sheepy [bez tytułu]
Nie gniewaj się, ale dla mnie to jeden mały bełkot, informacje jakby żywcem przepisane z chanelingu, zero fabuły, zero rozwinięcia tematu, no i bardzo niesztampowe zakończenie w ostatnim zdaniu. Nie znalazłam tu dosłownie zaczepienia na niczym wartym uwagi. Nawet nie raczyłeś jakoś tekstu zatytułować. Słabiutko.
================================
marq: Rzeźnik
Jeszcze lepiej autor zarżnął temat
A nie zerżnął?
Plus za odwagę, sądzę, że nie każdy wysłałby tak śmiały tekst na forum. Ciekawe ujęcie tematu jest. Czytelne zdania są. Forma zamknięta jest. Limit nie został przekroczony - no nie został. Jedynie tytuł mógłby być lepszy, bardziej wymyślny. Opowiadanie miłe, zabawne i oryginalne. Cóż więcej dodać?
==============================
Wyklęty: Spowiedź
Dobrze, kościół był pusty.
Lepiej by wypadło: "Kościół był pusty. Dobrze.", ponieważ wygląda to tak, jakbyś wyrwał zdanie ze środka jakiejś historii.
Nie chciałem czekać do wyznaczonej mi daty cotygodniowej spowiedzi.
A czemu nie po prostu "cotygodniowej spowiedzi", bez "mi". O spowiedzi wyłącznie dla jednej osoby przynajmniej nie słyszałam.
Z nieba sączyła się piękna muzyka.
Muzyka? Z nieba? Z nieba nie może sączyć się muzyka, najwyżej z Nieba, grana przez anioły. Zamiast tego mógłbyś dać zwyczajny snop niebiańskiego światła, spływający spokój ducha, etc.
Twój tekst to istna zaimkoza - jest ich tak sporo, że czyta się przez to niewygodnie. Również zdarzały się powtórzenia. Pomysł uważam za przeciętny, nie jest do niczego, ale nie jest również taki, że fabułę zapamięta się go na długo. Ponadto zbyt wiele niedomówień, że wiele rzeczy trzeba się domyślać i być może są to domysły błędne.
====================================
baba_jAGA: Historia sir Guadalachada
Komizm w tekście (momentami) nie wyszedł Ci najlepiej, chociaż siliłeś/aś się na oryginalność - dialogi wydają się być sztuczne, schematyczne (motyw bezwzględnego pana i debilowatego sługi). Miejscami jest przegadane, a konkretniej - narracja zbędna, bo i tak wiadomo kto co mówi.
- A jakże - pomyślał cierpko Minio ogrzewając zmarznięte dłonie przy ogniu.
Wszyscy zasiedli do zastawionych obficie stołów. Kiedy już trochę się posilili, sir Guadalachad wstał chwiejnie i rozpoczął swą opowieść:
Myśli bohatera chyba nie wyraża się w taki sposób, tzn. z myślnikiem na początku, bo nie różnią się one w niczym od kwestii mówionych. Raczej tak to powinno wyglądać:
A jakże, pomyślał
bądź
"A jakże", pomyślał
Dziwi mnie także, dlaczego pogardzana służba zasiadła razem z panami do stołu.
Sząąą… potworne. Niechh ich twasz wasz nie zmyli. Wyhląda jah zdjęta z tychh bladychh elfów z Ghór Zachhmurzonych. Jednak rheszta ich ciał jest obślizghła i potrafiom się poruszać przyleghając do ziemi. Tych przehlętych Eksogonów były setki! - wykrzyknął rycerz i włożył do ust spory kawał ryby w ziołowej posypce.
Stylizacja: raz bohater wypowiada "rz" jako "sz", a raz normalnie. Są też inne kwiatki, np. rycerz ma problem z wymówieniem "przeklętych" a zaraz pada trudna nazwa "Eksogoni".
To tyle zastrzeżeń. Niemniej tekścior podobał mi się. Pomysł ciekawy, niereligijny, gdyby nie ta ostra końcówka, powiedziałabym, że wyszła Ci niezła rycerska sielanka.