Poproszę o rozmontowanie tego opowiadanka (mam nadzieję, że to opowiadanie:)
Czasownica
- Udało się! Nareszcie się udało! Teraz wszystko się zmieni! – Stefan nie mógł uwierzyć we własny sukces. Rozglądał się dookoła, a płynących po policzkach łez radości nawet nie czuł.
Te wszystkie lata, kiedy zamykał się w garażu zaadaptowanym na pracownie, zostały wynagrodzone. Nikt nie wierzył w jego sukces. Mówili mu, że to mrzonka, że nawet wielkie laboratoria tego nie potrafią. A teraz może zaśmiać im się w twarz. To znaczy zaśmiałby się, gdyby było komu. Nawet rodzina zerwała z nim kontakt. Nie licząc oczywiście ciągłych prób umieszczenia go w szpitalu dla wariatów.
„Dla wariatów! I kto teraz jest wariatem?” – pomyślał z satysfakcją.
Marzenie o podróżach w czasie zawładnęło jego umysłem po przeczytaniu „Wehikułu czasu” Herberta Wellsa. Czuł, że Wells coś wiedział, że to nie tylko jego wyobraźnia. Dlatego Stefan ciągle się uczył: o momencie obrotowym, oddziaływaniu mas, zasadach mechaniki i przede wszystkim o częstotliwości. Współczesna fizyka potwierdzała, że wszystko, absolutnie wszystko co nas otacza i z czego jesteśmy zbudowani różni się tylko częstotliwością drgań cząstek energii. A energię można przekształcać i wykorzystać.
Stefan jeszcze w szkole średniej zaczął czytać wszystko, co mogło go zbliżyć do rozwiązania zagadki podróży w czasie. Gromadził książki, czasopisma, informacje naukowe i paranaukowe. A potem zobaczył zdjęcie kobiety z początku dwudziestego wieku, rozmawiającej przez telefon komórkowy. Od tej chwili nie miał już wątpliwości, że podróże w czasie są możliwe.
Porzucił studia i poświęcił się tylko jednemu celowi, przeznaczając na to cały swój czas i wszystkie zarobione pieniądze. Starał się zdobyć sponsorów, ale udało mu się w ten sposób zgromadzić tylko jakieś drobne sumy. Sponsorzy wycofywali się już po kilku miesiącach. Żądali raportów, przedstawienia działającego modelu, a on nie miał na to czasu. To wszystko były bzdury spowalniające postęp prac. Dzisiaj to wszystko było już przeszłością. Czasownica, jak nazwał swój wehikuł czasu, została skonstruowana.
- Ha, ha! Przeszłością. Dobre sobie. Od teraz nic nie jest już przeszłością, ani przyszłością. Jest tylko rzeka czasu, po której mogę żeglować do woli – Stefan roześmiał się na głos.
Dźwięk własnego głosu przerwał jego myśli, przywracając go do rzeczywistości. Rozejrzał się wokoło, zaintrygowany otaczającym go krajobrazem. Widok nie różnił się znacznie od znanych mu z dwudziestego pierwszego wieku okolic jego miasteczka. Podobne drzewa, pagórki, łąki. Jednak wszystko spowijała delikatna poświata. Tak jakby wszystko wokół emitowało subtelne światło.
„Może to jakieś promieniowanie radiacyjne. Muszę szybko wrócić do Czasownicy”- pomyślał zaniepokojony. To byłaby straszna ironia, gdyby teraz umarł i nikt nie dowiedziałby się o jego sukcesie.
Czasownicy jednak nigdzie nie było widać. Stefan uświadomił sobie, że nie tylko nie pamięta gdzie wylądował, ale nie pamięta też momentu wysiadania z wehikułu. Miał tylko wrażenie, że leciał przez czarny, ciasny tunel. Ale o tym wspominały niektóre ze znanych mu tekstów. Może doznał czegoś w rodzaju amnezji? W końcu o efektach podróży w czasie niewiele było wiadomo. Ta przygoda ludzkości dopiero się zaczynała.
„Musiałem po prostu odejść od miejsca lądowania. Trzeba je tylko znaleźć” – Stefan zrobił kilka głębokich wdechów i ruszył skrajem piaszczystej drogi, na której stał po odzyskaniu świadomości.
Ruszył w kierunku, w którym blask był nieco większy. Mimo potencjalnego zagrożenia zwiększonym promieniowaniem wnioskował, że może tam jest jakieś miasto. Miał nadzieje, że w przyszłości są jeszcze zamieszkałe miasta i ludzie. A jeśli są ludzie, to zawsze jest szansa na pomoc.
Jego przypuszczenia okazały się trafne. Za niewielkim, pokrytym kwitnącymi makami i chabrami wzgórzem, zobaczył domy. Piękne, pokryte czerwoną dachówką białe domki z pełnymi kwiatów ogródkami, wyglądały naprawdę uroczo.
W ogródkach pracowali ludzie. Kilku zauważyło go i przyjaźnie pomachało do niego. Stefan, mimo że całe życie skupiał się na technice i maszynach, wzruszył się do głębi. Widok tego piękna i spokoju upewnił go, że ludzkości się udało, że pokonała wszystkie przeszkody i ludzie mogą żyć szczęśliwie. To było takie cudowne.
Niestety, nigdzie nie widział swojego wehikułu. Jeśli jednak, zgodnie z jego przypuszczeniami, przy lądowaniu Czasownicy wydzieliła się spora dawka energii, to jej rozładowanie powodowało potężny huk. Na pewno mieszkańcy usłyszeli eksplozję i pomogą mu dotrzeć do maszyny. Ta wszechobecna poświata mimo wszystko coraz bardziej go niepokoiła i wolałby ją zbadać przed dłuższym pobytem w tym miejscu.
Od pracujących w ogrodach odłączyły się dwie osoby i wyszły mu naprzeciw. Miał wrażenie, że je poznaje. W miarę zbliżania się do nich, nie miał już wątpliwości.
- Dziadek! Babcia! Co wy tu robicie! Czy w przyszłości można wskrzeszać zmarłych? To naprawdę wy? Jak ja za wami tęskniłem – Stefan ledwie mógł mówić ze wzruszenia.
- Tak Stefciu, to my. Czekaliśmy na ciebie wnusiu. Teraz już wszystko będzie dobrze – odpowiedziała Babcia, wyciągając w jego stronę ramiona. – Chodź, niech cię przytulę.
- Ale jak to możliwe? Skąd wiedzieliście? Przecież nawet ja nie wiedziałem jak daleki skok w czasie uda się wykonać.
- Nie, wnusiu. To nie tak. Twoja maszyna eksplodowała, a ty jesteś w Niebie. Zaopiekujemy się tobą. Będzie ci tu bardzo dobrze – powiedziała Babcia. - A potem mocno go przytuliła.
Czasownica
Moderator: RedAktorzy
- Kordylion
- Pćma
- Posty: 209
- Rejestracja: pn, 18 lut 2013 19:35
- Płeć: Mężczyzna
Czasownica
Są rzeczy ważne, ważniejsze i te do zrobienia
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Re: Czasownica
Kordylionie, przyznam że ciężko mi zaklasyfikować tekst. To coś posiada zamknięcie - to oczywiste.
Ale co chciałeś tym powiedzieć? Czy to dowcip? Taka króciutka forma powinna się skrzyć humorem, który powinien znaleźć apogeum w puencie. Tymczasem humoru tu jak na lekarstwo, pierwsza połowa tekstu to rozciągnięte zawiązanie-retrospekcja, druga to krótka wędrówka po Niebie, zakończone spotkaniem rodziny bohatera. Nuuuuda.
Przyznam, że jeżeli zamierzeniem nie miał być dowcip, to kompletnie nie wiem co to jest... :(
Zdanie kursywą - nie mam pojęcia jak ma się to się do reszty fragmentu. Dziś wielokrotnie przemieniałem energię elektryczną w ciepło, ale czajnik wcale nie odleciał w przyszłość (szok!). Przyznaj się Autorze, to zdanie miało po prostu wybrzmieć, bez względu na sens czy powiązanie z resztą fragmentu...
Konstrukcja utworu:
1. Wylądował.
2. Retrospekcja.
3. Wylądował - opis rzeczy
4. Wędrówka.
5. Jesteś w niebie.
Punkt pierwszy jest dosłownie jednym zdaniem, mówiącym że bohater ogląda krajobraz i nie sugeruje, że właśnie skończyła się podróż w czasie, przez co czytelnik przeżywa rodzaj zaskoczenia pomiędzy punktem dwa i trzy, kiedy zaczyna zdawać sobie sprawę, iż podróż się w czasie nie tylko się odbyła, ale też, że podróżnik zdołał zgubić wehikuł czasu i własną pamięć. No, to chyba nie jest poprawna konstrukcja, bo elementy rzeczywistości, które powinny być zauważone na początku (Jessu! Gdzie moja czasownica?! Dlaczego nic nie pamiętam?!) pojawiają się w środku utworu, kiedy bohater odbył retrospekcję i raczył zainteresować się światem zewnętrznym. A nie jak sugerowane jest:
Dodam, że cała ta retrospekcja, jest niekonieczna fabularnie i skierowaną wyraźnie do czytelnika.
I kilka losowo wybranych błędów, pewnie jest ich więcej, ale teraz mi się nie chce:
Ale co chciałeś tym powiedzieć? Czy to dowcip? Taka króciutka forma powinna się skrzyć humorem, który powinien znaleźć apogeum w puencie. Tymczasem humoru tu jak na lekarstwo, pierwsza połowa tekstu to rozciągnięte zawiązanie-retrospekcja, druga to krótka wędrówka po Niebie, zakończone spotkaniem rodziny bohatera. Nuuuuda.
Przyznam, że jeżeli zamierzeniem nie miał być dowcip, to kompletnie nie wiem co to jest... :(
Risercz Autorze. Rzecz ważna. Bo to co napisałeś to losowe wyjątki z indeksu z podręcznika fizyki jakiegoś podstawowego kursu. Drgające cząsteczki energii brzmią... głupio. Choćby dlatego, że energia nie wstępuje w cząsteczkach. :) Sama zaś teoria pobrzmiewają strunami albo branami, ale ja tu nie jestem od odwalania kwerendy. Następnym razem proponuję albo fragment pominąć, albo przyłożyć się do badań.Dlatego Stefan ciągle się uczył: o momencie obrotowym, oddziaływaniu mas, zasadach mechaniki i przede wszystkim o częstotliwości. Współczesna fizyka potwierdzała, że wszystko, absolutnie wszystko co nas otacza i z czego jesteśmy zbudowani różni się tylko częstotliwością drgań cząstek energii. A energię można przekształcać i wykorzystać.
Zdanie kursywą - nie mam pojęcia jak ma się to się do reszty fragmentu. Dziś wielokrotnie przemieniałem energię elektryczną w ciepło, ale czajnik wcale nie odleciał w przyszłość (szok!). Przyznaj się Autorze, to zdanie miało po prostu wybrzmieć, bez względu na sens czy powiązanie z resztą fragmentu...
Konstrukcja utworu:
Tak niestety jest, kiedy Autor nie kontroluje tego co pisze. Rozglądał się, a potem się rozejrzał. Muszę dodawać, że dookoła lub wkoło to zbędne dookreślenia? Pewnie muszę. Ale to nieważne. Ten retrospekcyjny fragment jest wciśnięty niejako w środek "lądowania" bohatera w przyszłości. Wygląda to mniej więcej tak:Rozglądał się dookoła, a płynących po policzkach łez radości nawet nie czuł.
(...)Retrospekcja(...)
Rozejrzał się wokoło, zaintrygowany otaczającym go krajobrazem.
1. Wylądował.
2. Retrospekcja.
3. Wylądował - opis rzeczy
4. Wędrówka.
5. Jesteś w niebie.
Punkt pierwszy jest dosłownie jednym zdaniem, mówiącym że bohater ogląda krajobraz i nie sugeruje, że właśnie skończyła się podróż w czasie, przez co czytelnik przeżywa rodzaj zaskoczenia pomiędzy punktem dwa i trzy, kiedy zaczyna zdawać sobie sprawę, iż podróż się w czasie nie tylko się odbyła, ale też, że podróżnik zdołał zgubić wehikuł czasu i własną pamięć. No, to chyba nie jest poprawna konstrukcja, bo elementy rzeczywistości, które powinny być zauważone na początku (Jessu! Gdzie moja czasownica?! Dlaczego nic nie pamiętam?!) pojawiają się w środku utworu, kiedy bohater odbył retrospekcję i raczył zainteresować się światem zewnętrznym. A nie jak sugerowane jest:
Odzyskał świadomość na drodze, przypomniał sobie własne życie i ruszył na poszukiwanie przygód...Musiałem po prostu odejść od miejsca lądowania. Trzeba je tylko znaleźć” – Stefan zrobił kilka głębokich wdechów i ruszył skrajem piaszczystej drogi, na której stał po odzyskaniu świadomości.
Dodam, że cała ta retrospekcja, jest niekonieczna fabularnie i skierowaną wyraźnie do czytelnika.
I kilka losowo wybranych błędów, pewnie jest ich więcej, ale teraz mi się nie chce:
Blask nie ma rozmiaru, więc może być najwyżej słabszy lub silniejszy. Poza tym z kierunku to najwyżej z którego, Autorze.Ruszył w kierunku, w którym blask był nieco większy.
Miał nadzieję na radioaktywne zombie, czy jak?Ruszył w kierunku, w którym blask był nieco większy. Mimo potencjalnego zagrożenia zwiększonym promieniowaniem wnioskował, że może tam jest jakieś miasto.
Zamieszkałe ludzie, hard core apokalipsa. :)Miał nadzieje, że w przyszłości są jeszcze zamieszkałe miasta i ludzie.
Skąd przypuszczenie, że akurat tam wehikuł miałby być?Widok tego piękna i spokoju upewnił go, że ludzkości się udało, że pokonała wszystkie przeszkody i ludzie mogą żyć szczęśliwie. To było takie cudowne.
Niestety, nigdzie nie widział swojego wehikułu.
Wspominały też o tym niektóre z nieznanych tekstów, które bohater całkiem nieświadomie przeczytał.Ale o tym wspominały niektóre ze znanych mu tekstów.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
- Kordylion
- Pćma
- Posty: 209
- Rejestracja: pn, 18 lut 2013 19:35
- Płeć: Mężczyzna
Re: Czasownica
Stefan jest samoukiem, i to dosyć mizernym, skoro jego maszyna eksplodowała. To jest jego rozumienie fizyki.neularger pisze:Drgające cząsteczki energii brzmią... głupio. Choćby dlatego, że energia nie wstępuje w cząsteczkach. :)
Może i oczywiste, ale tego nie zauważyłem.neularger pisze:Tak niestety jest, kiedy Autor nie kontroluje tego co pisze. Rozglądał się, a potem się rozejrzał. Muszę dodawać, że dookoła lub wkoło to zbędne dookreślenia?
Bohater jest zagubiony, jest przekonany o sukcesie, ale coś mu nie pasuje, nie wie gdzie jest wehikuł, co to za poświata. Wyjaśnia to dopiero zakończenie.neularger pisze:Odzyskał świadomość na drodze, przypomniał sobie własne życie i ruszył na poszukiwanie przygód...
Dodam, że cała ta retrospekcja, jest niekonieczna fabularnie i skierowaną wyraźnie do czytelnika.
No tak ...neularger pisze:Blask nie ma rozmiaru, więc może być najwyżej słabszy lub silniejszy. Poza tym z kierunku to najwyżej z którego, Autorze.
Bo to tylko przypuszczenie, no i sobie szedł i go szukał:)neularger pisze:Skąd przypuszczenie, że akurat tam wehikuł miałby być?
Dzięki za analizę i uwagi Neulargerze.. Na razie nie umiem na wszystkie odpowiedzieć. Muszę to przemyśleć.
Są rzeczy ważne, ważniejsze i te do zrobienia
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Re: Czasownica
Boldem - też mi to przyszło do głowy.Stefan jest samoukiem, i to dosyć mizernym, skoro jego maszyna eksplodowała. To jest jego rozumienie fizyki.
Teraz cytat:
Autorze, tego co powyżej nie odebrałem jako celowego zabiegu pt. "Uczył się głupot i wyleciał w powietrze", tylko raczej jak nieudaną próbę wrzucenia tu kilku terminów z fizyki, tylko po to, żeby czytelnik miał wrażenie, że obcuje z nauką.Marzenie o podróżach w czasie zawładnęło jego umysłem po przeczytaniu „Wehikułu czasu” Herberta Wellsa. Czuł, że Wells coś wiedział, że to nie tylko jego wyobraźnia. Dlatego Stefan ciągle się uczył: o momencie obrotowym, oddziaływaniu mas, zasadach mechaniki i przede wszystkim o częstotliwości. Współczesna fizyka potwierdzała, że wszystko, absolutnie wszystko co nas otacza i z czego jesteśmy zbudowani różni się tylko częstotliwością drgań cząstek energii. A energię można przekształcać i wykorzystać.
Drugą sprawą jest narracja. Tutaj jest trzecioosobowa. Taki narrator z definicji mówi prawdę i przekazuje zdarzenia takimi jakie były, opisując je obiektywnie. Skoro jakiś fragment ma pokazywać świat z punktu widzenia bohatera, to należy to jakoś zaznaczyć, zasugerować lub w ostateczności skorzystać z frazy: "Stefan myślał, że..."
W zacytowanym fragmencie zabrakło sugestii, że Stefan jest, no cóż... kretynem (podkeślne w odpowiedzi).
Ale nawet wtedy "częstotliwość drgań cząsteczek energii" brzmiałaby lamersko. :)
Chyba się nie zrozumieliśmy. Rozumiem, że bohater jest zagubiony, ale to nie znaczy przecież, że powinien znienacka sobie przypominać całe życie. Nie widzę uzasadnienia. Raczej powinien skoncentrować się na eksploracji nieznanego świata, a jeżeli już musi sobie coś przypominać, to raczej tylko ostatnie godziny, żeby jakoś połatać dziury w pamięci.Kordylion pisze:Bohater jest zagubiony, jest przekonany o sukcesie, ale coś mu nie pasuje, nie wie gdzie jest wehikuł, co to za poświata. Wyjaśnia to dopiero zakończenie.neularger pisze:Odzyskał świadomość na drodze, przypomniał sobie własne życie i ruszył na poszukiwanie przygód...
Dodam, że cała ta retrospekcja, jest niekonieczna fabularnie i skierowaną wyraźnie do czytelnika.
Ta retrospekcja nie jest uzasadniona fabularnie. Po prostu. Jej celem jest, li tylko przedstawienie czytelnikom tła wydarzeń. Nienaturalnie to wyszło i łopatologicznie.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
- Kordylion
- Pćma
- Posty: 209
- Rejestracja: pn, 18 lut 2013 19:35
- Płeć: Mężczyzna
Re: Czasownica
Chciałbym to jakoś uratować. Gdyby retrospekcje były trochę poźniej i naracja prowadzona z szalonej główki bohatera to może coś z tego wyjdzie. A drgajace cząsteczki energii - no cóż, można to zmodyfikować. Po internecie trochę się snuje pomysłów o wirującej energii i związanej z tym częstotliwości.
Dziękuję za analizę Neulargerze.
Myślę, że jakieś głębsze przedstawienie "drogi życiowej " bohatera jest też konieczne do zrozumienia jego obsesji i poczucia zwycięstwa nad resztą świata. Tylko może subtelniej.neularger pisze:Ta retrospekcja nie jest uzasadniona fabularnie. Po prostu. Jej celem jest, li tylko przedstawienie czytelnikom tła wydarzeń. Nienaturalnie to wyszło i łopatologicznie.
Dziękuję za analizę Neulargerze.
Są rzeczy ważne, ważniejsze i te do zrobienia