak bywa, że z absurdalnym humorem się przesadzi. Fanom Monthy Pythona może i by się podobało. Mi nie. Język reportera trochę kuleje – ani to mówi swobodnie, ani nie po „reportersku”. Jakoś mi ten tekst nie przypadł do gustu. Wziąłeś do ręki pomysł z Mahometem, dorzuciłeś parę dowcipów i miałeś nadzieję że starczy...

Plusy:
+ narracja
+ parę śmiesznych zdań

Minusy:
- wyżej wspomniane „śmieszne zdania” wcale nie były tak śmieszne (opinia subiektywna)
- język reportera
- poprowadzenie akcji - banalne i mało ciekawe

Gesualdo: Klątwa Abdar

Puk. Puk. Ja przepraszam, że się wtrącam, ale gdzie tu mamy realizację tematu? Chciałeś być oryginalny... eee... to nie trzeba było uderzać w typową fantasy! Dlaczego niektórzy tak się lubują w rzucaniu paru mało zrozumiałych nazw, jeszcze mniej zrozumiałych imion i podlewaniu tego dziwną fabułą, a później serwowaniu tego jako super nowego pomysłu? Przejrzyj tekst jeszcze raz i zastanów się nad niektórymi wyrazami – nie da się ich zastąpić czymś lepiej pasującym do treści?

Plusy:
+ eee... następne pytanie proszę...

Minusy:
- coś mi tu realizacja tematu szwankuje... Wiem, że nie musi być dosłownie i chwała Ci za to! Ale tak luźno powiązane...
- tak jak u Mirael – część większej całości
- chciałeś wykreować świat w 3000 znaków – popieram. Ale świata nie kreujemy poprzez wrzucenie kilkudziesięciu niezrozumiałych nazw.
- nudny i nieciekawy...

FMeier

Post autor: FMeier »

Miało być śmiesznie. Nie było. Czasami tak bywa, że z absurdalnym humorem się przesadzi. Fanom Monthy Pythona może i by się podobało. Mi nie. Język reportera trochę kuleje – ani to mówi swobodnie, ani nie po „reportersku”. Jakoś mi ten tekst nie przypadł do gustu. Wziąłeś do ręki pomysł z Mahometem, dorzuciłeś parę dowcipów i miałeś nadzieję że starczy...
Do absurdu jest jeszcze kawałek. Co do Monty Pythona nie jest ich zbyt wielkim fanem, ale z tego co oglądałem to trochę brakuje absurdu.
Ale zgodzę się, że język reporterski jest z tych pisanych "na kolanie". Trochę pracy przede mną. Dzięki za rady:)

Edytka podpowiada pewne zmiany. Generalnie po namyśle uważam, że jedynym obiektywnym mankamentem jaki zauważyłeś jest mało reporterski styl. Ale co do poczucia humoru to jest rzecz tak subiektywna, że trudno się w tym względzie wypowiadać.
Ostatnio zmieniony czw, 11 wrz 2008 23:13 przez FMeier, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
dzejes
Pćma
Posty: 275
Rejestracja: czw, 29 gru 2005 19:24

Post autor: dzejes »

flamenco108 pisze: Dzejes:
Głosowałem Cię pod kreskę. Przegrałem. Głos mendów. Ale moim zdaniem, pomijając atrakcyjność tekstu, był on nie na temat. Albo ja czegoś nie zrozumiałem.
Gdybym miał wyrazić ogrom uczuć wzbudzonych tym komentarzem - musiałbym swój post ograniczyć do "WTF?"

Jednak kontroluję swe popędy i rozwinę wypowiedź. Czego nie było w tekście? Jak rozumiem nie zarzucasz braku fantastyki, a brak związku z tematem - i ja tego kompletnie nie rozumiem, tak jak Ty mojego tekstu :)

EDIT - I jeszcze uwaga odnośnie uciekania od najbardziej oczywistych skojarzeń. Problem z takim zachowaniem jest jeden - komisja odwalająca teksty pod kreskę. Bo to balansowanie na linie jest - z jednej strony oczywiste skojarzenia, z drugie komisja odwalająca za brak związku z tematem.
Ostatnio zmieniony czw, 11 wrz 2008 23:08 przez dzejes, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
mirgon
Mamun
Posty: 133
Rejestracja: pt, 16 lis 2007 09:59

Post autor: mirgon »

flamenco108 pisze: mirgon:
Co to powiedzieć, żeby nie kopać? Murzyni w nocy jako blade posągi? Dobre!
Hi hi - tak się kończy, jak się obcina tysiąc znaków bo się nie ma czasu na przepisanie bądź napisanie tekstu od nowa. No i zawsze się wycina nie to co trzeba :) Liczę jednak na parę kopniaków ku rozwojowi.
A było że murzyni w barwach wojennych byli, a barwili się na biało...
Dead man dance, dead man dance, stary...

Wyklęty

Post autor: Wyklęty »

To ja może z wnioskiem formalnym - a może Szanowna Komisja napisałaby które teksty przeszły bez problemu przez kryterium realizacji tematu? Bo to by pomogło w przyszłości... To taki luźny pomysł! Komisja nie bije! Ej! Gdzie z tą piłą! To moja ręka!...

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Komisja napisze w ocenach szczegółowych.

edit: Uprzejmie proszę się teraz nie kłócić i hamować emocje. Nie mam czasu Was moderować, przecież mam ponad trzydzieści tekstów do oceny!
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Maximus
ZasłuRZony KoMendator
Posty: 606
Rejestracja: sob, 20 sty 2007 17:24

Post autor: Maximus »

Ostrzegam, że mogę nie pisać po kolei, bo nad niektórymi tekstami muszę posiedzieć dłużej. Postaram się jednak skomentować wszystkie opowiadania.
Spróbuję być tak precyzyjny, jak tylko mogę.

Na pierwszy ogień...

Mirael

Gdzie całość, z której wyjęłaś ten fragment? :P
Dobrze, spróbuję Ci napisać, co myślę o tym tekście.

Przede wszystkim niczym nieuzasadniona (limit znaków?) chaotyczna narracja, może celowa, aczkolwiek na pewno nie zastosowana tak, aby nie wzbudziła zastrzeżeń. Zmieniasz czasy, zmieniasz narratora. Częste operowanie różnymi perspektywami trochę myli czytelnika, miesza mu w głowie. Szczególnie denerwuje to na przykład w tym miejscu, gdzie pomimo narracji ewidentnie z perspektywy czarownicy, na co wskazuje kursywa, próbujesz zarysować scenę "z zewnątrz":
Oparta plecami o Drzewo, zahipnotyzowana barwnymi światłami.
W moim kierunku zmierza Bestia.
Nie wiem, jaki jest tego cel. Brakuje konsekwencji, nie wiem, czy zmieniasz punkty widzenia, bo tak Ci wygodnie, czy ma to jakieś głębsze znaczenie.
Wizje czarownicy są miejscami tak abstrakcyjne, że nie wiadomo, jak sobie je wyobrazić - ich opis sprawia wrażenie nieporadnego, zamiast oddawać ich niejednoznaczność i niestałość, zwiększa stopień niezrozumiałości. Przykład? "Święte gałęzie pną się w górę, liście rozszarpują niebo i słońce w kalejdoskop barw.
Słońce? Nie ma słońca".
Krótkie zdania, mające w zamierzeniu zdynamizować akcję, szybko powodują znużenie. Czytelnik przyzwyczaja się do tempa narracji i nie jesteś w stanie go zaskoczyć - a wbrew szczerym chęciom, niestety nie utrzymujesz w stałym napięciu i oczekiwaniu na suspens (który, nawiasem mówiąc, wcale nie następuje). Ten pociąg pędzi coraz szybciej, ale z biegiem czasu coraz mniej wiadomo, w którą stronę.
Opisy miejscami bardzo nieporadne, takie jak ten:
W moim kierunku zmierza Bestia.
Materializuje w moich dłoniach kij.
Cios, chybiony. Drugi, trzeci - również. Wilk. Przerażenie. Czwarty cios prosto w jego rozwarte szczęki. Jęk?
Czyj cios okazał się chybiony? Bestii, czy czarownicy? Kto zmaterializował kij w dłoniach bohaterki? Bestia? Potem: "Wilk." Chciałoby się zapytać, i co? O co tu chodzi? Rzucasz czasem jakieś słowo, skrót myślowy, spodziewając się, że czytelnik bezproblemowo domyśli się, co chciałaś przekazać. A ja tymczasem nie wiem, co tam robi ten wilk, co się dzieje - czy skądś wyskoczył jakiś wilk, czy Bestia była wilkiem...? Ostatecznie - kto dostał w rozwarte szczęki? Wilk, Bestia? Jako, że nie wiem, czy to nie jedno i to samo, kwestia staje się tym bardziej problematyczna. I na koniec: "Jęk?" Czyj jęk, co za jęk?
Następny przykład:
Twarz Szakala nad moją, z kącika ust cieknie stróżka krwi, spuchnięty policzek.
Aby zrozumieć, że to Szakal jest zraniony, trzeba chwili. Podejrzewam, że niepotrzebnie skreśliłaś zaimek. Oczywiście w normalnych okolicznościach byłoby zrozumiałe, że czarownica nie może widzieć samej siebie, ale wszak wcześniej wielokrotnie zmieniałaś perspektywę narracji - i stąd musiałem się zastanowić, zanim pojąłem, o co chodzi.
Ponadto z tego, co piszesz, wynika, że z kącika ust cieknie krew i spuchnięty policzek - cokolwiek toto niedobre.
No i paskudny ortograf, czy ludzie nigdy się nie nauczą różnicy między "stróżką" a "strużką"? W sensie, że z kącika ust ciekła mu kobieta, pilnująca - na przykład - bramy na parking?
Nadto komplikujesz proste stwierdzenia, powodując, że wyglądają nienaturalnie i niepoprawnie:
Postać przygarbiona, porasta sierścią.
Przygarbiona postać porasta sierścią.
A jeśli chcesz ukazać dynamiczny charakter zdarzenia i jego postępowanie w czasie (chyba o to Ci chodziło), to na przykład tak:
Postać staje się przygarbiona, porasta sierścią.
Postać garbi się, porasta sierścią.
Postać garbi się, zaczyna porastać sierścią.
Nie mówię: "ja bym tak napisał", ale mówię: tak byłoby poprawnie.
Zdarza Ci się pomylić podmioty:
Postać przygarbiona, porasta sierścią. Jego pazury...
Jego sierści, czy jego postać?
Skok do umysłu Szakala.
Widzę siebie, miotającą się na ziemi, zmrużone powieki, zaciśnięte pięści.
O, i tak na przykład można zmienić perspektywę narracji. Wiadomo, o co chodzi. To jest poprawne.
Nie wiem natomiast, czy do końca poprawnym jest to wymienianie: "zmrużone powieki, zaciśnięte pięści", to trochę tak, jakbyś tłumaczyła tekst z angielskiego oryginału - w angielskim taka konstrukcja to coś naturalnego.
Ale nie jestem pewny, czy to błąd. Nie chcę być czepliwy, bo nie o to tu chodzi. W każdym razie moje wrażenie jako czytelnika-odbiorcy jest raczej dziwne, kiedy to czytam.

Bywasz niekonsekwentna w nazewnictwie, na przykład raz piszesz Iluzja z dużej litery, raz z małej - może nie ma to wielkiego znaczenia, ale świadczy o pewnym niedopracowaniu wizji.
Świadomość Szakala, nie przeszkadza mi, nie pierwszy raz mnie gości.
Przez Twoją manierę do dziwnych, urywanych i eliptycznych zdań z początku nie wiedziałem, jak to przeczytać - zrozumiałem to jak: "Napotykam świadomość Szakala, nie przeszkadza mi, nie pierwszy raz mnie gości", i może przed korektą wyglądało to podobnie, tylko wyrzuciłaś jakieś słowo? Wszystko przez przyzwyczajenie i przez pierwszy przecinek, który w obecnej formie zdania należałoby wykreślić.
- Dziękuje! - Rzucam mu się na szyje - Kocham Cie, kocham, przepraszam.
To ile on miał tych szyi? ;-)
Wypadałoby w tym miejscu przypomnieć podmiot, tak mi się wydaje.
- Nie wiem - Drże.
Czy "drżę" odnosi się jakoś do sposobu wypowiedzenia kwestii dialogowej? Jeśli nie, lepiej napisać np. "- Nie wiem - odpowiadam, drżąc."

Nie panujesz nad językiem, próbując stworzyć lakoniczne, acz treściwe opisy:
Pochyla się nad nami wysoki szatyn ubrany w szarość i biel.
W sensie, ubrał się w kolory, czy jak?
Ale może się mylę (czy to na pewno jest niepoprawne?)
Czy nie bezpieczniej napisać: "ubrany na szaro-biało", albo jakoś w podobnym stylu?

Następny przykład braku panowania nad tworzywem:
Wiatr omiata pustkowie, namiot.
I znów - próbujesz przekazać maksimum informacji i wychodzi Ci coś, co najlepiej nie wygląda:
Wstałam, spojrzałam na nieznajomego, jego oczy były szaroniebieskie, uspokajały, wzbudzały ufność...
Na koniec najważniejsze pytanie: jaki wniosek wynika z tekstu? Co ma sprawić, że ja, jako czytelnik, zapamiętam go i wybiorę jako jeden z wielu innych? To, że była jakaś próba zdolności magicznych Lili, a ona przeszła ją pomyślnie?
To niestety trochę za mało, żeby tekst mógł być nazwany dobrym.
Bo tak naprawdę, niestety, jest o niczym. Zdaje się częścią większej całości. Nie jest kompletny, zamknięty - a taki był przecież jeden z wymogów formalnych.

Cholera, przykro mi jak zawsze, ale to jest po prostu kiepskie.
Dlaczego?
Nie wzbudzasz emocji. W czytelniku. Piszesz krótkie zdania. Lakoniczne. Równoważniki. Wszystko. I nic. Czasem mniej. Wszystko pływa. Forma, narracja. Język. Podmioty. Postaci. Czytam Twoje zdania, krótkie. Płynie czas. Staję się mniej wrażliwy. Na ten dynamizm, oczywiście. Za dużo. Zdecydowanie. Mniej więcej tyle, co w tym upodobnionym przeze mnie na wzór Twojego tekstu akapicie. Cały czas tak jedziesz i nie ma co ukrywać - pod koniec naprawdę cieszyłem się, że limit był tak niewielki.

Podsumowując, nie zagrałaś na moich emocjach, ani nie przekonałaś mnie do swojej interpretacji cytatu jakąś szczególną odkrywczością czy (w założeniu ciekawym) pomysłem na postać Ducha, który okazuje się być Panem.

Tytuł jest wymuszony, bezsensowny i nieciekawy. Gdybym zobaczył gdzieś poza Warsztatami tekst o takim tytule, nie sądzę, abym zechciał go przeczytać. Ale to akurat łatwo zmienić, gorzej z samym tekstem.

Do mnie niestety nie trafiłaś.

Przesadzasz z ekspresją i stajesz się przez to nadmiernie sucha, rzeczowa, beznamiętna jako pisarz. W ogóle nie obchodzą mnie losy bohaterów i ich emocje. A przecież powinny.

Poza tym to tekst o niczym i sprawiający przemożne wrażenie, że wyjęłaś go z większego dziełka, a potem poskracałaś i dostosowałaś do wymogów Warsztatów. Niestety.

Tyle.

--

Zabieram się za dalsze czytanie i komentowanie, może coś jeszcze dziś skrobnę.
Cokolwiek to było, mea maximus culpa.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Zacznę od Ciebie, Rubensie, żebyś się nie męczył, co zagadkowe słowa Flamenco znaczyły. :P

Kto sieje wiatr...
Niewymuszona kreacja, żadnych udziwnień, najprościej jak można: sięgnąłeś do źródła, z którego cytat zawarty w temacie wypływał (i nie chodzi bynajmniej o Steinbecka), wykorzystałeś wiedzę odbiorców (znajomość źródła) i oparłeś kreację na jakże czysto kreatywnym odwróceniu perspektywy narracyjnej. Znamy tę historię, którą opowiadasz. Ale znamy ją od strony tych, którzy napisali Księgę. A Ty, Rubensie, opowiedziałeś to od strony tych, którzy w Księdze są ci źli i nieprawi, a zatem słusznie ukarani. I ukazałeś ją z perspektywy jednego z tych złych i nieprawych, a zatem ukaranych. Czy słusznie? Oto pytanie, które teraz, po lekturze Twojego utworu, będzie musiał sobie zadać czytelnik. I będzie znał Twoje zdanie, Autorze.

Prosta, niewymuszona kreacja - odwrócenie perspektywy narracyjnej w stosunku do tej, jaką znamy powszechnie. Takie kreacje lubię. Z reguły wychodzą z nich dobre utwory. Tobie się udało, Autorze.

Oczywiście, nie ma tekstów doskonałych. Nie ma i już.
Upewniwszy się, że wszystko w porządku, miał już wracać do środka, kiedy stała się rzecz przedziwna.
Phy! Przedziwna. No, jassne. Autor nie wpadł na lepszy pomysł niż wystawienie tablicy czytelnikowi: TU JEST MOMENT GROZY. Łał! Zadrżałam. Osobliwie z irytacji.
Perfekcja tkwi w szczegółach, Rubensie. Takie szczegóły psują mi zachwyt nad pięknem kreacji w ogólności, jak ptasie odchody na wieczorowej małej czarnej. Niepotrzebnie uprzedziłeś, kompletnie niepotrzebnie.
Zaraz po niespodziewanym uderzeniu wiatru, niebo zaniosło się głośnym krzykiem setek umierających istnień. Abasi poczuł, jak nogi uginają się pod nim z przerażenia.
- Bogowie – wyszeptał do siebie. – A więc to prawda!
A jednak za bardzo domyślny ten bohater jest. Zamiast uprzedzać, trzeba było wtrącić zdanie wyjaśniające trochę więcej. Wiesz, Rubensie, znamy tę historię, ale to nie znaczy, że nie masz jej opowiadać tak, jakby Twój bohater też ją znał. Masz tu pokazać, że bohater się domyśla z lękiem prawdy i tę prawdę należało tu zasugerować troszkę wyraziściej. Dla wiarygodności postaci, nie dla treści (bo treść, zdarzenia, są czytelnikowi znane).
- Boże niewolników, Jahwe, zaklinam cię! Ty, który zabiłeś nieśmiertelnego syna Boga Słońca, który zabiłeś i mojego syna, obyś kiedyś doznał bólu ojca, który patrzy na śmierć swego dziecka –
On zaklął czy jednak przeklął Jahwe? Bo mnie się zdaje, że tu nie o gorącą prośbę i błaganie, nie gorące zapewnienie wchodzi w grę, lecz przekleństwo (nie wulgaryzm, klątwa). Znaczy, IMAO, tu jednak lepiej brzmiałoby: "Boże niewolników, Jahwe, przeklinam cię!".
Pomijając, że te ostatnie słowa bohatera są pięknie użyte, ponieważ odbiorca wie, że ta klątwa się spełni <grin>.

Niewymuszony pomysł, niewymuszona fantastyka i wykorzystany jak należy limit. Drobne potknięcia nie przesłaniają przyjemności czytania. Mnie się ten tekst po prostu podoba.
I bez wątpliwości poszedłby nad kreskę, oczywiście.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Post autor: hundzia »

miałaś się znaleźć pod kreską za brak fantastyki. Kompletny. Do tego mocno naciągana interpretacja tematu.
Bywa i tak. O ile mi jednak wiadomo, lotnisko w Shannon ma się dobrze, nie doszło ostatnimi czasy do żadnych eksplozji, a choć byłam tam dwa tygodnie temu, nie zaobserwowałam też celnika o arabskich rysach twarzy, więc może dałoby się podciągnąć pod fantastykę? Próbowałam nie iść w sztampę, z góry odrzuciłam aniołki, panów zstępujących z niebios oraz apokaliptyczne wizje Ziemi. Jak widać - częściowo słusznie, ale nie zawsze ze wszyskim wychodzi.
A naiągana interpretacja? Wyłuszczyłam słowa-klucze z cycatu: Nadejście Pana, gniew, grona gniewu. Czy brakuje ich w tekście, miałam użyć ich dosłownie?
A modlitwy, są autentycznymi tłumaczeniami z Koranu, specjalnie wyszukiwałam by pasowały do tematu. Ale jak wyszło - tak wyszło. pozostaje tylko uczyć się na błedach.
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

No, to kolejny tekst, wszak noc jeszcze młoda, słowik nie skowronek i takie tam.

Fantastyczna ucieczka od podstawowego obszaru skojarzeń generowanych tematem warsztatów, czyli Mirgona "Mubusu".

Spodobało mi się ujęcie tematu w całkowitym oderwaniu od paruzji i pobliskich obszarów, jak również w oderwaniu od skojarzeń z mitami greckimi, gdzie też jest Pan, choć nie Nasz Pan.
Afryka dzika odkryta po raz kolejny przez fantastykę. Dobrze. Egzotyka uwolniła Cię, Autorze, od konieczności trzymania się Pisma.

I wszystko by było fajnie, gdyby jeszcze ten tekst się czytał lepiej.
W opisie startowym nie wiedziałam, czy myśliwy i Lord White to różne osoby czy jedna postać.
Białe diabły wraz spojrzały na mnie.
Później się dowiem, że narrator wyuczony przez Lorda White'a, ale i tak mi nie zabrzmiało dobrze ze względu na to, co stanie się z narratorem w końcówce. I tu mi nastrój zgrzytnął wyraźnie. Ponieważ narrator nie formułuje refleksji w odniesieniu do państwa White, lecz referuje swoje obserwacje. W narracji pojawia się zalążek opinii narratorskiej, który psuje moment zaskoczenia, bo uprzedza i właściwie nie wiem, po co uprzedza? Było dobrze, dopóki narrator był obojętny, bo wówczas - gdy przemówił do niego Pan (niekoniecznie dosłownie, wszak to mógł być wybuch gniewu narratora, dwuznaczność jest dobra) - ten gniew i nienawiść mogą się dopiero obudzić w narratorze. Taka wstawka jednak psuje na starcie kontrast - nie będzie już zmiany wyrazistej, nagłej.
A mogłeś przez wykorzystanie narratora - obojętnego na początku, a potem wybuchającego emocjami, refleksjami - pokazać silniej jego przemianę i obronić jej gwałtowność. Zresztą, mogłeś to zrobić nawet bez bezpośredniego narratora. :P
bracia pobiegli do wioski
Oto scena rozgrywa się w trzech postaciach (bo o żadnym otoczeniu Autor nie wspomniał) i nagle znikąd gromada braci wyskakuje. I nie wiem, czy to bracia w sensie, że rodzina, czy że czarni. Wolę nie wdawać się drugą interpretację, bo mi zalatuje USA i kwestią afroamerykanów, poprawnością polityczną i cholera wie, czym jeszcze. Wszystkim, co do tego tekstu nie pasuje.
Odszukałem nóż.
Coś mi w obrazowaniu nie przypasowało, bo to przecież kamerdyner był. Znaczy, skrót tu jest i to za duży, IMAO.
Wtem, w moje serce wlała się otucha, to Pan do mnie przemówił, mocno i gniewnie. Nie bądź jak kobieta, bądź jak wojownik.
Jak dla mnie, to ten opis jest mało "napięty". Podałeś najpierw skutek, potem przyczynę. Tu obniża napięcie taka inwersja. Lepiej, IMAO, było dać najpierw głos, co przemówił, potem skutek - czyli ową otuchę. Ale to moje przekonanie, więc niekoniecznie prawdziwe. Gust czytelniczy, lubiący standardowe obrazowanie.
Jedno cięcie i już moja dłoń wędrowała w zimnym ciele Mubusu aż do serca. Twarde jak skała i wielkie jak góra, smakowało zemstą i gniewem.
Tu przegiąłeś, Autorze. No, trochę za duże to serce, żeby człowiek mógł zjeść (albo choćby wyjąć z ciała), skoro ono wielkie jak góra jest. Wyolbrzymienie zupełnie bez sensu, bo przecież narrator trzyma owo serce w dłoniach.
myśliwy cmokał fajkę (ciach!) a tytoniowy dym gryzł mnie w oczy
Nie znam się na paleniu fajki, ale jak leci z niej dym, to się pyka fajkę, nie cmoka.
tytoniowy dym gryzł mnie w oczy niczym jad kobry.
Tu się zastanawiam, czy kobry plują jadem? Wiem, że jakiś wąż pluje, ale za cholerę nie mam pojęcia, czy akurat kobra to jest. Pytanie do Autora, rzecz jasna. Bo jeżeli to nie kobra - porównanie cokolwiek niespójne. A jeżeli kobra, należało jednak sprecyzować, która (ta, co pluje, rzecz jasna).
Białe dziatki, jak ślepe szczenięta poddały się mej dłoni, a matka - biała dojna krowa - nie broniła ich.
Tu znowu burdel w obrazowaniu. Bo jeżeli dzieci pani White to szczenięta, zatem pani White - czemu krowa? Nijak nie pasuje do matki szczeniąt. To psuje sugestywność opisu, Autorze.
Moi bracia widzieli zwłoki Mubusu, niech w ogniu zobaczą jego narodziny.
Tu, Autorze, zapomniałeś, że:
jedno ze zdań na początku pisze:Wnet zostałem sam, bracia pobiegli do wioski głosić koniec
A kiedyż to wzmiankowani bracia wrócili? Obszar nieciągłości fabularnej, proszę Autora.
Jednym ruchem wyrwałem wyjące ze strachu serce
Czemuś mi się to nie podoba, co podkreśliłam. Pewnie dlatego, że metafora jakoś nijak nie wydaje mi się spójna tutaj. Pomijając, że potrzebna też nie jest...
lord pochrapywał z otwartymi ustami i sączącą się zeń strużką śliny.
No, logiczne, że ta strużka śliny z lorda płynęła. Bardzo zabawne, niezamierzenie, jak przypuszczam. Zdradliwe te zaimki, cholernie zdradliwe.

Poza tym, czemuś mi się Twój język, Autorze, nie podoba. Może to wina maniery językowej z "wnet", "wraz". Nie mam pojęcia, co mnie irytuje w Twoim języku, ale intuicyjnie czuję, że jest w tym snobizm albo jakieś zadęcie. Mój gust - podkreślę dla jasności. Uwaga taka poboczna.

No, dobra, mogłabym więcej znaleźć, ale nie o to chodzi. Widać, że były cięcia niewprawne do limitu. I pomysł się nie zmieścił. Może należało rozważyć zmianę narratora na zewnętrznego, ponieważ i tak nie wykorzystujesz, Autorze, pierwszoosobowego. Np.
myśli zrobiły się czyste jak woda i płynęły wezbranym strumieniem.
I... co? Zapowiadasz strumień świadomości, po czym umykasz w opis, co narrator uczynił.
I tak jest w ogólności. Narrator głównie opisuje, co robi, a nie - co myśli. Tymczasem w narracji bezpośredniej ciężar opisu przechylać się winien w kierunku właśnie myśli narratora, a nie czynności.
Zdaje się, że refleksje zostały zwyczajnie odcięte. Złe myślenie. Trzeba było pomyśleć dłużej, czy Ci się, Autorze, zmieści ten typ narracji w limicie.
Może należało również zrezygnować z myśliwego, jako postaci eksponowanej tak wyraźnie - oszczędność miejsca. Skrócić jatkę. Po pierwszej - reszta to w zasadzie to samo, nie ma sensu znowu flaków i krwi powtarzać.

A zamiast tych wszystkich drobiazgów, może warto było trochę więcej o tytułowej postaci i relacji narrator-bohater i Mubusu. Ponieważ żeby się dowiedzieć, co to jest za zwierzę z tytułu (a przynajmniej - co to może być za zwierzę), musiałam się dokopać do tego oto zdania:
byłem lekki jak kot, jak Mubusu gdy przechadza się o świcie po lesie.
Nie, oczywiście, nie będę się upierać, że chodzi o panterę. Ale może o podobnego zwierza? Problem w tym, że to Twój tytułowy element, Autorze, element najistotniejszy fabularnie. Tajemniczość tajemniczością, ale parę wskazówek dodatkowych (sugestii) dla odbiorcy byłoby chyba przydatnych. No, albo przynajmniej - czym jest Mubusu dla narratora. Bo "Pan" to tutaj za mało. Bóg to? Totem? Co lub kto?

Nie wyszedł również kontrast czarno-białe, chociaż usiłowałeś do tego stopnia, że nawet lorda nazwałeś Białym. Ale nic poza tym. Nie ma w refleksji narratorskiej w kwestii, jakie uczucia narrator-bohater żywi wobec lorda White'a. Nic nie wiemy o stosunkach lord-sługa.

Nie oddałeś też interesująco zmiany w narratorze (za krótko załatwiłeś) - odzywa się głos i już, narrator wchodzi w killing mode, tak to wyszło. Nie ma uzasadnienia, dlaczego ta zmiana jest tak gwałtowna. Owszem, bo ostatni z królewskiego rodu został zabity przez lorda White'a. Ale... co to znaczy "ostatni z królewskiego rodu"? Nie dajesz wyjaśnienia, Autorze, więc brakuje silnego osadzenia narratora w fabule. Skrót tu jest zwyczajnie. I za duży, IMAO.

Dlatego po przeczytaniu pozostaje rozczarowanie. I irytacja - wywołana przede wszystkim porównaniami oraz nieokreślonym brzmieniem języka (to ostatnie, raz jeszcze podkreślę, jest wyłącznie moją osobistą kalumnią rzuconą Autorowi w twarz jak zgniły arbuz).

Tekst bez problemu nad kreskę.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

dzejes pisze: Gdybym miał wyrazić ogrom uczuć wzbudzonych tym komentarzem - musiałbym swój post ograniczyć do "WTF?"
Rozumiem, że chciałbyś więcej. I masz rację. Po prostu już nie dawałem wczoraj rady, bo wcześnie chodzę spać i wcześnie wstaję, co widać. Postaram się wysmażyć więcej uwag, bo uważam, że tekst zasługuje na to.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
terebka
Dwelf
Posty: 562
Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56

Post autor: terebka »

flamenco108 pisze:Rzeczywiście wszystko, co można powiedzieć, to, że jest to na temat. Taki sobie tekścik na poziomie gazetki ściennej z podstawówki. Łupnęło i wtedy zrozumiałem, że to był tylko sen...
Dzięki za komentarz, choć prawdę mówiąc, niewiele w nim było nauki dla pisaŻa na dorobku. Mam wrażenie, że dokładnie tak samo podszedłeś do skomentowania tekstów, jak ich twórcy (mówię tylko za siebie) do wymogów nałożonych przez wuadzę. Dla nas 3000 znaków i nieprzekraczalny termin, dla Ciebie nieodparta pokusa zrecenzowania wszystkich tekstów w jednym albo dwóch postach aby wszem i wobec było wiadomym, że przeczytałeś.

edit: O jakim śnie mówisz? W tekście nie ma an słowac o śnie.

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

terebka pisze:Mam wrażenie, że dokładnie tak samo podszedłeś do skomentowania tekstów, jak ich twórcy (mówię tylko za siebie) do wymogów nałożonych przez wuadzę.
Masz rację. Jeżeli będzie następna edycja, odniosę się tylko do tekstów, które w jakikolwiek sposób mnie poruszyły. W takim wypadku uznaj wszelkie komentarze do Twojego aktualnego tekstu jako niebyłe. Następnym razem, jeżeli nie złapiesz mnie pierwszymi zdaniami, po prostu poszukam następnej ofiary. Jeżeli wolisz takie rozwiązanie, proszę Cię bardzo. W końcu z ciszy też czegoś się będziesz mógł nauczyć ;-P
terebka pisze: edit: O jakim śnie mówisz? W tekście nie ma an słowac o śnie.
Nie należało brać tego dosłownie, tylko wspomnieć opowiadania ze szkolnych gazetek:
Jedynymi dźwiękami były teraz szelest sierści na rozcieranych członkach, ciężkie posapywanie oraz okazjonalne jęki wciąż wystraszonych, podnoszących się niespiesznie upadłych aniołów. Wśród niezwykłych po niedawnym piekielnym harmidrze odgłosów, dał się słyszeć drżący głos władcy gehenny:
- Tym razem w żartach przeszedłeś samego siebie, Belialu.
Edit do wszystkich:
Moje krótkie notki rzeczywiście są skąpe. Jednak nie mogą stanowić podstawy do podejrzeń, że nie starałem się wgłębić w Wasze teksty. Czytałem je w kolejności napływania, na koniec wydrukowałem wszystkie i przeczytałem kolejno jeszcze raz. Jeżeli ktoś będzie chciał więcej ode mnie, wystarczy zainspirować mnie kontrargumentami, rozpaczliwą obroną, jakąś złośliwością, lub choćby prośbą o więcej. Krótkie notki wynikają też z tego, że w przeciwieństwie do Gadulissimy nie jestem zawodowcem i nie potrafię przedstawić Wam błędów w zastosowaniu formalnych narzędzi. Skoncentrowałem się na tym, co powinno interesować zwykłego czytelnika - czy go nie oszukujecie, czy nie próbujecie być ważniejsi od Waszego odbiorcy, czyli czy tekst daje się czytać. Zatem może brak pogłębionej refleksji nad Waszymi wypocinami jest powodem do podejrzeń, że nie ma się nad czym wgłębiać? A może po prostu już było późno i "w łóżko lec, i w łóżko lec"*?

* Władca Pierścieni, tłum. Maria Skibniewska, przekład wiersza Włodzimierz Lewik.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

hundzia pisze: Bywa i tak. O ile mi jednak wiadomo, lotnisko w Shannon ma się dobrze, nie doszło ostatnimi czasy do żadnych eksplozji, a choć byłam tam dwa tygodnie temu, nie zaobserwowałam też celnika o arabskich rysach twarzy, więc może dałoby się podciągnąć pod fantastykę?
Czy fakt, że ostatnio nie zatonęły żadne amerykańskie lotniskowce, USA nie wygrały żadnej wojny ostatnio w Afryce, a w szczególności przeciw RPA jest powodem, dla którego książki w czarnej okładce z czerwonymi literami, jakże często autorstwa Toma Clancy'ego oraz jego akolitów mogą zostać podciągnięte pod fantastykę? W 1991 roku nie znaleziono też w Iraku żadnego ogromnego działa, znaczy "Pięść Boga" Forsytha też jest fantastyką?
hundzia pisze: Próbowałam nie iść w sztampę, z góry odrzuciłam aniołki, panów zstępujących z niebios oraz apokaliptyczne wizje Ziemi.
I słusznie. Byłaś niczym światełko w tunelu. Czytając Twój tekst odpoczywałem. Ale przecież nie o pochwały Ci chodzi.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Zablokowany