Mam mieszane uczucia względem tego utworu. Zaczyna się ciekawie, pomysł mnie zaintrygował. Niestety wykonanie budzi wiele zastrzeżeń. Tekst sprawia wrażenie niedopracowanego. Jest tu masę powtórzeń, niezamierzone aliteracje oraz zbędne rymy stanowiące o warsztatowej niedoskonałości autora. Żeby nie być gołosłowną:
W tak krótkim fragmencie potykam się wielokrotnie o słowo „być”, co jest irytujące. Naprawdę język polski aż kipi od czasowników, można z powodzeniem napisać to inaczej. Przez tekst się brnie.Stowarzyszenie Medytujących Wojowników Światła było coraz liczniejsze i Rada musiała nieustannie szukać nowych metod walki z jego członkami. Najskuteczniejszy był brak odosobnienia, koniecznego do medytacji. Sebastian został kandydatem na członka Stowarzyszenia dopiero dwa tygodnie temu. Jako kandydat musiał medytować regularnie trzydzieści minut dziennie, a to nie było łatwe. Wolne od wszędobylskich kamer i mikrofonów były tylko duże tereny leśne i pustkowia. Ale te z kolei monitorowane były za pośrednictwem satelitów. Najlepsze były stare tereny przemysłowe, pełne nieczynnych magazynów i hal fabrycznych. Trzeba było tylko uważać na patrole RNUE. Pół biedy, jeśli na medytacje zbierała się mała grupka. Można było wystawić czujkę i medytować na zmianę. Niektórzy mieli specjalnie tresowane psy, ostrzegające przed patrolami, a nawet przed mikrozwiadem lotniczym. Jednak posiadanie psów w mieście było ściśle reglamentowane. Uzyskanie pozwolenia trwało całe wieki i nie było wcale łatwe. Na wsi było inaczej, ale tam wszystko było pozornie prostsze.
Buzię miała zabrudzoną od kurzu, ale duże zielone oczy o ładnym kształcie przyciągały wzrok. Dziewczyna wyglądała nie tyle na zagubioną, co na zrezygnowaną. W jej oczach gościł jakiś ogromny smutek.
Gdyby pozwolił jej zostać, jedna z ostatnich jego kryjówek na pewno zostałaby namierzona przez policję.
Ale miał jeszcze zadanie do wykonania, a na dotarcie do innej kryjówki nie miał już czasu.
Później potrafił ukryć swoje myśli i emocje we własnym, wewnętrznym świecie.
Kilka kolejnych powtórzeń, które psują odbiór. Ponadto niezamierzony rym i aliteracje. Mam wrażenie, że za dużo tych dookreśleń w zdaniu, bo są „swoje myśli”, ukryte we „własnym świecie”, do tego „świecie wewnętrznym”. No, zgrzyta mi to trochę.Wstąpili tylko do jego mieszkania po ubrania i najbardziej potrzebne rzeczy.
Nie będę wypisywać wszystkich niedociągnięć, jakie się pojawiły w utworze, bo to nie są warsztaty, chcę jedynie zwrócić uwagę, że językowo ten tekst pozostawia wiele do życzenia.
Co do kompozycji, to według mnie za szybko odkryłeś karty, Kordylionie. Suspens w zasadzie przestał istnieć już w drugiej części, po wypowiedzi kapitana Wieleckiego. Jeszcze miałam nadzieję, że coś zostanie uratowane, pojawi się jakiś interesujący twist, ale niestety końcówka rozczarowuje. Ogólnie opowiadanie pozostawia niedosyt. Interesujący pomysł, ale wykonanie dosyć przeciętne.
edit. zmiana zdania, dzięki wskazówkom pewnego Ducha. :)