Taniec i różne takie.

czyli co nam w duszy gra - o muzyce fantastyczniej i fantastyce muzycznej

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Darth_Franek
Pćma
Posty: 236
Rejestracja: ndz, 19 paź 2008 21:59
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Darth_Franek »

Znalazłem część wystawy:

http://www.myspace.com/visou/photos/alb ... um/1084821

Większość prac uchwycona na milondze w Oławie (między Wrocławiem a Brzegiem) - te były częścią wystawy.

Kilka fotografii już wykonanych w trakcie festiwalu i wizyty Gości z Buenos.
"...nikt nie zna ścieżek gwiazd..."
-------------------------------------------------------
Oszołomy wszystkich światów łączcie się !

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Post autor: Gesualdo »

Darth_Franek pisze: Na fotoblogu Masona jest kilka relacji z naszego tangowania. Do błedu przyznał się niedawno na tymże forum ;). Takie tam... owoce dyskusji nad bolszewizmem i rozumieniem niektórych pojęć ;). Mniejsza...
Znalazłem tylko relację photo z warsztatów z Aishą i Voctorem. To jest to? Notabene uważam pokazy tej pary za kicz.
Co do samego abrazo - tutaj chyba jednak nie do końca się zgodzę. Abrazo uważam za jedną z esencji tanga, ale jest to sprawa tak mentalna, jak i związana z fizycznym kontaktem, z cielesnością.
No widzisz, ja też uważam, że abrazo to esencja tanga, bez abrazo tango nie istnieje.
Ale zdarza mi się bardzo często tańczyć z partnerką w taki sposób, że dotykam ją czubkiem palca, albo nawet w ogóle się nie dotykamy. A za chwilę jesteśmy w bliskim objęciu.
Nie uważam, że w momentach, kiedy się nie dotykamy, nasze tango przestaje być tangiem (z racji braku esencji), a także, żeby nasz kontakt był mniej intymny. Pozostaję przy swoim, że przede wszystkim tańczący tango obejmują się duszami, jakkolwiek by to patetycznie nie brzmiało. Przestrzeń pomiędzy tańczącymi - bez znaczenia, jak duża - może być zarówno pusta, jak intensywnie nasycona tym, co jest pomiędzy nimi.
I nie, nie mam na myśli cabaceo. Swoją drogą, żałuję, że tak mało się praktykuje w Krakowie cabaceo. Sam nie jestem do tego przyzwyczajony. A to przecież świetna sprawa.

E.

E2. Gwoli sprostowania. Nie uważam, że w takim razie można tańczyć, jak się chce. Istnieją oczywiście błędy techniczne w objęciu. Tutaj jak najbardziej się z Tobą zgadzam.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
Darth_Franek
Pćma
Posty: 236
Rejestracja: ndz, 19 paź 2008 21:59
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Darth_Franek »

Gesualdo pisze:
Znalazłem tylko relację photo z warsztatów z Aishą i Voctorem. To jest to? Notabene uważam pokazy tej pary za kicz.

Jestem w stanie zrozumieć ten punkt widzenia :). Natomiast ich wkład w rozwój naszego tanga jest nieoceniony (moim zdaniem).
No widzisz, ja też uważam, że abrazo to esencja tanga, bez abrazo tango nie istnieje.
Ale zdarza mi się bardzo często tańczyć z partnerką w taki sposób, że dotykam ją czubkiem palca, albo nawet w ogóle się nie dotykamy. A za chwilę jesteśmy w bliskim objęciu.
No właśnie to mam na myśli :). Sytuacja, którą opisałem skutecznie uniemożliwiała tak subtelne doznania. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy faceci stawiają pierwsze kroki i nie rozumieją jeszcze niczego.

Nie uważam, że w momentach, kiedy się nie dotykamy, nasze tango przestaje być tangiem (z racji braku esencji), a także, żeby nasz kontakt był mniej intymny. Pozostaję przy swoim, że przede wszystkim tańczący tango obejmują się duszami, jakkolwiek by to patetycznie nie brzmiało.
Dla mnie nie brzmi patetycznie. A abrazo rozumiem dość szeroko. Ale nie jako PRZYGNIECENIE partnera/partnerki. Ciało jest domem duszy. Zresztą - i tak uważam, że każdy doświadcza tanga na swój sposób. Każdy wchodzi z jakimś bagażem doświadczenia życiowego, ze swoją własną fizycznością i duchowością.
Przestrzeń pomiędzy tańczącymi - jakkolwiek by nie była duża - może być zarówno pusta, jak intensywnie nasycona tym, co jest pomiędzy nimi
.

Dlatego nie byłem zwolennikiem tańczenia na siłę. Od tandy do tandy. Nie zaliczałem partnerek i nie poddawałem się presjom związanym z takim czy owym zwalczaniem zjawiska "partnerek siedzących". Raczej starannie dobierałem moment, w którym zdecyduję się tę czy ową Panią zaprosić do wspólnego tanga. Rozpisując repertuar swojej milongi, starałem się budować klimat nawet poprzez odpowiedni dobór cortin. Nota bene przy okazji "nadepnąłem wtedy na odcisk" którejś z krakowskich dam, kopiując z jej strony tekst "Maleny". Wrócę do tego, jeśli chcesz.
Swoją drogą, żałuję, że tak mało się praktykuje w Krakowie cabaceo. Sam nie jestem do tego przyzwyczajony. A to przecież świetna sprawa.
A tu jestem zdziwiony, bo byłem pewny, że minione kilka lat wdrożyło w życie ów specyficzny element etykiety.

A poza tym... zarzekałem się, że "no more" ;). Wczoraj dzięki tym rozmowom wygrzebałem kartony z butami...
"...nikt nie zna ścieżek gwiazd..."
-------------------------------------------------------
Oszołomy wszystkich światów łączcie się !

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Darth_Franek pisze:...A abrazo rozumiem dość szeroko. Ale nie jako PRZYGNIECENIE partnera/partnerki.
A dla mnie abrazo to coś, co do złudzenia przypomina mi rosyjskiego "niedźwiedzia" :-)...
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Darth_Franek
Pćma
Posty: 236
Rejestracja: ndz, 19 paź 2008 21:59
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Darth_Franek »

Gesualdo pisze:
Znalazłem tylko relację photo z warsztatów z Aishą i Voctorem. To jest to?
Znalazłem coś jeszcze:

http://www.fotoblog.mason.org.pl/catego ... ?cat_id=72

Mam nadzieję, że Mason się nie obrazi ;).
ElGeneral pisze: A dla mnie abrazo to coś, co do złudzenia przypomina mi rosyjskiego "niedźwiedzia" :-)...
To jednak tylko złudzenie :). Tym razem wiem, co mówię i mam na to dowody :P ;). Niedźwiedzia "strzelało" się z muchachos podczas powitania ;).

Edyta:

No i sam festiwal w obiektywie Masona:

http://www.fotoblog.mason.org.pl/catego ... ?cat_id=89
"...nikt nie zna ścieżek gwiazd..."
-------------------------------------------------------
Oszołomy wszystkich światów łączcie się !

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Darth_Franek pisze:
ElGeneral pisze: A dla mnie abrazo to coś, co do złudzenia przypomina mi rosyjskiego "niedźwiedzia" :-)...
To jednak tylko złudzenie :). Tym razem wiem, co mówię i mam na to dowody :P ;). Niedźwiedzia "strzelało" się z muchachos podczas powitania ;-)
Masz rację. Ale taki "niedźwiedź"/abrazo wychodzi dobrze tylko wtedy, gdy obaj muchachos są mniej więcej jednego wzrostu.
W przeciwnym razie wygląda to na atak w najgorszych zamiarach ;-)...
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Darth_Franek
Pćma
Posty: 236
Rejestracja: ndz, 19 paź 2008 21:59
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Darth_Franek »

ElGeneral pisze:
W przeciwnym razie wygląda to na atak w najgorszych zamiarach ;-)...
A to może ja jednak nie wiem, o czym mówię? W sensie - może moje wyobrażenie o rosyjskim niedźwiedziu jest niezgodne ze stanem faktycznym? Poproszę tedy o szczegóły :).
"...nikt nie zna ścieżek gwiazd..."
-------------------------------------------------------
Oszołomy wszystkich światów łączcie się !

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Richard Bradford, Tak daleko do nieba, PIW Warszawa 1979
Str 91.
Prawdziwy abrazo to męski uścisk najzupełniej pozbawiony zmysłowości, któremu towarzyszą dwa lub trzy klepnięcia po łopatkach. Nie ma w tym nic z lepkich pocałunków, do których tak palą się Francuzi - uczestnicy kładą sobie tylko głowy na ramionach, najpierw na lewym, później na prawym. Abrazo udaje się najlepiej, gdy obaj mężczyźni są tego samego wzrostu, gdy zaś jeden jest o wiele wyższy od drugiego, jak Lyndon Johnson, który musiał się pochylić, żeby na lotnisku w Juarez objąć w ceremonialnym uścisku prezydenta Meksyku, wówczas abrazo sprawia wrazenie ataku w najgorszych zamiarach
Podobnie wygląda rosyjski "niedźwiedź"
Nawiasem mówiac polecam tę książkę. Diablo dobrze i zabawnie napisana rzecz o Teksasie i Nowym Meksyku.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Darth_Franek
Pćma
Posty: 236
Rejestracja: ndz, 19 paź 2008 21:59
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Darth_Franek »

Nigdy do dzisiaj nie spotkałem się z terminem "abrazo" użytym w stosunku do opisanego wyżej zachowania :). Owszem - stosowało się przy powitaniach, do tego dochodziła prawdziwa, męska "graba", która była preludium do całego minirytuału. Ściśnięte dłonie przyciągały witających się ku sobie i prowadziły do niedźwiadka. W niektórych kręgach (w Argentynie), mężczyźni ponoć dotykają się również policzkami.

Przy czym nam chodzi o nieco inny krąg kulturowy - Argentyna. Dlatego przełożenie semantyki określenia z kręgów wskazanych przez Ciebie, Generale, nie wydaje się zasadne (ale jest zabawne i dzięki za owo odwołanie).

Być może w lunfardo istnieje (a raczej na pewno istnieje) określenie na charakterystyczne, męskie powitanie. Chociaż nie sądzę, żeby było ono tak dosłowne.

EDYTA:

Patrzaj pan, jak czas leci. Wikipedia się rozpisuje że ło matko i łochocho o tangu.
Styl tańczenia tanga argentyńskiego zależał i zależy od wielu czynników, poczynając od kroju sukien kobiet w danej epoce, liczby osób na parkiecie, moralności czy miejsca. Tango może być tańczone w bliskim trzymaniu, w którym górna część ciała kobiety i mężczyzny są blisko siebie, lub w dalekim trzymaniu, w którym mężczyzna i kobieta pozostają od siebie prawie na wyciągnięcie rąk. Styl tańczenia tanga argentyńskiego nie zależy od sposobu trzymania partnerki. Wiele figur tanga-salon jest tańczonych w dalekim trzymaniu, ale można też zobaczyć pary tańczące tango-nuevo w bliskim trzymaniu. Styl milonguero (apilado) jest pewnym wyjątkiem, ponieważ bardzo bliskie trzymanie partnerki uniemożliwia wykonanie pewnej kategorii figur i ich wariantów.

Według Carlosa Vega[26] objęcie w tangu jest jego najbardziej magicznym elementem.
Niezbyt szczęśliwe i moim zdaniem fałszujące ideę abrazo jest przełożenie na język polski w postaci "trzymanie". Plewiłbym to bezlitośnie ;).

Narobiło się:

Abrazo cerrado
Bliskie trzymanie z otwartą stroną (przypominające literę V) Tango salon i tango nuevo Górna część ciała tancerzy jest bliżej do siebie niż ich biodra. W bliskim trzymaniu górna część ciała tancerzy jest w kontakcie, a ich czoła dotykają się, lub są bardzo blisko siebie. Zachowany jest dystans pomiędzy lewą stroną prowadzącego i prawą stroną prowadzonej, takie objęcie przypomina nieco literę V.


Abrazo abierto
Otwarte trzymanie Tango nuevo, tango salon W otwartym trzymaniu partnerzy są w pewnej odległości od siebie, chociaż zawsze istnieje kontakt pomiędzy ich ramionami, co umożliwia komunikację. Tancerze tanga argentyńskiego nie odchylają górnej części ciała do tyłu, od siebie. Każdy z partnerów utrzymuje kontrolę nad swoją pozycją. Trzymanie w tangu argentyńskim nie jest sztywne, ale przypomina dwie osoby, które się do siebie przytulają, obejmując się nawzajem.

Apilado (estilo milonguero) Bardzo bliskie trzymanie Styl milonguero W bardzo bliskim trzymaniu (apilado, bliskie trzymanie bez otwartej strony) górne części ciała partnerów są złączone. Partnerzy są, lub wydają się być, nachyleni do siebie, tak że powstaje pewien dystans pomiędzy nogami i biodrami umożliwiający wykonywanie figur.


Tango al reves, doble frente Odwrotne trzymanie Tango salon i tango nuevo W odwrotnym trzymaniu partnerzy tańczą zwróceni w tym samym kierunku. Obecnie jest to objęcie, które tylko czasami jest wykorzystywane, zwłaszcza w tangu scenicznym (patrz zwróceni razem).
Moim zdaniem termin "trzymanie" może mieć zastosowanie jedynie w czwartym ze wskazanych sposobów ujmowania się partnerów nawzajem. Obrazki i więcej: http://pl.wikipedia.org/wiki/Figury_tan ... 5%84skiego

Tłumacz Google przekłada termin "abrazo" wręcz na "przytulenie".
Ostatnio zmieniony pt, 09 mar 2012 08:21 przez Darth_Franek, łącznie zmieniany 1 raz.
"...nikt nie zna ścieżek gwiazd..."
-------------------------------------------------------
Oszołomy wszystkich światów łączcie się !

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Przypomnij mi przed idami marcowymi, żebym przyniósł na czwartkowe spotkanie książkę Bradforda. Naprawdę warto ją przeczytać!
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Darth_Franek
Pćma
Posty: 236
Rejestracja: ndz, 19 paź 2008 21:59
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Darth_Franek »

ElGeneral pisze:Przypomnij mi przed idami marcowymi, żebym przyniósł na czwartkowe spotkanie książkę Bradforda. Naprawdę warto ją przeczytać!
Oki. Postaram się pamiętać :). Jakkolwiek mam tak wielkie zaległości w fantastyce (w tym między innymi też dzięki przygodzie z tangiem), że chyba wolałbym pogrzebać w polskiej czołówce ostatniego dwudziestolecia. Ale ok.

Ja ze swej strony próbuję wyciągnąć ultraprawicowego lekarza chirurga, który operuje na robocie Da Vinci i z którym pisaliśmy "Fantastykę i... urologię" ;). Jeśli ktoś jest zainteresowany sprawami medyczno-technicznymi, można się przygotować ;).
"...nikt nie zna ścieżek gwiazd..."
-------------------------------------------------------
Oszołomy wszystkich światów łączcie się !

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Dla zamorderatorów:
Ta wymiana myśli mieści się w gałęzi wątku pt. "... i różne takie".
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Post autor: Gesualdo »

Nieważne czy apilado, czy abierto. Najważniejsze, by było wygodnie.
Abrazo można zmieniać w trakcie tańca.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Post autor: Gesualdo »

Ja jeszcze kilka słów o samej technice i porozumieniu w tańcu.
Niby są jakieś kroki, jakieś figury, ale dla mnie najważniejsze (jeśli chodzi o technikę) są dwa komponenty, a mianowicie: dysocjacja i przenoszenie ciężaru ciała.
Dysocjacja, czyli tańczący górą ciała są zawsze razem. Cokolwiek by nogi nie robiły, góra dąży do tego, żeby być naprzeciw siebie. To jest siła horyzontalna. Dzięki niej partnerka kierując się w którąkolwiek stronę, dochodzi do momentu, że skręt w tułowiu jest na tyle duży, że musi się samoistnie dokręcić z powrotem do partnera. Nie ucieknie mu w przestrzeń.
Druga siła jest wertykalna. Każdy krok partnerki to przeniesienie ciężaru ciała na drugą nogę, a zatem stworzenie nowej osi równowagi, która prowadzi od śródstopia do czubka głowy. Dzięki temu przy każdym kroku partnerka jest gotowa do dwóch rodzajów akcji: albo kroku w którąkolwiek stronę, albo piwotu, wokół tej nowej osi.

Opanowanie tych dwóch zasad jest kluczowe. Potem już można improwizować. Ja nigdy nie pamiętam tych wszystkich nazw figur czy sekwencji. Po prostu cały czas obserwuję, co tu można jeszcze zrobić, mając świadomość tych dwóch podstawowych sił/zasad.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Post autor: Gesualdo »

"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

ODPOWIEDZ