Jedno życzenie

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
Kordylion
Pćma
Posty: 209
Rejestracja: pn, 18 lut 2013 19:35
Płeć: Mężczyzna

Re: Jedno życzenie

Post autor: Kordylion »

Neulargerze, po Twoich uwagach muszę się zgodzić, że tekst jest bardzo niedojrzały.
Przede wszystkim próby filozofowania wyszły bardzo kiepsko. Muszę się na przyszłość pilnować, bo to bardzo korci.
Z gramatyką zawsze miałem problemy, ale mam nadzieję, że z czasem będzie coraz lepiej.
Nadmiar informacji, a czasem ich brak też swoje zrobiły.
Nie wiem, czy warto ten tekst poprawiać. Pewnie tylko fragmenty jako wprowadzenie do dalszych opowiastek.
Bo założenie było takie:
- facet znajduje anielskie pióro, niczego nie chce i jest szczęśliwy
- inni bohaterowie dostają pióro i w każdej opowieści czegoś pragną, a efekty tego pragnienia są przyczyną nieszczęść.
No, ale wyszło jak wyszło. Czyli problem "złotej rybki" nie został rozwiązany:)
Z jednym tylko nie mogę się zgodzić. Tak dokładnie omówiona sprawa mieszkania.
Nie wydaje mi się błędem napisanie, że oglądał pióro w swoim pokoju. Ale może czytelnika to drażni.
Dziękuję za wszystkie uwagi i dokładne wyjaśnienia.
Nie spodziewam się, że ocena samej fabuły będzie lepsza.
Staram się nie powtarzać tych samych błędów i może ta nauka nie pójdzie w las.
Są rzeczy ważne, ważniejsze i te do zrobienia

Awatar użytkownika
Cordeliane
Wynalazca KNS
Posty: 2630
Rejestracja: ndz, 16 sie 2009 19:23

Re: Jedno życzenie

Post autor: Cordeliane »

Nie wydaje mi się błędem napisanie, że oglądał pióro w swoim pokoju. Ale może czytelnika to drażni.
Brzmi dziwnie, bo ludzie tak nie mówią, chyba że chcą podkreślić właśnie tę sytuację, że nie mieszkają sami, mieszkanie nie jest ich, tylko w swoim pokoju mają spokój. Ale po co podkreślać, skoro to nie ma żadnego znaczenia dla tekstu? Czy nie najnaturalniej byłoby napisać po prostu w domu obejrzałem pióro?...
Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until they speak.

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Jedno życzenie

Post autor: neularger »

No nie mam nic do dodania, do tego co napisała Cordi. Szczegół zbędny i tylko zaśmiecający tekst.
Fabuła.

Jak pisałem wcześniej początek tekstu kojarzy mi się z RPGiem, bez niedomówień poinformowani zostaliśmy jaki to fajny jest główny bohater i narrator jednocześnie.
Później dowiadujemy się, że bohater ma w zwyczaju przynosić z wypraw do lasu pamiątki: huby, korzenie, szyszki i pióra. Szczególnie te ostatnie cieszą bohatera.
Na odnotowanie w tym miejscu zasługuje w fakt, że choć na pierwszy, a nawet drugi rzut oka, informacja o hobby jest potrzebna i wpleciona w fabułę, to po chwili zastanowienia, okazuje się, że jednak nie. Wyjaśnię później.
Startuje opowieść właściwa - bohater jest w lesie i podążą tropem saren, trafia na polankę i jakiś czas tam spędza obserwując pasące się sarny. W końcu sarenki idą do lasu a spomiędzy gałęzi buka, pod stopy bohatera, spada pióro.

Ta część tekstu pozostaje poza moim zrozumieniem. Kompletnie nie wiem jak ma się do reszty tekstu scenka z polanką i sarenkami. Co z niej wynika? Czy następujące zaraz potem zrzucenie pióra, to przypadek czy celowe działanie anioła? Jeżeli przypadek, to czemu scenka służy? Czy mam sobie dodać do charakterystyki bohatera dodatkowe cechy? Po co? W dalszej części tekstu miłość do natury nie ma znaczenia.
Jeżeli obie scenki są połączone i następstwem zachwytu nad przyrodą jest anielskie pióro i życzenie, to mam wnosić, że dzielenie ludzkości na dwie grupy (obdarowanych i nie) odbywa się na podstawie takiego dziwacznego kryterium? Jaka to właściwie teologia?

Bohater idzie do domu i tam nawiedza go anioł:
Usiadłem na łóżku i zapaliłem nocną lampkę. Nie wierzyłem w to, co zobaczyłem. W fotelu naprzeciw siedział anioł. Nie ma lepszego określenia. Piękna twarz, długie, jasne, lekko falujące włosy, klasyczna szata, no i oczywiście skrzydła. Ich pióra miały niesamowity blask najjaśniejszej bieli. Taki sam jak pióro znalezione na polanie.
- Tak masz rację – odezwał się anioł – to jest moje pióro. I trafiło do ciebie nie przypadkowo.
- Ale dlaczego? – zapytałem, kiedy otrząsnąłem się z zaskoczenia – Czy to był dar?
- Znowu masz rację – odpowiedział świetlisty.
- Nie jesteś pierwszy i zapewne nie ostatnim, który znalazł anielskie pióro. Od jakiegoś czasu, w ludzkiej mierze od bardzo dawna, aniołowie współczując ludziom zmagającym się ze skutkami swojej wolnej woli, postanowili im pomóc. Ale ponieważ nie mogą udzielić pomocy wszystkim, bo na zmaganiu się z konsekwencjami swoich wyborów polega ludzki los, chcieliśmy coś ofiarować, chociaż nielicznym.
- Ale …
- Nie przerywaj, nie mamy zbyt dużo czasu. Wytłumaczę do końca. Słuchaj.
Anioł usiadł wygodniej i ciągnął opowieść.
- Poprosiliśmy Pana o możliwość pomocy wybranym ludziom. Pan zgodził się, aby każdy z aniołów, który chce obdarować człowieka, raz na siedem lat zrzucił jedno pióro. Jeśli wybrany przez niego człowiek znajdzie je, to anioł w zamian za to pióro może mu coś ofiarować. Każdy z nas sam decyduje, co ofiaruje. Ja zawsze spełniam jedno życzenie. Dowolne, ale musi dotyczyć wyłącznie ciebie. Masz czas do świtu, aby się zastanowić, czego pragniesz. Jeśli będziesz gotów wezwij mnie.
Podkreślone – to wytłumaczenie czemu anioł nawiedził człowieka. Ano dlatego, że chce mu pomóc, Choć przyznam wytłumaczenie jest cokolwiek osobliwe - Nie możemy pomóc wszystkim, bo na zmaganiach się z konsekwencjami wyborów polega wasz los.
Że ke?
Nie możemy pomóc wszystkim, bo to by złamało boży plan – ale możemy pomóc niektórym, nagiąć z lekka boskie reguły i to za pozwoleniem Najwyższego. No, fajne to niebo... Nadal nie wiem co należy zrobić aby trafić do grupy “potrzebujących pomocy”.
To co boldem nasuwam mi skojarzenie z jakąś fachową spełniarką życzeń, a nie z aniołem, który chce pomóc. Czemu służy idiotyzm ze zrzucaniem pióra pod nogi? Przecież to nawet nie był test na spostrzegawczość. Pióro wylądowało tuż przed Adamem zrzucone z buka. Bohater musiałby być ślepy, żeby pióra nie zauważyć... Nocą Adama nawiedza anioł (w środku dnia nie można było?), wyrywa ze snu i mówi: „Masz czas do świtu, żeby wymyślić życzenie jak nie to - Sorry, Winnetou. Przepadło”.
To coś jak przytułek dla potrzebujących otwarty dwa dni w miesiącu między 15.10 a 15.11.
Skąd się wzięły te z tyłka wzięte ograniczenia? Jak to ma się do deklarowanego współczucia i chęci pomocy? W czym by przeszkadzało, gdyby człowiek miał tyle czasu na zastanowienie ile potrzebuje?
Czemu anioł nie pojawił się po prostu przed człowiekiem i nie poinformował o życzeniu do wzięcia?
Hm... Choć tu mogę sam sobie odpowiedzieć - wtedy autor musiałby wymyślić powód dlaczego ten człowiek a nie inny. Obejście ze zrzucaniem pióra wmawia czytelnikowi, że anioł spełnia życzenia niejako przypadkowo i akurat na Adama trafiło. To nieprawda – Autor później twierdzi, że anioł wybrał człowieka (przedostatnie zdanie z zaznaczonych boldem), a z tekstu wynika, że bohater szukać pióra też nie musiał.
Czyli nic się nie udało, nadal pytanie: „dlaczego Adam?” pozostaje ważne, a w bonusie mamy jakąś dziecinną procedurę z „gubieniem” i „znajdowaniem” pióra.
Mała uwaga. Hobby bohatera to zbieranie pamiątek z wypraw po lasach - w szczególności piór. I miałoby to sens, gdyby pióro anioła było nieco bardziej normalne, leżało gdzieś przy drodze, bohater by je znalazł i dzięki swemu hobby poznał, że jest niezwykłe. Tymczasem nie, pióro wręcz bije po oczach niezwykłością, mieni się kolorami i blask rozsiewa. Każdy by takie cudo podniósł. W dodatku nie jest tak, że anioł się do człowieka przystosowuje, czyli na przykład hodowca egzotycznych pająków spotyka nieznany gatunek ptasznika a malarz magiczny pędzel. Wszyscy dostają pióro obojętnie, czy mają takie hobby, czy alergię na pierze.
Innymi słowy pasja bohatera do fabuły przywiązana nie jest i bohater równie dobrze mógłby interesować się entomologią.
Anioł znika i bohater zanurza się rozmyślania dotyczące spraw wielkich a uniwersalnych. Zaczyna od pieniędzy. Dość szybko dowiadujemy się, że Adam za pieniądze to chciałby podróżować, ale wychodzi na to, że nie może wybrać z kim. Nie wie, kogo nazwałby prawdziwym przyjacielem ze zbioru wszystkich „przyjaciół”, w związku z czym, niestety, podróże odpadają. Praktyczna myśl, by zabrać ich wszystkich razem albo każdego z osobna jakoś bohatera nie nawiedziła. Dalsze rozważania dość szybko zbiegają do wniosku, iż pieniądze to konieczność posiadania lub zdobywania władzy i bohater ma zbyt wątłą konstrukcję psychiczną na coś takiego.
Ten huk za mną to zleciał kołek niewiary. Faktycznie opis dylematów pieniężnych sprowadza się do problemów: „Z kim pojadę oglądać Petrę?” i „Czy będę dobrym dyktatorem?” - doprawdy... Najprostsza myśl, że poproszę anioła o kupę forsy i do końca życia nie będę się musiał troszczyć o pieniądze czy znosić wrednego szefa nie zawitała do głowy bohatera? Kreatywność R.I.P.
I skąd się tu wzięły rozważania o konieczności przejęcia władzy?
Co ciekawe, bohater wpada na końcu na pomysł by poprosić anioła o wygrywający los na loterię i znajduje ten pomysł całkiem fajnym... To chyba nie do końca logiczne.
Ten fragment robi wrażenie napisanego pod przyjętą z góry tezę, czyli pieniądze są be.
Potem jest o nieśmiertelności – tu nie będę się czepiał, bo argumentacja za odrzuceniem wydaje mi się całkiem sensowna.
Następnie o zdrowiu – bohater nie chce nienagannego zdrowia aż do samej śmierci, bo to mu się zbyt kojarzy z nieśmiertelnością (no, rzeczywiście, bo to jest to samo). Poza tym obawia się utraty wrażliwości i empatii dla osób cierpiących i chorych. Mam przyjąć, że bohater nigdy nie był chory i w związku z czym stan choroby to dla niego taka terra incognita? Trzeba być koniecznie jajkiem na patelni, by wiedzieć co to jajecznica?
Zwracam też uwagę, że jak bohater poprosi o zdrowie, to proces starzenia się organizmu nie zostanie zatrzymany. Za ileś tam lat jego organizm nie będzie tak wydolny jak jest teraz, zacznie się zadyszka przy wchodzeniu po schodach, czy problemy ze wzrokiem – chyba nie było potrzeby obawiać się o tę utratę empatii...
Potem są rozważania o miłości, średnio przydatne, bo życzenie ma się odnosić wyłącznie do bohatera. Taki warunek postawił anioł.
Na tym kończą się rozważania o uniwersaliach jak to bohater później określa. Przyznam szczerze, jest to część nieszczególnie przekonująca, nie poczułem się wciągnięty w wir rozważań o tym co by się stało gdyby bohater był niesamowicie bogaty, czy wiecznie zdrowy. Raczej ciągle miałem wrażenie, że Adam jest cały czas sztucznie ograniczany w swej inwencji.
To samo wrażenie miał chyba też Autor, bo po podjęciu decyzji bohaterowi włącza się kreatywność i wybiega z domu w poszukiwaniu anioła, chcąc go prosić o coś mniejszego – choćby los na loterię. Ale bohater może sobie już być dowolnie kreatywny – w opinii Autora klamka zapadała, opowieść osiągnęła puentę.
Tyle że nie. Wychodzi jednak na to, że bohater wcale nie był tak "wspaniały" jak się to przedstawia. Jednak miał życzenie.
Puenta.
- Zabierz aniele swoje pióro, nie chcę nic w zamian.
Czułem, że patrzy na mnie, więc spojrzałem mu w oczy. Bałem się, że będzie się ze mnie śmiał. Ale w jego oczach nie było kpiny. Wydawało mi się nawet, że widzę w nich radość z dobrych decyzji. Jego, że się nie pomylił i mojej, takiej, jakiej się spodziewał.
- Dobrze się domyślasz. Nie zawiodłeś mnie. Nie będę cię przekonywał, abyś się jeszcze zastanowił. Ale pióro zostawię. Da ci pewność, że to nie był tylko sen.
- Ale ja chcę je oddać. Jeśli możesz to spraw, abym zapomniał o tym spotkaniu. Nie chcę kiedyś żałować, że nie wybrałem – poprosiłem.
- Nie Adamie. Jestem pewny, że nie będziesz żałował i odchodząc z tego świata zrozumiesz, że wszystko, co osiągnąłeś i co przeżyłeś zależało tylko od twoich własnych codziennych decyzji. Żegnaj. - Zabierz aniele swoje pióro, nie chcę nic w zamian.
Boldem - czytelnik nie powinien mieć najmniejszych wątpliwość, więc mu Autor łopatologicznie wyjaśni o czym było: To był test. Adam jest fantastycznym człowiekiem bez śladów chciwości w duszy, ze zrównoważoną osobowością, świadomym swych mocnych i słabych stron.
Przypomnijmy też, że Adam jest przystojny, proporcjonalnie zbudowany, ma niepospolite poczucie humoru, kumple go lubią, kobiety za nim przepadają. Nie ma też większych problemów finansowych. To ostatnie nie jest napisane wprost, ale można się domyślić podczas rozważań o bogactwie.
Spora cześć życia bohatera to przyjemności, wypady z kumplami, zawsze też ma czas na wędrówki po lesie... Gdzieś jest jakakolwiek negatywna informacja o bohaterze? Info o jakichkolwiek traumatycznych przeżycia?
Wiesz Autorze, jakby to powiedzieć, ten Twój bohater to nie jest taki everyman... :)
I ów bohater został nawiedzony przez anioła, bo:
Od jakiegoś czasu, w ludzkiej mierze od bardzo dawna, aniołowie współczując ludziom zmagającym się ze skutkami swojej wolnej woli, postanowili im pomóc.
Jakiej pomocy Adam wymagał? Po co anioł go odwiedził?
Co takiego heroicznego było w decyzji odrzucenia propozycji anioła?
Jaki miało sens poddawanie Adama takiemu testowi? Czy Adam miał jakieś problemy, które mogłoby rozwiązać uświadomienie mu, jak bardzo jest się wyróżnionym przez Boga/naturę?
Cała opowieść sprawia wrażenie tekturowej konstrukcji na której Autor postanowił zawiesić swoje przemyślenia, bohater to też kawał tektury zaprojektowany tak by pasował do finału czyli tezy: „ciesz się z tego co masz, a masz przecież wiele”.
I tak myślę że tu leży generalny fałsz całej historii. W tym tekturowym bohaterze takim bezproblemowym i obsypanym górami łask - no faktycznie, cóż prostszego jak odrzucić jeszcze jeden samochód, kiedy mam się ich cały garaż? Gdzie tu heroizm decyzji? Czy Autorze oczekujesz, że czytelnik się z takim bohaterem utożsami? Jego problemy, a właściwie ich brak i życie są tak dalekie od rzeczywistości, że bliżej jest chyba do czarnej dziury w środku galaktyki.
No i końcówka chyba wyraźnie z innego tekstu. Załamanie konwencji i kolejna łopatologia w stylu: "masz to moja historia" - Tak wiem właśnie przeczytałem...
IMO, nie wyszło.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
Kordylion
Pćma
Posty: 209
Rejestracja: pn, 18 lut 2013 19:35
Płeć: Mężczyzna

Re: Jedno życzenie

Post autor: Kordylion »

neularger pisze:Cała opowieść sprawia wrażenie tekturowej konstrukcji na której Autor postanowił zawiesić swoje przemyślenia, bohater to też kawał tektury zaprojektowany tak by pasował do finału czyli tezy: „ciesz się z tego co masz, a masz przecież wiele”.
Niestety dla mnie trafiłeś w samo sedno.
Po tak rozbudowanej łapance muszę się tylko zgodzić z moim krytykiem (dziękuje Neulargerze), że tekst jest tekturowy.
Jak napisałem we wprowadzeniu, chciałem się rozprawić z "problemem Złotej Rybki", ale faktycznie nie wyszło. Może kiedyś spróbuję jeszcze raz korzystając z przedstawionych z uwag Neulargera. Przede wszystkim zmieniając bohatera, musi być bardziej ludzki - czyli nie jednostronny. Lub dar Anioła albo rybki ma być przypadkowy, albo adresowany z konkretnym uzasadnieniem. Pomysł nadal mnie gnębi, ale musi odczekać, dojrzeć. I ja chyba też:)
Są rzeczy ważne, ważniejsze i te do zrobienia

ODPOWIEDZ