Z dawnych wieków...

czyli co nam w duszy gra - o muzyce fantastyczniej i fantastyce muzycznej

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Re: Z dawnych wieków...

Post autor: Gesualdo »

Henryk Wieniawski - Variations on an Original Theme.

Skrzypce - Leonid Kogan. Obok Davida Ojstracha uważany za największego rosyjskiego skrzypka XX wieku.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Re: Z dawnych wieków...

Post autor: Gesualdo »

"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Re: Z dawnych wieków...

Post autor: Gesualdo »

"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
Varelse
Dwelf
Posty: 511
Rejestracja: czw, 13 lip 2006 11:12

Re: Z dawnych wieków...

Post autor: Varelse »

Pożyczyłem sobie Phases: A Nonesuch Retrospective Steve'a Reicha, czyli 5 płyt z najważniejszymi (chyba) utworami tego kompozytora. Podoba mi się. Zdaje się, że rzecz podchodzi pod "ambientowe" podejście do muzyki, a więc jest dobre jako "muzyka tła", a jednocześnie nie traci przy większym skupieniu (chociaż to by raczej trzeba ocenić po wielokrotnym wysłuchaniu).

Chociaż z drugiej strony niedawno (ale przed pożyczeniem Phases słuchałem sobie Different Trains i raz: muzycznie podobało mi się średnio, dwa: nie rozumiem przesłania tego utworu).
Ale tak naprawdę nie miałbym nic przeciwko umieraniu, gdyby nie następowała po nim śmierć - Thomas Nagel


Szczury z Princeton, Nowa Fantastyka 9/2009

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Re: Z dawnych wieków...

Post autor: Gesualdo »

Dla mnie świetnym utworem Reicha jest Music For 18 Musicians (to nagranie jest w dość słabej jakości, a ta muzyka wymaga dobrej jakości).
To nie jest muzyka tła. W tym trzeba się zanurzyć po uszy, przekroczyć normalny stan percepcyjny (tak długi czas trwania jest potrzebny). Za tym idzie całe widzenie świata. Czasami mam fazę (nomen omen) na minimal music. Reich odrywa od rzeczywistości.
W „Kulturze dźwięku” (red. C. Cox, D. Werner) są bardzo fajne teksty o muzyce repetytywnej i minimalistycznej. Myślę, że poznanie światopoglądu minimalistów może wyostrzyć rozmaite doznania.

E.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
Varelse
Dwelf
Posty: 511
Rejestracja: czw, 13 lip 2006 11:12

Re: Z dawnych wieków...

Post autor: Varelse »

W lepszej jakości właśnie sobie u mnie leci, z płyty.
Nie wiem, gdzie bym odpłynął gdybym naprawdę się wczuł, to jednak byłoby nieco transowe doświadczenie :). Może "muzyka tła" to złe określenie (chociaż mi się bardzo przyjemnie wczoraj przy Reichu programowało), z pewnością tego słucha się trochę inaczej (i nie byłbym w stanie wytrwać w pełnym skupieniu przez cały utwór).

W każdym razie minimalistyczne podejście do muzyki jest mi ostatnio coraz bliższe.
Ale tak naprawdę nie miałbym nic przeciwko umieraniu, gdyby nie następowała po nim śmierć - Thomas Nagel


Szczury z Princeton, Nowa Fantastyka 9/2009

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Re: Z dawnych wieków...

Post autor: Gesualdo »

To co powiesz na minimalizm La Monte Younga?
The Well-Tuned Piano.
Całkiem inny świat.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Re: Z dawnych wieków...

Post autor: No-qanek »

Nie jest to dokładnie groteska, ale coś z dysonansu formy i materii to ma. Warto poczekać pół minuty, bo dopiero wtedy z tego hałasu wyłania się melodia. O ile tak można tak to nazwać.
Struktura jest piękna.

I to chyba jednak jest groteska. Co i rusz wpadają jakieś zupełnie niedopasowane elementy. 1:05, 1:18, 1:24, 1:44 (wokal), 1:59, 2:25, 2:43-2:50 i potem 3:03, 3:51, łapiesz? I niesamowity fragment 4:10-4:30, coś jakby partyturę przeciągnął lodowiec. I ładna koda.

Nie macie wrażenie, że podstawowym i przeważającym budulcem tego utworu są ogromne czarne bryły smoły?
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Re: Z dawnych wieków...

Post autor: ElGeneral »

Wy tak poważnie, czy robicie sobie takie same jaja, jak ci muzycy?
Tytuł tego wątku sugeruje jakby inne utwory...
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Re: Z dawnych wieków...

Post autor: ElGeneral »

Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Re: Z dawnych wieków...

Post autor: Gesualdo »

ElGeneral pisze:Wy tak poważnie, czy robicie sobie takie same jaja, jak ci muzycy?
Tytuł tego wątku sugeruje jakby inne utwory...
Jakie utwory sugeruje tytuł wątku? Które z nich to te politycznie poprawne?

Założyciel wątku mówi o „muzyce poważnej”, tytuł wątku wskazuje na wieki dawne (czyli dla mnie od początków świata do wieku XX włącznie). Zarówno Steve’a Reicha, jak i La Monte Younga uważam za twórców dawnej muzyki poważnej. To klasycy minimalizmu, awangarda swoich czasów.
Ale No-qanek się chyba zagalopował:)
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Re: Z dawnych wieków...

Post autor: ElGeneral »

Przepraszam, Gesu, ale diablo trudno jest dziś znaleźć w muzyce i malarstwie różnicę pomiędzy szarlataństwem a prawdziwie autentyczną twórczością. Przyznasz pewnie, że granice się zacierają. Może zresztą i nie o to chodzi. Babiny śpiewające Koko Spoko sprawiają wrażenie autentycznie zaangażowanych...
No i ja też się chyba zagalopowałem :-)...
Żeby nie było nieporozumień...
Za "politycznie poprawne" uważam na przykład to...
http://www.youtube.com/watch?v=FHFf7NIwOHQ
Albo to:
http://www.youtube.com/watch?v=1ea90L91eZk
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Re: Z dawnych wieków...

Post autor: No-qanek »

Soap&Skin nimbem muzyki klasycznej nie jest otoczona, wstawiałem bardziej ze względu na styl, Gesu, który liczyłem, że może cię zaciekawić.

No i w sumie w dzisiejszych czasach muzyka poważna z elektroniczną splata się coraz bardziej.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Re: Z dawnych wieków...

Post autor: Gesualdo »

ElGeneral pisze:Przepraszam, Gesu, ale diablo trudno jest dziś znaleźć w muzyce i malarstwie różnicę pomiędzy szarlataństwem a prawdziwie autentyczną twórczością. Przyznasz pewnie, że granice się zacierają.
Ja mam z tym duży problem. Podziwiam za to ludzi, którzy nie mają z tym problemu: wszystko jest dla nich albo jednym wielkim żartem, albo jedną wielką Sztuką.

Sztuka XX w. i współczesna tworzy nowy paradygmat, dlatego tak trudno się przestawić na inne myślenie. To J. Ortega y Gasset napisał, że wcześniej (powiedzmy w romantyzmie) sztuka była kwestią gustu, w XX w. jest kwestią rozumienia. Kiedyś wszyscy rozumieli Mazurki Chopina, więc jednym się podobały, innym nie. Sztukę współczesną (czy współczesną dla Ortegi y Gasseta) albo się rozumie (i uznaje), albo nie rozumie (i odrzuca). Społeczeństwo nierozumiejące sztuki uważa, że jest ona jednym wielkim żartem, obrusza się, ponieważ nikt nie lubi, jak się do niego mówi: „Jesteś za głupi, żeby mnie zrozumieć”. W tym względzie sztuka awangardowa jest nie tyle niepopularna, co antypopularna.
To duże (bardzo duże) uproszczenie. Zresztą nie do końca się zgadzam z Ortegą, ale też znam jego tezy piąte przez dziewięćdziesiąte.

To taka dygresja. W każdym razie, jeśli chodzi o Reicha, to był to czas rodzącej się kultury didżejskiej, sceny eksperymentalnej itd. M.in. z minimalizmu wyrasta cała ta muzyka klubowa,(może trochę pop) etc., więc granice są rzeczywiście płynne. Ale Reich był pionierem, i wyrastał jeszcze z tradycji tzw. muzyki artystycznej, poważnej, choć po prostu skontrował ową tradycję.

A tak w ogóle, to zauważ, że użyłeś stwierdzenia – „trudno jest dziś w muzyce znaleźć…” – odnośnie muzyki tworzonej ponad 40 lat temu. To i tak nieźle. Znam osoby, które Święto wiosny Igora Strawińskiego (które ma prawie sto lat) uważają za muzykę współczesną, a właściwie uważają, że w tym czasie muzyka w ogóle się skończyła.

No-qanku. Ciekawe to, ale co dokładnie miało mnie szczególnie zaciekawić? Twoje opisy są obrazowe i cenne dla Ciebie, ale niewiele mi mówią.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Re: Z dawnych wieków...

Post autor: No-qanek »

Styl w ogóle. Czy raczej takie dysonanse jakie się tam pojawiają: między mocno destruktywnym materiałem/instrumentaliacją/jak to tam nazwać a tymi wszystkimi wariacjami formy, jak dla mnie zupełnie nie przystającymi i przez to ciekawymi.
Ale w sumie to o nic konkretnego, takie raczej holistyczne ujęcie :)
Sztukę współczesną (czy współczesną dla Ortegi y Gasseta) albo się rozumie (i uznaje), albo nie rozumie (i odrzuca).
Nie uważasz, że taka teza jest trochę zbyt wygodna?
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

ODPOWIEDZ