Trans

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Trans

Post autor: Małgorzata »

Gusta są niezawisłe, ale warto się przyjrzeć. Nie po to, żeby podważać, nie.
Tehshi, spróbujesz rozwinąć opis swoich wrażeń z lektury początku opowiadania?

Jeszcze 8 stron do końca (dodatek do gry mi wszedł w paradę, bo już bym skończyła), więc ciągle mało czasu - rozpisywać się będę później. Na razie zatem jeszcze trzy grosze do kwestii językowej.
Na czoło radcy wstąpiły grube krople potu.
Sprutygolf już podsunął rozwiązanie, ja dorzucę jeszcze jedno, zapomniane chyba... Można obejść przez metaforę, np.
Pot perlił mu się na czole.
Na czole skroplił mu się pot.

Żeby nie powtarzać odruchowych rozwiązań językowych.

Już mnie tu nie ma. Te strony, co jeszcze nieprzełożone... :)))
So many wankers - so little time...

Alterego
Sepulka
Posty: 16
Rejestracja: wt, 26 maja 2015 22:40
Płeć: Kobieta

Trans

Post autor: Alterego »

Tenshi pisze:początek nie przykuwa czytelnika. Znaczy, przynajmniej mnie.
Eee tam, czepiasz się :)
A poważnie: być może powinnam zacząć od "najazdu" gestapo i resztę wyjaśniać w retrospekcjach. Pewnie byłoby bardziej wciągające.
sprutygolf pisze: może lepszy byłby dźwięk, dobiegający zza okna? A może i nie? ;)
Tu chodziło o stukanie maszyny, ustawionej na stoliku pod oknem. Koło okna? Z okolicy okna?
sprutygolf pisze:bo przynajmniej wiadomo, czyją własnością są... łysiny! ;)
A nie można tak napisać? Załóżmy, że dwóch z czterech obecnych tam mężczyzn łysieje. Ale pewnie lepiej byłoby ująć to inaczej.
sprutygolf pisze:Pokryła może?
Tak, to jest to.
sprutygolf pisze:W życiu bym nie wymyślił uderzeń przenoszących się drżeniem na ściany
A weź mocno trzaśnij drzwiami, to zobaczysz :) Ale tu jestem w kropce - w końcu można tak napisać, czy nie?
sprutygolf pisze:czy ktoś z obecnych widział zjawę?
Nie. Na takich seansach przeważnie nie widywało się nikogo, tylko czuło efekty działania zjaw (albo ukrytych pomocników medium :P)
sprutygolf pisze:CO Z TĄ CIĄŻĄ? SKĄD NIEMRA WIEDZIAŁA???
Ano sama była zjawą. One widzą więcej :)

Małgorzato,
obiecuję, że pot więcej u mnie nigdzie nie wstąpi :)

Wielkie dzięki!

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Trans

Post autor: Małgorzata »

No dobra, dość tych dopowiedzeń do innych, wypada się samodzielnie wypowiedzieć.
Jak napisałam wcześniej, niewiele jest w tym opowiadaniu potknięć językowych i redaktora nie czekałaby droga przez mękę.
Ale nie ma tekstów doskonałych…
(,,,)w centrum pokoju ustawiono krzesła(,,,)
Mam bardzo niedobre skojarzenie, że centrum to miasta lub handlowe, nie pokoju. Pokój ma po prostu środek.
Medium, niegdysiejsza sława metapsychiki[,] Antoni Płoński [,] wciąż się opierał[,] tłumacząc, że wyszedł z wprawy, ale błagalny wzrok Zochorowiczowej skłonił go wreszcie do ustępstw.
Zabrakło przecinków, IMAO. No i to „wciąż” jest fałszywe. On się początkowo opierał, ale błagalny wzrok Z. skłonił go do ustępstw.
Ulegając prośbom siostrzenicy z ociąganiem dołączył do zebranych, zatapiając blade, chude palce w dłoniach siedzących obok ludzi.
Trzy imiesłowy czynne. Ten pierwszy użyty błędnie – tu by się przydał imiesłów uprzedni, jeśli już (bo wuj najpierw uległ, potem dołączył – spojrzenie Z. go skłoniło, rzecz się stała, nie stawała w trakcie dołączania do innych). Ten drugi imiesłów też jest bez sensu – z tych samych powodów, co pierwszy (z imiesłowu wynika, że wuj nie tylko dołączył w trakcie ulegania, lecz także podczas czynności dołączania ściskał dłonie siedzących obok) – zwyczajny czasownik wskazujący na kolejną czynność powinien się tutaj znaleźć.
Ten trzeci imiesłów jest użyty poprawnie, podkreśliłam go tylko poglądowo, a pochyliłam orzeczenie, żeby było widać, z którą czynnością łączą się pogrubione imiesłowy.
Szuranie powtórzyło się raz jeszcze, tym razem wyraźnie dobiegając zza pleców medium,
Jak widzę takie zdanie, zastanawiam się, czy w polszczyźnie istnieje problem z czasownikami w formie osobowej… Rozumiem, gdy takie zdanie występuje w przekładzie, np. z angielskiego. W zdaniach z gruntu polskich – nie pojmuję, po cholerę sięgać po imiesłów czynny. Bo najprościej to się robi tak:
a. Szuranie powtórzyło się, tym razem wyraźniej. Dobiegało zza pleców medium.
b. Szuranie powtórzyło się, tym razem zza pleców medium.
Dlaczego pominęłam „raz jeszcze”? Bo „raz jeszcze” wynika ze znaczenia czasownika „powtórzyć się:”. Znaczy, nadopis. No i robi się brzydka powtórka - podkreślona.
Ktoś nieznany wyłoniwszy się z niebytu krążył po pokoju wokół trzymających się za ręce ludzi.
Serca zabiły, na policzki zebranych wstąpiły wypieki, oddechy przyspieszyły, gdy ten i ów poczuł na skórze muśnięcie widmowej dłoni. Zochorowiczowa jęknęła, gdy coś nieokreślonego zmysłowo dotknęło jej kolana, wprawiając ciało w przyjemne drżenie; ktoś zwichrzył Zochorowiczowi włosy, klepnął Cisowieckiego w ramię, szarpnął ucho Klichówny i połaskotał łysinę radcy.
Wyciągnęłam ten kawałek, bo alergicznie nie znoszę cosiów i ktosiów. To infantylizm, który nie buduje żadnej grozy – null, zero nastroju. Te cosie i ktosie robią grozę/nieokreśloność po angielsku, ale to wymóg gramatyczny jest. U nas mamy luzacką składnię i kombinacje pozwalające w ogóle nie ujawniać podmiotu (i nie mam tu na myśli wypowiedzeń bezosobowych, choć one też są lepsze od ktosiów i cosiów, lecz „odwrócenia” typu: Z. jęknęła, gdy poczuła na kolanie zmysłowy dotyk…).
A najgorsze jest to, że ktoś i coś to właśnie zaimki nieokreślone, służące do opisu tego, co niejasne/nieznane => dowalenie określeń to dla mnie też nadopis, a przynajmniej hiperpoprawność. Tak czy siak – obrzydliwie wysilony zabieg, której zwyczajnie nie znoszę jako czytelnik.
Krótkie, urywane, szybko następujące po sobie stuki zabrzmiały prawie jak seria z karabinu.
Bardzo bym chciała wiedzieć, JAK zabrzmiały te stuki. Bo „prawie” robi wielką różnicę. Narracja ma mi dostarczyć informacji, Autorko, żebym sobie mogła wyobrazić. Więc jeżeli używasz porównania, to niech nie będzie w przybliżeniu, tylko jasno i po żołniersku: „Stuki zabrzmiały jak seria z karabinu” – taki przekaz rozumiem, nie trzeba mi mówić, że były urywane i następowały szybko po sobie, ponieważ wynika to z użytego porównania. Gdyby chodziło o inne stuki, to zawsze jest jeszcze bębnienie, staccato, młot pneumatyczny*no, dobra, przesadziłam z tym młotem, ale chyba wiadomo, o co mi chodzi? :))), cokolwiek oczywistego. Ale zasada jest prosta: porównanie służy do tego, żeby NIE OPISYWAĆ.
brzuch nie zaokrąglił się jeszcze na tyle, by stać się widocznym dla postronnych.
Nie mam pojęcia, dlaczego ten opis musi być taki skomplikowany. Jest zasada, stosujemy ją odruchowo w rozmowach: o oczywistościach jak najprościej. I ta zasada sprawdza się w opisach.

Możliwe, że reakcja Tenshi na początek Twojego tekstu, Allegro, była związana właśnie z przegadaniem na starcie… (Ale to wie tylko Tenshi, więc równie możliwe, że nie). U mnie wywołało to irytację – jak zwykle. :P
Zmierzch zaskoczył ich w pełni ożywionej, choć prowadzonej przyciszonymi głosami dyskusji. Nadchodząca godzina policyjna zamieniła wnętrze eleganckiego mieszkania w okazałej warszawskiej kamienicy w przypadkowy areszt domowy.

Zauważ, Allegro, że przekazałaś prostą i oczywistą informację długim rozbudowanym zdaniem. Długie rozbudowane zdania są dobre do opisu tego, czego czytelnik sobie nie wyobrazi (bo np. jeszcze nie wie). Dlatego drugie zdanie jest OK, a pierwsze przypomina uścisk ręki na śniętą rybę. Niby zaczynasz z impetem przez orzeczenie „zaskoczyć”, a potem paplasz o oczywistościach…
Reakcją jest ziew i irytacja, bo chce się przejść do sedna (szybko czytam, więc równie szybko się denerwuję, gdy tekst mnie spowalnia).
Nie powiem, że zawsze trzeba zaczynać prostym zdaniem, ale kiedy mówi się o oczywistościach, o sytuacjach łatwych do wyobrażenia. znanych, lepiej odbiorcy nie wpychać pod oczy szczegółów (oczywistych) i rozciągać prostej informacji w ozdobne zdania. Szczegółowego opisu wymaga to, co nieznane lub trudne do wyobrażenia „na hasło”.


Wbrew tym przydługim tłumaczeniom powyżej powtórzę: językowo nie ma problemu. Tylko kontroluj się bardziej, Allegro, bo przez skórę czuję, że chcesz przegadać… Ufaj, że czytelnik załapie szybko. Musi. Za to zanudzania nie wybacza. :P
No i imiesłowów pilnuj. Imiesłowy czynne w dobie anglojęzycznych kalek stały się nieoczekiwanie pułapką.

Fabularnie nie mam uwag, bo nigdzie się nie zgubiłam – mnie się tok wydarzeń wydaje całkiem spójny.
Żałuję, że nie obeszła mnie treść, ale zwyczajnie nie lubię tematyki II wojny, nie angażuję się zatem w odbiór. Dodatkowy dystans stwarza też metoda opowiadania bez bohatera (wiele postaci, żadnego bohatera) – nie utożsamiałam się. To nie jest zarzut, tylko obserwacja. Brak bohatera sprawia, że bardziej się zwraca uwagę na fabułę, na świat przedstawiony i sytuację. I dla mnie koło się zamknęło, bo świata przedstawionego nie lubię, więc i sytuacje, które się w nim rozgrywają, nie są dla mnie ani trochę interesujące.
To błędne koło – lubię jatki w literaturze, ale dla okresu II wojny jatki to oczywistość, przez co stają się żenująco dla mnie nudne. :P
Pewnie dlatego wątek z ciążą uważam za całkowicie zbędny, niepotrzebnie karmi tylko to odczucie paradoksu i niesmaku, że musi, no po prostu musi być okrutnie, czyli… i tu wstawiamy to, co wydaje się autorowi w danym momencie największym aktem brutalizmu w nazistowskim stylu, bo nazi są brutal, wiadomo. Zieew!

Podoba mi się natomiast oszczędność „środków fantastycznych”. Ładnie wykreowany jest nastrój grozy – sytuacyjnie, nie dzięki fajerwerkom. Wkrada się podstępnie w ciągu fabularnym, ani się czytelnik obejrzy, a potem okazuje się, że to wszystko była tylko wizja, oniryzm, trans, choć wydawała się taka zwyczajna w ciągu fabularnym, taka logiczna w następstwie zdarzeń… A potem okazuje się, że tako w zaświatach, jako i na ziemi… To mi się spodobało, bo koncepcja ładna.

I tyle ode mnie.
So many wankers - so little time...

Alterego
Sepulka
Posty: 16
Rejestracja: wt, 26 maja 2015 22:40
Płeć: Kobieta

Trans

Post autor: Alterego »

Małgorzato, wielkie dzięki za wszystkie porady.
Skoro moja pisanina nie jest aż tak bardzo do d..., żeby rzucać ją w diabły, to obiecuję, że będę uważać na imiesłowy i przegadanie. Przyznam, że często zaczynam tekst od dialogu i w trakcie niego wprowadzam różne szczegóły i zapewne lepiej się to sprawdza, niż taka przydługa gadka na początku, jak w tym tekście. Przyznam też, że lubię II WŚ i wszystko, co się z nią wiąże, ale oczywiście rozumiem, że czytelników może nudzić ten (mocno wyeksploatowany) temat. Ciąża - nie wzięła się znikąd. Gestapo nie oszczędzało nikogo i torturowało nawet ciężarne, więc akurat ten element tekstu ma w sobie pierwiastek rzeczywisty. Cóż, za młodu naczytałam się literatury obozowej i chyba mi to zaszkodziło :)
Pozdrawiam :)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Trans

Post autor: Małgorzata »

Jak podkreślałam - wiem, dlaczego odniosłam takie wrażenie w stosunku do wątku z ciążą => wspomniany paradoks jatek i kwestia wyeksploatowania tematyki. Wszystko pod wpływem literatury obozowej, też czytałam. Patrz, Allegro, ta sama lektura, a jakże inne nastawienie warunkuje. :P

A propos argumentu do wątku*to jest umowna nazwa, bo tak naprawdę trudno to nazwać wątkiem ciąży - jest bezprzedmiotowy. Jasne, że gestapo nawet kobiet w ciąży nie oszczędzało, ale mordowało też dzieci (również element rzeczywisty), a jednak nie uznałaś za stosowne umieścić dziecka w tekście, prawda? Próbuję powiedzieć, że w ogólności epatowanie przemocą, gdy tworzy się świat przedstawiony II wojny, jest bezprzedmiotowe => WIEMY WSZYSCY, że tak właśnie było, to oczywistość.
U Ciebie, co istotne, stopniowanie okrucieństwa jest całkowicie zbędne fabularnie - niczego nie zmienia, ciąża nie jest elementem sprawczym w toku zdarzeń, jest tylko elementem zdobniczym, ot, taki miejscowy folklor wojenny - okrutny gestapowiec, bestia i potwór w ludzkiej postaci ma okazję dopuścić się aktu bestialstwa...
Wybacz przejaskrawienie, próbuję wskazać próg ważności tego elementu, ponieważ - jak mi się zdaje - uległaś złudzeniu, że to zadziała, że taki element musi się pojawić, bo jak inaczej pokazać postać złego Niemca, wroga...
Rzecz w tym, że wcale nie musiałaś - wystarczy, że ten Niemiec uderzyłby tylko kobietę, a już byłby właśnie tym, czym chciałaś go uczynić, bo mamy uwarunkowany stereotyp złego Niemca=gestapowca=nazisty => warunkowała go w nas własnie literatura II wojny, ta niosąca okrutne brzmię autentyzmu, którego Ty już nie zdołasz przebić, nikt z pokolenia, które II wojny nie przeżyło, nie ma szans.
Zwłaszcza, że przecież nie opowiadałaś o okrutnych Niemcach. :P
Ale, raz jeszcze podkreślę, to tylko opinia moja niepodległa.

Wracając do rozwiązań - start z dialogu nie jest rozwiązaniem ani lepszym, ani gorszym do narracji, nie ma reguły. Co Autoru pasuje do koncepcji. Kwestią jest zawsze JAK. :)))

e... Chciałam rozwinąć myśl i przypadkowo przesłałam, więc teraz uzupełniłam - przepraszam za zamieszanie.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Tenshi
Pćma
Posty: 201
Rejestracja: pn, 28 sty 2008 22:19
Płeć: Kobieta

Trans

Post autor: Tenshi »

Już rozwijam, Małgorzato.
Otóż początek dla mnie był po prostu nudny. Podchodziłam do tego tekstu po raz trzeci i za każdym razem miałam uczucie, że muszę przez pierwszy fragment przebrnąć. Ale np. scena z ciężarną postawiła mi włosy na głowie.
Tak czy siak, chciałam dać po prostu autorce znać, że tekst pamiętam i to całkiem dobrze, a to o czymś już świadczy :) A rozgadywać się nie rozgadywałam, bo już raz ten tekst porządniej skomentowałam, tyle że nie tu.
A teraz jeszcze dopisuję się z obsuwą, bo na tydzień prawie utknęłam w Krainie Bez Internetów, za lasami, za jeziorami.
Ponoć, wchodząc między wrony, musisz krakać jak i one. Smutne to, bo przecież wiadomo, że większość wron wysławia się nader fatalnie...

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Trans

Post autor: Małgorzata »

Szczęściara, na odwyku byłaś! :)))

O, widzisz, mnie też ten początek spowalniał - utknęłam w pierwszym zdaniu, a potem musiałam walczyć, żeby nie uciec z całego akapitu.
A scenę ciąży odbierałyśmy zupełnie inaczej*por. mój poprzedni, poprawiony post. Niech się Autorka męczy z tą rozbieżnością. :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Tenshi
Pćma
Posty: 201
Rejestracja: pn, 28 sty 2008 22:19
Płeć: Kobieta

Trans

Post autor: Tenshi »

Właśnie widzę, że nam się odczucia co do ciężarnej zupełnie rozjechały :D
Cierp, Autorko, wyciągaj wnioski. Ja tylko podpowiem, że mało czytuję historii osadzonych w realiach II wojny światowej. Słaba to podpowiedź, ale zawsze jakaś.
Ponoć, wchodząc między wrony, musisz krakać jak i one. Smutne to, bo przecież wiadomo, że większość wron wysławia się nader fatalnie...

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Trans

Post autor: Małgorzata »

Żadna podpowiedź, ja też mało czytam tekstów ze światem przedstawionym II wojny światowej. :P
Co więcej, wręcz unikam, jeśli tylko zależy to ode mnie.
Podejrzewam, że chodzi raczej o różnice pokoleniowe, Tenshi. Znaczy, przewaga jest po Twojej stronie, bo jesteś młodsza => lepszy target w perspektywie długofalowej, "mentalnie" też lepszy, bo łatwiej do niego dotrzeć.
To taka druga podpowiedź.
No i ostrzeżenie warunkowe: badania typu "zogniskowany wywiad indywidualny" (FII) nie należy ekstrapolować statystycznie na cały target lub wycinki. :)))
So many wankers - so little time...

Alterego
Sepulka
Posty: 16
Rejestracja: wt, 26 maja 2015 22:40
Płeć: Kobieta

Trans

Post autor: Alterego »

Małgorzata pisze: Wybacz przejaskrawienie, próbuję wskazać próg ważności tego elementu, ponieważ - jak mi się zdaje - uległaś złudzeniu, że to zadziała, że taki element musi się pojawić, bo jak inaczej pokazać postać złego Niemca, wroga...
Ano, nie do końca. We wspomnianej scenie chodziło mi o to, by zaznaczyć nadnaturalne zdolności Niemców z tamtej strony. Duchy na seansach przenikają żywych, a widmowi Naziści potrafią spojrzeć przez swoje ofiary na wskroś. A przecież stwierdzenie gestapowca, że widzi, dajmy na to, marskość wątroby, zmieniłoby historyjkę w farsę. Zły Niemiec nie był moim celem. Zły Niemiec jest dla mnie czymś tak naturalnym, jak powietrze ;). Zasługa nietrafionego doboru lektur, wiem ;)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Trans

Post autor: Małgorzata »

Ale te nadnaturalne zdolności Niemców do niczego nie są potrzebne - próbujesz mi naciągnąć interpretację. :P
To, ze światy się przenikają, plan realny z nadprzyrodzonym, wyszło w toku opowieści, wynikło z konstrukcji fabuły - w obu planach masz to samo => złe gestapo, wojnę i całą resztę, o której mówiłaś. I ten splot zaświaty-real dlatego jest taki ładny koncepcyjnie, bo myli odbiorcę, niesie element zaskoczenia i nabiera nowego sensu dopiero po poznaniu zakończenia.
Natomiast ciąża, czyli epatowanie przemocą, wpisuje się w tę układankę o tyle, że masz w tekście stereotyp złego Niemca (świat przedstawiony to II wojna, więc zły Niemiec musi się pojawić - bo jakże inaczej <wzruszenie ramion>). Nic więcej w tym nie ma.
Dlatego na mnie nie zadziała.
Ale na Tenshi zadziałało. :)))

I nie ma nietrafionego doboru lektur. Nie ma nawet złych odbiorów.
Jedyne zło to brak lektur i chęci, aby to zło naprawić. :D
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Tenshi
Pćma
Posty: 201
Rejestracja: pn, 28 sty 2008 22:19
Płeć: Kobieta

Trans

Post autor: Tenshi »

Małgorzato, skąd wiesz, że jestem młodsza? :> Może mam sto lat?
No i ostrzeżenie warunkowe: badania typu "zogniskowany wywiad indywidualny" (FII) nie należy ekstrapolować statystycznie na cały target lub wycinki. :)))
Jestem po polibudzie, a ze wstydem przyznaję, że to zdanie musiałam przeczytać trzy razy xD

A jeszcze, co do złych Niemców (gestapo) - przyznaję, że nie lubię tego chwytu i nawet mnie zdziwiło, że ciężarna zadziałała. Ogólnie spotkałam się z wieloma tekstami, które bazowały tylko na tym, że Niemcy to złe ludzie i w ogóle same SS (co się niespecjalnie pokrywa z historią...). Sądzę, że w przypadku tekstu Alterego opis sytuacji był po prostu na tyle dobry, że zadziałał mi na wyobraźnię i tak jakoś wyszło ;)
Ponoć, wchodząc między wrony, musisz krakać jak i one. Smutne to, bo przecież wiadomo, że większość wron wysławia się nader fatalnie...

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Trans

Post autor: Małgorzata »

Oceniam Cię po języku, Tenshi, bo jestem leniwa.
No i uzurpuję sobie pozycję dyżurnego dinozaura. :P
Tenshi pisze:
Ja pisze:No i ostrzeżenie warunkowe: badania typu "zogniskowany wywiad indywidualny" (FII) nie należy ekstrapolować statystycznie na cały target lub wycinki.
Jestem po polibudzie, a ze wstydem przyznaję, że to zdanie musiałam przeczytać trzy razy xD
W moim sędziwym wieku, młoda damo, wolno mi już bełkotać naukowo - to zdrowy objaw postępującej demencji. :P
Teraz wiesz, jak to jest, gdy redaktor czyta i za cholerę oraz wszystkie inne zarazy nie potrafi załapać, co Autoru strzeliło do głowy...

A jeżeli chodzi o scenę z ciążą => nie ma złych odbiorów. I generalnie wierzę, że dobrze napisany tekst działa mniej lub bardziej, w zależności od osobistych preferencji odbiorcy. Samo wychodzi, znaczy, sugestywność jest w opisie. Czyli dobrze.


e... cytowanie mi nie wyszło...
So many wankers - so little time...

Alterego
Sepulka
Posty: 16
Rejestracja: wt, 26 maja 2015 22:40
Płeć: Kobieta

Trans

Post autor: Alterego »

Tenshi pisze:co do złych Niemców (gestapo) - przyznaję, że nie lubię tego chwytu
Małgorzata pisze:(świat przedstawiony to II wojna, więc zły Niemiec musi się pojawić - bo jakże inaczej <wzruszenie ramion>)
No tak.
To ja się przyznam do czegoś odwrotnego - dobry Niemiec w literaturze wojennej zawsze wzbudza moje podejrzenia. Jakby się z choinki urwał :). Ale to chyba już mój problem.

Jeszcze raz wielkie dzięki za komentarze.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Trans

Post autor: Małgorzata »

Allegra pisze:No tak.
To ja się przyznam do czegoś odwrotnego - dobry Niemiec w literaturze wojennej zawsze wzbudza moje podejrzenia. Jakby się z choinki urwał :). Ale to chyba już mój problem.
Ale co tu jest odwrotnego? :P
Dobry Niemiec dla mnie w odbiorze jest równie nieciekawy jak zły Niemiec. Ten pierwszy jest oczywisty, ten drugi niewiarygodny. Oba przypadki najczęściej jeszcze są przegięte...

Ale, jak powiedziałam, jestem uprzedzona do tekstów z uniwersum*z braku lepszego określenia II wojny - i wcale nie uważam tego za problem. :)))
So many wankers - so little time...

ODPOWIEDZ