VI EDYCJA ZAKUżONYCH WARSZTATóW TEMATYCZNYCH
Moderator: RedAktorzy
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Mirgonie, też nie wiem, co właściwie mnie irytuje. Zamieściłam tę uwagę, ponieważ miałam takie intensywne poczucie, że coś tam jest w języku, co trzeba poprawić, ale nie wiem, co. Zapomniałam chyba dodać, że to jest kwestia językowa, nie charakterologiczna - znaczy, nie podejrzewam Cię o jakikolwiek snobizm czy zadęcie w zachowaniu i charakterze. To tak dla jasności. A jak będzie więcej tekstów Twoich, to pewnie uda mi się określić, co mnie dręczy z Twoim językiem konkretnie. :)))
So many wankers - so little time...
- Maximus
- ZasłuRZony KoMendator
- Posty: 606
- Rejestracja: sob, 20 sty 2007 17:24
Nie masz racji.Xiri pisze:Złom odnosi się do metalu, a beton metalem nie jest (beton=cement+kruszywo+woda), chyba, że chodziło Ci o jakiś beton inkrustowany metalowym stopem, bo takich jest wiele. No ale to też nie będzie złom, jeśli patrzeć na procentowe zawartości metalu.poorane złomami betonu
Daleko nie każde słowo w języku polskim ma jedno li tylko znaczenie... ;-) Zdziwiłaś mnie, bo w wielu tekstach spotkałem się z podobnym użyciem "złomu"/"złomów", zresztą sam parę razy tak je stosowałem; od razu spojrzałem do SJP. Proszę, oto link: http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=z%B3om.
Cokolwiek to było, mea maximus culpa.
-
- Nexus 6
- Posty: 3388
- Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45
No ale gdzie tu masz beton?
/E: Zmieniałam cytat, bo jakieś cuda wychodzą, ale i tak wyszły.
1,2,3 (skała to nie beton),4,5 - nie.złom
1. «niepotrzebne, zużyte przedmioty metalowe, pojazdy, maszyny lub odpady poprodukcyjne zbierane jako surowiec wtórny»
2. lekcew. «o urządzeniu, pojeździe: nienowoczesny lub zużyty»
3. «blok skalny»
4. «odłupany kawał skały lub lodu»
5. «połamane drzewo lub gałąź odłamana na skutek silnego wiatru, gradu, szadzi itp.»
/E: Zmieniałam cytat, bo jakieś cuda wychodzą, ale i tak wyszły.
Ostatnio zmieniony sob, 13 wrz 2008 12:37 przez Xiri, łącznie zmieniany 2 razy.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- hundzia
- Złomek forumowy
- Posty: 4054
- Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
- Płeć: Kobieta
Xiri: złom nie musi kojarzyć się ze stalą. Złomem jest także powalone wiatrem drzewo. Górale gorczańscy tak właśnie okreśłają wiatrołomy, czyli lasy powalone przez wichurę - złomowiska, czyli całe połacie lasu z drzewami które zostały "złomane". Złomy to także skały i kamienie odpadające od ścian, czy to gór czy budynków. Nie czepiajmy się nomenklatury czy beton można uznać za rodzaj sztucznej skały, bo chyba można.
EDIT: a nie chodzi tu o to, czy beton jest złomem, ale, czy tworzyzłomy, czyli duże kawały. Równie dobrze możnaby napisać: odprysk betonu, lub blok betonowy. synonimy
EDIT: a nie chodzi tu o to, czy beton jest złomem, ale, czy tworzyzłomy, czyli duże kawały. Równie dobrze możnaby napisać: odprysk betonu, lub blok betonowy. synonimy
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
- Marcin Robert
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1765
- Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
- Płeć: Mężczyzna
A słońce już chyliło się ku Świnicy, rzucając blade promienie na złomy skalne Koziego Wierchu, wyzierające zza lodowych pawęży, na śnieżne nawisy, girlandami nad przepaścią zawisłe, na chmurne "dymy", co wciąż bezradnie włóczyły się po tatrzańskiej pustyni, jak kierdel baranów, zapomniany w górach... (Mariusz Zaruski "Na bezdrożach tatrzańskich").
- BMW
- Yilanè
- Posty: 3578
- Rejestracja: ndz, 18 lut 2007 14:04
Dzięki, Małgorzato, za recenzję.
Czy to mało istotne? Może i tak.
A tak przy okazji, jakiś plus, za który tekst poszedłby nad kreskę?
W założeniu miało to być przekazanie czytelnikowi sygnału, że eksperyment z mnemoimplantem się powiódł, zmienił nastawienie Michała do życia.Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy po lekturze, to zakończenie.
Cytat:
Podczas kariery wojskowej Michał pisał tylko epinikia.
Przeleciałam tekst kilka razy w nadziei, że zrozumiem, po co mi ta informacja.
Czy to mało istotne? Może i tak.
Zdaje się, że upchnięcie kilku założeń nie wyszło opku na dobre. Oprócz tego, co wymieniłaś, zamierzałem zasygnalizować pytanie, czy za jakiś czas, Polska znów nie znajdzie się między młotem a kowadłem na arenie walk. Czy żołnierze przyszłości będą mieli okazję "być sobą", czy też zostanie im to odebrane. I co każdy z nas straciłby, gdyby znalazł się na miejscu Michała. I czy powinniśmy do takiej straty dopuścić.Pytanie brzmi bowiem: o czym opowiadasz?
O, tutaj chyba największe zaskoczenie. Co prawda zdawałem sobie sprawę, że z "płaszczem chwały" może być lipa, ale przyjście Pana, albo "winnica rodząca grona gniewu" nie były aż tak bardzo zakamuflowane.Ach, temat warsztatów wciśnięty na siłę mi się wydaje, sztuczny i niedopasowany do całości.
A tak przy okazji, jakiś plus, za który tekst poszedłby nad kreskę?
Jesteście bezduszni, dajcie spokój Małgorzacie, przecież widać gołym okiem, że jest zmęczona czytaniem takiej masy tekstów.
Po co wrzucacie jakieś pierdoły na forum, zamiast skupić się i zastanowić nad recenzją.
Przepraszam, ale szlag mnie trafił, czytając jakieś dowody na istnienie betonu nad betonem.
Chcecie coś udowodnić? Warsztaty mają pomagać, zrozumieć na jakim poziomie jesteście, czy piszecie przystępnie, interesująco...itd.
Dziękuję, MB
edit: literówki
Po co wrzucacie jakieś pierdoły na forum, zamiast skupić się i zastanowić nad recenzją.
Przepraszam, ale szlag mnie trafił, czytając jakieś dowody na istnienie betonu nad betonem.
Chcecie coś udowodnić? Warsztaty mają pomagać, zrozumieć na jakim poziomie jesteście, czy piszecie przystępnie, interesująco...itd.
Dziękuję, MB
edit: literówki
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
A ja myślałem, że złom pochodzi od ZUOM (Zakład Utylizacji Odpadów Metalowych). A zbieżność ze złomkami jest przypadkowa...Małgorzata pisze:Złom->złomki->odłamki. Zdaje się, że to z tego zbioru znaczeń, chociaż nie pamiętam, czy kolejność właściwa. :P
A beton chyba kruszy się na takie większe kawałki?
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Dość tych dywagacji w kwestii złomu i złomów. Jeżeli beton tworzy odłamki duże (a widziałam niejeden raz, że tworzy), to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby mówić złomy betonu, jak złomy skał czy lodu => podobieństwo proste to jest, IMAO.
Kolejny tekst, który nie chce ze mną gadać, czyli Buki: "Ta, która umiera ostatnia".
Jak można sądzić po tytule, chodzi o nadzieję (w myśl pewnego powiedzenia, o umieraniu). Jednak nadziei w tekście nie znalazłam. Znalazłam pragnienie życia i chęć przeciwstawienia się przepowiedni. Nie, żeby to jakoś organizowało fabułę, po prostu Autorka wspomniała.
Oczywiście, jest apokalipsa, nie bardzo wiem, która z kolei, ponieważ bohater budzi się i widzi kolejny koniec świata, a potem jeszcze jeden, ale tym razem prawdziwy. Na czym polega różnica, nie mam czerwonego pojęcia, chociaż ludzie i bohater wiedzą.
Czyta się nudno i długo, ponieważ pojawia się tylko tok narracyjny. W praktyce reklamowej uważa się, że ludzka uwaga podczas czytania wyłącza się po 100-150 słowach lub 1000 znaków. Podstawową zasadą zatem przy długich tekstach jest zmienność po takich interwałach.
Tu przydałaby się przynajmniej jedna kwestia dialogowa, żeby znużenie przełamać.
Ty, Buko, nie zrobiłaś absolutnie nic, żeby przyciągnąć moją uwagę do tekstu. Zaczęłaś od sztampowego przebudzenia bohatera, potem pociągnęłaś szczegółowy opis, że wszystko jest takie samo, ale inne (i niewiele mi z tego wynikło, ponieważ nie dałaś wskazówek, na czym polega różnica). Tym samym tokiem narracja zmierza dalej przez meandry uczuć bohatera, gdy zstępuje Pan (i wszyscy się go boją, ciekawe dlaczego?). Pan w majestacie gniewu zstąpił i ludzie zaczęli uciekać. Żadnych konkretów, samo chciejstwo. Nie dajesz dowodów odbiorcy, Autorko, a tylko stwierdzenia, w które absolutnie nie ma powodu wierzyć.
Mam wrażenie, że ergonomia opowieści szwankuje. Mnóstwo miejsca poświęciłaś, Autorko, szczegółom - jak to bohater się budzi, co czuje, jak to chce żyć.
Nie da się tego czytać bez znudzenia, niestety. Szczególnie, że do końca nie potrafię stwierdzić, o co w tej opowieści chodzi. Nie potrafię nawet zadać odpowiednich pytań...
Krótka wzmianka o zstąpieniu Pana uratowała ten tekst przed umieszczeniem pod kreską. I niewiele więcej.
Kolejny tekst, który nie chce ze mną gadać, czyli Buki: "Ta, która umiera ostatnia".
Jak można sądzić po tytule, chodzi o nadzieję (w myśl pewnego powiedzenia, o umieraniu). Jednak nadziei w tekście nie znalazłam. Znalazłam pragnienie życia i chęć przeciwstawienia się przepowiedni. Nie, żeby to jakoś organizowało fabułę, po prostu Autorka wspomniała.
Oczywiście, jest apokalipsa, nie bardzo wiem, która z kolei, ponieważ bohater budzi się i widzi kolejny koniec świata, a potem jeszcze jeden, ale tym razem prawdziwy. Na czym polega różnica, nie mam czerwonego pojęcia, chociaż ludzie i bohater wiedzą.
Czyta się nudno i długo, ponieważ pojawia się tylko tok narracyjny. W praktyce reklamowej uważa się, że ludzka uwaga podczas czytania wyłącza się po 100-150 słowach lub 1000 znaków. Podstawową zasadą zatem przy długich tekstach jest zmienność po takich interwałach.
Tu przydałaby się przynajmniej jedna kwestia dialogowa, żeby znużenie przełamać.
Ty, Buko, nie zrobiłaś absolutnie nic, żeby przyciągnąć moją uwagę do tekstu. Zaczęłaś od sztampowego przebudzenia bohatera, potem pociągnęłaś szczegółowy opis, że wszystko jest takie samo, ale inne (i niewiele mi z tego wynikło, ponieważ nie dałaś wskazówek, na czym polega różnica). Tym samym tokiem narracja zmierza dalej przez meandry uczuć bohatera, gdy zstępuje Pan (i wszyscy się go boją, ciekawe dlaczego?). Pan w majestacie gniewu zstąpił i ludzie zaczęli uciekać. Żadnych konkretów, samo chciejstwo. Nie dajesz dowodów odbiorcy, Autorko, a tylko stwierdzenia, w które absolutnie nie ma powodu wierzyć.
Mam wrażenie, że ergonomia opowieści szwankuje. Mnóstwo miejsca poświęciłaś, Autorko, szczegółom - jak to bohater się budzi, co czuje, jak to chce żyć.
Jaka przepowiednia, jaka pułapka? O co chodzi z tym pozwoleniem na życie? Zapomniałaś mi powiedzieć. Zabrzmiało ślicznie i patetycznie. W myśl zasady statystycznej, którą niedawno odkryłam, wychodzi, że to jest bełkot. Ano, jest. Nie gramatyczny, lecz semantyczny. Na poziomie treści.Wtedy właśnie narodziło mu się w głowie owo pragnienie, by za wszelką cenę przezwyciężyć przepowiednie, wydostać się z potrzasku i żyć, żyć! Było to pragnienie tak silne, że nawet Bóg musiał się z nim liczyć. Zadrwił jednak srodze z nieugiętej woli człowieka, pozwolił mu żyć, tylko po to, by mógł umrzeć raz jeszcze.
Nie da się tego czytać bez znudzenia, niestety. Szczególnie, że do końca nie potrafię stwierdzić, o co w tej opowieści chodzi. Nie potrafię nawet zadać odpowiednich pytań...
Krótka wzmianka o zstąpieniu Pana uratowała ten tekst przed umieszczeniem pod kreską. I niewiele więcej.
So many wankers - so little time...
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Zdradzę Wam coś, Warsztatowicze. Wysyłacie teksty do Bebe, a ona je szybko sczytuje i następuje debata. Jak ktoś ma za dobry tekst, to go trochę "poprawiamy", a to się skasuje przecinek, a to dwukropek i od razu jest co potem patroszyć.Xiri pisze: Między pogrubionymi wyrazami powinien być dwukropek, a czemu go nie ma, to nie wiem. Musiał gdzieś uciec. Mam go u siebie na dysku, jak i był również w tekście wysłanym na forum.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Uwaga, uwaga! Oto właśnie zawodowiec kapnął odrobinę swojej wiedzy! Jak dla mnie - bezcenną odrobinę, dzięki której, np. nie mając dla danego tematu własnej melodii, po prostu możemy zastosować technikę, która uczyni go wystarczająco czytalnym w warstwie rytmu. U mnie masz coś do picia, O Wielka.Małgorzata pisze: Czyta się nudno i długo, ponieważ pojawia się tylko tok narracyjny. W praktyce reklamowej uważa się, że ludzka uwaga podczas czytania wyłącza się po 100-150 słowach lub 1000 znaków. Podstawową zasadą zatem przy długich tekstach jest zmienność po takich interwałach.
Tu przydałaby się przynajmniej jedna kwestia dialogowa, żeby znużenie przełamać.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- terebka
- Dwelf
- Posty: 562
- Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56
BMW - Rekrut
Trzeba być Małgorzatą aby ból głowy przekuć na zapał, na chęć do radosnego glanowania warsztatowych potworków. I trzeba Nią być, aby w Twoim tekście, BMW, dostrzec braki. Ja ich nie dostrzegłem, ale tylko dlatego, że od komentatorskiej maestrii Małgorzaty dzielą mnie lata świetlne. Jest to zdecydowanie najsprawniej napisany z dotychczas przeczytanych przeze mnie "warsztacików" i w nieistniejącej ankiecie byłby, póki co, liderem.
Cukier krzepi, ale niesie efekty uboczne zdecydowanie i ponad wszelką wątpliwość szkodliwe. Aby więc nie było zbyt słodko, powiem, że nie dostrzegłem związku z tematem. Albo inaczej: zauważyłem cień związku owego w osobie generała, ale to był cień zaledwie. Tak jak w poprzednich skomentowanych tekstach raziła nachalność tematyczna, tak tutaj upchano rzecz na siłę. Jest blada. Przytłumiła ją zupełnie inna historia rodem wprost z "Universal Soldier".
Urlean: Glory, Glory, Hallelujah!
Już na początku narzuca się nielogiczność.
Nasuwa się wątpliwość, czemu służy informacja iż główny bohater przegapił moment kontrataku, jaki ma ona wpływ na dalsze jego losy, gdy już chwilę później wiadomo, że poradził sobie bez najmkniejszych trudności. Z pewnością nie jest to zabieg dramatyczny, bo jeśli już to spalił na panewce.
Tekst niestety nie broni się przed zarzutem braku związku z tematem. Poza tym, jeśli nie łamie, to z pewnością naciąga inną zasadę narzuconą przez wuadzę, zgodnie z którą miała być to forma zamknięta, zakończona. Twoje opowiadanie wprawdzie nosi cechy samodzielnej opowieści, ale jej bohaterem jest postać, którą eksploatujesz w innych historiach. Pojawiają się w "Glory..." wątki, które czytelnik, nie zaznajomiony z innymi przygodami dzielnego Klaudiusza, niekoniecznie musi rozumieć - postać Wierzbińskiego, jego związki z Malinowskim. Na NWL jest to do przyjęcia, tutaj, na WT, mogłeś się wysilić i wymyśleć coś nowego.
Trzeba być Małgorzatą aby ból głowy przekuć na zapał, na chęć do radosnego glanowania warsztatowych potworków. I trzeba Nią być, aby w Twoim tekście, BMW, dostrzec braki. Ja ich nie dostrzegłem, ale tylko dlatego, że od komentatorskiej maestrii Małgorzaty dzielą mnie lata świetlne. Jest to zdecydowanie najsprawniej napisany z dotychczas przeczytanych przeze mnie "warsztacików" i w nieistniejącej ankiecie byłby, póki co, liderem.
Cukier krzepi, ale niesie efekty uboczne zdecydowanie i ponad wszelką wątpliwość szkodliwe. Aby więc nie było zbyt słodko, powiem, że nie dostrzegłem związku z tematem. Albo inaczej: zauważyłem cień związku owego w osobie generała, ale to był cień zaledwie. Tak jak w poprzednich skomentowanych tekstach raziła nachalność tematyczna, tak tutaj upchano rzecz na siłę. Jest blada. Przytłumiła ją zupełnie inna historia rodem wprost z "Universal Soldier".
Urlean: Glory, Glory, Hallelujah!
Już na początku narzuca się nielogiczność.
Tymczasem chwilę później:oddziałek konfederatów otrząsnął się z zaskoczenia po ostrzale fajerbolami i przystąpił do kontrataku
Taki soft kontratak, polegający na skradaniu się i kryciu przed przeciwnikiem? I jakże skuteczny, bo wystarczyła grupka niewolników, a Klaudiusz już był na nogach, niczym król Artur pod Mons Badonicus sam jeden zdolny zdziesiątkować siły wroga.Żołnierze skradali się pomiędzy krzewami winogron w kierunku altanki. Mimo, że przeciwnik był tylko jeden, poruszali się ostrożnie, pamiętając jego niedawny popis strzelecki.
Nasuwa się wątpliwość, czemu służy informacja iż główny bohater przegapił moment kontrataku, jaki ma ona wpływ na dalsze jego losy, gdy już chwilę później wiadomo, że poradził sobie bez najmkniejszych trudności. Z pewnością nie jest to zabieg dramatyczny, bo jeśli już to spalił na panewce.
Tekst niestety nie broni się przed zarzutem braku związku z tematem. Poza tym, jeśli nie łamie, to z pewnością naciąga inną zasadę narzuconą przez wuadzę, zgodnie z którą miała być to forma zamknięta, zakończona. Twoje opowiadanie wprawdzie nosi cechy samodzielnej opowieści, ale jej bohaterem jest postać, którą eksploatujesz w innych historiach. Pojawiają się w "Glory..." wątki, które czytelnik, nie zaznajomiony z innymi przygodami dzielnego Klaudiusza, niekoniecznie musi rozumieć - postać Wierzbińskiego, jego związki z Malinowskim. Na NWL jest to do przyjęcia, tutaj, na WT, mogłeś się wysilić i wymyśleć coś nowego.
Ostatnio zmieniony sob, 13 wrz 2008 16:31 przez terebka, łącznie zmieniany 1 raz.